e-wydanie

4.7 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia 2024

VAT-ergate Platformy

Coraz więcej faktów wskazuje na to, że rząd PO- PSL roztoczył parasol ochronny nad mafiami podatkowymi.

Jeszcze do niedawna politycy i urzędnicy, którzy za czasów rządów PO- PSL sprawowali pieczę nad finansami publicznymi, twierdzili, że nie było sposobu na „zasypanie” luki VAT. Że mafie podatkowe były zawsze o krok przed nimi. Że nie byli świadomi skali procederu. Ujawniona niedawno notatka resortu finansów zadaje kłam tej narracji. Poprzedni rząd nie tylko wiedział o wypływających miliardach z budżetu, ale również w pełni świadomie zrezygnował z wprowadzenia przepisów uszczelniających system podatkowy. Ujawnienie wewnętrznego pisma MF wzmacnia tezę o istnieniu parasola ochronnego nad mafiami podatkowymi w latach 2008–15.

Dodatkowo istnieje szereg innych przesłanek sugerujących celowość w działaniu poprzedniego rządu, jak chociażby niezrozumiała likwidacja 30-proc. sankcji w podatku VAT. Jeżeli faktycznie resort finansów celowo zaniechał działania, to możemy śmiało mówić o największej aferze III RP, większej nawet od matki wszystkich afer, czyli „aferze FOZZ”. Przez 8 lat Polska straciła ponad 260 miliardów złotych. To największa grabież finansów publicznych od zakończenia II Wojny Światowej.

„Dymiący pistolet”

Na początku października „Super Express” ujawnił wewnętrzne pismo resortu finansów pochodzące z marca 2014 r., które dowodzi, że kierownictwo ministerstwa skutecznie wyperswadowało urzędnikom niższej rangi pomysły na wprowadzenie przepisów uszczelniających system VAT. W dokumencie datowanym na 4 marca jeden z dyrektorów Departamentu Podatku od Towarów i Usług domagał się potwierdzenia od ówczesnego podsekretarza stanu w MF Jarosława Nenemana, że nie ma potrzeby pracy nad przepisami usprawniającymi dziurawy system VAT.

„Nawiązując do przekazanego w dniu 25 lutego br. projektu notatki w sprawie konieczności przygotowania projektu ustawy o podatku od towarów i usług w związku z procederem oszustw i nadużyć […] oraz podjęcia zmian o charakterze długookresowym, Departament […] uprzejmie prosi o potwierdzenie decyzji Ministra Finansów Pana Mateusza Szczurka co do braku zasadności prowadzenia obecnie prac legislacyjnych mających na celu wprowadzenie dalszych modyfikacji przepisów ustawy […] o podatku od towarów i usług…” – czytamy w dokumencie.

Do czasu ujawnienia pisma prominentni politycy rządów PO-PSL utratę setek miliardów złotych tłumaczyli nierówną walką z mafiami VAT-owskimi oraz brakiem odpowiednich narzędzi. Taka narracja sprawdzała się, do opinii publicznej bowiem nie przedostał się ani jeden dowód sugerujący umyślne zamiatanie afery VAT-owskiej pod dywan. Wewnętrzne pismo resortu stawia sprawę w zupełnie nowym świetle. Jego treść dowodzi, że w gabinetach przy ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie doskonale znano słabe punktu systemu VAT, mało tego – niżsi rangą urzędnicy alarmowali o tym „górę” i sugerowali konkretne rozwiązania legislacyjne.

Z pisma wynika również, że ówczesny szef resortu finansów, Mateusz Szczurek, był informowany o problemach ze szczelnością systemu, jednak uważał, że wprowadzenie przepisów łatających dziurę VAT jest bezzasadne. „Cała narracja, że jesteśmy niekompetentni i naiwni legła” – skomentował w telewizji „wPolsce” ujawnienie pisma MF prof. Witold Modzelewski, doradca podatkowy i były wiceminister finansów w latach 1992–1996.

