Kremlowsko-mafijny „układ zamknięty” cały czas atakuje, staje się coraz bardziej agresywny, przechodząc od kwestii gospodarczych do wywiadowczych i politycznych. Czy mamy do czynienia z kolejnym aktem rosyjskiej wojny hybrydowej?
Europa debatuje nad metodami zablokowania rosyjskich manipulacji medialnych. USA nie otrząsnęły się po ingerencjach cybernetycznych Kremla w wybory prezydenckie. Cały Zachód nie może wyjść z szoku po aneksji Krymu i wojnie w Donbasie. Tymczasem zawisło nad nami kolejne, być może największe, zagrożenie ze strony Rosji. Okazuje się, że Kreml jest nie tylko zbratany z przestępczością zorganizowaną, ale i wykorzystuje świat kryminalny do hybrydowej konfrontacji z UE i NATO. Inaczej mówiąc, rosyjska mafia jest świetnym instrumentem rozsadzania od środka zachodnich demokracji i gospodarek.
Cicha noc
Jakiś czas temu przed topową restauracją „Elements” w Moskwie doszło do bójki zakończonej strzelaniną, w której zginęły dwie osoby. Policja aresztowała strony konfliktu, które uważały się oczywiście za poszkodowane. Ot, kryminalny incydent, jakich wiele zdarza się w dwunastomilionowej metropolii. No, może nie całkiem zwyczajny, ponieważ wydarzenie spowodowało lawinę konsekwencji, które ujawniły stopień powiązań rosyjskich służb specjalnych, wymiaru sprawiedliwości, a w końcu najwyższych urzędników Kremla ze zorganizowaną przestępczością.
Podłoże konfliktu było naprawdę błahe, chodziło o domniemany dług (600 tys. euro) właścicielki restauracji Żanny Kim wobec projektantki przybytku. Szczegóły nie są ważne, istotne są koneksje obu pań. Kim wydzierżawiła lokal od Olega Dieripaski – oligarchy o mocnych powiązaniach z Kremlem. Czy to on polecił usługi jednego z adwokackich biur Moskwy, tego nie wiadomo, w każdym razie pomoc prawna była potrzebna, bo projektantka zwróciła się z kolei o wsparcie mafii. Lokal regularnie zaczęli nachodzić bandyci żądający pieniędzy. Policja nie reagowała na skargi właścicielki, co jest o tyle dziwne, że nalotami dowodził adiutant samego ojca chrzestnego mafii Szakro Mołodoj, który trzęsie obecnie światem przestępczym Rosji.
W cichą zimową noc nastąpiła konfrontacja między wynajętymi adwokatami, a raczej „adwokatami”, ponieważ biuro oprócz porad świadczyło także usługi bojowe. Nie mogło być inaczej, skoro wspólnikami byli doświadczeni oficerowie jednostek specjalnych KGB, FSB i MSW. Wynik starcia był więc jednostronny, zginęło dwóch bandytów, a czterech odniosło rany. Smaczku dodaje fakt, że w tym samym czasie w lokalu przebywało kilku policjantów z najbliższej komendy rejonowej.
Po aresztowaniu prawnicy uruchomili przyjacielsko-służbowe koneksje. W wyniku interwencyjnych telefonów zostali natychmiast zwolnieni, natomiast FSB aresztowała w zamian Szakro Mołodoja, jego adiutanta oraz policjantów, którzy nie przejawiali chęci interwencji. Jak się okazało, stróże porządku byli już pod lupą z racji mafijnych powiązań. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ zatrzymani bandyci też mieli telefony i uruchomili swoich ludzi w aparacie państwowym. Po 48 godzinach wyszli na wolność, bo decyzję o aresztowaniu podważyło dwóch generałów Komitetu Śledczego. To instytucja, która w Rosji zajmuje się dochodzeniami wagi państwowej, czyli największego kalibru.
W tym momencie nie wytrzymał dyrektor FSB. Generał Aleksandr Bortnikow jest uważany za jedną z najbardziej wpływowych osób na Kremlu. Musiał konsultować problem z samym Władimirem Putinem, otrzymał bowiem sankcję na powtórne zatrzymanie ojca chrzestnego, a do kompletu obu generałów Komitetu Śledczego oskarżonych o korupcyjne związki ze światem przestępczym. Ponieważ ostatni należeli do ulubieńców nie mniej wszechwładnego szefa KS generała Aleksandra Bastrykina, na Kremlu wybuchła wojna służb, a wraz z nią rozpoczęły się przecieki materiałów kompromitujących.
