Przyzwolenie polityków PiS na lincz sądowy na Miterze jest dowodem obrzydliwej hipokryzji.
Dziennikarz „Warszawskiej Gazety” Paweł Miter (fot.) został skazany (nieprawomocnie) na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata za słynną prowokację dziennikarską z 2012 r., (sędzia Milewski) w której podał się za pracownika kancelarii premiera Donalda Tuska. Nagranie, na którym prezes Sądu płaszczy się i zachowuje usłużenie wobec urzędnika, okazało się szokiem dla opinii publicznej. Milewski jednak nie został zmuszony do odejścia z zawodu sędziego. Odwołano go z funkcji prezesa i skierowano do pracy w innym regionie. Pawła Mitera zaś oskarżono o to, że podszywając się pod funkcjonariusza państwowego, nakłaniał sędziego Milewskiego do wpływania na decyzje sądów w sprawie właściciela Amber Gold Marcina P.
Już za obecnej władzy z tych absurdalnych zarzutów sąd uniewinnił Pawła Mitera, wówczas jednak prokuratorzy podlegli Zbigniewowi Ziobrze napisali apelację, wspólnie z sędzią Milewskim (występował w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy), aby uchylić uniewinnienie. Sprawa sędziego Milewskiego, to jeden z koronnych argumentów przytaczany przez czołowych polityków PiS (w tym samego Jarosława Kaczyńskiego) jako decydujący argument za reformą sądownictwa. Przyzwolenie polityków PiS na lincz sądowy na Miterze jest dowodem obrzydliwej hipokryzji.