2.5 C
Warszawa
wtorek, 24 grudnia 2024

Boom na crowdfunding

Wydawałoby się, że zbiorki w czasach kryzysu i pandemii COVID-19 bardzo mocno ucierpią. Zamiast tego biją kolejne rekordy.

Crowdfunding narodził się w XVIII w. w Niemczech. Początkujący kompozytorzy, tacy na przykład jak Ludwig van Beethoven, zbierali wśród bogatych melomanów kwotę na skomponowanie i wydanie dzieła. Taka subskrypcja sprawiała, że już przed drukiem było wiadomo, iż dzieło nie przyniesie twórcy straty. Beethoven korzystał z crowfundingu do czasu, aż stał się znany. Później w ten sposób zbierano także na wydawanie książek. Odrodzenie crowdfundingu nastąpiło w XXI w., gdy pojawił się Internet. Dzięki niemu powstają produkty, których autorzy nie mają kapitału na start lub nie chcą ryzykować. Powstały całe portale, które zajmują się umożliwieniem zbierania funduszy twórcom i przedsiębiorcom na realizację ich pomysłów. Właśnie dzięki crowdfundingowi (na stronie patronite.pl) dziennikarz Tomasz Sekielski zebrał ponad 450 tys. zł na swój głośny film o pedofilii w Kościele katolickim. W ten sposób finansuje też swoje kolejne produkcje (350 tys. zł na film poświęcony aferze Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo- Kredytowych, czyli SKOK) i kolejnych filmów o pedofilii. Wydawałoby się, że takie zbiórki w czasach kryzysu i pandemii COVID-19 bardzo mocno ucierpią, tymczasem przeżywają właśnie swój rozkwit. Crowdfunding może być też formą inwestycji (w takim wypadku nazywany jest często crowdinvestingiem) dla mecenasów projektu. Za pośrednictwem www.crowdway.pl producenci filmu „Rój” z Erykiem Lubosem i Romą Gąsiorowską zebrali w półtora miesiąca prawie 2 mln zł. Finansujący produkcję mogą liczyć na zwrot z inwestycji proporcjonalny do zainwestowanego kapitału. Oczywiście jeżeli przyniesie ona zysk (zainwestowało ponad 300 osób). Mechanizm finansowania inwestycji wraz z aktualnie zebraną kwotą można przeczytać na stronie zainwestuj.fi lmroj.pl. Twórcy filmu dla mecenasów projektu zobowiązali się przeznaczyć połowę zysków z produkcji.

Źródło kapitału dla biznesu

Crowdfunding (i jego odmiana crowdinvesting) pozwalają pozyskać pieniądze na projekty, którym trudno liczyć na wsparcie oficjalnych finansowych instytucji. W grudniu ubiegłego roku dzięki zbiórce za pośrednictwem Beesfund.com uratowano przeżywający olbrzymie kłopoty finansowe, legendarny krakowski klub piłkarski Wisła. Zaledwie w 24 godziny udało się pozyskać 4 mln zł na ratowanie klubu. W tym wypadku nikt z inwestujących nie liczy na zysk. Crowdfunding dał możliwość fanom drużyny wesprzeć ją w kłopotach.

Na stronie Beesfund.com zarejestrowanych jest ponad 21 tys. inwestorów, którzy szukają ciekawych projektów. W pierwszym półroczu 2020 r. za jej pośrednictwem zainwestowali oni aż 16,29 mln zł, co jest rekordem platformy (działa od 2012 r., w sumie zebrano w tym czasie 50 mln zł). Emisję akcji na Beesfund przeprowadziło 15 spółek, w tym siedmiu udało się zebrać ponad milion złotych. „Mimo trudnego okresu pandemii i zamrożenia gospodarki, które rzuciły się cieniem na drugi kwartał tego roku, inwestorzy nie zniechęcili się i dalej aktywnie lokowali kapitał w spółkach, które sięgnęły po crowdinvesting. Rekordowe pierwsze półrocze roku 2020 to nie tylko sukces Beesfund, ale całego rynku finansowania społecznościowego w Polsce” – komentował Arkadiusz Regiec, prezes Beesfund. Maksymalnie firmy w ramach crowdfundingu mogą rocznie zebrać 1 mln euro (ok. 4 mln zł), ale spodziewane jest podwyższenie tej kwoty. W przeciwieństwie do pozyskiwania kapitału za pośrednictwem giełdy crowdfunding wymaga znacznie mniejszych nakładów finansowych i biurokracji. To ma szczególne znaczenie w czasie kryzysu, gdy banki praktycznie zamroziły akcje kredytowe dla firm. Obecnie finansują one praktycznie tylko projekty, które mają pełne zabezpieczenie kredytu, na aktywach przekraczających wartość pożyczanej kwoty. „Prawdziwy rozkwit crowdfundingu udziałowego dopiero przed nami” – przekonuje prezes Regiec.

