e-wydanie

8.3 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia 2024

Wielka rewolucja bankowa

PKO BP i PEKAO SA mają stworzyć jedną grupę finansową.

Nasze banki mają zostać nie tylko zrepolonizowane, ale też i skonsolidowane. Rząd PiS przystępuje do realizacji tego planu.

Fuzja zdementowana

8 grudnia dziennik „Rzeczpospolita” poinformował, że według nieoficjalnych informacji, do jakich udało mu się dotrzeć, nasze banki PKO BP i Pekao SA mogą za jakiś czas połączyć swoje siły i stać się jednym podmiotem. Dziennik stwierdził, powołując się na informacje pochodzące z dwóch niezależnych źródeł, że już niebawem zaczną się negocjacje w sprawie fuzji.

Informacja podana przez „Rzeczpospolitą” spowodowała spore poruszenie. Głównie dlatego, że rzecz dotyczy dwóch największych polskich banków, których głównym akcjonariuszem jest Skarb Państwa.

W PKO BP, który jest liderem naszego rynku bankowego, ma bezpośrednio 29,4 proc udziałów, w Pekao SA zaś łącznie 32,8 proc. kapitału. W tym drugim przypadku Skarb Państwa ma swoje udziały poprzez Powszechny Zakład Ubezpieczeń (PZU), który od czerwca br. dysponuje w nim prawie 20 proc. udziałów oraz poprzez Polski Fundusz Rozwoju (PFR), mający pozostałe 12,8 proc. udziałów.

Gdy pojawiła się informacja o prawdopodobnej fuzji PKO BP i Pekao SA władze obu banków milczały i dopiero po jakimś czasie zdecydowały się zabrać głos. Zakomunikowano, że obecnie nie są prowadzone negocjacje, które byłyby związane z ewentualnym połączeniem obydwu instytucji, każda zaś z osobna skupia się tylko na swoim wzroście i budowaniu pozyskiwaniu nowych klientów. Cała zaś sprawa rzekomej fuzji jest tylko typowym fake newsem.

Kto sieje plotki?

Informacja podana przez „Rzeczpospolitą” o fuzji PKO BP i PKO SA nie jest raczej medialną wrzutką. Jednym ze źródeł była osoba z najbliższego otoczenia ówczesnego wicepremiera, ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego. Nie można zatem jej całkowicie lekceważyć. Nie bez powodu pojawiają się bowiem takie informacje i to w czasie gdy nowy premier deklaruje publicznie, że dołoży wszelkich starań, aby nowe inwestycje jeszcze bardziej rozpędziły polską gospodarkę.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Morawiecki robi wszystko, aby przyciągać do Polski nowych inwestorów. Nie tylko zresztą zagranicznych. Jeszcze bardziej chciałby on zaktywizować krajowe kapitały. I nie jest też zaskoczeniem, że dzisiejszy premier podejmuje działania w tym kierunku. Szuka funduszy nie tylko wśród dużych państwowych gigantów, takich jak np. PZU SA, ale także wśród podmiotów sektora bankowego. Z tej perspektywy plan fuzji dwóch największych naszych banków, czyli PKO BP i Pekao SA wydaje się bardzo racjonalnym posunięciem. Powstałyby bowiem nowy silny podmiot, który byłby w stanie udźwignąć wiele inwestycji, jak również miałby szansę na to, aby rozpocząć ekspansję na rynkach zagranicznych. Połączony kapitał obydwu banków (PKO BP i Pekao SA) dawałby spore szanse na realizację takiego właśnie scenariusza. Morawiecki jest teraz na tyle silny, by móc uruchomić realizację takiego właśnie planu.

Pierwszy krok

Pekao SA to drugi co do wielkości polski bank, mający w swojej ofercie zarówno bankowość detaliczną jak i korporacyjną oraz inwestycyjną. Gdy w czerwcu 1998 r. polski rząd szukał dla niego strategicznego inwestora, wybór padł na włosko-niemieckie UniCredito Italiano S.p.A. i Allianz AG. Konsorcjum w sierpniu 1999 r. nabyło wówczas pakiet 52,09 proc. akcji Pekao S.A., płacąc za nie prawie 1 mld dolarów (około 4 mld złotych). W ten sposób Pekao SA stało się członkiem międzynarodowej grupy bankowej UniCredito Italiano. W 2006 po tym, jak UniCredito połączyło się z HypoVereinsbank, doszło do fuzji Pekao SA z Bankiem Przemysłowo Handlowym (BPH), w wyniku czego klienci korporacyjni BPH stali się klientami Pekao SA. Ten ruch niewątpliwie wzmocnił pozycję Pekao SA na polskim rynku bankowym. Od tamtej pory bank ustępował tylko na naszym rynku bankowym państwowemu gigantowi – PKO BP.

