Sejm przegłosował poprawkę komisji, która uderzy w rodziców samotnie wychowujących dzieci.
Nieoczekiwanie, na ostatniej prostej prac legislacyjnych w komisjach sejmowych, posłanka PiS podrzuciła poprawkę likwidującą podatkową ulgę dla osób samotnie wychowujących dzieci. Co istotne, tzw. Polski Ład nie przewidywał takiej likwidacji, lecz wyłącznie zakładał doprecyzowanie przepisów. Niezapowiedziana zmiana prawa nie została poprzedzona żadnymi konsultacjami z organizacjami reprezentującymi samotnych rodziców. Jakie argumenty stały rzekomo za tak radykalnym posunięciem? Otóż posłanka PiS Dominika Chorosińska stwierdziła, że w Polsce istnieje zjawisko rozwodów zaplanowanych z premedytacją po to, by osiągnąć korzyści podatkowe. Czy przedstawiła jakieś twarde dane potwierdzające tak daleko idącą tezę? Nie. Czy statystyki z ubiegłych lat wpisują się w jej narrację? Nie. Czy rzeczona posłanka ma merytoryczne podstawy do zajmowania się tak skomplikowaną materią, jaką jest prawo podatkowe? Zdaje się, że nie, ponieważ jest aktorką i bynajmniej nic nie wiadomo o jej dorobku naukowym w zakresie danin publicznych.
Na czym polega ulga?
Wprowadzenie na początku lat 90. do ustawy o PIT ulgi dla osób samotnie wychowujących dzieci było wynikiem partyjnego konsensusu. Każda ze stron politycznego sporu była zgodna co do tego, że rodzice, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, wymagają wsparcia ze strony państwa. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat przepisy w tym zakresie podlegały kosmetycznym zmianom, jednakże ich pierwotny cel został zachowany. Otóż sens mającego zostać zlikwidowanym art. 6 ust. 4 ustawy o podatku PIT, polega na tym, iż samotny rodzic deklaruje roczną daniną razem ze swoim dzieckiem, jako dwukrotność podatku obliczonego od połowy dochodów. Przepis ten chroni rodzica przed pułapką wyższej stawki skali podatkowej (32 proc). Obecnie limit roczny dochodów, oddzielający niższą stawkę od wyższej wynosi 85 528 zł (w przyszłym roku 120 tys. zł). Dzięki temu samotny opiekun (przepis nie odnosi się wyłącznie do rodziców, ale również do opiekunów prawnych) zapłaci wyższą daninę dopiero po przekroczeniu 170 tys. zł dochodów. Co więcej, z uwagi na wspólne rozliczenie z podopiecznym rodzic może odliczyć kwotę wolną od podatku w podwójnej wysokości. Co istotne, ustawa o PIT nie wymaga, aby dziecko faktycznie zarabiało. Z danych resortu finansów wynika, iż w 2019 roku w ten sposób rozliczyło się aż 514 224 podatników.
Ważny wyrok
W ostatnich latach pojawiły się liczne spory interpretacyjne dotyczące przepisów o uldze dla samotnych rodziców. Ich genezę stanowi konflikt pomiędzy podatnikiem, a fiskusem, w którym ten pierwszy twierdził, że opiekując się czasowo swoim dzieckiem, może skorzystać z ulgi. Chodziło wówczas o dwójkę rozwiedzionych rodziców, którym sąd przyznał prawo opieki nad dzieckiem oddzielnie („w połowie”). Sprawa znalazła swój finał przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, który w wyroku z 5 kwietnia 2017 roku stwierdził, że jeżeli rodzice sprawują opiekę nad dziećmi oddzielnie (każde w swojej „połowie” w roku podatkowym), to prawo do preferencyjnego rozliczenia (art. 6 ust. 4 ustawy o PIT) może przysługiwać każdemu z nich (sygn. akt II FSK 753/15).
