Zawód kasjera nie zniknie całkowicie, ale powoli stanie się taką rzadkością jak dziś operator windy w hotelach czy biurowcach.
W coraz większej liczbie sklepów należących do dużych sieci handlowych powstają kasy samoobsługowe. Klient sam skanuje kody kreskowe zakupionych produktów i płaci za zakupy kartą płatniczą. Takie kasy są już w sklepach sieci Tesco, Carrfour, Auchan, Biedronka i Lidl. Na razie korzystanie z nich jest dość skomplikowane. Na Zachodzie są już jednak testowane rozwiązania, w których nie trzeba będzie w ogóle wyjmować zakupionych produktów z koszyka, a jedynie ustawić go we właściwym miejscu. W ten sposób na naszych oczach zaczyna zanikać jeden z najpopularniejszych zawodów. Co prawda mało kto wśród osób zatrudnionych w handlu (jest ich ponad 2 mln) pracuje wyłącznie jako kasjer. W większości wypadków wykonują oni również inne prace, takie jak np. rozstawianie i przyjmowanie towarów na półkach. Jednak zapowiedź podwyższenia płacy minimalnej w najbliższych czterech latach o 80 proc. (do 4 tys. zł brutto w 2023 r.) przyśpieszy proces automatyzacji w polskich sieciach sklepów. Zawód kasjera nie zniknie całkowicie, ale powoli stanie się rzadkością. Podobnie dziś operator windy w hotelach czy biurowcach (niegdyś, wydawałoby się, człowiek nie do zastąpienia). W USA, gdzie proces testowania sklepów automatycznych należy do najbardziej zaawansowanych, zwraca się uwagę, że rozwój tej technologii może spowodować poważny problem społeczny. Taką pracę wykonuje bowiem aż 3,4 mln osób. W Polsce to na razie odległa przyszłość, ale trudno dziś nazywać kasjera zawodem z jasnymi perspektywami.
Pełna automatyzacja
Wiatr zmian w branży dosłownie czuć. Słynne krakowskie Delikatesy 13 zaczęły testować właśnie system, w których kasjer nie jest już potrzebny, rolę zaś kasy pełni… smartfon, a dokładniej aplikacja SeaYou (stworzona przez polską firmę Spark Software). Zakupy polegają na skanowaniu telefonem wybranych produktów, a następnie pobraniu przy automatycznej kasie tzw. kodu QR, który pobiera naliczoną kwotę z konta. Na Zachodzie pierwsze sklepy automatyczne zaczęły powstawać już pięć lat temu. Słynący z innowacji największy sprzedawca detaliczny na świecie – Amazon w grudniu 2016 r. otworzył pierwszy testowy sklep Amazon Go. Żeby z niego skorzystać, trzeba otworzyć drzwi przy pomocy specjalnej aplikacji. Ona też zlicza towar, który wybraliśmy, a na końcu odlicza należną kwotę z konta klienta. Do czerwca 2019 r. otworzono już 17 takich sklepów.
Sieć placówek rozwija się jednak powoli, bo ciągle wykrywane są błędy techniczne. Aby działać bez zarzutów i być przyjaznym dla klienta, system powinien wykonać szereg operacji. Musi istnieć aplikacja na smartfonie zintegrowana z systemem kamer, które rejestrują i rozpoznają, kto sięgnął po produkt – tak, aby naliczyć jego wartość. System musi również wymazywać z wirtualnego „koszyka” produkty, które klient odkłada na miejsce. A także finalizować transakcję, gdy klient opuszcza sklep. Od początku największym problemem sklepów Amazona jest liczba klientów, którzy mogą jednocześnie robić zakupy. W pierwszych wersjach nie mogło być więcej niż 20 osób jednocześnie, ale teraz parametry stopniowo się poprawiają. Swoją technologię „Just walk out” (Po prostu wyjdź) Amazon już opatentował. W Polsce oficjalnie pracę nad w pełni automatycznymi sklepami prowadzi sieć Żabka. Na początku br. przedstawiciele tej firmy podpisali umowę o współpracy z amerykańską frmą AiFi, która specjalizuje się właśnie w tworzeniu automatycznych sklepów.
„Technologia AiFi pozwoli nam zaoferować klientom szybszą obsługę i zoptymalizować zarządzanie tradycyjnymi sklepami przez franczyzobiorców, ułatwiając im codzienne funkcjonowanie. Dodatkowo pracujemy nad rozwojem formatu sklepów w pełni zautomatyzowanych, wykorzystywanych m.in. w lokalizacjach o bardzo dużym natężeniu ruchu. Nie możemy się doczekać, kiedy nasi klienci i franczyzobiorcy wspólnie z nami będą mogli doświadczyć nowego wymiaru robienia codziennych zakupów” – tłumaczył wówczas Tomasz Blicharski, wiceprezes zarządu ds. finansowych i rozwoju.
Sposób na zakaz handlu
Automatyzacja sklepów jest nie tylko spowodowana rosnącymi kosztami płacy minimalnej, a także często brakiem chętnych do pracy. Prace w kierunku automatyzacji sprzedaży wymusza także zakaz handlu w niedzielę. W momencie, gdy mamy do czynienia ze sklepami obsługiwanymi przez samych klientów, ten problem znika. Niebezpieczny dla zawodu kasjera jest także powszechniejszy zwyczaj robienia zakupów z domu. Dzięki niemu w Polsce dziś niezwykle dynamicznie rośne rynek sprzedaży internetowej. Sprzyjają temu same firmy, które w sieci sprzedają produkty znacznie taniej niż w sklepach stacjonarnych. Nawet doliczając koszty przesyłki lub transportu, takie rozwiązanie jest dla nich opłacalne. By nie wspominać już o zaoszczędzonym czasie. Według szacunków analityków, w najbliższych latach ok. 75 proc. handlu detalicznego może odbywać się bez kontaktu ze sprzedawcą.
Chiński poligon
Najwięcej automatycznych sklepów jest dziś w Chinach – ponad 5 tys. Koszty prowadzenia takich sklepów są około 1/8 mniejsze niż tradycyjnych placówek. Mają one zaś rację bytu przede wszystkim w branży spożywczej, nastawionej na klientów robiących zakupy codziennie. Model sklepu bez sprzedawcy nie sprawdza się wypadku sprzętu elektronicznego i towarów luksusowych. Ludzie zwyczajnie potrzebują kogoś, kto im doradzi, czego potrzebują. Osobną, niepokojącą cechą sklepów automatycznych jest faktyczna rezygnacja z anonimowości. Powstanie kolejne, bardzo precyzyjne źródło danych na temat tego, co decyduje, po jaki produkt sięgamy i ile jesteśmy za niego gotowi zapłacić. Według badania „Business Harvard Review” przeprowadzonego na brytyjskich klientach, aż jeden na pięciu potencjalnych klientów odrzuca taką formę robienia zakupów, uznając ją za zbyt mocno ingerującą w ich prawo do prywatności.
„Wprowadzanie technologii opartej na śledzeniu każdego ruchu konsumentów za pomocą złożonego systemu kamer i czujników budzi kontrowersje i obawy związane z naruszeniem prywatności, co jest zrozumiałe. Nie trzeba jednak mieć podobnych wątpliwości, by nie stać się fanem sklepów bezobsługowych. Jak można łatwo przewidzieć, pełna automatyzacja procesu płatności za zakupy wyeliminuje tych konsumentów, którzy chcą płacić w tradycyjny sposób lub po prostu nie mają zaufania do systemu płatności mobilnych” – potwierdza Krzysztof Grabowski, ekspert ds. technologii z firmy Eurocash.
Czy śmieć kasjera jest więc pewna? Gdy 20 lat temu Amazon rozpoczynał pracę nad stworzeniem e-booków i wygodnych czytników umożliwiających ich czytanie, spotykał się z dużym sceptycyzmem. Nikt nie wierzył, że e-booki mogą być zagrożeniem dla tradycyjnej papierowej książki. Gdy pojawił się czytnik Kindle, a rynek e-booków zaczął rosnąć o 50 proc. rocznie, wszyscy wieścili nagle koniec papieru. Okazało się, że obecnie te relacje utrzymują się na poziomie 8:2 dla tradycyjnej książki i na razie nie widać co – może poza zmianą pokoleniową – mogłoby zmienić tę proporcję. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest więc taki, że automatyzacji w sklepach będzie coraz więcej, ale tradycyjne sklepy z żywymi sprzedawcami się obronią. Śmierć zawodu kasjera jest zapewne nieuchronna, ale będzie następować bardzo powoli.