e-wydanie

4.6 C
Warszawa
środa, 17 kwietnia 2024

Koniecznie przeczytaj

„Wynajmiemy wam okręt podwodny za miliony, jeśli kupicie kolejne za miliardy”

Niemiecki szantaż

Minister Mariusz Błaszczak poinformował, że jego resort pracuje nad „tymczasowym rozwiązaniem” dla polskiej floty podwodnej. Jedną z możliwości jest leasing okrętu podwodnego, zanim zostaną zbudowane nowe jednostki dla Marynarki Wojennej w ramach programu „Orka”. Taki okręt mógłby przypłynąć do nas z Niemiec. Jednak nasi zachodni sąsiedzi, według doniesień prasowych, uzależnili wynajem okrętu od późniejszego zakupu kolejnych jednostek wyprodukowanych w Niemczech. To zapewne przemyślana strategia o znamionach szantażu. Stocznia Thyssen Krupp Marine Systems znajduje się w ciężkiej sytuacji finansowej, a niemieckie okręty trapią liczne problemy techniczne.

Polska flota podwodna, z powodu wieloletnich zaniechań z czasów rządów koalicji PO-PSL, znajduje się w opłakanym stanie. Już niedługo polscy marynarze będą dysponować tylko jednym okrętem tego typu – ORP Orzeł. Ministerstwo Obrony Narodowej szuka więc rozwiązań przejściowych, zanim zamówi dla Marynarki Wojennej nowe jednostki. Jak udało nam się ustalić, resort obrony zapytał partnerów z NATO, czy wypożyczą Polsce, na kilka lat, okręt podwodny. Według portalu „Polityka Insight” jedynie Niemcy odpowiedzieli pozytywnie na naszą prośbę. Zgodzili się na leasing ich okrętu, ale pod warunkiem, że polski rząd kupi kolejne jednostki w niemieckiej stoczni. To kuriozalna propozycja z dwóch powodów – po pierwsze MON pytał tylko i wyłącznie o możliwość wypożyczenia okrętu, a po drugie procedura wyboru nowego okrętu podwodnego dla naszej Marynarki Wojennej jeszcze nie została przeprowadzona.

Czy niemiecka propozycja warta jest rozważenia? Musimy pamiętać, że stocznia TKMS ma poważne problemy finansowe. Według niemieckiego dziennika ekonomicznego „Handelsblatt”, to wina kar finansowych nakładanych z powodu opóźnień w budowie okrętów dla Turcji (o 4 lata) czy Izraela. Opóźniona o rok, według raportu niemieckiego MON, jest też dostawa okrętów podwodnych zamówionych w TKMS przez Niemcy i Norwegię. Co więcej – koncern Thyssen Krupp rozważa, według „Handelsblatt”, sprzedaż niedochodowej stoczni w ramach planowanej restrukturyzacji. Jest jeszcze jeden powód do ostrożności. Okręty podwodne typu 212 A, które chcą nam sprzedać Niemcy, znane są problemów technicznych. W zeszłym roku żadna spośród sześciu takich jednostek, które wchodzą w skład niemieckiej floty wojennej, nie była zdolna do służby z powodu usterek. Do dziś naprawione zostały jedynie trzy okręty. Tymczasem nie tylko Niemcy potrafią budować okręty podwodne. Szwedzka stocznia należąca do koncernu Saab ukończyła kilka dni temu, bez opóźnień, modernizację okrętu podwodnego Upland. Objęła ona m.in. nowe moduły, sensory i przedłużenie kadłuba. Według Saab pozwoli to na „przetestowanie nowych technologii i rozwiązań” które znajdą się na nowych, aktualnie budowanych okrętach A26. Jak widać Szwedzi potrafi ą budować i remontować okręty bez opóźnień i nie napotykają przy tym technicznych problemów. Dlatego też MON powinien bardzo wnikliwie i dokładnie przyjrzeć się propozycjom, które mogą okazać się mało korzystne dla Polski. Powinien też dać do zrozumienia naszym niemieckim partnerom, że szantaż nie jest właściwą metodą budowy dobrych relacji z ważnym sojusznikiem z NATO.

Najnowsze