1.7 C
Warszawa
niedziela, 24 listopada 2024

Kasa jak za złoże

Centralne Biuro Antykorupcyjne podejrzewa, że Zakłady Chemiczne Police (część Grupy Azoty) celowo przepłaciły na inwestycji w Senegalu. Badane są powiązania właścicieli afrykańskiej spółki z polskimi politykami oraz zbierane są informacje o powiązaniach obsługujących transakcję kancelarii prawnych.

Funkcjonariusze CBA sprawdzają, dlaczego Zakłady Chemiczne Police zdecydowały się na umowę z należącą do wrocławskiej DGG ECO spółką celową African Investment Group S.A. (AFRIG) zarejestrowaną w Senegalu.

Duży miś

DGG ECO to firma handlowo-inwestycyjna powstała w 2006 r. we Wrocławiu. Skupia się na międzynarodowym hurtowym i wielkotonażowym obrocie surowcami energetycznymi i chemicznymi. Wśród właścicieli DGG ECO znalazł się m.in. Jan B. (posiada najwięcej udziałów) prezes Kolmexu. Kolmex to dawna Centrala Handlu Zagranicznego. Zrobiło się o niej głośno za sprawą afery prywatyzacyjnej i wybuchu bomby w warszawskim biurze zarządu firmy 29 września 2004 r. Druga eksplodowała w domu człowieka związanego z kierownictwem spółki.

B. wraz z siostrą przejął kontrolę nad Kolmexem i wieloma innymi firmami należącymi wcześniej do Skarbu Państwa. NIK szacował wówczas, że na prywatyzacjach tych budżet stracił ponad 40 mln złotych, a przejęte firmy nawet i 330 mln złotych – donosiła wówczas „Rzeczpospolita”. Działalność przyszłego właściciela DGG ECO badała ABW i CBŚ. Według „Życia” miał związki m.in. z byłym sekretarzem stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą politykiem SLD Janem Chaładajem, rosyjskimi biznesmenami i mafią pruszkowską (według CBŚ wśród znajomych B. byli m.in. Janusz T., pseudonim „Krakowiak” i Krzysztof K., pseudonim „Nastek”).

Jak informowało PAP według NIK z grupy inwestycyjnej, do której należy Kolmex, wyprowadzono 272 mln złotych. W 2005 r. B. i jego siostra zostali aresztowani. Jak relacjonowała „Gazeta Wyborcza” lubelska prokuratura zarzuciła mu wielomilionowe nadużycia w związku z handlem długami PKP.

Na szerokich wodach

Na początku 2011 r. DGG ECO za pośrednictwem założonej w Senegalu spółki celowej African Investment Group S.A. (90 proc. udziałów stanowiła spółka DGG ECO) rozpoczęła przygotowania do inwestycji. Jak czytamy na stronie DGG ECO, pozyskała od rządu senegalskiego koncesje eksploracyjne złóż, skompletowała zespół geologów, wiertaczy, zapewniła im własny sprzęt wiertniczy, laboratoryjny oraz zaplecze techniczne i socjalne.

29 maja 2012 roku Zakłady Chemiczne Police poinformowały o zawarciu umowy z DGG ECO na dostawę fosforytów, zawartej na czas oznaczony do dnia 30 kwietnia 2013 r. Umowa dot. dostaw fosforytów za kwotę 276,9 mln zł. Police podały, że po zawarciu umowy łączna wartość umów zawartych z tym kontrahentem w okresie ostatnich 12 miesięcy wynosiła 316,533,7 mln zł. 25 kwietnia 2013 r. DGG ECO podpisała aneks przedłużający czas trwania umowy do dnia 31 maja 2014 r. Aneks ten rozszerzył umowę o dostawy fosforytu pochodzenia syryjskiego.

Jak informowały wówczas ZCh Police: „Szacunkowa wartość dostaw wynikających z Umowy we wskazanym wyżej okresie wynosić będzie 259,673 mln zł”. Co ciekawe – warunki umowy z DGG ECO i zawartego aneksu nie przewidywały kar umownych. Pod koniec sierpnia 2013 r. Zakłady Chemiczne Police poinformowały o podpisaniu umowy kupna 55 proc. akcji African Investment Group (właścicielem było DGG ECO) za 28,85 mln dolarów. Dzięki temu Police miały uzyskać dostęp do złóż surowców w Senegalu.

African Investment Group oprócz ww. koncesji miała posiadać koncesję na dostęp do złóż piasków ilmenitowych Sud Saint Louis oraz pozwolenie na wydobycie złóż fosforanów wapnia w rejonie Lam Lam i Kebemer. Z tego pierwszego złoża surowiec miał być eksploatowany przez cztery lata. Żywotność drugiego złoża miała wynosić ponad 50 lat. Ostateczne rozliczenie całej transakcji nastąpiło w sierpniu 2015 r.

Znane nazwy, stare metody

– W momencie podpisywania umowy na terenie Syrii trwał już konflikt zbrojny i ilość dostępnych na rynku dostawców była bardzo ograniczona. Firma DGG ECO zaproponowała najlepszą cenę na dostawy tego podstawowego dla funkcjonowania ZCh Police surowca. Musimy pamiętać, że fosforyty to surowiec podstawowy dla produkcji nawozów wieloskładnikowych będących podstawowym produktem ZCh Police. Ich występowanie na świecie jest jednak ograniczone – wyjaśniali przedstawiciele ZCh Police kilka lat temu.

