0.4 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Klubowe bankructwa

Przed Wisłą Kraków zbankrutował niejeden klub ekstraklasy. Z powodów finansowych upadały również europejskie potęgi. Oto historia najgłośniejszych krachów w klubowej piłce.

Turbulencje finansowe i organizacyjne, przez które przechodzi Wisła Kraków, nie są nowością w polskim futbolu. W przeciągu ostatnich kilkunastu lat zbankrutowało kilka czołowych klubów ekstraklasy. Część z nich wstała z kolan i obecnie błąka się po niższych klasach rozgrywkowych. Po niektórych słuch zaginął. Przypadek Wisły budzi wiele emocji, ponieważ pojawiają się w nim wątki zarówno kryminalne (powiązania byłego zarządu ze światem przestępczym), jak i kabaretowe (inwestor, który nagle dostał zawału, gdy miał przelać 12 mln zł na konto klubu). Jest to jednak historia, którą polski futbol wielokrotnie już przerabiał. ŁKS Łódź, Polonia Warszawa, Warta Poznań, a nawet Lech Poznań. To tylko niektóre ze znanych zespołów, które w przeszłości zbankrutowały. Puste konta bankowe, a następnie degradacja do niższych rozgrywek, występowały także w topowych europejskich ligach. Przykłady to chociażby: FC Parma, Leeds United, czy w końcu FC Napoli.

Wisła nad przepaścią
Do dnia wydania „GF” sprawa Wisły Kraków nie została ostatecznie rozwiązana. To, co na obecną chwilę jest pewne, to puste konto krakowskiego klubu oraz wielomilionowe zadłużenie. W banku „Biała Gwiazda” ma zaledwie 50 tys. zł, natomiast jej dług przekracza 20 mln zł, z czego 12 mln dotyczy przeterminowanych zobowiązań, w tym wobec piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego. Ratunkiem dla 13-krotnego mistrza Polski miał być tajemniczy inwestor z Kambodży Vanna Ly oraz nie mniej zagadkowy fundusz Noble Capital Partners (NCP). Ten pierwszy miał objąć 60 proc. udziałów w Wiśle, drugi resztę. Strony podpisały umowę jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, po czym rozpoczęło się odliczanie dni, do owianego legendą przelewu na kwotę 12 mln zł z konta Vanna Ly. Realizacja płatności miała sfinalizować umowę, a pieniądze powędrować na spłatę najpilniejszych zobowiązań, głównie piłkarzy, sztabu szkoleniowego oraz ZUS-u. Do żadnego przelewu jednak nie doszło. Oficjalna wersja jest taka, że pan Ly dostał zawału serca w trakcie lotu do Nowego Jorku. I chociaż nikt tego faktu nie zweryfikował, to można zakładać, że nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością. Podobnie jak rzekoma znajomość kambodżańskiego inwestora z Janem Pawłem II czy też jego związki z topowymi europejskimi klubami, które, po zweryfikowaniu przez dziennikarzy, okazały się jednym wielkim kłamstwem.

Aktualnie sytuacja w Krakowie jest patowa. Reprezentant NCP Mats Hartling twierdzi, że umowa podpisana z Towarzystwem Sportowym Wisła Kraków (TSWK – właściciel spółki Wisła Kraków S.A.) weszła w życie i tym samym fundusz jest właścicielem 40 proc. akcji. Biznesmen dowodzi, że nagłe zniknięcie Vanna Ly to nie jego wina i nie przekreśla to umowy. Z kolei klub stoi na stanowisku, że brak zapłaty 12 mln zł unieważniło porozumienie stron. Niewykluczone, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie, a to oznacza ciągnący się miesiącami spór, przez który ucierpi sam klub. Już teraz Wisła jest jedną nogą nad grobem, ponieważ Komisja Licencyjna PZPN odebrała jej licencję na grę w ekstraklasie. Oficjalny powód decyzji to brak poinformowania Związku o zmianie w strukturze właścicielskiej oraz o wymianie zarządu. Odebranie licencji oznacza, że po trwającej przerwie zimowej Wisła nie będzie mogła uczestniczyć w rozgrywkach LOTTO Ekstraklasy. A to właśnie wpływy z meczów były dla klubu jedyną finansową kroplówką. Bez niej „Biała Gwiazda” nie zarobi nawet złotówki. Klub może uratować jedynie poważny inwestor, jednak nikt nie odważy się podpisać umowy z TSWK i spółką, dopóki nie zostanie rozwiązany spór z NCP. To może oznaczać tylko jedno: czarny scenariusz w postaci oficjalnego bankructwa i degradacji do IV ligi. Po tym, jak kolejni piłkarze zerwali swoje kontrakty, jest on najbardziej prawdopodobny.

