2.3 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

UZI już nie postrzela

Zarzuty dotyczące niegospodarności, oszustw i wyłudzeń kredytów usłyszało 13 osób w związku ze sprawą Banku Spółdzielczego w Nadarzynie. Wśród nich jest negatywny bohater naszych publikacji o SK Banku Wołomin – Dariusz U. ps. „UZI”. Zatrzymanym grożą kary do 10 lat więzienia.

Sprawę Dariusza U. ps. „UZI” opisaliśmy w „Gazecie Finansowej” jako pierwsi. To były funkcjonariusz Wojskowych Służb Informacyjnych, który po rozwiązaniu tej formacji postanowił przejść do biznesu. Niestety, nie były to uczciwe interesy, a wymuszenia i wyłudzanie kredytów na olbrzymią skalę. Ofiarą „UZI” padały banki spółdzielcze. Lokalne instytucje finansowe obracające względnie niewielkimi pieniędzmi. Dla niego miały jedną zaletę – były słabsze i bardziej narażone na stosowane przez niego techniki zastraszania. Funkcjonowały z daleka od centrum wydarzeń, tam, gdzie rzadko sięga wzrok krajowych mediów.

Bank Spółdzielczy w Nadarzynie nadawał się idealnie do celów „UZI”. Wystarczająco mały, by nie budzić zainteresowania, a jednocześnie będący w dobrej sytuacji finansowej i mający spory kapitał. Dariusz U. przedstawiał się jako biznesmen operujący w nieruchomościach i w sektorze finansowym. Był właścicielem lub prezesem kilkunastu spółek. O czym nie mówił – były to spółki, które zarządzały pozabudżetowymi środkami Służby Wywiadu Wojskowego w czasach Platformy Obywatelskiej. „UZI” szybko stał się znaną i rozpoznawalną postacią w banku. Powoływał się na wpływy w służbach i w KNF. Szybko podporządkował sobie i zastraszył zarząd. – Siedział w gabinecie prezeski z nogami na stole i żarł bułkę. Wyraźnie pokazywał, kto tu rządzi – mówi „Gazecie Finansowej” jeden z pracowników banku. Gdy on lub ktoś przez niego wyznaczony występował o kredyt, nie śmiano mu się przeciwstawić. Być może nawet mógłby spokojnie prowadzić ten proceder do dziś, gdyby nie to, że zwrócił uwagę na inny – większy bank spółdzielczy – SK Bank Wołomin. Tam do współpracy dobrał sobie odpowiedzialną za politykę kredytową wiceprezes Elżbietę K., która szybko została jego partnerką nie tylko w interesach. Nie udało mu się jednak kompletnie opanować prezesa – Jana Bajno. Gdy temu ostatniemu doniesiono o udzielanych przez bank lewych kredytach, pozbył się swojej zastępczyni. To spowodowało konflikt, który kilkakrotnie opisywaliśmy już na łamach „Gazety Finansowej”. Ostatecznie „UZI” wykorzystując swoje koneksje w Komisji Nadzoru Finansowego doprowadził najpierw do powołania zarządu komisarycznego, a następnie upadłości SK Banku. Jednak ta właśnie sprawa miała stać się przyczyną klęski Dariusza U.

W ostatnich dniach września 2016 r. aresztowano siedem osób. Wśród nich są sam Dariusz U., a także współdziałająca z nim wiceprezes BS Nadarzyn – Barbara K. – Sąd zdecydował już o aresztowaniu siedmiu, kolejna – Wiesława R. – nie została aresztowana ze względu na stan zdrowia – poinformowała Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzecznik warszawskiej prokuratury regionalnej. Śledczy nie zdecydowali się, by wnioskować o areszt dla kolejnych pięciu zatrzymanych osób, które dla grupy przestępczej robiły mniej ważne usługi. Zatrzymani to byli członkowie zarządu banku, rzeczoznawcy majątkowi i tzw. słupy, czyli podstawieni ludzie, w imieniu których „UZI” brał kredyty.

Ostatnie zatrzymania to skutek wielomiesięcznych działań funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Osoba „UZI” pojawiła się na celowniku CBA właśnie w związku ze sprawą SK Bank Wołomin. W poprzednim numerze „Gazety Finansowej” ujawniliśmy mechanizm działania Dariusza U. Wielomilionowe kredyty były brane pod zastaw nieruchomości, których wartość na papierze zawyżano dziesiątki, a nawet setki razy. Udzielający pożyczki pracownicy banku doskonale zdawali sobie z tego sprawę, ale czuli się bezpiecznie, bo wynajęci rzeczoznawcy poświadczali, że działka z domem jest warta np. 30 mln zł, a nie zaledwie trzy. Rekordowe na tę chwilę zawyżenie wartości wyniosło aż 375 mln zł – do 383 mln zł, terenu wartego zaledwie 8 mln. W opinii skorumpowanych rzeczoznawców stwierdzono, że pod gruntem znajdują się cenne złoża, których – oczywiście – tam nigdy nie było.

Jak wynika z naszych informacji, sam „Uzi” załamał się już na pierwszym przesłuchaniu. Poprosił o możliwość zostania świadkiem koronnym. Taki rozwój sprawy nie jest wykluczony, gdyż Dariusz U. ma olbrzymią wiedzę z pierwszej ręki między innymi o olbrzymiej skali korupcji w Komisji Nadzoru Finansowego. Tamtejsi urzędnicy wielokrotnie współdziałali z gangsterem, a nawet na jego prośbę doprowadzili do ustanowienia zarządu komisarycznego w wołomińskim banku.

FMC27news