2.7 C
Warszawa
niedziela, 1 grudnia 2024

Czas na Plan Morawieckiego

Obejmując funkcję premiera, Mateusz Morawiecki nie może już dłużej zwlekać z wprowadzeniem w życie swojego wielkiego planu.

Do tej pory pełniąc funkcje ministra rozwoju, a później ministra finansów i wicepremiera obecny szef rządu mógł znajdować wytłumaczenie dla niezwykle powolnego procesu wdrażania podstawowych założeń swego pakietu reform w tym, że nie miał wystarczającej władzy oraz zgody całego gabinetu. Za sprawą rekonstrukcji, która wyniosła go do funkcji premiera, Morawiecki dostał do swej dyspozycji wszelkie możliwe środki oraz zielone światło od swojego obozu dla odważnych poczynań. Wystarczy, aby zakasał rękawy i przystąpił do energicznego działania.

Wizjoner, który imponuje prezesowi

Gdy rok temu Jarosław Kaczyński powierzał mu misję poprawienia uszczelnienia budżetu, stwierdził, że po roku będzie już widać, czy minister finansów wywiązał się z powierzonego mu zadania. Misja Morawieckiego zakończyła się sukcesem, a on sam urósł w oczach prezesa Prawa i Sprawiedliwości, dlatego obecna sytuacja jest wręcz idealna do tego, aby zabrać się do ciężkiej pracy i wprowadzić odważne zmiany. Według nieoficjalnych informacji Kaczyński jest pod wrażeniem pomysłów nowego premiera i uważa go za „wizjonera”, dlatego trudno o bardziej sprzyjające warunki do wcielania przez Morawieckiego jego wizji w życie.

Ogólne założenia Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju zostały przyjęte w lutym 2016 roku, a zawarte w nim zapowiedzi wprowadzenia wielkich ułatwień dla przedsiębiorców przysporzyły mu miano „nowej ustawy Wilczka”. Sam Morawiecki raczej uchyla się od tego rodzaju interpretacji, lecz od samego początku podkreśla, że pakiet zmian jego autorstwa ma na celu pobudzenie polskiej gospodarki do dynamicznego rozwoju właśnie na podstawie rodzimego biznesu. Słynna ustawa ostatniego ministra przemysłu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wprowadziła ogromny jak na polskie warunki zakres swobód, które niestety w kolejnych latach transformacji zostały ograniczone. Plan Morawieckiego ma wedle swoich założeń przywrócić, chociażby część zasad obecnych w ustawie z 1988 roku, m.in. tą głoszącą, że co nie jest zabronione, jest dozwolone, a także wprowadzić nową kulturę w urzędach, które mają być o wiele bardziej sprzyjające przedsiębiorcom niż obecnie.

Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju obejmuje pięć głównych obszarów (tzw. pułapek rozwojowych), z których ten dotyczący przedsiębiorczości jest do tej pory traktowany zdecydowanie najmniej priorytetowo. Pełniąc stanowisko ministra finansów, Morawiecki skupił się przede wszystkim na pułapkach słabości, instytucji oraz braku równowagi, czego przejawem była zakrojona na szeroką skalę akcja uszczelniania systemu podatkowego oraz próby opodatkowania zagranicznych sieci handlowych, oraz banków. W ramach tej walki obecny premier sprawił jednak, że zamiast ulżyć polskim przedsiębiorcom, nałożył na nich nowe obowiązki, jak choćby obowiązek prowadzenia Jednolitego Pliku Kontrolnego czy też ograniczenia w postaci niedziel wolnych od handlu.

Kluczowe dla byłego prezesa

BZ WBK stały się także publiczne inwestycje, które pod rządami Prawa i Sprawiedliwości wyraźnie wzrosły i zapewniły Polsce wysoką, czwartą lokatę w całej Unii Europejskiej. Z tego właśnie powodu francuski dziennik „Le Monde” stwierdził wprost, że Plan Morawieckiego oparty jest na teorii Johna Maynarda Keynesa, który postulował stymulowanie gospodarki obfitymi wydatkami budżetowymi. Choć Morawiecki przyznaje, że poziom inwestycji prywatnych jest w Polsce najniższy od 1996 roku i stanowi to powód do obaw, jednocześnie wbrew wszelkim wskaźnikom przekonuje, że lada dzień ten trend ulegnie zmianie.

Zmiany, które niewiele zmieniają

Obserwując prace nad Planem Morawieckiego, który ma obejmować docelowo siedem ustaw, ciężko jest oprzeć się wrażeniu, że wątek tzw. Konstytucji dla przedsiębiorców stanowi zaledwie rodzaj wabika dla wyborców i obietnicy bez pokrycia. Potwierdza to dotychczasowy zakres rzekomych swobód, które udało się wprowadzić przez blisko dwa lata od prezentacji Planu. Oprócz prawa do dziedziczenia działalności gospodarczej po zmarłym małżonku zatwierdzono także m.in. skrócenie obowiązku archiwizacji danych pracowników do 5 lat. Latem 2016 roku Morawiecki przekonywał, że uchwalonych zostanie 100 zmian dla polskich firm, ale jeśli zmiany te mają się ograniczać do tak błahych i niewiele znaczących modyfikacji jak skrócenie z 30 do 21 dni terminu rozpatrywania zgłoszeń o pozwolenie na budowę to wypada jedynie stwierdzić, że mamy jedynie do czynienia z pozorowaniem prawdziwych reform. Mateusz Morawiecki mógłby ogłosić nawet program 1000 zmian dla polskich firm, lecz gdyby wszystkie z nich dotyczyły kwestii tak nieistotnych, jak te, które ogłoszono do tej pory, nie miałoby to absolutnie żadnego istotnego wpływu na funkcjonowanie gospodarki. Polskiej gospodarce potrzebna jest prawdziwa i odważnie przeprowadzona rewolucja, na którą jak się zdaje nie ma większych szans.

Wspomniane już 100 zmian stanowi w rzeczywistości kosmetykę, podczas gdy „dobra zmiana” swoimi dotychczasowymi decyzjami wielokrotnie pokazywała już, że tak naprawdę nie zamierza ułatwiać życia rodzimemu biznesowi. Zamrożenie kwoty wolnej od podatku, zniesienie górnego limitu składek ubezpieczeniowych, utrzymanie na stałe „tymczasowej” stawki podatku VAT na poziomie 23 proc. – to tylko niektóre z działań rządzącej partii, które demonstrują, że tak naprawdę nie zależy jej na żadnych istotnych ułatwieniach dla biznesu. Filozofię rządzącej ekipy w sporej mierze streszcza odpowiedź, jakiej Beata Szydło udzieliła na pytanie o przyczynę dobrych wyników gospodarczych ostatnich miesięcy: „wystarczy nie kraść”. Prawo i Sprawiedliwość przyjęło minimalistyczny program polegający na ograniczaniu patologii obecnych u swoich poprzedników, lecz nie potrafi zaoferować żadnego odważnego planu reformującego polską gospodarkę. Teoretycznie funkcję tę ma pełnić Plan Morawieckiego, lecz opieszałość w jego wprowadzaniu i płytkość proponowanych zmian czynią z niego martwą propozycję.

Najbardziej irytująca w całym zamieszaniu towarzyszącym wprowadzaniu w życie sławetnego Planu na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest praktykowana przez władzę narracja trwających właśnie „ostatecznych uzgodnień międzyresortowych” oraz „końcowych prac” nad kolejnymi pakietami ustaw. Tego typu określenia pojawiają się niezmiennie od kilkunastu miesięcy, a mimo to osławiona „Konstytucja dla biznesu” nadal pozostaje jedynie konstruktem teoretycznym. Czasami trudno wręcz oprzeć się wrażeniu, że kolejne medialne doniesienia na jej temat mają na celu jedynie podtrzymanie wiary społeczeństwa, że kiedyś być może uda się ją wprowadzić.

Tego rodzaju stan zawieszenia nie może jednak trwać wiecznie, a objęcie przez Mateusza Morawieckiego funkcji szefa rządu powinno wreszcie wymóc na nim presję na jak najszybsze wywiązanie się z podjętych zobowiązań. Ogłaszając swój plan, był zaledwie jednym z ministrów; obecnie to on stoi na czele władzy wykonawczej i nie może już szukać żadnych wymówek. Polska ma względnie stabilną sytuację budżetową i polityczną, a gospodarka znajduje się na fali wznoszącej. Premier Morawiecki ma więc wręcz szklarniowe warunki do tego, aby stać się „drugim Wilczkiem” (o ile w ogóle chce nim być). Najbliższe miesiące udzielą nam odpowiedzi, czym tak naprawdę jest Plan Morawieckiego i czy „naczelny wizjoner” Rzeczpospolitej nie tworzył swojej wizji przede wszystkim na użytek kariery politycznej.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news