Zmiany granic
Opiniotwórczy niemiecki dziennik „Die Welt” napisał, że domaganie się przez Polskę odszkodowania za niemieckie zbrodnie i okupację otwiera drogę do zmiany granic i utraty Ziem Odzyskanych.
“Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz” – nauczał Mahatma Ghandi, twórca niepodległych Indii, który pokojowym oporem zmusił Brytyjczyków do rezygnacji z tej kolonii nazywanej „perłą w koronie”. Ten schemat zaczyna być widoczny w polskich staraniach o reparacje wojenne od Niemiec. Polska, chociaż została najbardziej ze wszystkich krajów na świecie poszkodowana przez hitlerowskie Niemcy, nigdy nie otrzymała żadnego odszkodowania. Niemcy przekonują, że deklaracja sowieckiego rządu PRL z 1953 r. o rezygnacji z roszczeń wobec komunistycznej Niemieckiej Republiki Demokratycznej jest wiążąca także dla zjednoczonych Niemiec. Gdy w 2016 r. za sprawą polityków PiS powróciła sprawa reparacji od Niemiec, najpierw była ignorowana, a później wyśmiewana. W zwalczanie tego pomysłu zaangażowały się, a jakże, media polskie kontrolowane przez niemiecki kapitał. Ostry tekst „Die Welt” (dziennik cieszy się taką renomą, jak „Rzeczpospolita” w Polsce) dowodzi, że Niemcy na poważnie przestraszyli się, iż Polacy mogą coś ugrać.
„Byłoby to też podważeniem powojennego ładu w Europie. Jeśli wielokrotne rezygnowanie przez Polskę z reparacji ma być unieważnione, to jakie uzasadnienie miałoby przesunięcie polskiej granicy na Zachód, na Prusy Wschodnie i Śląsk, które przez wieki były w sposób niekwestionowany niemieckimi terenami? I odwrotnie – na jakiej podstawie miałoby nadal obowiązywać przesunięcie granic Białorusi i Ukrainy na Zachód?” – napisał Sven Felix Kellerhoff, szef redakcji historycznej „Die Welt”. Znając niemieckie realia, wygłosił on w ten sposób stanowisko niemieckich politycznych elit (tzw. głębokie państwo): drodzy Polacy, jak będziecie upierać się przy odszkodowaniach, to my wysuniemy żądania zmiany granic.
Grecki precedens
Nie tylko Polska żąda od Niemiec odszkodowań. Podobne żądania wysuwa również Grecja. Na początku lipca doszło do nieoczekiwanego zdarzenia. Prawnicy pracujący dla Bundestagu (niemieckiego parlamentu) stwierdzili, że Polska nie ma prawa do odszkodowań, bo skutecznie z nich zrezygnowała w 1953 i 1970 r. Jednocześnie stwierdzili, że odszkodowania takie może otrzymać Grecja, a sprawą powinien zająć się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze i wydać wyrok. Wcześniej członkowie niemieckiego rządu zgodnie twierdzili, że wszelkie sprawy reperacji wobec Niemiec są zamknięte. Wbrew temu, co twierdzą Niemcy, Polska ma mocne argumenty prawne. Zrzeczenie się roszczeń wobec NRD nie może być w żaden sposób interpretowane jako rezygnacja z reperacji od Zachodnich Niemiec. Zresztą fakt, że Niemcy zaczęli zwalczać polskie roszczenia jest najlepszym dowodem, że uważają je za groźne. „Formułowanie nieuzasadnionych prawnie żądań ma na celu wywieranie presji moralnej i politycznej. Gdyby Polska zmusiła Niemcy do ustępstw, podobne roszczenia zgłosiliby Grecy. Również tamtejsi politycy licytują się w wymienianiu coraz wyższych kwot, których domagają się od Niemiec. Ostatnio było to 270 do 300 miliardów euro” – tłumaczył autor tekstu w „Die Welt”. Popełnił jednak szereg niekonsekwencji. Z jednej strony stwierdził, że zgłaszane przez Polskę roszczenia są polityczną grą opartą o budzenie niemieckich resentymentów. Z drugiej mówił, iż rujnujące odszkodowania mogą zburzyć powojenny porządek w Europie.
Czego naprawdę boją się Niemcy
Niemcy są dziś bezapelacyjnie najsilniejszym państwem w Europie. Faktycznie są hegemonem w Unii Europejskiej. Możliwość politycznego zmuszenia Niemiec do zapłaty odszkodowań przez Polskę jest bardzo trudna. Jest jednak czynnik uruchamiający i sprawiający, że polskie roszczenia do Niemiec mogą stać się groźne. Tym czynnikiem są roszczenia żydowskich organizacji z USA wspieranych przez Izrael względem Polski. Domagają się one, aby Polska zapłaciła odszkodowania po przejętym tzw. mieniu bezspadkowym po obywatelach polskich żydowskiego pochodzenia. To żądanie nie ma oczywiście żadnych podstaw prawnych i moralnych, ale ostatnio wsparł je w głośnej uchwale amerykański Senat (poparło ją aż 88 senatorów). W Niemczech dostrzeżono możliwość bardzo niebezpiecznego sojuszu polsko-żydowskiego. Krótko mówiąc Polacy, naciskani przez USA, Izrael i diasporę żydowską, coraz częściej nieoficjalnie odpowiadają: chcecie jakieś pieniądze od Polski, pomóżcie załatwić wypłaty od Niemiec. Różnica między roszczeniami polskimi do Niemiec a żydowskimi do Polski jest taka, że nasze mają mocne podstawy tak prawne, jak i moralne. Tekst w „Die Welt” jest pierwszym z serii atakujących Polskę za roszczenia wobec Niemiec, lecz na pewno nie ostatnim. Niemcy nie będą czekać, aż wokół nich zaciśnie się presja moralna i prawna. Warto przypomnieć, że Niemcy wypłacili Izraelowi przez lata odszkodowania szacowane (według dzisiejszej wartości pieniądza) na ok. 200 mld euro, czyli 800 mld zł. Wbrew pozorom co i rusz są zmuszani do tego, aby sięgać do kieszeni. W lipcu 2017 r. zgodzili się zapłacić odszkodowania ofiarom pogromu Żydów w Jassach w czerwcu 1941 r. Co ciekawe, pogrom przeprowadzili Rumuni, a podstawą wypłacenia odszkodowań było przyjęcie, że to niemieckie wojska kontrolowały tamten rejon, więc to one ponoszą odpowiedzialność za dopuszczenie do zbrodni. Uznanie konieczności płacenia za niemieckie zbrodnie z 1941 r. pokazuje, że można Niemcy zmusić do zapłaty chociażby za rzeź cywilów na warszawskiej Woli w 1944 r. czy też grabież mienia z Warszawy, z której wywieziono wówczas 45 tys. wagonów różnych dóbr.
Odszkodowanie dla Polski od Niemiec za II wojnę światową ma wymiar nie tylko moralny. Niemiecki powojenny „cud gospodarczy” i dzisiejszy dobrobyt są m.in. efektem wpompowania ukradzionych przez hitlerowskich Niemców dóbr z podbitych krajów, w tym Polski. Była zimna wojna i alianci przymknęli na to oko. Dzięki temu bowiem odzyskali szybciej „swoje” reparacje wojenne, a po drugie zyskali silnego sojusznika w walce z sowiecką Rosją. Przy rozpatrywaniu kary dla zbrodniarzy bierze się pod uwagę kilka czynników. Jednym z nich ma być odstraszanie, aby nikt więcej już takich czynów nie popełniał. Drugim istotnym jest to, że zbrodnia nie może popłacać. Trzecim, że sprawca musi naprawić szkody. Jeżeli chodzi o relacje z Polską, Niemcy nie są w porządku w żadnym z tych trzech punktów.