Czy najbardziej znany kolporter prasy w Polsce uniknie bankructwa?
Drugi co do wielkości kolporter drukowanej prasy Ruch S.A. obchodzi w tym roku 100-lecie swojego istnienia. Jego sytuacja nie sprzyja jednak świętowaniu. Od kilkunastu miesięcy spółka przeżywa bowiem poważne kłopoty. Na razie manifestowały się one opóźnieniami w płatnościach dla wydawców sięgających już w niektórych wypadkach nawet dwóch miesięcy. Pod koniec sierpnia spółki należące do Zbigniewa Benbenka, właściciela „Super Expressu”, złożyły wniosek o upadłość RUCH. W odpowiedzi spółka wniosła o tzw. przyśpieszony układ obejmujący 21 wierzycieli, którym zalega ponad milion złotych. Sąd wyraził na ów układ zgodę. Jeżeli zgodzi się również bank, to mniejsi wydawcy mają być płaceni na bieżąco, natomiast najwięksi wierzyciele będą otrzymywać pieniądze na mocy układu ze spółką.
Czy to wystarczy, aby uratować najstarszą polską firmę kolportażową? Ewentualny upadek RUCH S.A., to nie tylko kłopot wydawców. Polski rynek kolporterów to zaledwie czterech graczy. Do RUCH-u należy ok. 30 proc. i wydawcy mający kłopoty z powodu opóźnienia płatności zwyczajnie z dnia na dzień mogą stracić blisko 30 proc. swoich wpływów ze sprzedaży. Dla coraz trudniejszego rynku mediów drukowanych w Polsce upadek RUCH S.A. mógłby być tym samym, czym dla amerykańskich firm finansowych krach w 2008 r. banku inwestycyjnego Lehman Brothers. O ile zagraniczne koncerny medialne po prostu poniosłyby starty finansowe, to część polskich wydawców (dysponujących mniejszym kapitałem) mogłaby zwyczajnie splajtować.
Historia choroby
Opublikowany kilka tygodni temu raport finansowy RUCH-u za 2017 r. nie wróży szybkiej poprawy sytuacji. Zacznijmy od warunków panujących na całym rynku dystrybucji. Niepodzielnie rządzi nim firma Kolporter – ma 51,55 proc. udziałów w rynku (dane Izby Wydawców Prasy). Później jest RUCH S.A. z 29,53 proc., kolejne miejsce zajmuje Garmond Press 13,42 proc. Pozostali kolporterzy mają tylko ok. 5,5 proc. rynku dystrybucji. Najważniejsze jest jednak to, że ten rynek się kurczy.
Tylko w ostatnim roku czołowe firmy straciły ok. 1600 punktów sprzedaży i obecnie jest ich ok. 53,6 tys. Przychody RUCH S.A. spadły w 2017 r. do 1,34 mld zł. (z 1,46 mld zł). Przełożyło się to na wzrost wartości zobowiązań krótkoterminowych z 453,6 mln zł do 551,1 mln zł. Zresztą od momentu prywatyzacji w 2010 r. RUCH S.A. notuje straty na działalności podstawowej, czyli właśnie kolportażu prasy. Tylko w 2017 r. strata ta wyniosła 56,8 mln zł. Ogólnie zadłużenie spółki (z której spora część jest przeterminowana) wynosi ok. 380 mln zł do wydawców i ok. 89 mln do banku Alior.
RUCH należy dziś do Igora Chałupca, byłego prezesa PKN Orlen za rządów SLD (2005–2007), wcześniej wiceministra finansów w lewicowym rządzie. Oficjalnie właścicielem firmy jest spółka Lurena Investment, którą kontroluje Chalupec. Spółka została przejęta za… własne pieniądze RUCH-u. Kupił on bowiem obligacje Lucerny za 237 mln zł. Ta miała je wykupywać z dywidend wypłacanych przez RUCH. Takowych brak, więc RUCH zwyczajnie ma papiery dłużne, z których nie ma żadnego pożytku. Oprocentowanie obligacji Lucerny daje tylko „papierowe” przychody.