Wiosną 2016 r. po przeanalizowaniu wszystkich swoich aktywów w Europie UniCredito Italiano postanowiło jednak wystawić Pekao SA na sprzedaż. Przyczyn tej decyzji było wiele, ale dwie z nich wydawały się wówczas kluczowe. To przede wszystkim załamanie się rozpoczętej przez włoskiego giganta ekspansji na Wschodzie, zwłaszcza na Ukrainie i Kazachstanie, a także konieczność dokonania poważnej restrukturyzacji całej grupy.

Gdy UniCredito oficjalnie ogłosiło, że chce sprzedać Pekao SA, bardzo szybko pojawił się kupiec. Okazał się nim państwowy gigant ubezpieczeniowy PZU SA (Skarb Państwa ma w nim 35,18 proc. udziałów). Cała grupa kapitałowa Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń SA (Grupa PZU) jest jedną z największych tego typu instytucji finansowych nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie Środkowo-Wschodniej.

W sierpniu 2016 r. rozpoczęły się w Mediolanie negocjacje przedstawicieli PZU SA i Polskiego Funduszu Rozwoju (jego zaangażowanie było konieczne, ponieważ wartość pakietu akcji Pekao S.A. przekraczała 13 mld zł, przy nadwyżce kapitałowej PZU jedynie w wysokości 5-6 mld zł) a zarządem włoskiej grupy UniCredito. W październiku 2016 r. pojawiły się w polskich mediach nieoficjalnie informacje, że strona polska sfinalizuje do końca roku negocjacje i zakupi od Unicredito pakiet 33 proc. akcji banku Pekao SA (UniCredito była wówczas właścicielem 40,1 proc. akcji Pekao SA), płacąc za 13 mld złotych.

Cena, za jaką strona polska zamierzała odkupić od Włochów Pekao SA, wydawała się bardzo wysoka, jeśli wziąć pod uwagę, że przez blisko 16 lat Włosi zarobili na nim „na czysto” około 20 mld złotych. Strona polska usiłowała się jeszcze targować, ale szło z tym bardzo opornie. Włosi nie za bardzo chcieli „spuścić” z ceny. Negocjacje przeciągnęły się o kolejne miesiące. Ostatecznie całą transakcję sfinalizowano dopiero 7 czerwca br. kiedy PZU i Polski Fundusz Rozwoju (PFR) nabyły 32,8 proc. akcji Pekao SA za łączną kwotę 10,6 mld zł. Była to jedna z największych transakcji w sektorze bankowym, jaką przeprowadzono w Europie w ostatnich latach.

Bankowe plany PZU

Odkupienie Pekao SA od włoskiego UniCeredito miało być pierwszym krokiem w kierunku zbudowania wokół PZU polskiej grupy bankowej. Miała ona w przyszłości stać się największym graczem polskiego rynku bankowego, z aktywami sięgającymi co najmniej 140 mld zł.

Pierwsze posunięcia w kierunku zbudowania wokół siebie takiej grupy PZU zaczęło pod koniec 2015 r., kiedy nasz ubezpieczeniowy gigant zainwestował w Alior Bank, przejmując 25,19 proc. jego akcji za łączną kwotę 1,635 mld zł. Alior to przysłowiowy „średniak” wśród banków obecnych na polskim rynku. Był też właścicielem Meritum Banku ICB S.A. (dawniej Bank Współpracy Europejskiej SA, BWE) – komercyjnego banku z siedzibą w Gdańsku, specjalizującego się w obsłudze małych i średnich firm (miał w nim 97,9 proc. udziałów).

Kolejnym krokiem PZU w kierunku zbudowania wokół siebie grupy bankowej miało być przejęcie przez Alior Bank kolejnej instytucji finansowej, Banku Przemysłowo-Handlowego (BPH), ale bez jego części hipotecznej i Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI). Tę transakcję sfinalizowano na początku października 2016 r.

PZU planowało również zakupienie pakietu kontrolnego akcji Raiffeisen Polbank – komercyjnego banku, który należy do austriackiej grupy bankowej Raiffeisen Zentralbank Österreich AG (RZB). Raiffeisen Polbank (po fuzji w 2012 r. z Polbankiem EFG SA) to dzisiaj pod względem wielkości swoich aktywów ósmy co do wielkości bank w Polsce. Koncentruje się przede wszystkim na obsłudze średnich i mniejszych firm. Ma też rozbudowaną ofertę produktów i usług dla dużych przedsiębiorstw. Jednak transakcja ta nie została na razie sfinalizowana.