W medialnej konfrontacji wygrała FSB, która ujawniła podsłuchy rozmów telefonicznych mafijnego szefa. Co w nich było? Między innymi fakty przyjacielskich kontaktów z generałami KS. Chyba przez nadgorliwość wyciekły także stenogramy rozmów z dyrektorami kancelarii prezydenta, więc Kremla. Wynika z ich, że patriotyczny świat kryminalny ofiarował milionowe sumy w dolarowym ekwiwalencie na finansowanie wojny w Donbasie. Z solenną obietnicą stałego wspierania zagranicznych operacji państwa, które wymagają gotówki, i to takiej, której pochodzeniem lepiej się nie chwalić.
Afera, jak mało która pokazuje stopień i schemat powiązań przestępczości zorganizowanej z Kremlem. I nie jest niczym wyjątkowym, zrośnięcie bowiem państwa i mafii następowało w okresie całych rządów Putina. Nie było gestem spontanicznym i niepożądanym, a w pełni przemyślanym działaniem służb specjalnych realizowanym na polityczne polecenie z samej góry. Przypadkiem jest raczej fakt, że sprawa ujrzała światło dzienne w udokumentowanej formie. Choć zawdzięczamy to skutkom ubocznym wzajemnie wygodnego układu, który działa zazwyczaj jak dobrze naoliwiona maszyna. Tak sprawnie pracująca, że wywołuje najwyższy niepokój europejskich i amerykańskich instytucji bezpieczeństwa. W każdym razie policje UE alarmują, że kremlowsko-mafijny „układ zamknięty” cały czas atakuje, staje się coraz bardziej agresywny, przechodząc od kwestii gospodarczych do wywiadowczych i politycznych. Czy mamy do czynienia z kolejnym aktem rosyjskiej wojny hybrydowej?
Układ zamknięty
Złowieszcza sława rosyjskiej, a dokładniej poradzieckiej mafii nie jest niczym nowym. Pierwsza fala wschodniej przestępczości zalała Europę w latach 90. XX w. i była wynikiem skoku w zachodni system wartości. A raczej była skutkiem generalnej klapy transformacji cywilizacyjnej państw, jakie pojawiły się na mapie po rozpadzie ZSRR. Okazały się niezdolne ani do demokracji, ani do wolnego rynku. Ich miejsce zajęły mniej lub bardziej zawoalowane dyktatury ubrane w silną władzę wykonawczą służącą jako przykrycie do największego w historii skoku na narodowe mienie. Oligarchiczne grupy interesów, które pojawiły się w Rosji i całej WNP ukradły milionom obywateli dorobek życia i same rozpoczęły śmiertelny bój o tzw. prywatyzowane aktywa gospodarcze. Integralną częścią procesu był udział zorganizowanej przestępczości w podziale ekonomicznych łupów. Z powodu ustrojowego chaosu i wycofania państwa z niezbędnej w kapitalizmie roli nocnego stróża, mafia stała się nie tylko znaczącym udziałowcem prywatyzacyjnego tortu, ale i niezbędnym instrumentem porachunków w oligarchicznych wojnach.
Nawet prezydent Borys Jelcyn zauważył, że jego projekt Rosji ma wielkie szanse przekształcenia w mafijne supermocarstwo. Wykrakał, bo świat kryminalny dał się we znaki szczególnie Moskwie. Ówczesny mer stolicy Jurij Łużkow postąpił bardzo racjonalnie. Zawarł z przestępczością własny deal, dając poszczególnym grupom wolną rękę w wynegocjowanych obszarach gospodarki. Skierował tym samym przestępczość na wewnętrzną konfrontację, która zaowocowała krwawymi wojnami o sfery kryminalnego wpływu. Z ich odpryskami zetknęła się Europa i USA, był to bowiem czas mafijnej ekspansji zagranicznej w poszukiwaniu nowych rynków.
Była to jeszcze stara struktura kryminalna, która działała według radzieckich schematów i metod. Była widoczna głównie na ulicach, zajmując się tradycyjnymi przestępstwami, często z bronią w ręku. Kto nie pamięta wytatuowanych, rosyjskich bandziorów z garniturami złotych zębów, lecz odzianych w dresy? Natomiast gdy władzę przejął Władimir Putin, sytuacja uległa zasadniczej zmianie. Po pierwsze, przestępczość uwierzyła chwilowo, że celem nowego prezydenta jest poprawa bezpieczeństwa państwa i obywateli. Po drugie, kluczowe stanowiska opanowali czynni lub byli funkcjonariusze służb specjalnych lub struktur siłowych. Na początku lat dwutysięcznych mafia przyczaiła się w oczekiwaniu. Jednak szybko okazało się, że nowa władza jest lustrzanym odbiciem struktur kryminalnych i działa według identycznego schematu. Jak zauważył The Insider, tylko naiwni prezydenci USA – George W. Bush i Barack Obama mogli traktować Kreml, jak podobną im instytucję władzy. Nic z tego, bo system stworzony przez Władimira Putina jest hermetyczny i totalnie nieprzejrzysty. Jego funkcjonariusze kierują się zasadą poniatij, czyli niepisanych pojęć, takich jak bezwzględna lojalność, cynizm i przede wszystkim chęć niepomiernego wzbogacenia. Drugą zasadą jest krugowaja poruka, czyli system wzajemnego poręczenia i lokowania swoich ludzi na wszystkich piętrach państwa i gospodarki. Czy nie przypomina to jako żywo praw klasycznej mafii?
