0.6 C
Warszawa
wtorek, 10 grudnia 2024

Śmierć legendy

Lee Iacocca

2 lipca zmarł Lee Iacocca, najbardziej znany menadżer firm samochodowych w USA. Gdy w latach 80. uratował przed bankructwem Chryslera, jego popularność była tak duża, że rozważał kandydowanie na prezydenta w 1988 r. Stał się legendą branży samochodowej. Porównywano go do takich gigantów, jak Henry Ford i Walter Chrysler. Był też wcieleniem amerykańskiego snu. Jego ojciec był zaledwie imigrantem prowadzącym budkę z hot dogami. W czasie wielkiego kryzysu stracił prawie wszystko oprócz swojego domu Orpheum Weiner. Ale później odkuł się: nabył kilka kin i otworzył jedną z pierwszych w kraju wypożyczalni samochodów Forda. To dzięki rozmowom o autach, które prowadził z ojcem, młody Lee zyskał życiową pasję. Fakt, że jego ojciec potrafi ł pozbierać się po bankructwie, także zapewne był inspirujący dla Iacocci. Później przez całe życie będzie udowadniał, że po każdej porażce może się podnieść. Syn tego walecznego imigranta nie tylko skończył studia i stanął na czele dwóch wielkich producentów samochodów. „Wielki Kryzys zamienił mnie w materialistę” – wspominał Iacocca w swojej autobiografii. „Po latach, kiedy ukończyłem studia, moje nastawienie brzmiało: »Nie przejmuj się filozofią. Chcę zrobić dziesięć tysięcy rocznie zanim będę miał 25 lat, a potem chcę zostać milionerem«”.

Makiawelistyczny handlarz
„13 lipca 1978 r., gdy wylano mnie z pracy, czułem się jak gówno” – wyznał w autobiografii Lee Iacocca. 54-letni wówczas (urodził się 15 października 1924 r.) były prezes Ford Motor Company był oczywiście zabezpieczony finansowo i jak sam napisał, resztę życia mógł spędzić grając w golfa. Zamiast tego podjął się zadania wręcz niemożliwego: reanimacji Chryslera, który był skazywany na bankructwo. Gdy zbliżał się do 60 roku życia, jego „misja niemożliwa” powiodła się. Chrysler zarobił 925 mln USD. Wcześniej Iacocca musiał zawrzeć układy z bankami, dokonać bolesnych zwolnień i wprowadzić nowe produkty. To właśnie rodzinne minivany i auta ze składanymi dachami stały się źródłem odrodzenia Chryslera. Krytycy próbowali deprecjonować go epitetem „makiawelistyczny handlarz”. Lee Iacocca nie był jednak tylko sprzedawcą. Fordem rządził przez 8 lat. Prezesem został mając zaledwie 46 lat. Był pierwszym prezesem, którego auta takie jak Ford Mustang stawały się inspiracjami dla twórców okładek takich opiniotwórczych pism jak „Newsweek” czy „Time”.

Był autorem jednej z najlepszych kampanii w historii Forda. Wpadł na pomysł sprzedaży „56 za 56”. Były to modele z 1956 r., które można było kupić po wpłaceniu 20 proc. ceny i spłacać co miesiąc w ratach po 56 dolarów. Pomysł ten odniósł tak wielki sukces w regionie, że Ford przekształcił go w ogólnokrajową kampanię, a Iacocca w nagrodę dostał stanowisko dyrektora marketingu ciężarówek. Na tym stanowisku stał się protegowanym Roberta S. McNamary, wiceprezesa Forda ds. sprzedaży oraz przyszłego prezesa i ministra obrony. Jako protegowany McNamary nauczył się, jak rządzić, prowadzić spotkania, analizować trendy i być rozjemcą między analitykami finansowymi korporacji i agresywnymi siłami odpowiadającymi za marketing i sprzedaż. Od McNamary nauczył się także bezwzględnego zarządzania. Wielbiciele jego talentu nazywali go odważnym i pomysłowym liderem. To, że odbudował od zera swoją karierę tuż przed 60 rokiem życia, świadczy najlepiej o jego potencjale. Aby jego plan uzdrowienia Chryslera mógł się powieść, musiał przekonać do swojej wizji nie tylko banki, lecz także polityków. Dostał gwarancję 1,5 mld USD (dziś realna wartość tych pieniędzy jest ponad trzy razy większa). Lee Iacocca przekonał rząd USA, że Chrysler ma kluczowe znaczenie dla gospodarki narodowej i nie można mu pozwolić na bankructwo. Do ustępstw zmusił nawet tych, którzy nigdy się nie cofają: działaczy związków zawodowych.

