-1.7 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Taśmy wysadzą Słowację?

Wyciek do mediów

Słowaccy śledczy badający morderstwo dziennikarza Jana Kuciaka odkryli zaginione taśmy z podsłuchami z operacji „Goryl”. Nagrywani byli politycy, urzędnicy i biznesmeni. Teraz nagrania wyciekły do mediów.

Do słowackich mediów wyciekły nagrania z największej afery korupcyjnej kraju. Nagrania te odkryli i zabezpieczyli policjanci w trakcie aresztowania biznesmena Mariana Kocznera. To on miał stać za zleceniem zabójstwa dziennikarza Jana Kuciaka w 2018 roku. Na taśmach znaleźli się m.in. najważniejsi urzędnicy, politycy, biznesmeni, a nawet sam Robert Fico – do wybuchu afery w 2018 roku premier Słowacji. Odnalezienie nagrań jest o tyle wstrząsające, że gdy stenogramy rozmów trafi ły do dziennikarzy pierwszy raz w 2012 roku, politycy podważali ich wiarygodność, a słowackie media zostały spacyfikowane.

Przypadkowy bohater
W 2005 roku funkcjonariusz Słowackiej Służby Informacyjnej (SIS) Peter Mravec (korzystający również z nazwiska Holubek) zainteresował się, dlaczego przed jednym z budynków w centrum Bratysławy, przy ulicy Iwana Wazowa, zatrzymują się rządowe limuzyny oraz auta należące do potężnej i wpływowej grupy finansowej Penta (działa w wielu krajach Europy Środowo-Wschodniej – w Polsce przez chwilę kontrolowała Żabki, a miała zakusy i na sieć Empik). Zainteresowanie funkcjonariusza wynikało z faktu, że sam tam mieszkał. Mravec odkrył, że w jednym z mieszkań urzęduje Zoltan „Goryl” Varga, potężnej postury były policjant, a wówczas ochroniarz zatrudniony w Pencie. Mravec uzyskał sądową zgodę na założenie podsłuchów i przez następne lata nagrywał gości swojego sąsiada. Byli to m.in. szef Penty Jaroslav Haszczak, minister gospodarki Jirko Malcharek czy szefowa Funduszu Majątku Narodowego Anna Bubenikova. Tematem rozmów były trwające wówczas procesy prywatyzacyjne. Na spotkaniach u „Goryla” omawiano np. jak uzyskiwać informacje nt. tajnych dokumentów przetargowych, którym doradcom, ludziom z komisji czy ministrom wręczać „premie”. W kolejnych latach nagrani zostali politycy różnych opcji, którzy rządzili Słowacją przez następne długie lata. Jak się okazało, był wśród nich nawet Robert Fico, który po raz pierwszy został premierem w 2006 roku, gdy kolejne afery pogrążyły chadeków Mikulasa Dzurindy. Sam premier Dzurinda o tym, że służby prowadzą jakąś operację, dowiedział się z fragmentów wstępnego opracowania raportu 15 lutego 2006 roku. Co szokujące – tego samego dnia w trakcie rozmów u „Goryla” Haszczak stwierdził, że odbył rozmowę ze skarbnikiem chadeków, któremu premier zwrócił uwagę, by byli ostrożniejsi w trakcie spotkań z ludźmi Penty. Służbom kazano wycofać się z operacji, a prowadzący nagrania Holubek, który zwrócił się o interwencję do prokuratury, popadł w służbowe tarapaty.

Pierwszy przeciek
W 2008 roku Mravec został wyrzucony ze służby, a mając przeciwko sobie byłych przełożonych i śledczych, zwrócił się do kanadyjskiego dziennikarza Toma Nicholsona. Nicholson od lat mieszkał na Słowacji i cieszył się sporym uznaniem. Dziennikarz wszedł w posiadanie stenogramów nagrań dokonanych u „Goryla”. Jednak żadna redakcja na Słowacji nie zgodziła się opublikować takiego materiału. Po latach redaktorzy naczelni tłumaczyli się, że bali się prowokacji. W rzeczywistości słowackie media po prostu nie chciały narażać się władzy. Zarówno chadecy, jak i później lewica publicznie atakowali dziennikarzy, a ekipa Roberta Fico już w 2008 roku zmieniła prawo prasowe tak, że gazety zostały zmuszone do publikacji niczym nieograniczonych sprostowań i polemik nawet do tekstów publicystycznych. Dodatkowo kary finansowe za zniesławienie zostały podniesione do takiego poziomu, że redakcje bały się krytyki władz. Najgłośniejszą była sprawa tygodnika ekonomicznego „Trend”, któremu po niekorzystnych wyrokach sąd zablokował konta. Po odmowie ze strony słowackich mediów kanadyjski dziennikarz postanowił opisać operację „Goryl” w formie książki, ale prawnicy Penty zablokowali publikację w sądzie. Formalną podstawą była chęć wykorzystania w niej materiałów niejawnych. Ostatecznie jednak stenogramy z podsłuchów wyciekły do szerszego grona w 2011 roku. Wyciek polegał na tym, że „ktoś” zamieścił część stenogramów w Internecie. Politycy i biznesmeni odpierali ataki, twierdząc, że stenogramy są nieprawdziwe. Również służby nie chciały potwierdzić ich autentyczności. Kanadyjski dziennikarz został co prawda bez pracy, ale Słowacy organizowali zbiórki dla niego. Równocześnie rozpoczęły się demonstracje i pikiety, a w 2012 roku upadł nowy rząd chadeków i do władzy powróciła lewica Fico.

Powrót „Goryla”
Afera „Goryla” nieoczekiwanie wróciła pod koniec października bieżącego roku. Do odkrycia nagrań doszło w wyniku śledztwa w sprawie morderstwa dziennikarza Jana Kuciaka. 28-letni dziennikarz śledczy wraz z narzeczoną zostali znalezieni martwi w lutym 2018 roku. Kuciak badał powiązania otoczenia premiera Fico z grupami przestępczymi. Po wybuchu afery do dymisji podał się m.in. minister kultury, a wkrótce i sam premier Fico. Jego miejsce zajął partyjny kolega Peter Pellegrini. W toku śledztwa w sprawie zabójstwa dziennikarza słowackie służby i policja zatrzymały kilka osób – w tym biznesmena Mariana Kocznera (usłyszał zarzut zlecenia zabójstwa). W trakcie przeszukania domu biznesmena funkcjonariusze odkryli jednak coś, czego się nie spodziewali. Były to właśnie nagrania ze sprawy „Goryla”. Jak nagrania, które mogli posiadać jedynie szefowie Słowackiej Służby Informacyjnej, trafiły do biznesmena, na razie nie wiadomo. W połowie października br. słowaccy dziennikarze dostali od informatora link do nagrań, które ktoś zamieścił w sieci. Łącznie 39 godzin rozmów. Słowackie media twierdzą, że są to te same nagrania, jakie policja skonfiskowała w domu Kocznera (sama policja unikała komentarzy). Oprócz chadeków na nagraniach można usłyszeć polityków lewicy. W tym wisienka – rozmowa Roberta Fico z szefem Penty Jaroslavem Haszczakiem. Ta pochodzi z 2006 roku, tuż przed objęciem przez Fico stanowiska premiera w pierwszym rządzie socjaldemokratów. Sam Fico przez lata twierdził, że afera „Goryla” jest problemem chadeków.

Jednak na nagraniach z mieszkania „Goryla” sprawa się nie skończyła. Śledczy odkryli bowiem też inne, nowsze taśmy. Wśród nich 70-minutowa rozmowa telefoniczna z 2014 roku, którą oskarżony o zlecenie zabójstwa dziennikarza prowadził z byłym już prokuratorem generalnym Dobrosławem Trnką. Według słowackiego „Dennik N” po odejściu z Prokuratury Generalnej Trnka miał zatrzymać kopię nagrań z afery „Goryla” do szantażowania szefa Penty. Na nagranej rozmowie Koczner jest wściekły.
– Chcę wiedzieć, kto skopiował nagrania, które musiałeś wysłać Haszczakowi. Chcę wiedzieć, ile kopi powstało, poza tymi, które ja wziąłem od ciebie. Chcę wiedzieć, dlaczego to zrobiłeś i dlaczego kłamałeś. Więc mów! – słychać w nagranej rozmowie, w której trakcie biznesmen groził prokuratorowi, że zabije jego i jego syna.

Sama grupa Penta wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że nie kupowała żadnych nagrań od prokuratora Trnki. 28 października „Dennik N” opublikował zdobyty akt oskarżenia przeciwko Kocznerowi, datowany na 21 października, w którym biznesmen jest wymieniony jako główny oskarżony o zorganizowanie zabójstwa Kuciaka i jego narzeczonej. Pozostałymi podejrzanymi są: Alena Zsuzsova (miała pośredniczyć w zleceniu zabójstwa i przekazaniu pieniędzy za jego wykonanie) oraz Tomasz Szabo i Miroslav Marczek, którzy mieli dokonać morderstwa. Jako dowód wskazano spotkania, potwierdzone przez zapisy z przejętego przez policję i rozszyfrowanego telefonu Kocznera, wyciągi bankowe, a także zapis zlecenia na śledzenie dziennikarza. Słowaccy dziennikarze wskazali, że zapisy rozmów i wiadomości Kocznera, wymieniane z innymi biznesmenami, politykami i przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, pokazują „mafijną sieć, do której należą policjanci, prokuratorzy, sędziowie i politycy”. Informacje nt. dziennikarza dostarczali z kolei byli pracownicy słowackich służb specjalnych. Morderstwo dziennikarza kosztowało „zaledwie” 50 tys. euro – 10 dla Andruszki i po 20 tys. dla wykonawców.

FMC27news