Orzeczenie NSA oraz późniejsze spory powstałe na gruncie tego wyroku, skłoniły resort finansów do nowelizacji przepisów, które finalnie miały zostać zawarte w tzw. Polskim Ładzie. Chodziło o to, by doprecyzować, który z rozwiedzionych rodziców i pod jakimi warunkami, może korzystać z ulgi podatkowej. Nowelizacja była już praktycznie gotowa i została w pełni zaakceptowana przez Ministerstwo Finansów oraz przyjęta przez rząd.
1500 zł zamiast ulgi
Nieoczekiwanie parlamentarzyści z PiS-u, pod egidą posłanki Dominiki Chorosińskiej, zasiadający w komisji sejmowej, zaproponowali całkowitą likwidację art. 6 ust. 4 ustawy o PIT, co wywołało gorącą dyskusję na posiedzeniu komisji. Zapytana przez przedstawicieli opozycji o powody uchylenia przepisów, posłanka Chorosińska stwierdziła, że ulga często jest wykorzystywana w celach optymalizacji podatkowych. Nie przytoczyła jednak żadnych danych potwierdzających tę tezę. Zauważyła jedynie, że preferencja podatkowa zachęca rodziców do pozornych rozwodów, umotywowanych korzyściami podatkowymi. Posłanka stwierdziła również, że podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł (od przyszłego roku) sprawi, że w kieszeni samotnych rodziców zostanie więcej pieniędzy niż w małżeństwach wspólnie wychowujących dzieci. Taki stan rzeczy uznała za niesprawiedliwy oraz nieuzasadniony. Może to spowodować wzrost liczby rozwodów z powodów ekonomicznych – zauważyła.
W miejsce dotychczasowej ulgi posłowie z PiS zaproponowali wprowadzenie możliwości corocznego odliczenia od podatku ryczałtowej kwoty 1 500 zł (art. 27ea). Z nowej preferencji będą mogli skorzystać: panna, kawaler, wdowiec (wdowa), rozwodnik (rozwódka), osoba, w stosunku do której orzeczono separację lub pozostająca w związku małżeńskim z osobą pozbawioną praw rodzicielskich bądź odbywającą karę więzienia.
Karkołomna argumentacja
Główny argument posłów PiS za likwidacją ulgi, zakładający, że jest ona wykorzystywana w celach optymalizacyjnych, nie znajduje potwierdzenia w twardych danych. Po pierwsze, ulga dla samotnych rodziców w dotychczasowej postaci działa podobnie, jak wspólne rozliczenie z małżonkiem (w obu sytuacjach daninę oblicza się w podwójnej wysokości od połowy zsumowanych dochodów). Jeżeli jeden z małżonków zarabia mniej, a zarobki drugiego mieszczą się w drugim przedziale skali podatkowej, to efekt ekonomiczny wspólnego rozliczenia oraz ulgi dla samotnych rodziców będzie dokładnie taki sam. Zatem teza, jakoby status rozwodnika był ekonomicznie korzystniejszy od statusu małżonka, jest z gruntu rzeczy nieprawdziwa. Argumentacja posłanki Chorosińskiej zasługuje na uwzględnienie tylko przy założeniu, że każdy z małżonków posiada dochody z drugiego przedziału (w przyszłym roku powyżej 120 tys. zł). Takich przypadków jest jednak na tyle mało, że, nawet jeżeli niewielki odsetek takich małżeństw postanowi rozwieść się w celach ekonomicznych, to całkowita likwidacja ulgi z tego powodu wydaje się absurdalnym posunięciem.
Z danych resortu finansów za 2019 r. wynika, iż osób mieszczących się w drugim progu podatkowym było mniej niż 5 proc. wszystkich podatników rozliczających się na zasadach ogólnych (25,5 mln osób). Natomiast zaledwie 2 proc. to samotni rodzice korzystający z ulgi podatkowej (514 224 osób). Co istotne, z danych za 2019 r. wynika, iż liczba podatników mieszczących się w tej ostatniej kategorii zmalała w stosunku do 2018 r. Gdyby zatem zjawisko rozwodów w calach podatkowych było tak powszechne i atrakcyjne, jak twierdzi posłanka Chorosińska, to przecież tendencja powinna być odwrotna.