Fakt, że w okresie 2008–2015 r. mafie podatkowe okradały budżet, aż furczało, jest bezsporny. Według raportu firmy PwC w tym czasie finanse publiczne straciły ok. 262 miliardów złotych. Od wygranych wyborów parlamentarnych w 2015 r. PiS otwarcie sugeruje, że odpowiedzialność za tę grabież ponoszą jego poprzednicy. Mateuszowi Morawieckiemu brakowało jednak „dymiącego pistoletu”, który dowodziłby, że rząd PO- PSL faktycznie roztoczył parasol ochronny nad mafiami VAT-owskimi. Na ten decydujący argument PiS czekało trzy lata, aż do momentu ujawnienia pisma MF przez „Super Express”.

Tym bardziej dziwi, że rządowi spin-doktorzy nie zrobili z tego tematu nr 1. Ani w aferze „Amber Gold”, ani też w tzw. aferze reprywatyzacyjnej PiS nie dysponuje tak jednoznacznym dowodem przeciwko swoim poprzednikom, jakim jest ujawnione pismo resortu finansów z 2015 r. „Ta notatka potwierdza wprost, że jej autorzy mają świadomość, łącznie z powołaniem się na ministra ( Mateusza Szczurka – red.), że przyczyną oszustw jest ustawa i trzeba ją zmienić” – stwierdził prof. Modzelewski.

Apele profesora

O wielomiliardowych stratach kierownictwo resortu finansów było informowane nie tylko przez niższych rangą urzędników, lecz także przez środowisko akademickie i eksperckie. Kierowany przez wspomnianego prof. Modzelewskiego Instytut Studiów Podatkowych (ISP) opublikował w połowie 2014 r. 100-stronnicowy dokument podsumowujący najważniejsze doświadczenia 10-lecia podatku VAT i podatku akcyzowego w Polsce (lata 2004–2014). Opracowanie w sposób szczegółowy wyjaśniało mechanizmy wyłudzeń oraz schematy działania mafii podatkowych, a także wskazywało na najsłabsze punkty systemu, sugerując wprowadzenie konkretnych rozwiązań legislacyjnych. Jednocześnie ISP skierował do resortu finansów prośbę o sformułowanie uwag oraz opinii do dokumentu.

Na odpowiedź ministerstwa Instytut czekał kilka miesięcy, tylko po to, by dowiedzieć się, że dokument jest „tendencyjny”, „nieobiektywny” i „nieprofesjonalny”. „W opracowaniu zastosowano tendencyjną retorykę nakierowaną na krytykę całego systemu. W przedstawionej w nim analizie używa się sformułowań cynicznych i wręcz obraźliwych, wskazujących na brak obiektywizmu oraz elementarny brak kultury słowa. Nie zachowano nawet pozorów profesjonalizmu, traktując złożone i niezwykle istotne zagadnienia dotyczące podatku od towarów i usług w sposób bardzo wybiórczy i powierzchowny oraz popełniając błędy natury merytorycznej i redakcyjno-językowej” – brzmiała anonimowa odpowiedź resortu finansów. Najbardziej szokujące jest jednak stanowisko ówczesnego wiceministra Jacka Cichonia, który wprost przyznał, że „nie można się zgodzić na interpretowanie przepisów podatkowych pod kątem maksymalizacji dochodów budżetowych”.

Oprócz bezpośrednich ataków na ISP, resort finansów wykazał się brakiem merytorycznej wiedzy na temat podatku VAT oraz akcyzy. Odpowiedź ministerstwa zawierała szereg błędów pojęciowych oraz faktograficznych. Co najzabawniejsze, resort pomylił nawet tytuł raportu prof. Modzelewskiego, podejmując polemikę z tezami, których ISP nigdy nie sformułował. „Być może ilość pracy, którą mają wyżsi oraz niżsi urzędnicy, jest aż tak duża, że z przepracowania wymyślili jakiś raport, z którym w dodatku chce się im polemizować” – skomentował wówczas stanowisko resortu prof. Modzelewski.

