e-wydanie

6.6 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Filarem państwa polskiego jest złodziejstwo wobec własnych obywateli

Wywiad z Rafałem Wójcikowskim, doktorem nauk ekonomicznych, wykładowcą akademickim, posłem.

Gazeta Finansowa: Kilka dni temu krytykował Pan założenia projektu ustawy dotyczącej wprowadzenie darmowych leków dla wszystkich seniorów. Co budzi Pana sprzeciw w tym projekcie?

Rafał Wójcikowski: Przy ustawie 500+ rząd bardzo usilnie nie chce odpuścić kryterium dochodowego przy pierwszym dziecku a w przypadku darmowych leków o kryterium dochodowym nawet nie chce słyszeć. To niekonsekwencja. Nie ma kryterium dochodowego przy drugim czy trzecim dziecku. Tylko przy pierwszym. Dlaczego PiS przeszkadzają pierwsze dzieci i nie przyznaje im świadczenia kiedy dochód na osobę przekracza 800 zł, a w przypadku leków nie ma znaczenia jaki dochód ma rodzina? Uważam zestawienie tych dwóch rzeczy za brak logiki i niesprawiedliwość.

Czy darmowe leki dla seniorów są dobrym rozwiązaniem?

Jest wiele rozwiązań jakie można zastosować. Rozumiem intencje rządu – świadczenia naszych emerytów są tak niskie, że schorowani ludzie, którzy potrzebują leków aby żyć, nie mogą ich sobie kupić. Rozumiem, że powinna być jakaś „furtka”, umożliwiająca tym ludziom dalsze przeżycie (bo niewykupywanie leków prowadzi w dłuższej perspektywie do śmierci). Intencja jest słuszna. Nie wiem natomiast czy rozwiązanie takie, że lekarz rodzinny wypisuje darmowe leki jest najlepsze. Może lepszym rozwiązaniem jest bon na leki… Nie może być jednak tak, że czy się stoi, czy się leży to powyżej pewnego wieku darmowe leki się należą bo to nie rozwiązuje istoty problemu. W takiej formie pieniądze dostaną też osoby, które bez problemu mogą wykupić leki i te którym leki nie są potrzebne.

Krytykował Pan również program 500+. Jaka może być alternatywa dla tego programu?

Zaproponowaliśmy koncepcję ujemnego podatku dochodowego. Czyli zwrotu w podatkach. A jeżeli tego podatku nie ma to po prostu państwo dopłaca pieniądze – ale nie w 100 proc. tylko 75 proc. Naszym zdaniem zlikwidowałoby to rozrost biurokracji, z którym wiążę się 500+ oraz zmotywowałoby ludzi do pracy. Powinny być dwa kryteria – nie tylko posiadanie dzieci ale i to czy ktoś pracuje. Kto pracuje ten tworzy dochód narodowy, ten się stara. W długim terminie program, który nie jest związany z pracą powoduje, że ludzie zaczynają kalkulować. Czy pracować czy wyliczać dochód tak aby się załapać na świadczenie. Wiele rodzin stanie w listopadzie przed dylematem: czy brać dwa miesiące bezpłatnego urlopu czy pracować a potem nie dostać świadczenia. Taki dylemat jest szkodliwy dla gospodarki i społeczeństwa. Nie powinniśmy stawiać ludzi przed takim dylematem czy powinni pracować.

Wspominał Pan również o sprowadzaniu imigrantów z Ukrainy czy Białorusi. Czy rzeczywiście są oni alternatywą i czy ich praca przyniesie niezbędne wpływy do budżetu?

Jeżeli program 500+ nie przyniesie sukcesu demograficznego, a demografia drgnie tylko nieznacząco to jedyną alternatywą jest sprowadzanie imigrantów. Ale skąd? Jedynymi, którzy się u nas asymilują, którzy chcą do nas przybywać są Ci ze wschodu: z Ukrainy czy nawet z Rosji – zwarzywszy na dewaluacje ich waluty. Tamta strona jest chętna a kulturowo i językowo jesteśmy podobni – co jest pewnym argumentem.

To znacznie gorsze rozwiązanie od pobudzania demografii ale trzeciego rozwiązania nie ma. Inaczej grozi nam katastrofalne zestarzenie się społeczeństwa i wymieranie narodu. To żadna alternatywa.

Wiele osób ma zastrzeżenia czy ich praca przyniesie wystarczające wpływy do ZUS.

Pod kątem rozwiązań zusowskich być może to niewiele da ale jednak pod kątem gospodarki już tak. Czasy, kiedy Polska nie ma problemów z podażą siły roboczej na rynku niebawem się skończą. Niebawem zacznie brakować rąk do pracy. Nawet Ci Ukraińcy pracujący na czarno będą potrzebni. Dzisiaj spada znacząco bezrobocie ale to efekt działania demografii. Na naszą niekorzyść. Przechodzimy z okresu gdy wyż demograficzny był tak znaczący, że starczało na rynek polski i na emigrację do Londynu, do okresu gdy to podaż była rządziła na rynku. A nastawienie Polaków do posiadania dzieci ciężko zmienić.

Jak Pan ocenia propozycję wprowadzenia emerytur obywatelskich?

Propozycja emerytury obywatelskiej polega mniej więcej na tym, że nie będziemy państwu już nic więcej obiecywać niż absolutne minimum a i tak zagonimy was do płacenia podatków na mniej więcej takim samym poziomie co obecnie. Obdarcie ludzi ze złudzeń ale nic w zamian.