Nic dziwnego, że wykrywszy taką zbieżność, rosyjska przestępczość zorganizowana dostosowała się do nowych warunków. Tym bardziej że Putin zawarł z nią odrębny układ, tak jak uczynił to z oligarchami, biurokracją czy wreszcie ze społeczeństwem. Świat kryminalny otrzymał swoją niszę w państwie i gospodarce oraz określoną swobodę działania pod dwoma warunkami. Pierwszym było utrzymanie pozornego porządku publicznego, czyli zakaz ulicznych wojen i porachunków, które burzyłyby obywatelski spokój. Drugim i ważniejszym była pełna lojalność wobec Kremla, rozumiana jako gotowość do wypełniania dowolnych usług na rzecz państwa, a raczej władzy. Tak w kraju, jak i za granicą.
Mafia przyjęła taki układ bez namysłu, choć początkowo problemem wydawał się nadzór służb specjalnych i MSW. To instytucje bezpieczeństwa zostały bowiem oddelegowane do kontroli świata kryminalnego, pełniąc także rolę łącznika. Dzięki takim warunkom mafia znalazła się w swoim żywiole, bo cały aparat państwa, nie wyłączając nadzorców, okazał się niezwykle podatny na korupcję.
Nie może być inaczej, gdyż państwowy kapitalizm Putina opiera się na transferowaniu dochodów budżetowych, które zasilają finanse poszczególnych grup okołokremlowskich interesów. Jedynym zadaniem przestępczości było zatem wstawienie własnych ludzi do kluczowych instytucji oraz na odpowiednie piętra władzy. Ponadto mafia jest ceniona w roli negocjatora, gdy w przypadku rozbieżności interesów pomiędzy grupami biurokracji pojawiają się sytuacje kryzysowe. Oczywiście przestępczość zorganizowana zmieniła swoje zewnętrzne oblicze. Dresy zastąpiły włoskie garnitury, a złote zęby najlepsze zachodnie implanty. Teraz bandyci są nie odróżnienia od państwowych technokratów, tym bardziej że mieszkają w tych samych luksusowych apartamentach i jeżdżą najdroższymi samochodami. Słowem mają gusta identyczne z putinowskimi elitami władzy. A jak przebiega współpraca zagraniczna lub inaczej: czy Europa ma się czego bać?
Jak najbardziej, a nieocenioną pomocą dydaktyczną jest raport European Council on Foreign Relations poświęcony wykorzystaniu sieci kryminalnych przez Kreml. Jak zauważają analitycy, największym powodem do obaw jest zmiana struktury rosyjskiej czy też rosyjskojęzycznej mafii na Zachodzie. Dotychczasowe gangi o ściśle hierarchicznej i etnicznej strukturze podporządkowane największym rodzinom ze Wschodu zastąpiła sieć złożona z luźnych stowarzyszeń lub pojedynczych osób uplasowanych w biznesie, mediach lub blisko polityki. Celem nowej tkanki jest lepsza penetracja. Tym samym mafia dostosowuje się do globalizacji i ponadnarodowego charakteru współczesnych rynków. Dlatego szczególnym polem działania jest sektor usług okołobankowych i doradczych, który pozwala nie tylko zbierać niezbędne informacje, ale i uczestniczyć w najważniejszych decyzjach i transakcjach. Przede wszystkim luźne stowarzyszenia i pojedyncze osoby tworzą system kontaktów z możliwością jego praktycznie nieograniczonego powielania.
