0.4 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

NIK zaorała fiskusa

Co piąta decyzja „uwalona” w sądzie. Ponad połowa uchylonych interpretacji indywidualnych.

Przewlekłość postępowań. Decyzje wydawane bez zgromadzenia dowodów. NIK nie zostawiła na skarbówce suchej nitki.

“Kontrola w urzędach skarbowych i Ministerstwie Finansów pokazała, że skomplikowany charakter przepisów prawa oraz ciągłe jego zmiany mogą w dalszym ciągu stanowić główną barierę w prowadzeniu działalności gospodarczej” – czytamy w podsumowaniu raportu Najwyższej Izby Kontroli pt. „Bariery prawne w rozwoju firmy rodzinnych w Polsce”, opublikowanym w styczniu 2019 r. Opracowanie jest efektem kilkumiesięcznych kontroli NIK-u w wybranych urzędach skarbowych, a także urzędach miejskich oraz placówkach ZUS, obejmujących I kw. 2018 r. Konkluzja raportu nie napawa optymizmem, przeciwnie – stanowi przestrogę dla podatników przed tym, co może ich spotkać w nierównej walce z aparatem skarbowym. Najbardziej oberwało się fiskusowi, któremu NIK zarzuciła „dużą ilość błędów popełnianych przez pracowników urzędów”, przewlekłość postępowań, niechlujstwo w gromadzeniu dowodów oraz wydawanie decyzji sprzecznych z ugruntowanym orzecznictwem. Kontrolerzy nie zostawili suchej nitki również na urzędnikach odpowiedzialnych za wydawanie indywidualnych interpretacji prawa podatkowego. Jak wynika z raportu, ponad połowa z nich została uchylona przez sądy administracyjne. Oberwało się również resortowi finansów za zwlekanie z pracami nad nową Ordynacją podatkową.

Przewlekłość i wymówki
Skarbówce dostało się przede wszystkim za przewlekle prowadzenie postępowań. Aż połowie skontrolowanych urzędów NIK zarzuciła opieszałość w działaniu, polegającą na wielokrotnym przedłużaniu terminów zakończenia postępowań. Niechlubnym rekordzistą w tej konkurencji został US w Sopocie, gdzie jedno z postępowań trwało ponad 3 lata (1195 dni). Mało tego, przez ten czas bywały kilkumiesięczne okresy, podczas których urzędnicy nie podejmowali żadnych czynności. Do pracy nie palili się również pracownicy US w Skarżysku-Kamiennej. Tam z kolei NIK wytropiła postępowanie, którego akta zawierały jedynie postanowienia o wyznaczeniu nowego terminu zakończenia sprawy. Za każdym razem jako powód przedłużenia wskazywano złożony charakter postępowania oraz konieczność rozpoznania materiału dowodowego. Problem jednak w tym, że akta nie zawierały żadnych dowodów, a więc nie za bardzo było co „rozpoznawać”. O tym ostatnim świadczy brak dokumentów potwierdzających podejmowanie przez organ podatkowy jakichkolwiek czynności. Jak z opieszałości swoich podwładnych tłumaczył się naczelnik wspomnianego urzędu? Otóż stwierdził on, że wszystkiemu winne są „braki i zmiany kadrowe w referacie […], do którego należy prowadzenie postępowań podatkowych”.

Podobną linię obrony przyjął naczelnik US w Lasku, skarżąc się NIK-owi na „niedobory kadrowe” spowodowane odpływem doświadczonych pracowników i jednocześnie „narzuconymi przez górę” ograniczeniami w zatrudnianiu nowych pracowników. Nie mniej ciekawie tłumaczył się szef US w Piotrkowie Trybunalskim, zrzucając niejako winę na jednego z pracowników, który, rzekomo, nie wywiązywał się ze swoich obowiązków i ostatecznie został odsunięty od prowadzonych postępowań. Pałeczkę po nim przejął inny urzędnik. To jednak niewiele dało, bo i on nie palił się do roboty. „Od tego momentu organ podatkowy ograniczał się w głównej mierze do wydawania postanowień o przedłużaniu czasu trwania postępowań” – skarży się NIK.

Decyzje „na pół gwizdka”
Opieszałość urzędników to jedno, ale jeszcze bardziej niepokoją niechlujnie prowadzone postępowania oraz niska jakość decyzji, które często były wydawane z naruszeniem prawa, co powodowało ich wzruszalność. Z raportu NIK-u wynika, iż organy drugiej instancji uchylały aż co trzecią decyzję (29,1 proc.) wydaną w ramach postępowań podatkowych wszczętych po zakończonych kontrolach. Co to oznacza w praktyce? Ano to, że spora część rozstrzygnięć nadawała się „do kosza” już na pierwszym etapie ich weryfikacji. Wcale nie lepiej było z decyzjami wydanymi przez organy II instancji (głównie decyzje dyrektorów izb administracji skarbowych). Tutaj wskaźnik uchylonych decyzji przez sądy administracyjne wyniósł ok. 16 proc., co oznacza nieznaczny wzrost względem 2017 roku (14,9 proc.). Przyczyny uchyleń są wręcz kuriozalne i świadczą głównie o braku kompetencji i staranności po stronie urzędników odpowiedzialnych za prowadzenie poszczególnych spraw. Sądy wytykały fiskusowi w szczególności naruszenie przepisów dotyczących postępowania dowodowego. Chodziło głównie o braki w materiale dowodowym (np. nieprzesłuchanie strony i świadków), co skutkowało wydaniem decyzji bez wyjaśnienia wszystkich okoliczności.

Zdarzały się również błędy w obliczeniach wysokości zobowiązań podatkowych. Przykłady? Zaliczenie przychodów do niewłaściwego roku, błędne oszacowanie dochodu, czy też nieprawidłowe zastosowanie ulgi w spłacie zobowiązań podatkowych. Bywało, że fiskus rozstrzygał sprawy, które z mocy prawa uległy przedawnieniu. Popełniano wiele błędów proceduralnych (np. brak tzw. zwrotek w aktach, co podważa fakt doręczenie urzędowego pisma). Urzędnicy nie radzili sobie także z udowodnieniem, że podatnicy nie działali w „dobrej wierze”. Przez to często bezpodstawnie zarzucali przedsiębiorcom, że ci nie dochowali „należytej staranności”. Uczciwe firmy oskarżano o udział w tzw. karuzelach podatkowych oraz wystawianie „pustych faktur”, mimo iż materiał dowodowy nie pozwalał na formułowanie tak daleko idących wniosków.

Interpretacyjny rozgardiasz
NIK wytknęła również fiskusowi spory odsetek uchylonych interpretacji indywidualnych wydawanych przez Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. W I kw. 2018 było ich 5 914, z czego sądy administracyjne podważyły ponad połowę (55 proc.). Przy czym trzeba tutaj oddać sprawiedliwość skarbówce, część uchyleń wynikała bowiem nie tyle z winy fiskusa, ile ze zmiany linii orzeczniczej bądź też z nowych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE, stanowiących odpowiedź na pytania prejudycjalne polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ciężko za to znaleźć usprawiedliwienie dla Dyrektora KIS-u, któremu zdarzało się wydawać interpretacje sprzeczne z tymi wcześniejszymi (130 takich przypadków), co wprowadzało niepotrzebne zamieszanie zarówno wśród podatników, jak i w urzędach.

„Pała” za brak ustawy
NIK wrzuciła również kamyk do ogródka resortu finansów. Kontrolerzy wytknęli MF opóźnienia w pracach nad nową Ordynacją podatkową, zwracając uwagę, że działania nad „konstytucją podatkową” rozpoczęto już w 2014 roku. NIK przypomniała, że pracująca nad ustawą Komisja Kodyfikacyjna Ogólnego Prawa Podatkowego została zobowiązana do opracowania projektu nowej Ordynacji nie później niż w terminie dwóch lat od przyjęcia przez Radę Ministrów kierunkowych założeń do tej ustawy (zostały one zatwierdzone 13 października 2015 r.). Aktualnie projekt ordynacji dalej pozostaje na etapie uzgodnień. Zgodnie z założeniami legislatorów nowe przepisy mają wprowadzić szereg udogodnień dla podatników, w tym kontrolę podatkową na życzenie, instytucję mediacji oraz funkcję rzecznika podatników.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news