Likwidacja 30-proc. sankcji

Pomijając ujawnione pismo urzędnika MF oraz zbagatelizowanie raportu ISP, istnieje szereg innych przesłanek, sugerujących, że rząd PO- PSL dał zielone światło na kręcenie karuzel VAT. Jedną z pierwszych reform podatkowych wprowadzonych zaraz po utworzeniu koalicji Platformy z ludowcami była likwidacja słynnej sankcji zawartej w art. 109 ust. 4 -8 ustawy o VAT. W myśl tych przepisów naczelnik urzędu skarbowego lub organu kontroli skarbowej miał prawo nałożyć na podatnika dodatkowe zobowiązanie w wysokości 30 proc. od kwoty, o jaką został zaniżony podatek należny lub od kwoty zawyżenia zwrotu podatku naliczonego. 30-proc. sankcja doskonale sprawdzała się jako narzędzie prewencyjne przeciwko podatnikom, którzy zamierzali wyłudzić z budżetu nienależny zwrot VAT-u. Innymi słowy, każdy, kto planował odliczyć podatek z fikcyjnej faktury albo w jakikolwiek inny sposób osiągnąć nienależną korzyść majątkową wykorzystując ten podatek, musiał liczyć się z tym, że organ podatkowy nałoży na niego dodatkowe zobowiązanie.

Regulacje te zostały uchylone na początku grudnia 2008 r., a pretekstem do zmiany przepisów była ich rzekoma niezgodność z prawem unijnym. Co ciekawe, jeszcze przed uchyleniem 30-proc. sankcji Trybunał Sprawiedliwości UE, odpowiadając na pytanie prejudycjalne Naczelnego Sądu Administracyjnego, stwierdził, że przepisy o dodatkowym zobowiązaniu są jak najbardziej zgodne z Dyrektywą VAT. Głośny wówczas wyrok TSUE został zbagatelizowany przez rządzących i ostatecznie sankcja została zniesiona.

Wraz z uchyleniem art. 109 ust. 4 – 9 zaczęły lawinowo rosnąć kwoty zwrotów podatku VAT. „Zaczęły się dziać rzeczy dziwne” – zeznał we wrześniu na sejmowej komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT i akcyzy prof. Modzelewski. Rzeczywiście parametry budżetu państwa wskazywały wówczas, że z finansami publicznymi dzieje się coś niedobrego. Projekt budżetu na 2009 rok zakładał dochody z VAT-u na poziomie 119 mld zł. W trakcie roku budżetowego rząd obniżył prognozy do 94 mld zł (nie podając konkretnych przyczyn tej zmiany). Ostatecznie dochody z tego podatku za 2009 rok wyniosły 99 mld zł, czyli o blisko trzy mld mniej niż w roku poprzednim.

Spadek dochodów resort finansów usprawiedliwiał skutkami kryzysu finansowego z lat 2007/2008. Takie tłumaczenie było wręcz absurdalne, ponieważ polska gospodarka w 2009 roku urosła o prawie 2 proc. (wg GUS-u 1,8 proc.). Korelacja pomiędzy wzrostem PKB a wzrostem dochodów podatkowych państwa jest czymś oczywistym, dlatego wyjaśnienie resortu stało w sprzeczności z podstawowymi prawami makroekonomicznymi. Zwrócił na to zresztą uwagę prof. Modzelewski podczas przesłuchania na komisji śledczej. „Oczywiście tłumaczono, że wtedy był kryzys i kryzys akurat dotyczył VAT, a nie gospodarki. To jest w ogóle bardzo ciekawy sposób rozumowania. Nie spadł PKB, ale dochody budżetowe spadły. Ciekawe dlaczego?” – pytał retorycznie ekspert.

Czy komisji śledczej uda się znaleźć odpowiedź na to pytanie? Na razie jest za wcześnie, by mówić o jakimkolwiek przełomie w jej pracach. Jak do tej pory przesłuchany został tylko jeden świadek (prof. Modzelewski). W kolejce czeka m.in. były szef resortu finansów Jan Vincent Rostowski. Komisja rozważa również przesłuchanie Mateusza Szczurka oraz Jarosława Nenemana.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze