4.4 C
Warszawa
piątek, 29 listopada 2024

PAKT Z DIABŁEM

W poprzednich tekstach opisywałem spotkania międzynarodowe, które odbywały się w październiku i listopadzie 2024 r., czyli kolejne szczyty – Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Islamabadzie, państw BRICS w Kazaniu i Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku w Limie. Pochylałem się wcześniej także nad konferencją klimatyczną COP29 i wspominałem o szczycie G20. O wiele jednak większy kaliber miało wcześniejsze spotkanie, które odbyło się we wrześniu w nowojorskiej siedzibie ONZ. Nosiło ono nazwę Szczyt Przyszłości, a obecni na tym wydarzeniu przyjęli Pakt na rzecz przyszłości1 wraz z Globalnym porozumieniem cyfrowym2 i Deklaracją dla przyszłych pokoleń (A/RES/79/1)3.

Sławomir M. Kozak

Już pobieżna analiza Paktu wskazuje na główne założenie jego twórców, polegające na silniejszym związaniu państw członkowskich zarówno z samą organizacją, jak i z narzuconą światu Agendą 2030. Jak podkreślił na wstępie sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, daje on szansę, by „otworzyć drzwi do nowych i niewykorzystanych możliwości”.

„Potwierdzamy nasze stałe zaangażowanie w realizację Agendy zrównoważonego rozwoju 2030 i realizację jej celów. Przyspieszymy ich realizację poprzez podjęcie konkretnych działań politycznych i pozyskanie znacznych dodatkowych środków finansowych ze wszystkich źródeł w celu osiągnięcia zrównoważonego rozwoju”.

W dalszej części sygnatariusze zobowiązali się do „podjęcia 56 działań w następujących obszarach: zrównoważony rozwój i jego finansowanie, międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo, nauka, technologia i innowacje oraz współpraca cyfrowa, młodzież i przyszłe pokolenia, a także zmiany w globalnym zarządzaniu”.

Przytoczę zaledwie kilka z nich.

„Działanie 1. Będziemy podejmować odważne, zdecydowane, przyspieszone, sprawiedliwe i zorientowane na transformację działania na rzecz realizacji Agendy 2030, osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju i zapewnienia, że nikt nie zostanie pominięty”. Jest to zapowiedź egzekwowania Porozumienia paryskiego4, a co za nim idzie, kontynuacja dążeń do tzw. zerowej emisji, czyli dekarbonizacji, a w efekcie całkowitej deindustrializacji poszczególnych państw. To, że dotyczyć ma ona wszystkich zrzeszonych w ONZ, nie jest nawet zawoalowane.

„Działanie 3. Położymy kres głodowi i wyeliminujemy brak bezpieczeństwa żywnościowego oraz wszelkie formy niedożywienia”. Brzmi pięknie, ale podpunkt „c” ma prawo zaniepokoić, bo mówi o wspieraniu w „tworzeniu sprawiedliwych, zrównoważonych, integracyjnych i zrównoważonych systemów rolno-spożywczych, tak aby każdy miał dostęp do wystarczającej ilości bezpiecznej, niedrogiej i pożywnej żywności”. Kiedy czytam tego typu zaklęcia, pełen jestem obaw, bo doświadczenie uczy, że ich realizacja na ogół ma efekt przeciwny do zamierzonego. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by nie dostrzec w nadziejach na niedrogi i pożywny pokarm dla wszystkich prób wprowadzania do obiegu pożywienia sztucznego lub pozyskiwanego z jakichś stawonogów.

„Działanie 6. Będziemy inwestować w ludzi, aby wyeliminować ubóstwo oraz wzmocnić zaufanie i spójność społeczną”. Inwestycję w ludzi, przynajmniej na terenie Europy, rozpoczęto już kilka lat temu, czego pokłosiem jest ostatnie wycofywanie się Niemiec z zobowiązań układu Schengen. Dookreśla to hasło punkt „c”, gdzie czytamy o zapewnieniu „powszechnego dostępu do odpowiednich, bezpiecznych i niedrogich mieszkań oraz wspieranie krajów rozwijających się w planowaniu i wdrażaniu programów tworzenia sprawiedliwych, bezpiecznych, zdrowych, przystępnych cenowo i zrównoważonych ekologicznie miast”. Na rozwój mieszkalnictwa mamy w Polsce od lat wyrobioną opinię, więc tego typu „zapewnienia” nie robią już na nas większego wrażenia. Dostrzec w nich można za to czającą się za rogiem, jakże popularną wśród „elit”, koncepcję miast bez aut, w pełni zielonych i przede wszystkim 15-minutowych.

