11.7 C
Warszawa
czwartek, 3 października 2024

Rząd inwestuje w nowego Krzysztofa Piątka

Państwowa kasa pomoże w stworzeniu sieci akademii piłkarskich dla najmłodszych.

Efekty inwestycji poznamy dopiero za kilka lat. Niestety robimy to jako jedni z ostatnich w Europie.

Rząd wkracza z impetem i z setkami milionów do polskiego futbolu. Państwowa kasa ma pomóc w podniesieniu i ujednoliceniu poziomu piłkarskich szkółek na terenie całego kraju. Pieczę nad programem będzie sprawował Polski Związek Piłki Nożnej ( PZPN), który do tej pory nie był w stanie wypracować żadnego spójnego systemu szkolenia dla najmłodszych. Obecnie na mapie polskiego futbolu funkcjonuje zaledwie kilka ośrodków na „europejskim” poziomie. To trochę za mało jak na 40-milionowy kraj. Reszta to małe akademie, w tym filie zagranicznych klubów, które drenują portfele rodziców, a najzdolniejszych piłkarzy zabierają do swoich państw. W efekcie klubowa młodzieżówka nie ma z nich żadnego pożytku. Niemiecki futbol miał kiedyś podobny problem, ale rozprawił się z nim od razu i to przyniosło efekty. Niestety było to blisko 20 lat temu, co pokazuje, jak bardzo jesteśmy „w tyle” za piłkarskimi potęgami.

Rząd wyłoży kasę
Na początku marca piłkarski portal Weszło.com poinformował, że rząd planuje przeznaczyć w ciągu trzech lat ok. 130 mln zł na dofinansowanie akademii piłkarskich na terenie całego kraju. Szczegóły programu wciąż nie są znane, nie wiadomo, które szkółki spełnią kryteria, a które będą musiały poprawić swoją infrastrukturę. Wiadomo natomiast, że w kolejnych latach, począwszy od 2020 r., państwo przeznaczy na ten cel odpowiednio 35, 45 i 50 mln zł. Kwoty te są efektem długotrwałych negocjacji dwóch stron: rządowej – w postaci resortów finansów i sportu – oraz PZPN. Jak zapewnia szef Związku Zbigniew Boniek, wszystkie pieniądze zostaną rozdysponowane pomiędzy akademie piłkarskie, a sam PZPN zajmie się pilotażem programu, którego koszty wyniosą ok. 5 mln zł rocznie. „Beneficjentem tego nie będzie tylko PZPN, bo my, jeżeli chodzi o pieniądze, nic z tego nie mamy” – wyjaśnił Boniek. Zgodnie ze wstępnymi założeniami program ma objąć szkolenie młodzieży w wieku od 6 do 12 lat, ponieważ w tej kategorii występuje największa „luka szkoleniowa”. W wyższych kategoriach wiekowych nie ma aż takiego problemu, bowiem rodzice mogą zapisać swoje dzieci np. do młodzieżowych klubów zorganizowanych wokół seniorskich drużyn.

Wiadomo również, że nie wszystkie akademie piłkarskie będą mogły liczyć na dofinansowanie. Obecnie funkcjonuje ok. trzech tysięcy takich instytucji, z czego większość nie dysponuje profesjonalnym zapleczem, boiskami spełniającymi kryteria PZPN-u oraz licencjonowanymi trenerami. Tylko nieliczne akademie mogą pochwalić się tymi atutami. Te ostatnie ośrodki z pewnością otrzymają dofinansowanie, ponieważ beneficjenci będą oceniani właśnie pod kątem infrastruktury oraz poziomu kadry szkoleniowej. W tym kontekście PZPN zaproponował trzy kategorie akademii: brązową, srebrną oraz złotą. To, do którego worka zostanie wrzucona dana szkółka, zależy od szeregu czynników. W pierwszej kolejności pod uwagę będą brane kwalifikacje trenerów oraz infrastruktura boiskowa. Istotne znaczenie będzie miała również liczba drużyn funkcjonująca w danej akademii oraz jakość sprzętu sportowego. Ponadto PZPN przyzna dodatkowe punkty dla tych ośrodków, które będą elektronicznie rejestrować swoich zawodników w związkowej bazie oraz będą prowadzić listę obecności w systemie komputerowym. Dodatkowo na lepszą ocenę zasłużą szkółki organizujące turnieje piłkarskie. Jak widać, uzyskanie certyfikatu i pieniędzy nie będzie takie proste. Z drugiej strony właściciele akademii, którym się to uda, nie będą mogli spocząć na laurach, ponieważ PZPN wprowadzi coroczny system weryfikacji. Jeżeli zatem Związek zauważy, że dany ośrodek obniżył poziom, to odbierze mu gwiazdę albo wprost wykluczy z programu.

