3.6 C
Warszawa
wtorek, 24 grudnia 2024

Fabryki Youtuberów

Kto kreuje gwiazdy Internetu? Jak na nich zarobić?

Aż 39 mln złotych (11 mln dolarów) zarobił w 2017 roku sześcioletni Ryan. Jak to możliwe? Sześciolatek z pomocą rodziców prowadzi kanał „Ryan Toys Review” na portalu YouTube. W swoich filmach recenzuje zabawki, a jego kanał subskrybuje już ponad 10 mln osób. Wpływy z reklam pozwoliły jego mamie zrezygnować z pracy w szkole.

Czy polscy twórcy mogą liczyć na podobne zarobki? Nie, ale ich „menadżerowie” już tak. Kim są ludzie, którzy kreują polskie gwiazdy Internetu?

Pierwszy wygrywa

Jedną z pierwszych firm w Polsce, która doceniła potencjał biznesowy w internetowych twórcach była Agora. Swoją sieć partnerską założyła jeszcze w 2010 roku, gdy twórczość polskich autorów filmów na platformie YouTube była bardzo amatorska.

Przemianowana szybko na Agora Internet Artist firma zajmuje się m.in. pozyskiwaniem reklamodawców, promocją czy wsparciem technicznym dla autorów filmów. W zamian za m.in. lokowanie produktów autorzy otrzymywali wynagrodzenia, pozwalające amatorom poświęcić więcej czasu na tworzenie filmów, czy wręcz w pełni poświęcić się zawodowo twórczości internetowej.

Oczywiście – co wskazywało po latach wielu popularnych autorów – więcej zarabia się bez pośrednika, ale na początku wielkie koncerny nie były jeszcze przekonane co do wartości reklam przy filmach w sieci. Po trzech latach sieć Agory nawiązała współpracę z ponad 200 autorami kanałów na YouTube. Wśród nich byli najpopularniejsi wówczas autorzy, którzy wkrótce stali się rozpoznawalni na dużą skalę – poza YouTube (jak były dziennikarz komputerowy Krzysztof Gonciarz czy nauczyciel angielskiego i prezenter radiowy Maciej Frączyk „Niekryty Krytyk”).

To co miał im do zaoferowania wydawca „Gazety Wyborczej” to spore kontakty wśród największych koncernów, skłonnych dawać reklamy oraz swoje liczne media, w których promowano kanały podopiecznych. Agora zaczęła szybko pozyskiwać twórców związanych w przeszłości również z innymi platformami video – jak choćby Łukasz Skalik, który wcześniej pracował w WP.tv.

Z czasem sieć partnerska Agory była na tyle duża, a oferowana firmom „powierzchnia reklamowa” na tyle atrakcyjna, że inni gracze z „dużą książką telefoniczną” i znajomościami postanowiły wejść do gry.

Królowa pośredniaków

Pod koniec 2013 roku specjalistka od PR Barbara Sołtysińska (pracująca w przeszłości w Ciszewski PR) wraz z jednym z autorów filmów na YouTube – Radosławem Kotarskim (kanał „Polimaty”) założyła własną sieć partnerską LifeTube.

Mechanizm był podobny jak w przypadku Agory, a twórców kuszono m.in. transparentnym systemem rozliczeń i pozyskiwaniem sponsorów. Do skorzystania z pomocy Sołtysińską i kolegi po fachu zdecydowało się wielu już popularnych twórców jak Remigiusz Maciaszek („Rock” – m.in. autor filmów o grach) czy Łukasz Jakóbiak (talk-show „20m2 Łukasza”).

Łącznie do zaoferowania reklamodawcom Sołtysińska i Kotarski mieli sieć autorów, których filmy w chwili startu nowego przedsięwzięcia, odtworzono ponad 40 mln razy. Po dwóch latach (w 2015 roku) w sieci LifeTube było już ponad 200 kanałów na YouTube, które subskrybowało ponad 16 mln osób. Na współpracę z nimi zdecydowało się wielu autorów, dotychczas będących w sieci Agory.

W 2016 roku Sołtysińska zdecydowała się wyjść poza YouTube i za pośrednictwem nowej platformy indaHash wejść na portal ze zdjęciami Instagram. Mechanizm był podobny jak do tego z YouTube, a wręcz prostszy. Użytkownicy portalu Instagram, na którym zamieszczają swoje zdjęcia, dodawali fotografie, na których np. widniał produkt danej firmy, lub dodawali do opisu zdjęcia odpowiedni hashtag, który ułatwiał dotarcie markom do widzów.

Jak opisywał funkcjonowanie platformy i powiązanej z nią aplikacji portal WirtualneMedia.pl: „indaHash umożliwia marketerom szybką i zautomatyzowaną współpracę reklamową z użytkownikami Instagrama. Firma, samodzielnie lub we współpracy z działem new business platformy, na stronie indaHash.com określa najważniejsze parametry planowanej kampanii (czas, budżet, hastagi do użycia) i grupy użytkowników, z którymi chce ją realizować (liczba followersów, płeć i wiek, kategoria tematyczna profilu, kraj) oraz podaje kilkuzdaniowy brief opisujący, co powinno znaleźć się na zdjęciu promującym markę (można też udostępnić użytkownikom gotową grafikę). Użytkownicy zarejestrowani na indaHash dostają powiadomienie o nowej kampanii poprzez aplikację mobilną (działa w systemach Android i iOS) i jeśli założenia akcji im odpowiadają, realizują zaproponowane zadanie. Ich wpisy w ramach kampanii są akceptowane przez moderatora indaHash, po czym użytkownicy otrzymują wynagrodzenie, a reklamodawca dostaje pełny raport z działań (razem ze zdjęciami, do których zyskuje prawa)”.

Nowa platforma Sołtysińskiej szybko zyskała zainteresowanie i zarejestrowało się w niej kilkadziesiąt tysięcy użytkowników portalu Instagram.

Czy pośrednicy są potrzebni?

Wraz z wzrostem popularności YouTube w Polsce oraz wzrostem popularności jej twórców poza portalem Google, wśród autorów filmów coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy, że pośrednicy są już im zbędni. Niektórzy narzekali na niskie zarobki.

Pod koniec 2017 roku LifeTube zrzeszał już ponad 420 kanałów, ale swoim twórcom wypłaciła „tylko” 15 mln złotych. To co prawda więcej o prawie 5 mln złotych niż w roku 2016 ale biorąc liczbę twórców (427 kanałów – wzrost o 140 w stosunku do 2016 roku) to wciąż niewielkie kwoty, porównując do wspomnianego na wstępie Ryana.

Co warto odnotować – na koniec 2017 roku Agora zamknęła swoją sieć partnerską (przemianowaną w międzyczasie na Epic Makers). A sam LifeTube – co zauważył portal Spidersweb.pl – nie chciał podzielić się swoimi wynikami finansowymi. Nie chcieli drażnić twórców?

W 2017 roku część popularnych twórców zrezygnowała z usług pośredników z LifeTube. Np. Martin Stankiewicz przeszedł z  do TalentMedia, a ciesząca się sporą popularnością grupa Abstra (prowadzą kanał AbstrachujeTV oraz sześć innych) zdecydowała się na produkcje treści we własnym zakresie.

Z kolei na portalu PR-owca Przemysława Pająka Spidersweb.pl pojawił się krytyczny materiał dot. traktowania pracowników w firmie twórczyni LifeTube oraz indaHash, jednak pozbawiony był nie-anonimowych wypowiedzi, co szybko stało się podstawą oskarżeń wobec autora artykułu i jego wiarygodności. Sam Pająk bronił artykułu podwładnego i przekonywał, że starano się nie dopuścić do jego publikacji.

Sama Sołtysińska sprzedała swoje udziały w LifeTube pod koniec 2016 roku. Nabywcą został fundusz inwestycyjny Altus TFI (według „Pulsu Biznesu” za 51 proc. udziałów Sołtysińska miała zarobić ok. 10 mln złotych).

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news