„Działanie 14. Będziemy chronić wszystkich cywili w konfliktach zbrojnych. Zdecydowanie potępiamy niszczący wpływ konfliktów zbrojnych na ludność cywilną, infrastrukturę cywilną i dziedzictwo kulturowe, a szczególnie jesteśmy zaniepokojeni nieproporcjonalnym wpływem przemocy na kobiety, dzieci, osoby niepełnosprawne i inne osoby znajdujące się w trudnej sytuacji w wyniku konfliktów zbrojnych. Ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne, w tym celowe ataki na cywilów i infrastrukturę cywilną, są zabronione przez prawo międzynarodowe. Potwierdzamy nasze zobowiązanie do przestrzegania prawa międzynarodowego, w tym prawa humanitarnego, praw człowieka i międzynarodowego prawa uchodźców”. Nawet średnio zorientowany w wydarzeniach międzynarodowych czytelnik prasy czy telewidz może tylko załamać ręce nad tym paragrafem. Tego nie sposób skomentować. Jako wisienkę na torcie można dodać brzmienie podpunktu „c”, w którym przywódcy postanawiają „ograniczać lub powstrzymywać się od użycia, w zależności od przypadku, broni wybuchowej na obszarach zamieszkanych, gdy jej użycie mogłoby zaszkodzić osobom cywilnym lub obiektom cywilnym, w tym istotnej infrastruktury cywilnej, szkołom, placówkom medycznym i miejscom kultu, zgodnie z prawem międzynarodowym”.

Czytamy też, że „musimy odbudować zaufanie do globalnych instytucji, czyniąc je bardziej reprezentatywnymi i spełniającymi wymagania współczesnego świata oraz skuteczniejszymi w wypełnianiu zobowiązań, które podjęliśmy nawzajem wobec siebie i naszych narodów. Potwierdzamy nasze zaangażowanie w multilateralizację i współpracę międzynarodową, kierując się Kartą oraz zasadami zaufania, sprawiedliwości, solidarności i uniwersalności. Przeprowadzimy transformację globalnego zarządzania i wzmocnimy system wielostronny, który pomoże nam zbudować bezpieczny, pokojowy, sprawiedliwy, równy, inkluzywny, zrównoważony i dobrze prosperujący świat”. Obawiam się, że odwoływanie się do Karty Rady Bezpieczeństwa ONZ w trakcie trwających od miesięcy co najmniej dwóch poważnych konfliktów międzynarodowych, mogących przekształcić się w światową wojnę nuklearną, nie pomoże odbudować zaufania do instytucji globalnych. I tak dalej, i tym podobne…

Duży nacisk położono na kwestie związane z zapędzaniem ludzkości do cyfrowego łagru. Do Paktu dołączono Globalne porozumienie cyfrowe, którego nadrzędnym celem jest dbałość o dobro ludzi i całej planety. Wyziera z niego dążenie do budowy jednolitego, globalnego systemu, wszechobecnej cyfrowej infrastruktury, mającej objąć wszystkich mieszkańców Ziemi. ONZ porównuje te technologie cyfrowe do zasobów naturalnych, podkreślając, że potencjał technologii cyfrowej można zoptymalizować jedynie poprzez wspólny do niej dostęp i wykorzystanie tak, jak ma to miejsce w przypadku zbiorników wodnych czy otaczającego nas powietrza. Proponowana jest koncepcja „współpracy w celu promowania integralności informacji, tolerancji i szacunku w przestrzeni cyfrowej”. To poszanowanie przestrzeni cyfrowej wygląda jednak na dążenie do ściślejszej kontroli nad tym, co można dowolnie uznawać za dezinformację, w celu zarządzania i ograniczania dostępu do danych, do których społeczeństwo ma jeszcze na razie swobodny dostęp. Produkt końcowy, jeśli zostanie wdrożony, pozwoli dzięki takiemu rozwiązaniu na pełną kontrolę wszystkich źródeł informacji.

