5.2 C
Warszawa
piątek, 28 lutego 2025

Europa jest, jaka jest, i tego się nie da zmienić

Czy prezydent Trump dąży do ustanowienia nowego porządku światowego? To pytanie nurtuje ludzi na całym globie. Brak obecności Ukrainy na spotkaniu w Arabii Saudyjskiej, gdzie omawiano zakończenie wojny, a planowane spotkanie Trumpa z Putinem znów odbywa się bez udziału prezydenta Ukrainy. Sytuacja ta sugeruje, że o pokoju będą decydować jedynie USA i Rosja. Prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził też, że Ukraina nigdy nie powinna była zaczynać konfliktu, obwiniając Kijów za trzyletnią szansę na pokój, która nie została wykorzystana. Dodał, że Zełenski ma zbyt niskie poparcie i konieczne są nowe wybory. Na te słowa prezydent Ukrainy odpowiedział stanowczym zaprzeczeniem – nie podpisałby żadnych dokumentów dotyczących kraju, negocjowanych bez udziału Ukrainy. Media na całym świecie określają to jako najważniejszy moment od czasów II wojny światowej. Aby omówić strategię negocjacyjną Trumpa oraz jej znaczenie dla Europy i świata, Agnieszka Ludwisiak-Wypior rozmawia w programie „Info Kwadrans” z prof. Zbigniewem Lewickim.

Panie Profesorze, czy Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych, w tej chwili chyba najpotężniejszy człowiek na świecie, dąży do ustanowienia nowego porządku światowego? I kto miałby na tym porządku skorzystać?

Trump chce przebudować porządek utworzony po II wojnie światowej. W tamtych czasach USA finansowały kluczowe inicjatywy, dbając o bezpieczeństwo państw europejskich. Obecnie Europa, choć bogata, nie potrafi w pełni zadbać o swoje bezpieczeństwo. Sygnały ostrzegawcze pojawiały się już za czasów sekretarza obrony Gravesa czy prezydenta Obamy, ale Europejczycy ignorowali te ostrzeżenia. Trump nie bawi się już w konsultacje – mówi: „To wasz problem, wy musicie za niego zapłacić”. Dla Europy oznacza to konieczność zmiany struktury wydatków i przyjęcia nowych zasad bezpieczeństwa, co nie jest łatwe w państwach o różnych historiach, celach i stosunku do Rosji czy USA.

Wiceprezydent USA, J.D. Vance, stwierdził na konferencji w Monachium, że zagrożenie nie wynika z czynników zewnętrznych, lecz z sytuacji wewnątrz Europy. Jak Pan ocenia tę wypowiedź?

Ja tu widzę pewną niekonsekwencję, szczerze mówiąc. Bo skoro Ameryka mówi, że Europa powinna zadbać o siebie, to dlaczego wiceprezydent udziela rad Europie? Powinien po prostu stwierdzić: „Bawcie się sami, to jest wasz problem. My tego nie będziemy finansować”. Nie bardzo wiem, dlaczego on się tak angażuje w tego typu rady. Bo można długo dyskutować. Oczywiście nie tyle nad kwestią wydatków na zbrojenia, bo to jest oczywiste, ale nad innymi kwestiami, np. demokracji, odwoływania wyborów, tak jak w Rumunii itd. To są rzeczywiście kwestie, nad którymi można dyskutować, ale dlaczego miałyby to robić Stany Zjednoczone, które deklarują zmniejszenie zainteresowania Europą? Może po prostu Vance też się uczy? Bo w końcu jest politykiem, który dopiero wchodzi na arenę międzynarodową. Do tej pory wiele wspólnego z tym tematem nie miał. Niemniej jednak państwa europejskie nie potrafią faktycznie na razie uzgodnić swojej polityki zagranicznej. Co z tego, że Polska będzie wydawać 5 proc. swojego PKB, kiedy Niemcy wydają, nie pamiętam w tej chwili, 1,8 proc.? Oczywiście, w wartościach bezwzględnych to jest dużo, bo Niemcy są dużo bogatsze, no ale chodzi też o pewien stosunek do tego, co jest najważniejsze. Europa ma swoją charakterystykę i ona mówi: „Jesteśmy różni, mamy różne cele, różną historię, różny stosunek do Rosji, do Stanów Zjednoczonych”. Tego się w dwa dni, ani nawet dwa miesiące czy dwa lata nie uda ujednolicić. To jest głównie problem Europy.

Czy ta różnorodność sprawia, że Europa nie jest odpowiednim partnerem dla administracji Trumpa, szczególnie w kontekście negocjacji pokojowych dotyczących Ukrainy?

Europa jest, jaka jest, i tego się nie da zmienić. Trzeba się przyzwyczaić do specyfiki Europy, tak jak my w Europie przyzwyczajamy się do specyfiki Stanów Zjednoczonych. To są inne struktury. Natomiast co do zaproszenia Ukrainy. Dla Polski Ukraina to jest bardzo ważna kwestia, dla Niemiec jest jakoś tam ważna, ale dla Włoch, Hiszpanii, dla Portugalii to jest zupełna abstrakcja. Czy dla nas były ważne kwestie uchodźców na Morzu Śródziemnym? Nie. Wydaje mi się, że Stany Zjednoczone, które zaangażowały się bardzo poważnie finansowo i militarnie w wojnę w Ukrainie, po prostu chcą tę sprawę rozwiązać, zakończyć. Europa jak będzie dość szybka, to dołączy do tego i wywalczy sobie miejsce przy stole. A jak będzie znowu mówiła o rozmowach, o dyskusjach, o konsultacjach, Putin i Trump dojdą do pewnych konkluzji, a Zełenski będzie musiał je przełknąć. A Europa zostanie obserwatorem tego wszystkiego. Dlatego my musimy trzymać się polityki Stanów Zjednoczonych. To leży w naszym interesie.

Cały wywiad do zobaczenia na kanale YouTube @FMC27News

Poprzedni artykuł

FMC27news