Katastrofa systemu ubezpieczeń społecznych spowodowana katastrofą demograficzną jest najpoważniejszym problemem jaki mamy do rozwiązania. Nie jestem wielkim zwolennikiem wprowadzenia emerytury obywatelskiej. Ludzie, którzy przez lata płacili horrendalne składki a na koniec dostaną tyle co ci, którzy starali się płacić je jak najniższe będą czuli się oszukani. To zdemoralizuje ludzi. Nie można pokazywać ludziom, którzy płacili podatki, że to było frajerstwo.

Jakie decyzje powinien podjąć rząd w zakresie reformy systemu emerytalnego?

Rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie ZUS. Jego rolę powinien przejąć urząd skarbowy – ma on wystarczające dane o podatkach i wiedzę o naszych składkach i dochodach. Emerytura natomiast powinna zależeć od dwóch rzeczy. Od tego ile podatku w życiu zapłaciliśmy – urząd skarbowy jest to zweryfikować – oraz tego ile mamy dzieci. Ten kto ma więcej dzieci powinien mieć większą emeryturę ponieważ są one pewnym parapodatkowym wkładem w rozwój społeczeństwa. Ci, którzy mają dzieci przyczyniają się do rozwoju społecznego kraju. Ci, którzy nie mają ustawiają się w roli kogoś kto konsumuje a nic nie daje.

Należy podjąć debatę o likwidacji ZUS i czy emerytury nie powinny być odgórnie ograniczone. Często porusza się argument, że emerytura jest to prawo nabyte i nie powinno się jej ograniczać ale pamiętajmy, że emerytury płacone są z bieżących składek. „Solidarność społeczna” powinna polegać na tym, że zarówno ci, który dzisiaj pracują płacą składki ale również i ci, którzy są na emeryturze dostają mniejszą emeryturę – aby solidarnie dźwigali ciężar upadku systemu ubezpieczeń społecznych. Nie może być tak, ze tylko młode pokolenie dźwiga ten ciężar i coraz wyższe składki. Solidarność działa w obie strony. Dziś tylko w jedną.

Czy rząd powinien podnieść kwotę wolną od podatku?

Kwota wolna od podatku powinna być wysoka. Nawet Trybunał Konstytucyjny, którego nie jestem fanem, przyznał, że kwota wolna od podatków powinna być wyższa. Wynika z tego, że podatek dochodowy w Polsce był pobierany niesprawiedliwie, był zbyt wysoki. Skoro tak to jaki jest w Polsce system podatkowy skoro jego stabilność opiera się na złodziejstwie? Państwo od iluś lat łamało konstytucje i pobierało zbyt wysokie podatki. Gdyby pobierało podatki zgodnie z konstytucją to by zbankrutowało? To oznacza, że filarem i fundamentem istnienia państwa Polskiego jest złodziejstwo wobec własnych obywateli. Straszny wniosek. Nie powinniśmy się zastanawiać czy ma być kwota wolna od podatku wyższa czy nie, tylko powinniśmy ją najszybciej wprowadzić. Dziś te pieniądze są ukradzione obywatelom, niezgodnie z konstytucją.

To samo jest z kredytami frankowymi. Mówimy, że kredyty w franku były niesłusznie pobierane, skonstruowane i obywatelom należałoby oddać większość pieniędzy, a z drugiej strony słyszymy argument, że jeżeli każemy oddać bankom te pieniądze to banki zbankrutują. Banki opierają swoją dotychczasową działalność o kredyty w franku? To też jest coś nienormalnego. Tak jak system finansów publicznych jest oparty o złodziejstwo w zakresie kwoty wolnej od podatku, tak – możemy wciągnąć wniosek – tak system bankowy oparty jest o złodziejstwo w zakresie kredytów frankowych, bo gdyby nie ich nie było system bankowy by zbankrutował.

Warto się zastanowić jak to państwo ma dalej funkcjonować skoro opiera się na złodziejskich procedurach, niezgodnych z konstytucją, niezgodnych z prawem.

Ministerstwo Finansów chce obniżenia limitu transakcji gotówkowych między firmami z obecnych 15 tys. euro do 15 tys. złotych. Jaki będzie efekt tego zmiany?

Państwo idzie w kierunku większego zamordyzmu. To, że chce obniżyć limit to jedno ale dodatkowo jeżeli przedsiębiorca dokona transakcji gotówkowej bez pośrednictwa banku (np. przelewem) to nie będzie mógł tego kosztu uzyskania przychodu wyliczyć. To jest kolejny element zamordyzmu państwa, chodzi o totalną kontrolę przedsiębiorcy. Przedsiębiorca jest traktowany domyślnie jako złodziej, trzeba go na każdym rogu kontrolować. Takie podejście na dłuższą metę będzie prowadziło do zniechęcenia ludzi do prowadzenia jakiejkolwiek działalności gospodarczej. To jest niedopuszczalne. To doprowadzi do tego, że Ci którzy mogą uciekać w szarą strefę tym bardziej uciekną a Ci rozważający zalegalizowanie swojej pracy tym bardziej jej nie zalegalizują.

Jak Pan ocenia tzw. klauzulę obejścia prawa? Czy przedsiębiorcy mają się czego bać?

Państwo przyznaje, że stworzyło prawo, którego samo nie jest w stanie egzekwować wobec czego ustawia się ponad prawem. Będzie subiektywnie decydować. To będzie działało jak domiar za socjalizmu. Może państwo wykorzysta to wobec wielkich korporacji międzynarodowych, zmusi je do płacenia należnych podatków w Polsce… ale wątpię w to. Raczej państwo będzie się wykazywać w stosunku do małych przedsiębiorców, których łatwo ukarać.

Najnowsze