Nieprzemyślana konstrukcja przepisów prawnych sprawia, że jesteśmy skazani na zalew paliwa, które z różnych źródeł będzie chciał nam dostarczyć Gazprom. Artykuł 49b znowelizowanego 11 września 2013 r. Prawa energetycznego nałożył na przedsiębiorstwa handlujące w Polsce paliwami gazowymi obowiązek sprzedawania co najmniej 55 proc. gazu ziemnego wprowadzanego przez daną firmę do sieci przesyłowej na giełdzie lub innym typie wolnego rynku organizowanego przez podmiot działający w RP.
Jednocześnie nadal obowiązuje klauzula „take or pay” zawarta w obowiązującej do 2022 r. umowie zawartej przez wicepremierów: Polski Waldemara Pawlaka i Rosji Igora Sieczina 29 października 2010 r. Zobowiązuje ona nas do odbioru dostaw paliwa od Gazpromu po cenie uzależnionej od aktualnej wartości baryłki ropy naftowej. Jeżeli Gazprom obniży cenę gazu sprzedawanego Polsce za pośrednictwem niemieckich firm, Rosjanie zarobią podwójnie – na zaopatrzeniu zachodnich partnerów oraz dzięki wyżej wymienionej klauzuli. Jeżeli spór o ceny przed sztokholmskim trybunałem arbitrażowym nie zakończy się sukcesem Polski, a działalność gazoportu nie ulegnie dynamizacji, PGNiG będzie niebawem jedynie skarbonką Gazpromu.
Więcej w najnowszym numerze „Gazety Finansowej”
https://wogoole.pl/luty/199-gazeta-finansowa-092016.html