Przegląd branży
Po co to wszystko? Cel programu jest prosty – jest nim ujednolicenie oraz podniesienie poziomu szkolenia najmłodszych adeptów futbolu. Obecnie w kategorii wiekowej 6–12 lat rodzice bez problemu znajdą szkółkę dla swojego potomka, jest ich bowiem mnóstwo. Problem jednak w tym, że nie mają żadnej gwarancji co do poziomu szkolenia. Wiele ośrodków stwarza pozory profesjonalizmu, jednak później okazuje się, że dzieciaki na zajęciach grają w zbijanego, zamiast kopać piłkę. Niektóre akademie faktycznie zatrudniają trenerów z licencjami, oferują zagraniczne wyjazdy, odnowę biologiczną a nawet specjalne diety żywieniowe. Niestety miesięczne opłaty w takich ośrodkach przekraczają możliwości większości rodziców. Wśród wyróżniających się pod względem infrastruktury i jakości szkolenia szkółek na miano najlepszej zasługuje Akademia Piłkarska KGHM Zagłębie, działająca przy ekstraklasowym klubie KGHM Zagłębie Lubin. To właśnie w tej kuźni został wykuty talent Krzysztofa Piątka, który obecnie bryluje na boiskach włoskiej Serie A, broniąc barw legendarnego AC Milanu, a wcześniej FC Genui. W skład ośrodka treningowego wchodzą: dwa oświetlone boiska ze sztuczną nawierzchnią, pięć boisk naturalnych, otwarty plac treningowy, bursa dla młodych piłkarzy oraz budynek z zapleczem treningowym i biurowym. Lubińska szkółka czerpie wzorce od najlepszych tego typu organizacji na świecie. Wiele elementów i rozwiązań zostało „podpatrzonych” w akademii Sparty Rotterdam, uchodzącej za najnowocześniejszą w Europie. KGHM Zagłębie poszło nawet o krok dalej i zatrudniło w swojej szkółce Bena van Daela, holenderskiego szkoleniowca z wieloletnim doświadczeniem w tej branży. W ośrodku funkcjonują sekcje podzielone według kryterium wiekowego oraz poziomu piłkarskiego. Zajęcia prowadzone są dla dzieci od 7 roku życia, później następuje tzw. naturalna selekcja, której efektem jest przydzielenie uczestnika szkolenia do jednej z trzech grup w zależności od jego predyspozycji oraz zaangażowania.