Jednak inwestycja RUCH-u w obligacje Lurena Investment, nie są jedynymi zastrzeżeniami, jakie zgłasza rynek. Otóż zarząd RUCH-u mimo trudnej sytuacji spółki, otrzymuje więcej niż godziwe wynagrodzenia. Z dostępnych danych wynika, że biorąca pieniądze za zarządzanie RUCH-em firma Icentis w latach 2010–2016 (danych z ubiegłego roku jeszcze nie ma) otrzymała 34,5 mln zł. Wynagrodzenia dostają też członkowie zarządu. W sumie Ruch za zarządzanie płaci więc ok. 10 mln zł rocznie. W 2015 r. było to nawet 12 mln zł, a wypłacono także wówczas premie.
Detal na sprzedaż
Prezes i właściciel RUCH S.A. Igor Chalupec podkreśla, że kredytujący jego spółkę Alior Bank otrzymuje regularne comiesięczne raporty. Zadłużenie jego spółki w ostatnich latach w banku spadło ze 143 mln zł do wspomnianych 89 mln zł. Dla RUCH S.A. wymuszony kredyt od wydawców jest tańszym rozwiązaniem niż bankowy. Scenariuszy ratunkowych dla spółki jest kilka. Zarząd RUCH S.A. publicznie mówi o planie sprzedaży sieci detalicznej. RUCH ma 1700 własnych i 500 wynajmowanych punktów. Generują one około 60 proc. sprzedaży detalicznej firmy. W tym celu w kwietniu br. zarejestrowano spółkę RUCH Detal.
– Częścią naszego biznesu, którą najbardziej zainteresowani byli potencjalni inwestorzy, był właśnie segment detaliczny. Dlatego jesteśmy przekonani, że przy pomocy konsorcjum doradczego Central Europe Trust i mBanku w perspektywie 2019 r. uda nam się z sukcesem zrealizować ten projekt – mówił dziennikowi „Puls Biznesu” prezes RUCH Igor Chalupec.
Niewykluczona jest też interwencja państwa. Kredytujący RUCH Alior Bank jest kontrolowany przez państwową Grupę PZU. Na dodatek już w 2016 r. były rozmowy na temat przejęcia sieci detalicznej RUCH przez państwową Pocztę Polskę. Od tego czasu sytuacja RUCH-u bynajmniej się nie poprawiła. Gdyby doszło do sprzedaży części detalicznej, Ruch wciąż zajmowałby się kolportażem prasy i prenumeratami. Jeżeli rząd PiS poważnie traktuje swoje postulaty o repolonizacji mediów, to nie może pozwolić na likwidację jednej trzeciej rynku dystrybucji prasy. A do tego sprowadzałoby się przeprowadzenie upadłości RUCH S.A. Nawet biorąc pod uwagę, że RUCH ma wciąż olbrzymi majątek i w końcu rozliczyłby się z wydawcami, to dla wielu mniejszych firm parę miesięcy zwłoki w otrzymaniu pieniędzy mogłoby okazać się zabójcze
Zresztą widać to po relacjach RUCH-u z wydawcami. O ile Agora, wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”, ograniczyła współpracę, podobnie jak wydawca „Super Expressu” i wydawca „Dziennika Gazety Prawnej”, to niemieckie koncerny, wobec których RUCH także ma ogromne zobowiązania, spokojnie czekają na rozwój sytuacji. Brutalna prawda jest taka, że kłopoty finansowe RUCH S.A. uderzają w najsłabszych graczy na rynku. A nimi są przede wszystkim mali polscy wydawcy. Dziś pomysł RUCH-u na wyjście z zapaści to prolongata zobowiązań i zmiana kiosków w „stacje benzynowe dla pieszych” (wedle określenia wiceprezesa firmy, Marka Podstawy).
Podstawa przez kilkanaście lat pracował dla amerykańskiego koncernu paliwowego ConocoPhillips. Potem przebudowywał stacje benzynowe PKN Orlen, tak, aby z miejsc do tankowania stały się miejscem picia kawy i jedzenia przekąsek. – Chyba z Orlenem to się udało, a stacje coraz bardziej kojarzą się z przekąskami. To samo chcemy teraz zrobić z kioskami – tłumaczył Podstawa. Krótko mówiąc, RUCH ma zmienić się w sprzedawcę kawy, herbaty i hot dogów, a prasa ma być tylko jednym z segmentów. Taki testowy kiosk RUCH-u działa w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. W planach jest otwarcie nawet 500 podobnych. Aby to było możliwe, RUCH musi jednak przetrwać.