e-wydanie

5.1 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia 2024

Zastanów się dwa razy, zanim zaufasz resortowi

Resort finansów nie widzi problemu

Ministerstwo Finansów zapewnia na Twitterze, że fiskus nie będzie karał za wysłanie JPK_VAT po terminie. W podobne zapewnienia lepiej nie wierzyć, o czym przekonało się wielu podatników.

Od kilku lat resort finansów stosuje karkołomną praktykę legislacyjną: najpierw w pośpiechu i po łebkach pracuje nad nowymi przepisami, a później w Internecie tłumaczy, jak należy je stosować. Podatnicy przyzwyczaili się już do tego, że w niektórych sytuacjach bezpieczniej jest się oprzeć na komunikatach ministerstwa aniżeli na literalnym brzmieniu przepisów. Rzecz trzeba nazwać po imieniu: mamy do czynienia z niszczeniem i wypaczaniem kultury uchwalania i stosowania prawa. Wszak źródłem powszechnie obowiązujących norm prawnych w Polsce nie są bynajmniej publikacje na stronach rządowych, nie wspominając o innych, „luźniejszych” formach przekazu.

Przypomnijmy, zgodnie z Konstytucją RP taką rangę mają: ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia, a także akty prawa miejscowego (uchwały gmin), ale tylko na obszarze działania organów samorządowych (art. 87 ust. 1 i 2 ustawy zasadniczej). O żadnych internetowych objaśnieniach nie ma zatem mowy, a tym bardziej o komunikatach rzecznika prasowego MF na Twitterze lub w papierowych broszurach informacyjnych.
Co prawda przepisy Ordynacji podatkowej przewidują możliwość wydawania objaśnień podatkowych przez MF, ale bynajmniej nie po to, by zastąpić nimi tekst ustawy, lecz po to, by zapewnić jednolite stosowanie przepisów prawa przez organy podatkowe (art. 14 a §1 pkt 2 Op.). Tyle w teorii. W praktyce bowiem resort finansów nie widzi problemu w ogłaszaniu na Twitterze, że jakieś przepisy nie będą stosowane. Rzekomo z troski o podatników: żeby nie było wątpliwości.

Tylko jaką pewność ma „zwykły Kowalski”, że organy oraz sądy uznają „ćwierknięcie” rzecznika prasowego MF za źródło prawa? Żadną. Znamy wiele niekorzystnych dla podatników wyroków, z których wynika, że nie można naiwnie wierzyć w nieformalne zapewnienia resortu finansów (np. komunikat w mediach społecznościowych). W jednej ze spraw podatnik nie zapłacił podatku dochodowego, bo z broszury informacyjnej MF wynikało, że nie musi. Urzędy i sądy kazały mu jednak uiścić zaległą daninę wraz z odsetkami. Niedawno resort finansów uspokajał w Internecie podatników, że nie spotka ich kara za spóźniony plik JPK_VAT, ponieważ to nie była ich wina, lecz rządowego systemu komputerowego. Czy można jednak ufać w takie zapewnienia, skoro przepisy mówią jasno, że kara się należy?

Resort zmienia klucz
Chodzi o niezapowiedzianą przerwę w działaniu rządowego systemu informatycznego odpowiedzialnego za comiesięczne przesyłanie Jednolitego Pliku Kontrolnego (JPK_VAT), w którym podatnicy wykazują swoje zakupy oraz sprzedaż podlegające opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług. Przypomnijmy: każdy podatnik VAT ma obowiązek przesłać taki plik do 25 dnia miesiąca następującego po miesiącu, którego elektroniczna ewidencja dotyczy. Wiele firm odkłada to na ostatnią możliwą chwilę, co oznacza, że pod koniec każdego miesiąca resortowe systemy są rozgrzane do czerwoności. Nie inaczej było w ostatnich dniach sierpnia, kiedy mijał termin na złożenie JPK_VAT za lipiec. Ku zaskoczeniu podatników okazało się jednak, że system nie przepuszcza ich plików. Powód? 23 sierpnia, a więc na dwa dni przed upływem terminu na przesłanie elektronicznej ewidencji, resort finansów poinformował, że zmienił się tzw. certyfikat klucza publicznego, czyli specjalny kod, służący do szyfrowania plików (zawierają one tajemnicę handlową oraz skarbową, stąd takie zabezpieczenie). W praktyce wiązało się to z koniecznością zainstalowania dodatkowej „nakładki” do programów księgowych.

Najpierw jednak nowe oprogramowanie musiały ściągnąć firmy informatyczne, a dopiero później trafiły one do systemów księgowych. W wielu przypadkach trwało to kilka dni, a przypomnijmy, że 23 sierpnia to był piątek, końcówka wakacji, a więc wieść o nowym certyfikacie nie dotarła do wszystkich biur rachunkowych. W konsekwencji znaczna część podatników przesłała JPK_VAT po terminie. Zgodnie z Kodeksem karnym skarbowym (art. 80 §1 Kks.) stanowi to wykroczenie, zagrożone grzywną do wysokości 120 stawek dziennych (nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych). Jest się zatem czego obawiać, tym bardziej, że w ostatnich latach skarbówka nie przechodzi obojętnie obok żadnej złotówki (ściąganie podatków od nowożeńców czy też słynny mandat za wymianę żarówki w samochodzie to tylko nieliczne przykłady).

Resort uspokaja. I co z tego?
Nieoczekiwanie resort finansów obwieścił, że fiskus nie będzie karał podatników za brak złożenia lipcowego JPK_VAT w ustawowym terminie. Dodatkowo MF przedłużyło czas na przesyłanie plików do 2 września. Komunikat pojawił się na stronie internetowej MF oraz, a jakże, na Twitterze. „Organy podatkowe nie będą inicjować postępowań karnych skarbowych w przypadku niezłożenia JPK_VAT za lipiec w terminie ustawowym, jeżeli złożenie pliku nastąpi do 2 września 2019 r.” – brzmiał wpis z oficjalnego konta resortu. Czy po takim komunikacie podatnicy, którzy stali się ofiarą absurdalnej decyzji o zmianie klucza w najgorszym możliwym terminie, mogą spać spokojnie? Wszak przepisy mówią jednoznacznie: spóźniłeś się, zostaniesz ukarany. Ustawy mają moc powszechnie obowiązującego prawa, zaś komunikaty MF nie. Organy wydają decyzje administracyjne, a sądy orzekają na podstawie przepisów prawa, bo inaczej nie mogą. Odpowiedź nasuwa się zatem sama. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy resort finansów stawia sam siebie ponad prawem i wydaje komunikaty o wręcz abolicyjnym charakterze. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w styczniu 2019 roku, gdy MF uspokajało podatników, że za brak przesłania fiskusowi tzw. schematu podatkowego w pierwszych dwóch miesiącach roku nie spotka ich kara, mimo że z przepisów wynikało zupełnie co innego. „Ministerstwo Finansów wyręcza ustawodawcę. Ani komunikat na stronie ministerstwa, ani tym bardziej komentarz na Twitterze nie są źródłem prawa. Takie działania ministerstwa nie są w stanie skutecznie zwolnić, w świetle obowiązujących przepisów prawa, podatników od odpowiedzialności karnej, w tym karnej skarbowej” – twierdzi adwokat Małgorzata Sobońska-Szylińska, cytowana przez portal prawo.pl.

Sądy też się gubią
Komunikaty resortu finansów nie spełniają żadnej funkcji ochronnej, jak chociażby interpretacje indywidualne wydawane przez Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Gdyby zatem jakiś urząd wymierzył podatnikowi karę grzywny za spóźniony JPK_VAT, ten ostatni nie miałby żadnych argumentów na swoją obronę. Przekonał się o tym podatnik, który kilka lat temu zaufał broszurze MF na temat ulgi mieszkaniowej. Z informacji w niej zawartych wynikało jednoznacznie, że z ulgi można skorzystać nawet wówczas, gdy spłaca się kredyt za sprzedane mieszkanie. Podatnik nie miał zatem wątpliwości, że rozliczając się zgodnie broszurą, postąpi uczciwie. Oczywiście było na odwrót. Tuż przed przedawnieniem zobowiązania podatkowego skarbówka wszczęła postępowanie i kazała mu zapłacić zaległą daninę wraz z odsetkami. Podatnik odwołał się do organu wyższej instancji, ten jednak podtrzymał pierwotną decyzję. Sprawa ostatecznie wylądowała w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, który również orzekł na niekorzyść podatnika. Ten ostatni przekonywał w skardze kasacyjnej, że „państwo nie może korzystać na błędach podatników, do których samo ich nakłania”. Sąd nie podzielił jednak jego punktu widzenia. W wyroku z dnia 13 marca 2018 r. (sygn. akt II FSK 632/16) NSA stwierdził, że podatek jest należny, ponieważ broszura informacyjna nie stanowi źródła prawa. Co ciekawe, dwa lata wcześniej NSA w wyroku z dnia 22 stycznia 2016 r. (sygn. akt II FSK 2775/13) opowiedział się po stronie podatników (małżonków), którzy opierając się na broszurze MF odpisali od podatku darowiznę w formie gotówkowej, mimo że przepisy wymagały formy przelewu bankowego. Jak zatem widać, nawet sądy nie wiedzą, jak traktować nieformalne komunikaty organów państwowych: czy jako dokument gwarantujący podatnikom ochronę czy wręcz przeciwnie. Sędziowie nie mieliby jednak podobnych rozterek, gdyby za tak wrażliwą materię legislacyjną, jaką jest prawo podatkowe, odpowiadali urzędnicy przewidujący konsekwencje opracowanych przepisów i publikowanych komunikatów.

 

Najnowsze