Na rynku funkcjonuje również wiele akademii, działających jako filie zagranicznych klubów. Ich faktycznymi właścicielami są z reguły polscy obywatele, którzy muszą jednak spełniać kryteria narzucone im przez „klub matkę”. To coś podobnego do franczyzy, z tą różnicą, że takie ośrodki nie są obowiązane do regularnego płacenia w gotówce na rzecz głównego klubu. Nie oznacza to bynajmniej, że zagraniczny podmiot nie zarabia na takim układzie. Przeciwnie, inkasuje znaczne kwoty w postaci chociażby obowiązkowego zakupu klubowego sprzętu oraz strojów piłkarskich. Do tego dochodzą trudne do oszacowania przyszłe dochody z potencjalnej sprzedaży danego zawodnika. To najbardziej kontrowersyjna strona działalności takich podmiotów, o której włodarze futbolu wolą milczeć. Inni zaś wprost nazywają to handlem dziećmi. Mechanizm jest prosty: jeżeli zagraniczny klub dostrzeże nadzwyczajny talent w młodym zawodniku, to zrobi wszystko, by wyciągnąć go z Polski do swojego kraju po to, by później zainkasować miliony za transfer. Często dzieje się to wbrew woli głównych bohaterów, bowiem decydujący głos mają przecież rodzice. Ci zaś najczęściej ulegają pokusie wizji wielkiej kariery ich potomka oraz wiążącymi się z tym profitami. Nieprzypadkowo uczestnicy takich akademii regularnie wyjeżdżają na turnieje organizowane w macierzystym mieście. Dzieciak, który wyróżni się podczas takich rozgrywek, błyskawicznie znajdzie się w zasięgu radarów łowców talentów. Przykładów takich szkółek jest wiele, w samej Warszawie działają cztery akademie FC Barcelony – FCB Escola Varsovia. Miesięczne czesne wynosi ok. 250 zł, do tego dochodzi obowiązkowy zakup strojów firmy Nike. Prowadzone są tam zajęcie dla kilku grup wiekowych, w tym dla tych najmłodszych.

O 20 lat za późno
Problem nie polega zatem na braku akademii piłkarskich, lecz na ich zróżnicowaniu pod względem metod szkolenia i infrastruktury oraz wysokości czesnego. Rodzice tak naprawdę wysyłają swoje dzieci „w ciemno”, sugerując się albo opiniami w mediach społecznościowych, albo referencjami od znajomych. PZPN chce im ułatwić zadanie. Od 2020 roku kierunkowskazem dla rodziców będzie kolor gwiazdki danej szkółki. Złoto będzie oznaczać wysoki profesjonalizm, sprzęt z górnej półki, częste turnieje, wyjazdy za granicę oraz trenerów z topowymi licencjami. Srebro i brąz odpowiednio nieco niższą jakość świadczonych usług. Najważniejsze jednak, że system szkolenia będzie spójny i zgodny z wytycznymi Związku. Obecnie w kategoriach wiekowych poniżej 12 roku życia jest jeden wielki „metodologiczny chaos”. To największa bolączka Bońka i spółki, nad którą włodarze polskiego futbolu powinni się już dawno pochylić. Nieco lepiej pod tym względem wygląda sytuacja w starszych kategoriach wiekowych. Tam bowiem dzieciaki trenują z reguły w ośrodkach zorganizowanych wokół większych klubów. Niestety pod względem usystematyzowania zasad szkolenia jesteśmy daleko za tzw. Zachodem. Niemcy rozprawili się z tym problemem blisko 20 lat temu, kiedy najpierw odpadli w ćwierćfinale mundialu (1998 r.), a później nie zakwalifikowali się do mistrzostw Europy (2000 r.). Po tych wydarzeniach w trybie pilnym odbyła się wielka konferencja, na której opracowano od zera zasady szkolenia dla poszczególnych kategorii wiekowych. Zimnym prysznicem dla naszych zachodnich sąsiadów była również kariera piłkarza polskiego pochodzenia Miroslava Klose, który na jednym z mundiali został królem strzelców, a przecież niewiele brakowało, by „Miro” nigdy nie wypłynął na szerokie wody futbolu. W wieku 22 lat był jeszcze amatorem i tylko przez przypadek wdarł się do rezerw FC Kaiserslautern. Padło wtedy w Niemczech słynne zdanie: „jeżeli kolejny Klose urodzi się w wiosce za górami, to my go znajdziemy nie jako 20-latka, tylko jako 13-latka”. Podobne motto przyświeca Zbigniewowi Bońkowi, jednak na efekty certyfikowanych szkółek polscy kibice muszą jeszcze trochę poczekać.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news