PZU będzie kontynuowało realizację planu zbudowania własnej grupy bankowej. Wynika to przede wszystkim z kalkulacji naszego ubezpieczyciela, z której wynika, że na polskim rynku bankowym w najbliższych latach będzie liczyło się jedynie 5–6 graczy i PZU tworząc własną grupę bankową, będzie na pewno jednym z nich. Na pewno sfinalizowanie zakupu Pekao SA było dla PZU najważniejszym krokiem w kierunku zbudowania takiej grupy.

Jednak w przypadku zakupu Pekao SA od UniCredito znacznie ważniejsze było co innego. Tę transakcję można było prezentować politycznie jako kluczowy krok w kierunku zrepolonizowania polskich banków (sfinalizowanie transakcji zakupu Pekao SA oznacza, że w rękach polskiego państwa jest już ponad 50 proc. naszego sektora bankowego).

Fuzja (bankowa) przy głowie premiera

Fuzja PKO BP i Pekao SA wydaje się jednak być elementem nieco szerszego planu konsolidacji polskich banków. Wspomniał w nieco zawoalowany sposób prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, który po tym, jak pojawiła się informacja o fuzji obu banków (PKO BP i Pekao SA) stwierdził, że „najbliższe lata to czas sporych zmian w gospodarce i dużych szans stojących przed nami. Stulecie odzyskania niepodległości powinno być czasem wielkich polskich projektów”. Jak podkreślił „w polskim sektorze bankowym jest miejsce na cztery, pięć dużych banków uniwersalnych” i na pewno PKO BP będzie nie tylko jednym z nich, ale wprost niekwestionowanym liderem.

Wielu ekspertów sam pomysł fuzji PKO BP i Pekao SA ocenia pozytywnie. W ich opinii oba banki są instytucjami o podobnej skali, tempie rozwoju i mają podobną strategię biznesową. Oba są też efektywne kosztowo. Planowana fuzja nie wyhamowałaby zatem ich dalszego wzrostu. A poza tym, taki połączony bank miałby znacznie większy kapitał i prawie jedną trzecią udziału w polskim rynku bankowym. Z tych powodów wyróżniałby się swoją skalą w całej Europie Środkowej. Mógłby też być strategicznym partnerem przy wielu inwestycjach, zarówno tych w kraju, jak i tych, które mogłyby nastąpić na rynku europejskim. Przy ekspansji międzynarodowej duże banki mają bowiem zawsze większe szanse na odniesienie inwestycyjnego sukcesu. A zatem jest o co walczyć w ich wypadku. I zapewne bankowiec Mateusz Morawiecki sam dostrzega plusy płynące z takiego rozwiązania. Jest jeszcze jeden argument, który może przemawiać za podjęciem planu fuzji banków PKO BP i Pekao SA.

Otóż sytuacja polityczna uległa teraz zasadniczej zmianie, ponieważ patronujący dotychczasowym posunięciom w sektorze bankowym wicepremier Morawiecki został szefem rządu. Jego pierwsze wystąpienia po nominacji, mogą wskazywać na to, że polityka inwestycyjna będzie dla niego najważniejsza. Oczywiście nasze banki, z racji swojego potencjału kapitałowego mają w niej odegrać jedną z kluczowych ról. Z tej właśnie perspektywy fuzja PKO BP i Pekao SA wydaje się ruchem jak najbardziej pożądanym. Powstanie bowiem wielki bankowy kolos, który może być motorem nowych inwestycji w Polsce. Być może nawet taki połączony bank będzie chciał zaznaczyć swoją pozycję na rynku europejskim, dokonując jakiejś strategicznej inwestycji w którymś z krajów unijnych. Oczywiście w grę wchodzą przede wszystkim kraje Europy Środkowo-Wschodniej.

Sygnałem tego, że tak niebawem może się stać, była cytowana wcześniej wypowiedź bliskiego kolegi Morawieckiego – prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełły, który dobrze zna zamierzenia i plany urzędującego premiera. Nie jest zatem możliwe, aby Jagiełło nic nie wiedział o planowanej fuzji obu banków. Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie on będzie szefem rady nadzorczej nowego połączonego banku. Z kolei prezesem jego zarządu ma być Michał Krupiński kierujący do tej pory bankiem Pekao SA.

Zanim jednak do tego dojdzie, muszą odbyć się negocjacje pomiędzy stronami i ustalone warunki tego połączenia. Zapewne wicepremier Morawiecki osobiście będzie czuwał nad ich przebiegiem. Stworzenie nowego bankowego giganta ma być przecież jego kolejnym politycznym sukcesem.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze