Czy pozbawionej dotacji i subwencji partii grozi bankructwo?
W 2016 r. na skutek błędów w rozliczeniu druga co do wielkości partia opozycyjna w Sejmie – Nowoczesna straciła miliony z subwencji i dotacji. Gdy w listopadzie 2017 r. jej twórca Ryszard Petru został odwołany z funkcji przewodniczącego, okazało się, że nie dość, iż kasa partyjna świeci pustkami, to jeszcze jest ok. dwóch milionów złotych długów. Nie wiadomo, jak .Nowoczesna zamierza je spłacić. – Muszę przyznać, że Ryszard Petru zostawił pustą kasę – potwierdziła nowa szefowa partii Katarzyna Lubnauer i chociaż próbowała zapewniać, że partia będzie płacić zobowiązania, to wątpliwości są duże. – Ryszard Petru przynosił wszystko, jeżeli chodzi o pieniądze – stwierdziła posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, zaznaczając, że nie wie, jak teraz jej partia poradzi sobie z problemami finansowymi. Te problemy to m.in. kredyt w banku PKO BP oraz zobowiązanie wobec telewizji Polsat za spoty wyborcze w kampanii parlamentarnej. Czy pozbawionej dotacji i subwencji partii grozi bankructwo? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest uzyskanie odpowiedzi, kto i w jaki sposób poręczył kredyt udzielony przez PKO BP – .Nowoczesnej. Ani bank, ani partia nie chcą ujawnić tajemniczego poręczyciela kredytu, od którego wypłacalności zależy dziś jej los.
Kredyt owiany tajemnicą
Lubnauer publicznie zaprzeczyła doniesieniom m.in. Onetu, że w grudniu długi .Nowoczesnej sięgały pięciu milionów złotych. Według niej chodzi „tylko” o dwa miliony. Dziennikarze alarmowali też, że Nowoczesna powinna do końca 2017 r. znaleźć milion złotych na zaległe płatności, co w praktyce było nierealne. – Najbardziej palące zobowiązanie to ok. 900 tys. zł, które Nowoczesna jest winna Polsatowi za spoty wyborcze emitowane podczas kampanii parlamentarnej dwa lata temu. Według umowy z telewizją Zygmunta Solorza, partia powinna spłacić ten dług do końca 2017 roku. A to nierealne, bo kasa partii świeci pustkami. Nowoczesna próbuje organizować zbiórki, ale to nie wystarczy, bo czasu jest za mało. Na domiar złego, niezapłacone faktury Polsatu nie są jedynym obciążeniem. Partia nie spłaciła jeszcze kredytu, który zaciągnęła na wybory w 2015 r. – było to niemal 2 mln zł, które jest winna państwowemu bankowi PKO BP. Odchodzący przewodniczący Ryszard Petru wynegocjował z PKO rozłożenie płatności na raty po ok. 150 tys. zł kwartalnie. To było ustępstwo ze strony banku. — Taka decyzja opierała się na założeniu, że .Nowoczesna wejdzie do Sejmu w kolejnej kadencji i dostanie państwowe
subwencje, z których spłaci długi — przekonywał pod koniec roku red. Andrzej Stankiewicz. Kredyt Nowoczesnej w PKO jest owiany największą tajemnicą. Gdy swego czasu zajęli się nim dziennikarze, rzeczniczka nowoutworzonej formacji – Kamila Gasiuk Pihowicz (dziś posłanka) przekonywała: – Bank pozytywnie rozpatrzył nasz wniosek i nie wiemy, jakimi kryteriami się kierował, trzeba pytać o to bank. Podejrzewam, że jednym z kryteriów były sondaże przedwyborcze. Od dwóch miesięcy w nich rośniemy, mamy szanse przekroczyć próg pięciu procent i otrzymać fi nansowanie z budżetu. Kredyt nie ma gwarancji w formie zastawu, jego zabezpieczeniem jest oświadczenie w trybie artykułu 777 (słynne „trzy kosy” pozwalające na bezsądową windykację – red.), kodeksu postępowania cywilnego, które zawiera najwyższy rygor egzekucji.
Tajemniczy poręczyciel
Oznacza to, że ktoś musiał, na wypadek niewypłacalności, poręczyć za partię przed bankiem. Kim była ta osoba lub grupa sponsorów?
Cały artykuł w Gazecie Finansowej 07/2018
{source}
{/source}