2.7 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Piwny wyrok

Piwo nie musi być ze słodu

Piwo nie musi być ze słodu, wystarczy, że się pieni i wygląda jak piwo – stwierdził TSUE. Kuriozalny wyrok sprawi, że browary będą oszczędzać na akcyzie, a na półkach pojawią się wyroby „piwopodobne”.

Chodzi o wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 13 marca br. (sygn. akt. C-195/18), dotyczący polskiego browaru, któremu urząd celny najpierw przyznał zgodę na produkcję piwa z zawartością 7 proc. słodu jęczmiennego, a później urzędnicy szybko zmienili zdanie i uznali, że przedsiębiorca oszukuje na akcyzie, ponieważ w rzeczywistości produkuje wyżej opodatkowany napój fermentowany, nie zaś piwo, które jest objęte niższą stawką. Fiskus oskarżył firmę o oszustwa karno-skarbowe, polegające na podawaniu nieprawdy w deklaracji oraz nieoznaczeniu wyrobu banderolą. Browarowi groziły wielomilionowe kary, a jego właścicielowi nawet pozbawienie wolności. Przedsiębiorca robił co mógł, by wygrać sprawę, jednak sądy administracyjne trzymały stronę aparatu podatkowego. Firma przegrała aż 22 razy przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Łodzi oraz raz przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. W końcu nad sprawą pochylił się Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim, prowadzący postępowanie karne. Mając poważne wątpliwości co do rozstrzygnięć administracyjnych, sąd ten skierował pytania prejudycjalne do TSUE. Tym samym zostały zawieszone wszystkie postępowania przed polskim wymiarem sprawiedliwości, do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez unijny trybunał. Sędziowie w Luksemburgu przyznali rację browarowi, posługując się uzasadnieniem, które może wywrócić do góry nogami polski rynek piwny. Otóż TSUE uznał, że o tym, czy dany napój jest piwem, decyduje nie tyle jego zawartość, co obiektywne cechy i właściwości takie jak smak, barwa oraz zapach. Sąd odwołał się do tzw. Nomenklatury Scalonej (spis produktów na potrzeby unijnego prawa celnego), w której – jak podkreślono w uzasadnieniu – nie ma wymogu, by składników słodowych było więcej od niesłodowanych. Nie ma tam również zakazu dodawania syropu glukozowego do beczki nastawnej. TSUE stwierdził, że wyprodukowany przez polską firmę napój powinien być traktowany jak piwo, jeżeli tak wygląda i smakuje, bez względu na jego zawartość. „Trybunał postanowił przychylić się do bardzo szerokiej definicji piwa słodowego” – zauważa prof. Witold Modzelewski (Uniwersytet Warszawski).

Luka w prawie
Problem z zawartością słodu w piwie jest znany od lat. A wynika z pewnej luki w prawie, polegającej na braku informacji o proporcjach składników użytych przy produkcji wyrobów piwnych. Polska ustawa o podatku akcyzowym definiując piwo, odwołuje się do Nomenklatury Scalonej, ta zaś stanowi jedynie, że słód jest niezbędnym składnikiem piwa, jednak milczy na temat jego proporcji. To z kolei zachęca producentów do wykorzystywania tańszych zamienników w postaci chociażby syropu glukozowego lub grysu kukurydzianego. Z piwem nie mają one nic wspólnego, ale za to szybko i głęboko fermentują, przez co można uzyskać z nich więcej alkoholu. Do tej pory browary wykorzystywały produkty niesłodowane, jednak starały się, by było ich mniej od słodu. Dlaczego? Taka praktyka została narzucona producentom przez organy podatkowe, które za piwo nie uznawały wyrobów z przewagą np. syropu glukozowego. Urzędy celno-skarbowe sprawdzały podczas kontroli zawartość beczki nastawnej i jeżeli stwierdziły, że w środku jest więcej składników niesłodowanych, to podatnik musiał zapłacić zaległe zobowiązanie wraz z odsetkami, a nierzadko oskarżano go z Kodeksu karnego skarbowego. Fiskus twierdził, że w rzeczywistości został wyprodukowany napój fermentowany, do którego stosuje się wyższą stawkę akcyzy oraz przepisy o banderolowaniu.

Konsekwencje
Tak było do tej pory, jednak po wspomnianym wyroku reguły gry ulegną zmianie. Zdaniem TSUE nie można twierdzić, że firma nie produkuje piwa tylko dlatego, że za mało w nim słodu. Co to oznacza w praktyce? Otóż teraz fiskus oraz sądy administracyjne będą musiały sprawdzać organoleptycznie, czy dany napój wygląda i smakuje, jak piwo. W tym celu sądy powołają biegłych, którzy fachowym okiem, węchem oraz smakiem ocenią, czy mają do czynienia z piwem. Główną konsekwencją takiej procedury będzie wydłużenie trwających już postępowań. „W momencie rozpoczęcia sporu nikt nie myślał o dokonywaniu badań organoleptycznych wyrobów” – podkreśla prof. Modzelewski i dodaje, że „zapadły wyrok może mieć istotne znaczenie dla toczących się postępowań”. To jednak najmniejszy problem. Dużo poważniejszym będzie chaos oraz kontrowersje związane z oceną danego trunku. Łatwo sobie bowiem wyobrazić sytuację, gdy jeden biegły stwierdzi, że coś jest piwem, drugi natomiast będzie miał inne zdanie. Rynek piw jest bardzo zróżnicowany, wystarczy powiedzieć, że w Polsce działa ponad 200 browarów, oferujących wiele gatunków i podgatunków. Dlatego nawet najlepszy biegły mógłby mieć problem z rzetelną oceną, nie wspominając o sędziach lub urzędnikach państwowych.

Obawy te zdaje się podzielać prof. Modzelewski. „Opinie biegłego będą podważane i wynikać to będzie, choćby z odmiennego odbierania bodźców smakowych, zapachowych oraz wizualnych” – przewiduje założyciel Instytutu Studiów Podatkowych. Wyrok TSUE to także cios w zwykłego konsumenta. Trybunał wręcz zachęcił producentów do oszczędzania na składnikach, a tym samym do zaniżania jakości piwa. Z syropu glukozowego bez problemu można wytworzyć coś, co będzie przypominało piwo. A skoro tak, to dlaczego tego nie robić? Niewielu konsumentów przed dokonaniem zakupu czyta uważnie etykietki i analizuje zawartość produktu. Podobne zdanie ma prof. Witold Modzelewski, który przestrzega, że w dłuższej perspektywie wyrok może spowodować spadek jakości piw. „Produkcja dużych podmiotów dominuje na rynku i mimo podziału na segmenty przeciętny odbiorca finalnie dostanie gorszy, w ocenie konsumenta, produkt niż dotychczas” – zauważa ekspert. Nieco więcej optymizmu zachowuje Główny Ekonomista Pracodawców RP dr Leszek Juchniewicz, który w rozmowie z „GF” zwraca uwagę, że wybór ostatecznie należy do konsumenta, który ma możliwość wyboru lepszej jakości piwa. „Subiektywizm konsumenta może mieć zatem rozstrzygające znaczenie w tym zakresie” – twierdzi ekspert. Jednocześnie zwraca uwagę, że w tej sprawie istnieje „pewna obawa odnośnie zachowań producentów”. Niemniej Juchniewicz podkreśla, że wierzy w profesjonalizm polskich producentów piwa i w to, że oprą się pokusie tanich podróbek. „Współcześnie nie jest problemem wyprodukować piwo, problemem jest jego sprzedaż, a o tym będzie rozstrzygał konkurencyjny rynek i konsument” – kwituje ekspert.

Czy fiskus odda pieniądze?
Precedensowy wyrok TSUE to nie tylko zachęta do zaniżania jakości piwa, ale również do żądania od fiskusa zwrotu nadpłaty podatku. Przedsiębiorstwa, które dotychczas płaciły wyższą akcyzę od napojów fermentowanych mają teraz prawo zwrócić się do organów podatkowych o zwrot daniny. Wystarczy, że ich wyroby przypominają piwo i zostały wyprodukowane z wykorzystaniem słodu. Dodatkowo fiskus zostanie zalany tysiącami wniosków o wznowienie prawomocnie zakończonych postępowań. Takie prawo wynika wprost z Ordynacji podatkowej, jednak podatnicy mają na to tylko miesiąc licząc od dni opublikowania wyroku TSUE.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news