Oczywiście mafia potrzebuje stałych baz, a więc środowisk, z których „rezydenci” mogą rozpocząć i prowadzić dyskretną robotę. Autorzy raportu nie bez kozery proponują nazwy forpoczt lub przyczółków, mając na myśli liczne diaspory narodowe w krajach Zachodu. Z takiego punktu widzenia na największe niebezpieczeństwo są narażone Niemcy, bowiem tylko społeczność rosyjska liczy w tym państwie od 4,5 do nawet 6 mln przesiedleńców i emigrantów. Ponadto zagrożone pozostają wszystkie państwa skandynawskie oraz Wielka Brytania i Hiszpania, w których chętnie osiedlają się Rosjanie i inne poradzieckie narodowości. I tak skupiska emigrantów od Londynu po Costa del Sol tworzą dogodną bazę bandyckich sieci.
Jak jednak sygnalizują autorzy raportu, coraz częściej bazą przestępczego działania stają się prorosyjskie ruchy polityczne oraz prawicowe i lewicowe ugrupowania stojące w kontrze do europejskiej integracji, a ostatnio do unijnej polityki imigracyjnej. Co robią rezydenci po zalegalizowaniu pobytu? Oczywiście wchodzą w kontakt z miejscowym światem przestępczym, budując alianse i kanały przyszłych transakcji, czyli warunki penetracji oraz infiltracji krajowych elit.
Niech nikogo nie zmyli przemyt narkotyków, ludzi i broni, który pozostaje oczywiście bardzo ważnym, integralnym elementem kryminalnego biznesu. Jednak kluczowym zadaniem rosyjskojęzycznej mafii jest eksport korupcji. W tym celu jej przedstawiciele docierają do władz administracyjnych, przedsiębiorczości, a zwłaszcza samorządów odgrywających w UE niebagatelną rolę decyzyjną i finansową. Jest to niezbędny element przygotowania operacji legalizacji środków z przestępczych transakcji oraz wyprowadzania pieniędzy z Europy. Z tego względu ogromnie zagrożone są rynki nieruchomości, systemy bankowe i giełdy akcji oraz papierów wartościowych.
Czy w tym kontekście niespodzianką są raporty brytyjskiego MI5 sygnalizujące ogromne zainteresowanie londyńskim City ze strony rosyjskiej mafii? Z tego samego powodu pod ścisłym nadzorem rosyjskojęzycznej sieci znalazł się Cypr uważany za ważną strefę lokowania i legalizacji kryminalnych dochodów. Wg raportu, 25 proc. wszystkich depozytów bankowych i 37 proc. inwestycji zagranicznych na Cyprze stanowią rosyjskie lub ukraińskie pieniądze. Ponadto mafia inwestuje bardzo chętnie w europejski rynek podrabianej produkcji, odgrywając rolę głównego ogniwa tranzytu chińskich, tureckich i indyjskich podróbek światowych marek. A jeśli podróbki to także europejska farmaceutyka i obrót lekami. Co jednak z mafijnej ekspansji ma Kreml?
Przede wszystkim gotowa sieć różnorakiego wpływu w Europie. Dane i informacje mafii są wykorzystywane w pracy operacyjnej SWZ (wywiadu cywilnego) i GU (GRU) (wywiadu wojskowego). Inaczej mówiąc, przestępcy typują i naprowadzają oficerów wywiadu na osoby interesujące z politycznego, medialnego lub gospodarczego punktu widzenia. Ponadto mafia legalizuje rosyjskich funkcjonariuszy oraz wprowadza ich w niezbędne środowiska. Przestępczość prowadzi ożywione szpiegostwo gospodarcze i finansowe, dzieląc się danymi z Łubianką. Wreszcie świat kryminalny udostępnia swoje kanały łączności i nielegalnego tranzytu osób budowane z myślą o własnym biznesie, to jest przemycie. Istnieją niepodważalne dowody na to, że w co najmniej kilku przypadkach skorzystali z nich zdekonspirowani nielegałowie, którzy mimo bacznej obserwacji europejskich i amerykańskich służb, a nawet operacji aktywnego pościgu rozpłynęli się na Zachodzie i bardzo okrężnymi drogami, bezpiecznie przedostali się do kraju. Takie możliwości mogła zapewnić tylko organizacja sama posiadająca możliwości nielegalnego przerzutu osób.
Ponadto jest więcej niż pewne, że mafia uczestniczy i pośredniczy w eksporcie uzbrojenia. Wielkie kontrakty zawierane wbrew prawu międzynarodowemu przynoszą ogromne dochody dzielone przez rosyjskie służby i mafię. Chodzi nie tylko o dostawy broni zasilające gorące konflikty w Afryce i na Bliskim Wschodzie, lecz także wprost o dozbrajanie karteli narkotykowych w Ameryce Południowej.