Przyszłość niezależnych mediów

Crowdfunding to też szansa na niezależne media. Tomasz Sekielski podkreślał, że skorzystanie z tej formy finansowania produkcji filmu dokumentalnego było konieczne, ponieważ żadna z dużych, poważnych stacji nie była zainteresowana jego produkcją i emisją. Film „Tylko nie mów nikomu” odniósł bezprecedensowy sukces. Tylko na platformie youtube.com obejrzano go ponad 23 mln razy. W tym wypadku dzięki niezależnemu finansowaniu Tomaszowi Sekielskiemu (film tworzył razem z bratem Markiem) udało się przebić przez nieformalną cenzurę tematu pedofilii w kościele.

Równie duży sukces odniósł dziennikarz Dariusz Rosiak, który po odejściu z programu trzeciego Polskiego Radia ogłosił zbiórkę na produkcję w Internecie swojej audycji „Raport o stanie świata”. Sukces zbiórki za pośrednictwem portalu patronite.pl przekroczył jego najśmielsze oczekiwania. Zebrał 278 tys. zł od 3 tys. patronów (mecenasów). Zobowiązali się oni co miesiąc wspierać jego projekt, na łączną kwotę ok. 50 tys. zł. To taki dobrowolny abonament. Nadwyżkę finansową przeznaczył na rozwój projektu, do którego zaprosił kolejnych dziennikarzy. Wyprodukował też nowe tłumaczenie „Henryka V” Wiliama Szekspira w wykonaniu Piotra Fronczewskiego.

Podobnie postąpił Tomasz Sekielski z bratem. Założyli na patronite.pl zbiórkę na rozwój swojego filmowego studia Sekielski Brothers Studio. Wspiera ich obecnie 1751 patronów na łączna kwotę ponad 54 tys. zł. Aby zostać patronem, wystarczy zadeklarować wpłatę na poziomie 5 zł. Ci, którzy zdecydują się wydawać 10 zł miesięcznie, otrzymują dostęp do zamkniętej grupy na Facebooku zrzeszającej oficjalnych patronów projektu. Tam mogą przeczytać jako pierwsi o nowych przedsięwzięciach i otrzymywać informacje o postępach prac. Jeżeli ktoś nie korzysta z Facebooka, raporty może otrzymywać na maila. Raz w miesiącu patroni otrzymują możliwość obejrzenia specjalnego programu nagranego tylko dla nich: „Sekielscy w Ringu”, „bez znieczulenia i po bandzie”. Dla tych, którzy chcieliby projekt wspierać większą kwotą, dziennikarze przewidzieli kolejne bonusy. I tak 20 zł to certyfikat Honorowego Patrona, za 40 zł specjalną fotografię dziennikarzy, za 70 zł – torba ekologiczna z ilustracją znanego satyryka Henryka Sawki, wreszcie za 100 zł patron może liczyć na umieszczenie w Alei Sławy, czyli w napisach na produkcjach śledczych braci. Za 200 zł miesięcznej wpłaty można być gościem w studiu podczas nagrywania jakieś produkcji. Za 1 tys. zł miesięcznie (wsparcie musi potrwać minimum trzy miesiące) można być współprowadzącym jednego wydania Sekielski Studio Night Live. Ta bogata oferta dodatków dla patronów pokazuje, jakie możliwości daje crowdfunding twórcom.

Z crowdfundingu korzystają nie tylko znani dziennikarze, ale też początkujący pisarze i twórcy. Dzięki temu mogą popularyzować swoją twórczość wśród internetowych fanów nie ryzykując, że stracą pieniądze. Crowdfunding pozwala też zrobić proste badanie marketingowe, na jak duże zainteresowanie może liczyć projekt. W ten sposób zbierano na tworzenie m.in. nowych gier planszowych.

Zbierają nie tylko zwykli ludzie, ale też poważne firmy. Szlak przetarło w 2017 r. Wydawnictwo Otwarte. Zarządzający firmą bali się zainwestować 30 tys. zł w tłumaczenie i wydanie skomplikowanej książki „Illuminae”. Ogłosiło więc zbiórkę, a ta zakończyła się ogromnym sukcesem: zebrano ok. 100 tys. zł od prawie 3 tys. osób.

Kryzys to nie tylko zagrożenia, to także szanse. Zbieranie funduszy przez Internet, czy to w formie mecenatu, czy udziału w inwestycji, pobudza wyobraźnię i dlatego działa. W ten sposób można sfinansować najbardziej zwariowane pomysły lub takie, które z racji swojej kontrowersyjności nie mogą liczyć na oficjalne finansowanie.

FMC27news