Co warte odnotowania, to fakt, że zwolennikiem powszechnej cyfryzacji okazała się być Rosja, dla której szczególne znaczenie ma też reforma międzynarodowej architektury finansowej. To stanowisko było wyraźnie czytelne podczas późniejszego szczytu BRICS w Kazaniu, gdzie prezydent Putin dość nieoczekiwanie zaczął odżegnywać się od zamiaru dedolaryzacji, ale już wcześniej znalazło odzwierciedlenie w deklaracji5 podsumowującej konferencję ministrów komunikacji państw BRICS, które odbyło się w Innopolis 27 września bieżącego roku. Tymczasem na szczycie w Nowym Jorku wszystkie państwa BRICS – poza Chinami, które się wstrzymały – głosowały wbrew Globalnemu porozumieniu cyfrowemu, czyli sprzeciwiły się stanowisku Federacji Rosyjskiej! Pokazuje to także, moim zdaniem, że główną bolączką krajów BRICS nie jest obawa przed wykorzystywaniem narzędzi cyfrowych dla kontroli społecznej i cenzury, ale przed dominacją w tym zakresie państw kolektywnego Zachodu. To jeden z elementów sugerujących, że dokonujący się na naszych oczach podział globu na wielobiegunowy może być w rzeczywistości sztuczny i nieszczery. Jeżeli bowiem ONZ mówi wprost o „pilnej potrzebie reformy globalnej architektury finansowej” dla „modernizacji systemu, przy jednoczesnym przyspieszeniu postępów w osiąganiu celów zrównoważonego rozwoju”, to ujawnia w ten sposób rzeczywisty sens tego porozumienia, którego głównym przesłaniem jest despotyzm gospodarczy i centralizacja kontroli finansowej nad wszystkimi ludźmi. To dokładne powielenie maltuzjańskich założeń „Wielkiego resetu” artykułowanego przez Światowe Forum Ekonomiczne i jego przewodniczącego Klausa Schwaba, którego Szkołę Liderów kończyła większość dzisiejszych decydentów, również tych funkcjonujących w obszarze globalnego Południa. Pojęcia „rządu światowego” czy „nowego porządku świata” stały się tak powszechne i nieakceptowane przez społeczeństwa, że postanowiono po prostu zmienić te szyldy na „multilateralizm” i „globalne zarządzanie”, które brzmią mniej groźnie, a przecież są przyczyną tych właśnie problemów, na które mają być lekarstwem.

Pakt przyjęły 143 państwa. Przeciw głosowało siedem, wstrzymało się 15. Przywódcy obecni na sesji mieli okazję przemówić do zebranych. Z możliwości tej skorzystał także prezydent RP Andrzej Duda, który zadeklarował pełne poparcie zapisów Paktu. – Jesteśmy gotowi współpracować, aby osiągnąć ambitne wyniki i w pełni wdrożyć Pakt dla przyszłości w nadchodzących latach – powiedział6.

Uważam, że to porozumienie stoi w sprzeczności z interesem zwykłego obywatela każdego państwa na naszym globie, ale – co najważniejsze dla nas – jest sprzeczne z polskim interesem narodowym. Pozbawia narody, przedsiębiorstwa i cały sektor publiczny prawa do podejmowania niezależnych decyzji, przekazując władzę instytucjom międzynarodowym, organizacjom pozarządowym, prywatnym interesariuszom, cedując na nie rządy i jurysdykcję nad każdym. To unieważnienie suwerenności narodowej. Pakt iście szatański. Za Wikipedią – pakt z diabłem to „porozumienie (czasem potwierdzone uroczystym ślubowaniem i napisane lub podpisane własną krwią), na podstawie którego poświęca się siebie Szatanowi, Lucyferowi, Mefistofelesowi i oddaje mu własną duszę, życie itd. Akt ten niekiedy jest czyniony jedynie z pobożności lub czci, ale częściej w celu zysku (sukcesu, przyjemności itd.) bądź jako środek i warunek inicjacji w pewnych sektach demonicznych”7.

Na razie my, Polacy, mieliśmy jedną tylko postać, która posunęła się do takiego czynu. Twardowski to według Wikipedii„szlachcic mieszkający w Krakowie w XVI w. Podpisał on pakt z diabłem w zamian za wielką wiedzę i znajomość magii. Jest głównym bohaterem kilku baśni i legend, z których niemal każda przedstawia odmienną historię. Jedna z najbardziej znanych głosi, że obecnie przebywa on na Księżycu”8. Liczę na to, że to, iż współpracownikiem Donalda Trumpa ma być wkrótce Elon Musk, okaże się szansą dla ludzkości na wykorzystanie jego rakiet do ekspediowania sygnatariuszy Paktu pod ten sam adres.

1https://documents.un.org/doc/undoc/ltd/n24/252/89/pdf/n2425289.pdf

2https://www.un.org/global-digital-compact/sites/default/files/2024-09/Global%20Digital%20Compact%20-%20English_0.pdf

3https://documents.un.org/doc/undoc/gen/n24/272/22/pdf/n2427222.pdf

4https://pl.wikipedia.org/wiki/Porozumienie_paryskie

5https://cdn.brics-ussia2024.ru/upload/docs/Declaration_of_the_10th_BRICS_Communications_Ministers_Meeting.pdf?1727446983143395

6https://www.un.org/sites/un2.un.org/files/sotf-plenary-poland.pdf

7https://pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_z_diabłem

8https://pl.wikipedia.org/wiki/Pan_Twardowski_(postać)

FMC27news