Kto doradzał państwowej spółce przy inwestycji w Senegalu? Głównymi doradcami miały być: kancelaria Gide Loyrette Nouel (ta sama, która pojawia się przy transakcji zakupu Quadry przez KGHM, będącej obecnie w zainteresowaniu oficerów Agencji Wywiadu) oraz Ernst & Young (także zaangażowana w zakup Quadry – według KGHM byli jej doradcami podatkowymi). ZCh Police korzystała również z analiz ekspertów PwC (która to firma przygotowywała raporty dla KGHM – piszemy o niej w najnowszym numerze „GF”).

Bomba niespodzianka

Afera związana z senegalską inwestycją ZCh Police wybuchła pod koniec maja 2016 r. 11 marca 2016 r., stary zarząd, opublikował sprawozdanie finansowe. 164,8 mln zł czystego zarobku. W kwietniu stery w firmie przejął nowy zarząd.

31 maja 2016 r. ogłoszono korektę. Miało bowiem dojść do zawyżenia wartości African Investment Group. Nowy zarząd stwierdził również, że w sprawozdaniach brakuje wielu istotnych informacji i w sposób nieprawidłowy odzwierciedlają zdarzenia, które miały miejsce. Skutek? Zamiast 164,8 mln zł czystego zarobku wynik finansowy netto w sprawozdaniu skonsolidowanym za 2015 r. powinien wykazać stratę na poziomie 71,6 mln zł, a zysk netto w sprawozdaniu jednostkowym ok. 59 mln zł.

– W porównaniu do opublikowanych sprawozdań, w pierwszym przypadku wynik powinien być mniejszy o 236,4 mln zł, a zysk o 109,8 mln zł – twierdził zarząd cytowany przez Onet.pl, dodając, że „spółka African Investment Group (AFRIG) w 2015 r. nie wydobywała fosforytów z własnych złóż, a jedynie pośredniczyła w zakupach surowca od podmiotów trzecich z Afryki”.

Jak poinformowała wiceprezes Polic złoże Lam Lam (jedno z dwóch należących do AFRIG) zostało wyczerpane już w 2014 r., a wydobytego surowca było znacznie mniej niż szacowano. Na drugim złożu – Kebemer – spółka poszukuje fosforytów, ale na koniec grudnia 2015 r. nie uzyskała jeszcze koncesji wydobywczej, a prace geologiczne są na początkowym etapie – dodawała wiceprezes. Tym samym założenie rozpoczęcia wydobycia w 2016 r. fosforytów było bezpodstawne. Co ciekawe – w 2013 r. ZCh Police informowały, że „przyznane koncesje pozwalają na zaspokajanie bieżących potrzeb zakładów, a w 2014 r. ma być dostarczonych do Polic 400 tys. ton fosforytów z Senegalu”.

Reakcją na korektę była panika na GPW. Kurs akcji ZCh Police spadał nawet o 12,4 proc., do 21,8 zł. – Mocno taniały również walory Grupy Azoty. Chwilami zniżkowały do 66,25 zł, co oznaczało spadek o 8,2 proc. – alarmowała „Rzeczpospolita”. Do akcji wkroczyła szczecińska delegatura CBA.

I kamieni kupa

We wrześniu 2016 r. funkcjonariusze CBA przeszukali mieszkania członków byłego zarządu Zakładów Chemicznych Police. Według ustaleń „Gazety Wyborczej” funkcjonariusze działali na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.

– W jednym z postępowań nadzorowanych przez prokuraturę zrealizowano szereg przeszukań, ale ze względu na dobro postępowania nie jest możliwe wskazanie danych osób, u których je wykonano ani bliższych okoliczności dotyczących tego postępowania – komentowała prokurator Magdalena Blank, p.o. rzecznika prasowego szczecińskiej prokuratury regionalnej. Jak informował dziennik, śledztwo wszczęto z art. 296 Kodeksu karnego – tzw. przestępstwo menedżerskie, czyli nadużycie uprawnień bądź niedopełnienie obowiązków skutkujące wyrządzeniem firmie „znacznej szkody majątkowej” (zagrożone karą do 5 lat więzienia).

W listopadzie 2016 r. światło ujrzał audyt przeprowadzony w ZCh Police. Ustalono, że ok. 90 pracowników posiadało karty kredytowe. – Były karty z limitami nawet 100 tys. zł miesięcznie. (…) Jedna osoba wydała w ciągu 3 lat 1,2 mln zł, w ubiegłym roku 470 tysięcy, a w ciągu 3 miesięcy tego roku 100 tysięcy – komentował nowy prezes ZCh Police Wojciech Wardacki.

Na co wydawano pieniądze? Jedna osoba kupowała miesięcznie po kilka par butów („w tym dla dzieci”), klocki lego, płyty DVD, zegarki za 48 tys. zł, SPA. Znalazły się również delegacje po 9 – 10 tys. zł, gdzie dwie faktury to wydatki za kluby go-go. Komórka audytowa sprawdziła ok. 10 tys. transakcji. Niektórzy posiadacze kart zwrócili pieniądze.

– Wydaliśmy przeszło 200 milionów, a nie mamy żadnych fosforytów! Trafiały do nas niewielkie dostawy, ale… nie z naszych złóż! Do Senegalu przywożono delegacje z Polski: z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zwożono dziennikarzy, biznesmenów i… pokazywano im nie naszą kopalnię! – kwitował nowy prezes Polic.

Roman Bąk, przewodniczący MOZ NSZZ „Solidarność 80” w Policach, w rozmowie z dziennikiem „Fakt” powiedział: – Nie byliśmy tego wszystkiego świadomi. Tak mocne i poważne zarzuty porażają. Nasz związek o tym bladego pojęcia nie miał! Z wypowiedzi prezesa Wardackiego wynika, że kopalnia była jedną wielką fikcją.

FMC27news