Ekonomiczny „Winston Churchill”
„Jeśli możesz znaleźć lepszy samochód, kup go” – Iacocca prowokował widzów swoich reklam. „Nie proszę cię, żebyś kupił samochód na wiarę. Chcę, żebyś porównał” – przekonywał. Mottem przewodnim jego reklam (w dużej części z nich sam występował) było hasło „Duma wróciła”. Strata Chryslera w wysokości 1,7 miliarda USD w 1980 r. zmieniła się w 2,4 miliarda USD zysku w 1984 r. Sprzedaż aut Chryslera zaczynała przekraczać możliwości produkcyjne. Akcje na giełdzie także drożały, a sam Iacocca stał się celebrytą, odniósł bowiem spektakularny sukces na rynku, który wydawał się być skazany na podbój przez importowane z Japonii auta. Recesja z końca lat 70. nie wróżyła dobrze. W 1984 r. Iacocca wydał swoją autobiografię (napisał ją wspólnie z Williamem Novakiem). Jego książka sprzedała się w kilkudziesięciu milionach egzemplarzy, stając się rekordem nie do pobicia w branży literatury faktu. Reklamy telewizyjne i foldery reklamowe uczyniły z jego twarzy jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci Ameryki lat 80. Często fotografował się w okularach i, co dziś nie do pomyślenia, z importowanym cygarem w ustach. To wszystko było okraszone ironicznym uśmiechem, który niewiele zdradzał.

Dla Amerykanów lat 80. jego twarz była symbolem zwycięstwa nad kryzysem. Stał się znanym mówcą. W 1988 r. sondaże pokazywały, że ma realne szanse na to, aby walczyć o prezydenturę po ustępującym Ronaldzie Reaganie. Mimo dużego wsparcia i zainteresowania mediów nie zdecydował się jednak na ten krok. „Publiczna rozmowa o rządowej gwarancji, późniejsze uzdrowienie Chryslera oraz publikacja najlepiej sprzedającej się autobiografii nadały mu mityczny status jako ekonomicznego Winstona Churchilla” – komentował Doron P. Levin, były dziennikarz „New York Times” w książce „Za kierownicą Chryslera”, wydanej w 1995 r. „U szczytu popularności wielu Amerykanów wierzyło nie tylko, że Iacocca ma odpowiedzi na problemy ekonomiczne narodu, lecz także, że powinien przewodzić krajowi jako prezydent”. Pod koniec lat 80. nad Iacoccą zebrały się chmury burzowe. Branża od dawna ignorowała zagrożenie ze strony japońskich aut. W kryzysie paliwooszczędne samochody „made in Japan” dosłownie zalewały Stany Zjednoczone. Amerykanie chcieli niezawodnych, dobrze zbudowanych samochodów z innowacjami, takimi jak poduszki powietrzne, a japońskie giganty Honda i Toyota dostarczały je w dużych ilościach. Iacocca przekonał polityków, aby chronili amerykański przemysł przed importowanymi autami. Japończycy obeszli jednak tę blokadę, zakładając fabryki aut w USA. Iacocca szturmował kraj, demonizując Japończyków jako najeźdźców z kosmosu. Twierdził, że Chrysler produkuje lepsze samochody, że japońskie „kimono teflonowe” oszukało Amerykanów i że Stany Zjednoczone cierpią z powodu „narodowego kompleksu niższości”. Próbując odwrócić trend spadkowy, Iacocca nawiązał współpracę z Mitsubishi, Maserati i Fiatem, lecz okazało się, że to było za mało. W końcu poddał się naciskom, by ustąpić i przekazać rządy młodszym. Zatrudnił Roberta J. Eatona, szefa europejskich operacji General Motors, jako swojego wyznaczonego następcę. Odszedł na emeryturę jako prezes i dyrektor naczelny Chryslera w 1992 roku.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news