Król, który pogrzebał Polonię
Przypadek Wisły Kraków nie jest odosobniony, smak ligowej degradacji poznało wiele znanych polskich klubów. Najbardziej spektakularny był jednak upadek Polonii Warszawa, zespołu z wieloletnią tradycją, założonego w 1911 r. (przed Legią Warszawa). Problemy finansowe towarzyszyły Czarnym Koszulom od początku XXI stulecia. Najbliżej bankructwa Polonia była w 2006 r., kiedy zabrakło pieniędzy na wypłatę pensji dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Ratunek przyszedł ze strony milionera Józefa Wojciechowskiego, właściciela firmy deweloperskiej J.W. Construction, który przejął klub oraz uregulował najpilniejsze zobowiązania. Pomimo wpompowanych w Polonię milionów, sezon 2005/2006 zakończył się spadkiem do II ligi, w której rok później Czarne Koszule zajęły ostatnie miejsce. Wizja spadku do III ligi zmusiła Wojciechowskiego do wykupienia za 20 mln zł licencji do gry w ekstraklasie od Groclinu Grodzisk Wielkopolski, co pozwoliło Polonii ponownie zameldować się na stadionach ekstraklasy. Wydawało się wówczas, że klub wrócił na finansową i sportową prostą. W jego szeregach rozwinęli się tacy piłkarze jak Łukasz Teodorczyk, Euzebiusz Smolarek czy Paweł Wszołek. Wesoła atmosfera przy ulicy Konwiktorskiej w Warszawie zakończyła się w połowie 2012 r. sprzedażą klubu przez Wojciechowskiego kontrowersyjnemu inwestorowi Ireneuszowi Królowi. Ten, zamiast pomóc Polonii, w ciągu roku ostatecznie ją pogrzebał. Jego pierwszy sezon w roli właściciela, był jednocześnie ostatnim Czarnych Koszul w ekstraklasie aż do dzisiaj. Król nagle przestał wypłacać zawodnikom wynagrodzenia, co skutkowało odebraniem licencji na grę w ekstraklasie oraz degradacją do IV ligi. Obecnie Polonia tuła się po III lidze, ma jednak spore szanse na awans szczebel wyżej (zajmuje 2. miejsce w tabeli).

Rok przed degradacją Polonii upadł inny legendarny klub – ŁKS Łódź. Został on założony w 1908 r. i od tamtej na stałe wpisał się w krajobraz polskiej ekstraklasy, zdobywając 2-krotnie tytuł mistrza Polski, a nawet występując w rozgrywkach Ligi Mistrzów (1998/99). Problemy finansowe ŁKS-u trwały przez długie lata, znajdując swój finał na początku 2012 r., kiedy to klub ogłosił upadłość. Powodem niewydolności finansowej były wysokie kontrakty z piłkarzami, znacznie przewyższające możliwości budżetowe spółki. Klubowi nie pomagała również mała frekwencja na stadionie oraz brak sponsorów z grubymi portfelami. Ostatnią nadzieją było wsparcie ze strony łódzkiego ratusza, jednak prezydent Hanna Zdanowska konsekwentnie odmawiała pomocy, tłumacząc to trudną sytuacją miejskiego budżetu. Po bezowocnych zapewnieniach klubowych działaczy wyczerpała się cierpliwość piłkarzy, którzy przez miesiące nie dostawali swoich pensji. Ostatecznie ŁKS został wycofany z rozgrywek ekstraklasy po 22. kolejkach, a sezon 2013/14 rozpoczął w IV lidze. Aktualnie Łodzianie mają spore szanse powrotu na piłkarskie salony, zajmują bowiem 4. miejsce w 1. lidze ze stratą zaledwie 1 punktu do miejsca zapewniającego awans.