Od czasu wprowadzenia antyrosyjskich sankcji, a zwłaszcza nałożenia embarga technologicznego, niesłabnącym zainteresowaniem rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego cieszą się mafijne możliwości kradzieży dokumentacji i podzespołów, szczególnie elektroniki podwójnego zastosowania.
I wreszcie zorganizowana przestępczość jest włączona w proces werbowania agentów, służąc również budowie agentury wpływu. Czy skorumpowany polityk, zagrożony przez mafię ujawnieniem materiałów kompromitujących, które położą kres jego karierze i dobrobytowi, zawaha się przed prorosyjskim wystąpieniem, inicjatywą ustawodawczą lub innym rodzajem lobbingu? A co powiedzieć o przydatności świata przestępczego do operacji hybrydowego wpływu na zachodnią opinię publiczną poprzez wpływy medialne?
Oczywiście mafia i rosyjskie służby specjalne nie byłyby sobą, gdyby nie miały wspólnych „cynglów” do zadań fizycznej eksterminacji. Jednak we współdziałaniu Kremla z mafią jest dziedzina specyficzna, która stanowi najmocniejsze spoiwo wzajemnych interesów i lojalności. To potencjał i możliwości „prania” pieniędzy rosyjskich urzędników uzyskanych z okradania własnego narodu. Jedyną formą bezpiecznego użytkowania środków z korupcji jest ich wyprowadzenie do rajów podatkowych i zakamuflowanie tzw. ostatecznego beneficjenta poprzez skomplikowane łańcuszki lipnych firm – pośredników. Takimi możliwościami dysponuje przestępcza sieć. Jest to zarazem kryminalny bezpiecznik w układzie z państwem. Oczywiście ludzie Kremla dysponują nie mniej skuteczną metodą, nazywaną zakotwiczeniem przestępczości. Chodzi o stworzenie takich warunków i dochodowości prowadzenia interesów pod skrzydłami rosyjskiego państwa, aby zdrada lub nielojalność były po prostu nieopłacalne. Takim samym mechanizmem są gwarancje bezpieczeństwa, czyli nietykalności na terenie Rosji, gdy zajdzie potrzeba pospiesznej ucieczki przed europejskim wymiarem sprawiedliwości.
Nie wygląda to najlepiej, bo jak sygnalizują europejskie służby, nie mamy odpowiednich instrumentów przeciwdziałania aliansowi rosyjskiego państwa i rosyjskiej mafii. Prawda jest taka, że aby skutecznie rozbić zagrożenie, potrzebne jest ograniczenie praw obywatelskich mieszkańców Europy, takich jak swobodny przepływ kapitałów i osób, co załamałoby wspólny rynek UE. A przecież należy się spodziewać pogorszenia sytuacji. Im bardziej Putin niszczy rosyjską gospodarkę i własne społeczeństwo, tym bardziej jest zdeterminowany na arenie międzynarodowej. Jedyną nadzieją zatrzymania wewnętrznej degradacji Rosji i osłabienia jej roli w świecie pozostaje rozbicie spójności UE i NATO. Taki jest nieskrywany cel rosyjskiej polityki zagranicznej i jej instrumentu – zorganizowanej przestępczości.
Logiczne jest więc pytanie, nie czy, lecz kiedy Putin sięgnie po aktywne wykorzystanie terrorystów i wszelkiej maści radykałów Europy? W każdym razie wystarczy tylko rozkaz wydany służbom i mafii.
Z tego punktu widzenia trudna jest również sytuacja Polski. Dla rosyjskiej przestępczości nasze terytorium jest jednym z głównych kanałów tranzytowych. Na szczęście mamy możliwości przeciwdziałania na czele z rygorystyczną polityką niedopuszczania strony rosyjskiej do transakcji właścicielskich i kapitałowych. Czy to jednak wystarczy wobec zwiększającej się z roku na rok liczby rosyjskich imigrantów, czyli z punktu widzenia mafii, niezbędnej bazy do utworzenia sieci? Cała nadzieja w wewnętrznych napięciach rosyjskich elit władzy i biznesu, a więc także w służbach specjalnych i zorganizowanej przestępczości. Gospodarczy i społeczny marazm, jaki od kilku lat narasta w Rosji, połączony ze skutkami zachodnich sankcji, powoduje nasilenie konfliktów grup interesów o wysychający strumyk środków budżetowych. Wojny o wpływy i finanse coraz częściej przedostają się w przestrzeń publiczną, sygnalizując rysy na kremlowskim monolicie władzy. Czy w takiej sytuacji pęknie również zamknięty układ państwa i mafii? Inaczej mówiąc, czy zorganizowana przestępczość zerwie się z kremlowskiej smyczy, przyczyniając się do końca ery Putina?