Rosja jest gotowa do wyborów europejskich. A my?
Córka rzecznika Władimira Putina, odbywająca staż w Parlamencie Europejskim w biurze francuskiego eurodeputowanego Aymerica Chauprade, wzbudziła spore oburzenie europejskich polityków. Jednak to ostatnie afery szpiegowskie w Szwecji i Belgii pokazują intensywność działań rosyjskiego wywiadu. O rosnącej aktywności rosyjskich szpiegów w Brukseli alarmują też Niemcy. Czy na kilka miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego państwa wspólnoty mają się czego obawiać? Na ilu sojuszników w nowej kadencji może liczyć Władimir Putin i czy ich obecność wpłynie na politykę sankcji wobec Rosji?
Szpiegowskie zagłębie
Około 200 – tylu rosyjskich szpiegów ma obecnie działać w stolicy Unii Europejskiej. „Welt am Sonntag”, który podał tą liczbę, w swoim reportażu powoływał się na źródła z kół unijnej służby bezpieczeństwa. Europejska Służba Działań Zewnętrznych (European External Action Service), która na bieżąco monitoruje działania Rosjan, miała nawet wystosować ostrzeżenia dla przebywających w Brukseli dyplomatów, wskazując lokale, których powinni się wystrzegać, w związku z próbami werbunku ze strony rosyjskich i chińskich (ok. 250 namierzonych szpiegów) służb. Według relacji niemieckiej prasy rosyjscy szpiedzy najczęściej działają pod przykryciem jako przedstawiciele handlowi lub dyplomatyczni. Zainteresowanie niemieckich mediów i polityków problemem rosyjskich wpływów w Brukseli w ostatnim czasie wzrosło za sprawą wzrostu popularności Alternatywy dla Niemiec (Alternative für Deutschland). To właśnie AfD i francuski Front Narodowy Marine Le Pen były dotychczas najczęściej oskarżane o sprzyjanie interesom Kremla na Zachodzie. Najgłośniejszym był skandal z 2017 roku, gdy ówczesna wiceszefowa AfD, Frauke Petry, odbyła podróż do Rosji wyczarterowanym samolotem, a koszty pokryła strona rosyjska. Natomiast w ostatnich tygodniach spore zamieszanie wywołała informacja, że niemiecki Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (Bundesamt für Verfassungsschutz) bada powiązania m.in. polityków AfD z Rosją. Sprawa jest o tyle zastanawiająca, że to właśnie politycy AfD, m.in. w związku z kryzysem migracyjnym, mają największe szanse na wyborczy sukces we wschodnich landach RFN (Brandenburgia, Turyngia i Saksonia). Według niemieckiej grupy medialnej RND (RedaktionsNetzwerk Deutschland) na celownik BfV trafił m.in. deputowany AfD Markus Frohnmaier, były przewodniczący młodzieżówki tego ugrupowania. Jednak według BfV Rosja stara się pozyskiwać aktywa również wśród niemieckiej lewicy. Rosyjskie ośrodki medialne i ich spółki zależne, skierowane do niemieckojęzycznych odbiorców, kierują swój przekaz np. do zwolenników ruchów społecznych, a niemałe środki wydawane są na dodatki reklamowo-informacyjne nawet w niemieckiej prasie.
Włoski wątek
Oskarżenia o sprzyjanie Rosji pojawiły się również pod adresem formacji włoskiego wicepremiera Matteo Salviniego. Tamtejsza opozycja i media żyją aferą dot. finansowania Ligii Salviniego. Według dziennikarskiego śledztwa tygodnika „L’Espresso” między władzami Rosji i Ligi rozmawiano nt. kwestii finansowych kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Sprawa jest o tyle poważna, że lider Ligi – wicepremier Salvini jest jednocześnie szefem resortu spraw wewnętrznych. Według dziennikarzy Salvini musiał wiedzieć o takich rozmowach. Niemniej włoskim dziennikarzom „L’Espresso” nie udało się ustalić, jaki był efekt rozmów i czy plany zostały sfinalizowane. Mechanizm miał być następujący: rosyjski państwowy koncern miał sprzedać włoskiemu koncernowi energetycznemu ENI trzy miliony ton oleju napędowego. Rosjanie mieli obiecać zniżkę na poziomie 4 proc. w stosunku do ceny rynkowej. Dawałoby to ok. ćwierć miliona euro oszczędności miesięcznie, które Liga mogłaby wykorzystać w „inny” sposób. Autorzy śledztwa przypominają, że w trakcie wizyty w Moskwie w październiku 2018 roku, w trakcie spotkania w rosyjskim zrzeszeniu przedsiębiorców, Salvini „zniknął” na 12 godzin i nie chciał później zdradzić, gdzie i z kim się spotkał. Według włoskich dziennikarzy odbył spotkanie z rosyjskim wicepremierem Dmitrijem Kozakiem, odpowiedzialnym za sektor energetyczny. Zarówno strona rosyjska jak i włoska dementowały te informacje, niemniej sam Salvini, pytany w telewizji o spotkanie z Kozakiem, powiedział, że go nie pamięta, „ale gdyby spotkanie takie miało miejsce”, uważałby je za „usprawiedliwione i konieczne”.
Szpiedzy na północy
Niemałe emocje wywołały też wydarzenia z końca lutego w Szwecji. To właśnie wówczas szwedzka służba bezpieczeństwa (Säkerhetspolisen) wydała oficjalny komunikat o zatrzymaniu pracownika sektora high-tech, pozyskanego przez rosyjski wywiad. – Osoba ta podejrzana jest o nielegalne działania wywiadowcze przeciwko Szwecji. Została ona zwerbowana przez rosyjskiego agenta wywiadu, pracującego w Szwecji jako dyplomata – stwierdził w wydanym komunikacie szef wydziału ds. kontrwywiadu SÄPO Daniel Stenling. Stenling podkreślił, że działania wymierzone w Szwecję są coraz bardziej intensywne i obejmują „zaawansowane cyberataki, a jednocześnie odbywają się tradycyjne spotkania, mające na celu rekrutację agentów”. – Ich kombinacja umożliwia szerokie pozyskiwanie tajnych danych – dodał szef wydziału ds. kontrwywiadu SÄPO. Do zatrzymania miało dojść podczas spotkania w centrum Sztokholmu. Szpiegowski proceder miał trwać co najmniej od 2017 roku. Również w lutym doszło do skazania dwóch podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji w Estonii. Co ciekawe – skazanymi przez sąd w Tallinie są major Deniss Metsavas ze sztabu głównego estońskich sił zbrojnych i jego ojciec Piotr Wolin – żołnierz w wojskach pogranicznych za czasów ZSRR. Sprawa ta – jak informowała „Rzeczpospolita” – wywołała na nowo dyskusję nt. roli mniejszości rosyjskiej w Estonii. Co istotne – skazany major, po przejściu z artylerii do sztabu głównego estońskich sił zbrojnych, miał współpracować przy tworzeniu planów obrony Estonii. Z rosyjskim wywiadem miał współpracować od 2007 roku. Jak przekonywał lider estońskiej partii konserwatywnej Martin Helme z ok. 20 aresztowanych w Estonii agentów i zwiadowców 14 lub 15 było Rosjanami.
Francuski pocałunek
Sporym zaskoczeniem okazała się też historia córki rzecznika prezydenta Rosji Władimira Putina. Córka Dmitrija Pieskowa – Jelizawieta odnalazła się bowiem jako stażystka w Parlamencie Europejskim – a dokładniej jako pracowniczka francuskiego europosła Aymerica Chauprade’a. Sam francuski eurodeputowany (jeszcze niedawno związany z Frontem Narodowym Marine Le Pen) przekonywał, że 21-latce przysługuje „nie mniej praw niż innym młodym ludziom odbywającym staż w procesie edukacji”. Niemniej córka rzecznika Putina jako praktykantka ma swobodny dostęp m.in. do budynków Parlamentu Europejskiego czy baz danych parlamentu i wewnętrznej sieci komputerowej instytucji. Sytuację ostro krytykowali m.in. deputowani z Litwy. – To jest naruszenie podstawowych zasad bezpieczeństwa w Parlamencie Europejskim – oświadczyła litewska europosłanka Sandra Kalniete. Z kolei deputowany Petras Austrevicious nazwał sytuację trzymaniem przez Kreml ręki „w kieszeniach i sercu instytucji europejskich”.