Zagraniczni bankruci
Smak bankructwa poznało również wiele europejskich klubów z topowych lig. Jednym z nich jest FC Napoli, czyli aktualnie jeden z najbogatszych zespołów na Półwyspie Apenińskim, pretendent do tytułu mistrza Włoch, w którego barwach występuje dwóch reprezentantów Polski: Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Dziś klub z Neapolu ma stabilny budżet, sprzedaje zawodników za dziesiątki milionów euro (np. Edison Cavani za 55 mln), a kupuje za niewiele mniej (Gonzalo Higuain za 39 mln). Nie zawsze jednak „Błękitnym” wiodło się tak dobrze. Przeszło 14 lat temu konto Napoli świeciło pustkami, a długi sięgały blisko 70 mln euro. Klub ostatecznie ogłosił upadłość i spadł do trzeciej klasy rozgrywkowej. Z finansową pomocą przybył wówczas znany producent filmowy Aurelio De Laurentis, pompując w zespół dziesiątki milionów. Jego kasa zaowocował szybkim powrotem do krajowej elity (2007 r.). Od tamtej pory FC Napoli jest jednym z najlepszych klubów nie tylko we Włoszech, ale również w Europie.

Przeszło dekadę po bankructwie zespołu z Neapolu podobne losy podzielił inny włoski klub – FC Parma, który przez lata był wizytówką włoskiej piłki na europejskich salonach. Wystarczy przypomnień, że zespół z północy kraju to trzykrotny zdobywca Pucharu Włoch, triumfator Pucharu UEFA, Superpucharu Europy oraz Pucharu Zdobywców Pucharów. W jego barwach występowały takie legendy jak Gianluigi Buffon, Fabio Cannavaro oraz Hernan Crespo. Złote czasy dla FC Parmy skończyły się w 2015 roku, kiedy dług urósł do 200 mln euro. Sądowy komornik zajął wówczas autokary oraz sprzęt treningowy. W klubowych budynkach zabrakło wody i prądu, a dyrektor sportowy wylądował w klinice leczenia depresji i nerwic.

Finansowego krachu doświadczały również angielskie kluby, mimo że tamtejsza Premier League uchodzi za najdroższą ligę świata, a zespoły w niej uczestniczące za najbogatsze. Przykładem bankructwa jest, chociażby utytułowany Leeds United – trzykrotny mistrz Anglii oraz finalista Pucharu Europy z 1975 roku. W sezonie 2000/01 zespół ten dotarł do półfinału Ligi Mistrzów, co zaowocowało wzrostem dochodów o kilkanaście milionów funtów. Na fali tego sukcesu Leeds zaciągnęło kredyt na przeszło 100 mln, zakładając optymistycznie, że w kolejnym sezonie ponownie zarobi w europejskich rozgrywkach. Tak się jednak nie stało, klub nie zakwalifikował się nawet do mniej prestiżowego Pucharu UEFA. Dla wierzycieli nie miało to jednak żadnego znaczenia. Chcieli szybko odzyskać swoje pieniądze, a tych próżno było szukać w klubowej kasie. W krytycznym momencie wartość zadłużenie sięgnęła blisko 130 mln euro. W akcie desperacji Leeds United zorganizowało wyprzedaż swoich kluczowych zawodników, w tym obrońcy Rio Ferdinanda za 46 mln euro (do Manchesteru United). To jednak nie uchroniło klubu przed bankructwem i spadkiem do niższych lig. Obecnie Leeds jest liderem Championship (2. liga angielska) i ma sporą szansę na awans do Premier League.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news