Na Ukrainie zaczęła się wielka prywatyzacja. Dla Polski może oznaczać szansę na ekspansję inwestycyjną, która byłaby impulsem do naszego rozwoju gospodarczego. Tylko czy z tej możliwości uda się skorzystać?
Niedawno przedstawiono intrygującą analizę gospodarczą „Duża prywatyzacja na Ukrainie – szanse na gospodarczą ekspansję polskich firm”. Jej autorami są dwaj eksperci: Paweł Purski i Paweł Musiałek. Pierwszy pełni funkcję przewodniczącego Rady Fundacji Wspólna Europa, która zajmuje się analizą sytuacji w Europie Wschodniej. Był też założycielem portalu Eastbook.eu poświęconemu sprawom Europy Wschodniej. Drugi jest z kolei ekspertem Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, specjalizującym się w problematyce międzynarodowej i energetycznej. Autorzy raportu postanowili zająć się sprawą rozpoczynającej się właśnie prywatyzacji gospodarki ukraińskiej, przeprowadzanej na podstawie ustawy, która weszła w życie 7 marca 2018 r. Nowa regulacja prawna wprowadziła jasne i przejrzyste reguły sprzedaży majątku państwowego. Dokument został przeforsowany wskutek nacisków instytucji międzynarodowych, w tym m.in. Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz rządu Stanów Zjednoczonych, od dawna domagających się od władz w Kijowie reformy systemu finansowego.
Ustawa ma umożliwić prywatyzację wielkich przedsiębiorstw państwowych na zupełnie nowych warunkach. Do tej pory wyprzedaż państwowego majątku odbywała się chaotycznie, a kupującymi byli z reguły oligarchowie. Teraz nabywcami mają być przede wszystkim duże koncerny zagraniczne, które będą mogły nabywać ukraińskie przedsiębiorstwa po ich rynkowej wycenie. Jako pierwsze mają zostać sprywatyzowane firmy z branży energetycznej: elektrownie, elektrociepłownie, kopalnie, oraz wszyscy operatorzy energetycznych sieci dystrybucyjnych. W następnej fazie sprzedane zostaną spółki państwowe należące do innych branż gospodarki ukraińskiej. Purski i Musiałek postanowili przyjrzeć się uważnie temu procesowi. W swojej analizie zauważają, że zyskają najwięcej ci, którzy zdecydują się na zakup ukraińskich przedsiębiorstw z sektora energetycznego. Dlatego właśnie zaapelowali do polskich władz o wsparcie naszych rodzimych firm energetycznych, które chciałyby wziąć udział w prywatyzacji, jaka zaczęła się na Ukrainie. Podkreślają, że jeśliby zdecydowały się one włączyć w ten proces i tam zainwestować, Polska zyskałyby możliwości politycznej ekspansji nad Dnieprem.
Potencjał polskich firm
Zdaniem autorów analizy polskie fi rmy muszą dzisiaj dokonać kluczowego kroku, jakim jest ofensywa inwestycyjna. Mówi o tym m.in. Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, ofi cjalny dokument rządowy, który traktuje o naszych zamierzeniach gospodarczych w najbliższych latach. Wskazane zostało tam zwiększenie polskich inwestycji za granicą. Mogą one spowodować nie tylko znaczne zwiększenie polskiego handlu, ale także budowę marki polskiej gospodarki. A poza tym wzrost inwestycji bezpośrednich polskich przedsiębiorstw jest konieczny z uwagi na to, że dziś jest ich zbyt mało w odniesieniu do wielkości naszego eksportu i potencjału rodzimej gospodarki. W relacji inwestycji do PKB nasz kraj ustępuje nie tylko unijnej średniej, ale także innym krajom środkowoeuropejskim.
W 2017 r. zaledwie 23 polskie spółki dokonały inwestycji poza granicami Polski i to na kwotę nieznacznie przekraczającą miliard euro. To pokazuje, jak duża jest luka pomiędzy zwiększeniem sprzedaży naszych towarów a ekspansją kapitału. Tymczasem w ocenie Purskiego i Musiałka polskie firmy po raz pierwszy od 30 lat zaczynają dysponować zasobami finansowymi pozwalającymi na dokonanie ekspansji zagranicznej. Dotyczy to w szczególności dużych państwowych spółek, które zazwyczaj przecierają szlaki. Jeśli zaś polska gospodarka chce dogonić gospodarki krajów zachodnich, musi za wszelką cenę szukać źródeł dodatkowego zysku. I Ukraina może być właśnie takim miejscem. Zdaniem obu ekspertów jest jeszcze jeden istotny czynnik, który przemawia za zwiększeniem inwestycji zagranicznych. Otóż polski rynek jest dzisiaj nasycony, ekspansja na nim staje się coraz trudniejsza. To zaś wymusza poszukiwanie punktów, gdzie polski kapitał mógłby uzyskać wyższą stopę zwrotu.
Takim miejscem jest dzisiaj Ukraina, gdzie siła robocza jest nadal znacznie tańsza niż w Polsce, a warunki do inwestowania systematycznie się poprawiają. Do tego dochodzi bliskie sąsiedztwo, co obniża koszty ekspansji gospodarczej. Dysponujemy też innymi atutami. Znamy ten kraj lepiej od innych, potrafimy też poruszać się po nim sprawniej, niż firmy z Zachodu. Nie tylko dlatego, że wiele problemów, z jakimi boryka się Ukraina, jeszcze do niedawna było naszymi. Także z tego powodu, że spora część polskich firm jest już od lat aktywna na Ukrainie. Dlatego Kijów powinien stać się priorytetowym kierunkiem ekspansji gospodarczej polskich firm. Za naszym zaangażowaniem przemawiają nie tylko względy czysto biznesowe. Równie istotne są kwestie czysto polityczne. Ukraina to dla Polski strategiczny partner. Umocnienie naszej obecności gospodarczej w Kijowie może stanowić dla Polski dodatkowe narzędzie budowania wpływów politycznych nad Dnieprem.
Dogodna sytuacja
Oprócz racji ekonomicznych i politycznych równie ważnym czynnikiem zachęcającym do ekspansji na Ukrainie jest poprawiająca się sytuacja gospodarcza w tym kraju. W 2014 r., czyli w roku najbardziej intensywnych działań wojennych, gospodarka Ukrainy skurczyła się o 6,6 proc. PKB, a w 2015 r. aż o 9,8 proc PKB. Dopiero w 2016 r. odbiła się o 2,3 proc., a w 2017 r. wzrost PKB wyniósł 2 proc. Obecnie wzrost ukraińskiego PKB ma sięgnąć 3,2 proc. Taki stan rzeczy jest wynikiem uruchomienia przez władze w Kijowie reform systemowych. Nie doszłoby jednak do tego bez silnego zaangażowania się międzynarodowych instytucji: Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Stanów Zjednoczonych. Wiele wskazuje na to, że Ukraina musi kontynuować reformy, bo inaczej nie otrzyma dalszej pomocy finansowej, bez której ponownie wpadłaby w głęboki kryzys gospodarczy. Tak czy inaczej, zaangażowanie UE, MFW i USA w reformy systemowe na Ukrainie niewątpliwie zmniejsza ryzyko potencjalnych inwestorów. Gwarantuje też, że kierunek reform zostanie zachowany.
W procesie przeobrażeń systemowych na Ukrainie kluczowa jest prywatyzacja gospodarki. W styczniu 2018 r. ukraiński parlament uchwalił nowe prawo o prywatyzacji, które oficjalnie weszło w życie z dniem 7 marca 2018 r. Na tej podstawie wprowadzono dwa rodzaje prywatyzacji: małą i dużą. Ta pierwsza obejmuje obiekty i przedsiębiorstwa o wartości do 250 mln hrywien (do około 8 mln euro). Ma ona docelowa objąć prawie 600 ukraińskich obiektów i przedsiębiorstw. Z kolei duża prywatyzacja dotyczy obiektów i przedsiębiorstw o wartości powyżej 250 mln hrywien (powyżej 8 mln euro). Jest prowadzona za pomocą elektronicznej platformy zakupowej ProZorro. Zgłoszone za jej pomocą oferty inwestorów są rozstrzygane nie później niż 35 dni od ogłoszenia przetargu. Cena wyjściowa w odbywającej się następnie aukcji jest określana przez zewnętrznego doradcę lub komitet aukcyjny, zgodnie z metodologią zaaprobowaną przez ukraiński rząd. Termin ostatecznego rozstrzygnięcia w tym przypadku wynosi 60 dni.
Nowa ustawa wprowadziła również dodatkowe gwarancje dla inwestorów. Np. określone transakcje (kredyty, umowy sprzedaży ziemi, akcje) mogą być przeprowadzone dopiero po przekazaniu tytułu własności podmiotowi, który wygrał aukcję. W przypadku dużej prywatyzacji, jeśli sprzedaż nie uda się za pierwszym razem, cena wyjściowa może zostać obniżona o 25 proc., a gdy i ta się nie powiedzie, można ją obniżyć o 50 proc. Jeśli natomiast transakcja nie dojdzie do skutku po raz trzeci, to Fundusz Własności Państwowej (FWP), która zarządza procesem prywatyzacji na Ukrainie, może przeprowadzić nadzwyczajne konsultacje ze wszystkimi potencjalnymi nabywcami. Co ciekawe, z ukraińskiej prywatyzacji z góry zostali wykluczeni rosyjscy inwestorzy. Stworzone zostały wreszcie na Ukrainie w miarę przejrzyste warunki prawne dla wszystkich, którzy zechcą zainwestować.
Co warto kupić na Ukrainie?
Szef ukraińskiego Fundusz Własności Państwowej (FWP) Witalij Trubarow ogłosił, że w pierwszej turze ukraińskiej prywatyzacji sprzedane zostaną 23 przedsiębiorstwa państwowe, głównie z branży energetycznej (operatorzy sieci dystrybucji, elektrownie elektrociepłownie). Ukraiński rząd założył, że część z tych fi rm znajdzie nowego właściciela jeszcze w tym roku. Tak się jednak nie stanie, ponieważ po raz kolejny ujawniła się słabość instytucjonalna ukraińskiego aparatu państwowego, który nie jest w stanie wywiązać się z przyjętego harmonogramu czasowego prywatyzacji.
Wśród ukraińskich przedsiębiorstw, które mają być sprzedane, autorzy omawianej analizy rekomendują pięć z nich. To te, które zajmują się sprzedażą i dystrybucją energii elektrycznej (obłenerho): Charkiwobełenerho (obwód charkowski), Chmelntyskobłenerho (obwód chmielnicki), Mykołaijwobłenerho (obwód mikołajowski), Ternopilobełenerho (obwód tarnopolski) Zaporiżiaobłenerho (obwód zaporoski). Odgrywają one strategiczną rolę w systemie energetycznym Ukrainy, dostarczając energii elektrycznej nie tylko przedsiębiorstwom, ale i gospodarstwom domowym. Te firmy poza dystrybucją i sprzedażą energii do odbiorców końcowych, są również właścicielami linii przesyłowych różnych napięć i stacji elektromagnetycznych. Faktycznie są monopolistami na terenie obwodów, na których działają. A poza tym cena zakupu i sprzedaży energii elektrycznej na Ukrainie jest regulowana za pomocą ustalanych przez regulatora taryf, co również nie jest bez znaczenia.
Zakup tylko jednego z wymienionych obełnerho daje w praktyce dostęp do kilkuset tysięcy klientów detalicznych i hurtowych, a także stwarza możliwość rozwoju innych usług na tym polu, np. związanych z efektywnością energetyczną, inteligentnym zarządzaniem energią elektryczną i tradingiem. Oczywiście sieci dystrybucyjne ukraińskich obłenerho wymagają remontów i sporych funduszy, ale taka sytuacja stwarza też szansę na ekspansję kolejnych firm. Nie można zapominać również o tym, że reformowane są obecnie także reguły funkcjonowania ukraińskiego rynku energii elektrycznej. Docelowo ma być tak, że cena energii elektrycznej będzie ustalana na zasadach czysto rynkowych, a usługa dystrybucji podlegać będzie zatwierdzonej przez regulatora taryfie. W tym celu utworzony ma zostać rynek kontraktowy, rynek dnia bieżącego, rynek dnia następnego i rynek bilansujący. Obłenerho będą musiały również w przyszłości wyodrębnić ze swoich struktur spółki zajmujące się sprzedażą energii elektrycznej oraz operatorów systemu dystrybucyjnego.
Czy je kupimy?
Czy zatem polskie firmy kupią ukraińskie obłenerho? To pytanie, którego adresatem jest także polski rząd. Bo to od jego postawy zależało będzie, czy nasze państwowe koncerny energetyczne zdecydują się na takie inwestycje. Polskie firmy energetyczne nie mogą jednak zbyt długo ociągać się z podjęciem decyzji, bo chętnych na ukraińskie obłenerho jest już wielu. Ich zakupem zainteresowane są m.in. amerykańskie koncerny energetyczne, które podchodzą do tego w kategoriach nie tylko stricte ekonomicznych, co ma bezpośredni związek z obecnymi relacjami pomiędzy USA a Rosją. Zwłaszcza że firmy rosyjskie zostały wykluczone z ukraińskiej prywatyzacji. Waszyngton będzie chciał skorzystać z okazji i zrobić wszystko, aby to amerykańskie koncerny energetyczne nabyły przedsiębiorstwa sektora energetycznego, kluczowego dla bezpieczeństwa Ukrainy. Nawet jeśli amerykanie mieliby znacznie większe szanse dokonania zakupu ukraińskich obłenerho, nie oznacza to wcale, że nasze państwowe spółki są całkowicie bez szans. Korzystając ze strategicznego sojuszu z USA, polskie firmy mogłyby przecież wejść w joint-venture z koncernami amerykańskimi.
Atutem takiego rozwiązania byłoby zmniejszenie ryzyka inwestycyjnego, a także kosztów, jakie wiązałyby się z inwestycjami na Ukrainie, przy jednoczesnym utrzymaniu zysków. Autorzy analizy sugerują, by polski rząd zaczął wspierać firmy, które chcą wziąć udział w prywatyzacji na Ukrainie. Wsparcia takiego winna w szczególności udzielić polska dyplomacja i wyspecjalizowane agendy państwowe, jak np. Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Eksperci postulują również, aby Polska Fundacja Rozwoju wzorem amerykańskiej Overseas Private Investment Corporation, która zajmuje się wspieraniem prywatnych inwestorów amerykańskich na strategicznych dla USA rynkach, zaczęła wreszcie wspierać polskie państwowe koncerny energetyczne.
Kluczowym zadaniem PFR winno być stworzenie wyspecjalizowanych instrumentów finansowych w celu obniżenia ryzyka inwestycyjnego dla tych polskich firm, które zdecydują się wziąć udział w ukraińskiej prywatyzacji. Nie da się ukryć, że ukraińska prywatyzacja stwarza dla Polski unikalną szansę na to, aby zmienić dotychczasowy model gospodarki zależnej, która opiera się nadal na statusie kraju sprzedającego aktywa i wypuszczającego zagraniczny kapitał na jego warunkach. Dzięki inwestycjom na Ukrainie Polska mogłaby skopiować model zachodni, polegający na dokonywaniu gospodarczej ekspansji, szczególnie tam, gdzie pojawia się dobra okazja do zainwestowania. A taka na pewno jest dzisiaj na Ukrainie.