17.2 C
Warszawa
piątek, 29 marca 2024

Magiczne pudełko

Koniecznie przeczytaj

Czy smartfonów należy się bać?

3 na 4 Polaków ma smartfona, urządzenie, które wie więcej o użytkowniku niż on sam.

Fakt, że ludzie dobrowolnie będą nosić przy sobie przedmiot, który ich inwigiluje, wydaje się absurdem. A jednak. 3 na 4 Polaków ma smartfona, urządzenie, które wie więcej o użytkowniku niż on sam. Na tysiąc polskich gospodarstw domowych przypada aż 1007 smartfonów. Smartfony, czyli mądre telefony, służą nam dziś do wykonywania przelewów, zastępują karty płatnicze, a także wiedzą, gdzie i po co chodzimy. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że tego typu dane nie są poufne. Korzystając z różnych udogodnień, takich jak darmowa poczta elektroniczna, czy różne użyteczne aplikacje (np. kalendarz) podpisujemy cyrograf, który pozwala firmom zbierać informacje o tym, co i dlaczego robimy. To dlatego, kiedy idziemy w sobotę rano na stację benzynową, wyświetli nam się reklama konkretnej marki piwa. A gdy wejdziemy do centrum handlowego, to pojawią się reklamy restauracji lub sklepów z ciuchami. Nasz mądry telefon wie, czego chcemy, zanim sami jeszcze uświadomimy sobie potrzebę.

Dane masowego rażenia
Informacja jest najpotężniejszą bronią, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek. W kultowej książce Phipipa Dicka „Raport mniejszości” komisarz policji John Anderton zapobiega przestępstwom, zanim się one wydarzą. Zbrodniarze trafiają za kratki zanim popełnią zbrodnię. Wszystko dzięki specjalnym wróżbitkom, które są w stanie przewidzieć, co i kiedy się wydarzy. Tytułowy „Raport mniejszości”, to zastrzeżenie, że przewidziany ciąg wydarzeń, chociaż bardzo prawdopodobny, nie musi dojść do skutku. W pewnym momencie komisarz musi zmierzyć się z problemem: sam zostanie uznany za zbrodniarza. Ta opowieść science fiction jest dziś bliższa prawdy niż kiedykolwiek. Zamiast przepowiadających przyszłość wróżek mamy dziś modele ekonometryczne zbudowane na bazie danych ze smartfona. Nie tylko pozwalają one przewidzieć, czy wejdziemy w konflikt z prawem, ale także określić nasze dochody na najbliższe 5 lat. Zwykły użytkownik smartfona nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo wrażliwe dane przekazuje za darmo firmom. Te dane, chociaż w teorii powinny być anonimowe, takie nie są. Służą potem firmom m.in. bankom do podejmowania decyzji czy zasługujemy na kredyt lub pożyczkę, czy nie, a także ile powinniśmy zapłacić za ubezpieczenie samochodu, czy ile będzie wynosić nasza składka na ubezpieczenie na życie.

Włącz myślenie
Nie jest tak, że takie szpiegowskie działanie smartfonów jest automatyczne. Tą niewidzialną smycz instalujemy sobie sami wraz z dziesiątkami programów i aplikacji, w teorii darmowych, a faktycznie płacimy za prawo korzystania z nich własną prywatnością. Telefon podłączony do internetu to nic innego, jak przenośny komputer, który nosimy non stop przy sobie. Fakt, że tajne służby (np. Centralne Biuro Antykorupcyjne) mogą w dowolnej chwili zmienić, bez naszej wiedzy i zgody, nasz telefon w dyktafon, który będzie nas podsłuchiwał, wciąż nie przebił się do świadomości ludzi. Nie są zainteresowane w budowaniu tej świadomości same tajne służby, dla których ten sposób pozyskiwania wiedzy jest bezcenny. Oczywiście większość zwykłych obywateli, którzy nie łamią prawa, lekceważy tego typu niebezpieczeństwa. Problem w tym, że wszędzie jest istotny czynnik ludzki. Zdarzały się w USA wypadki, że pracownicy NSA (Narodowej Agencji Bezpieczeństwa) inwigilowali przy pomocy smartfonów swoich partnerów.

Trzeba więc mieć świadomość, że smartfon, urządzenie, które bardzo nam ułatwia życie, jest również potencjalnie bardzo dla nas niebezpieczne. Jeszcze zanim kupimy konkretny telefon, warto poprosić o pisemną (koniecznie!) informację, jakie dane będzie ów sprzęt zbierał i gdzie wysyłał. Kolejną rzeczą jest każdorazowa, pod tym samym kontem, analiza aplikacji, które instalujemy. Trzeba mieć też świadomość, że nawet jeżeli jakieś aplikacje są wbudowane w system operacyjny telefonu, to można je wyłączyć. Warto też korzystać z szyfrowania tego, co robimy. Większość ludzi, korzystając np. z publicznego internetu, nie zdaje sobie sprawy, że dla fachowca przechwycenie takiego sygnału jest banalnie proste. Przed takim „gwałtem” mogą nas chronić systemy VPN (z języka angielskiego: Virtual Private Network, czyli Prywatna Sieć Wirtualna). Pozwala ona zachować dla nas to, czego szukamy w interencie, a także ochronić nas przed włamaniem.

Odzyskiwanie prywatności
Kolumbijski prawnik prof. Eben Moglen, który specjalizuje się w sprawach dotyczących prywatności w internecie uważa, że powinien to być osobny przedmiot nauczany w szkołach. Niestety takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne. Większość rządów, także w zachodnich demokracjach, cieszy możliwość szpiegowania obywateli. Do czego takie dane mogą być wykorzystane, pokazały ostatnie kampanie wyborcze w USA i Wielkiej Brytanii. Możliwość typowania konkretnych odbiorców i dobierania dla nich przekazu sprawiła, że Donald Trump został prezydentem, a Wielka Brytania opuściła Unię Europejską. Analizując „Big Data” (wielkie dane) typowano ludzi i ich poglądy, a także to co trzeba im pokazać, aby ich skłonić do głosowania. Za ujawnienie takich danych ogromne kary finansowe płaci właśnie Facebook. To, że się o tym dowiedzieliśmy, nie sprawiło jednak, że problem zniknął. W USA obowiązuje tak zwane prawo Mirandy. Oznacza ono, że każdy funkcjonariusz policji, który zatrzymuje podejrzanego, musi wygłosić formułkę, że ma on prawo milczeć, a cokolwiek powie, może zostać i zostanie użyte przeciwko niemu. W podobny sposób powinno się ostrzegać użytkowników smartfonów. Jeżeli decydujesz się korzystać z tego wygodnego urządzenia, musisz mieć świadomość, że będzie ono cię szpiegować w każdej możliwej sytuacji. Ekonomiści mawiają, że nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad. Oznacza to, że za wszystko ktoś musi zapłacić. Takie same zasady rządzą też rynkiem aplikacji (programów) do telefonów. W zamian za grę lub użyteczny „darmowy” program zobowiązujemy się płacić własną prywatnością. Mało kto instalując takie aplikacje, zastanawia się nad konsekwencjami takiej formy zapłaty.

„Co i rusz kolejny znajomy pyta o dziwne wydarzenia związane ze smartfonami. Już nie dziwią nas targetowane reklamy, dopasowane do tego, jakie mamy plany. Jednak gdy spotykamy kogoś po dłuższym czasie i nagle jego wpisy zaczynają być widoczne znacznie częściej na Facebooku, lub gdy serwis społecznościowy zaczyna nam sugerować jako znajomych nowo poznane osoby, to jednak budzi to spore zaskoczenie. Bo jak to możliwe, by urządzenie wiedziało o nas tak dużo. Można się naprawdę przerazić tak dogłębnym wejściem w życie użytkownika” – ostrzega dr Dominik Batorski, jeden z założycieli firmy Sotrender zajmującej się monitoringiem sieciowej aktywności. Czy smartfonów należy się bać? Tak. Trzeba mieć świadomość, że nie ma nic za darmo i dokładnie czytać instrukcje programów (aplikacji), które instalujemy. W przeciwnym wypadku sami możemy zrobić sobie krzywdę.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze