-1.7 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Niemiecki łącznik

Czy Niemcy pomogli Rosjanom w wypraniu 200 mld euro?

Departament Sprawiedliwości USA prowadzi postępowanie dotyczące nieprawidłowości w działalności Deutsche Banku. Amerykańscy i estońscy śledczy uzyskali informacje, że największy niemiecki bank brał udział w przekazywaniu pieniędzy z Danske Banku do Stanów Zjednoczonych. W aferze Danske Banku wyprano ok. 200 mld euro – pochodzących głównie z Rosji. Niemcy przekonują, że nie mają nic na sumieniu, a sprawą zajmuje się również prokuratura z Frankfurtu. Na niekorzyść Deutsche Banku przemawia fakt, że niedawno musiał zapłacić gigantyczną karę w wyniku innego śledztwa dotyczącego prania pieniędzy z Rosji.

Niemiecki trop

Kuzyn Putina i raporty Afera wokół Danske Banku rozpętała się pod koniec 2018 roku. Skandal wybuchł, gdy wyszło na jaw, że w estońskim oddziale Danske Banku w latach 2007–2015 mogło dojść do wyprania nawet 200 mld euro (wedle szacunków firmy konsultingowej Promontory Financial). Największym beneficjentem mieli być Rosjanie oraz przedstawiciele krajów dawnego Związku Sowieckiego. Przyczynkiem do afery były publikacje duńskiej gazety „Berlingske”. Informatorem dziennikarzy okazał się Howard Wilkinson, który przez siedem lat (2007–2014) pracował dla Danske Banku, m.in. jako szef rynków w krajach bałtyckich w oddziale w Tallinie. Śledztwo wszczął amerykański Departament Sprawiedliwości, a prezes Danske Banku podał się do dymisji.

– Wilkinson zaczął dzielić się danymi z gazetą po ostrzeżeniu kierownictwa banku w Kopenhadze o podejrzanych transakcjach dokonywanych w estońskiej jednostce, w tym informacjami o firmach, które korzystały z fałszywych kont i mogły być powiązane z wywiadem rosyjskim. Sam Howard Wilkinson rozstał się z bankiem w kwietniu 2014 roku, w kilka miesięcy po dostarczeniu szefostwu pierwszego raportu o nieprawidłowościach. Jednak same powody, warunki i okoliczności jego odejścia są objęte klauzulą poufności – opisywał historię Wilkinsona Karol Bogusz z Gazeta.pl. Były dyrektor Danske Banku sporządził łącznie cztery analizy (powstawały od końca 2013 roku do kwietnia 2014), w których informował centralę w Kopenhadze o sytuacji w estońskim oddziale. Wilkinson opisywał m.in. tajemnicze firmy, których powiązania miały sięgać Kremla, w tym rodziny Władimira Putina i przedstawicieli rosyjskiego wywiadu. Jak się później okazało, chodziło o Igora Putina, kuzyna prezydenta Rosji.

O tym, że Wilkinson trafił w czuły punkt może świadczyć fakt, że po 2013 roku (pierwszy raport) liczba podejrzanych zagranicznych transakcji zaczęła spadać. Co ciekawe – w toku śledztwa wyszło na jaw, że estoński odpowiednik KNF już w 2007 roku sporządził raport dotyczący nieprawidłowości w działalności tamtejszego oddziału Danske Banku. Został on jednak zignorowany. Po wybuchu afery we wrześniu 2018 roku i dymisji prezesa Thomasa Borgena wartość akcji Danske Banku spadła niemal o połowę. Duńczycy próbowali ratować sytuację, zamykając konta należące do Rosjan. Emocje wokół afery Danske Banku podniosło też odnalezienie szefa estońskiego oddziału (w latach 2007–2015) Aivara Rehe martwego w ogrodzie przy jego domu we wrześniu 2019 roku. Duński KNF do sprawy podchodził bardzo ostrożnie – wszak chodziło o największy i najstarszy (niemal 150 lat tradycji) bank w kraju. Danske Bank trafił jednak szybko na celownik Brytyjczyków i Amerykanów. Brytyjska Narodowa Agencja ds. Przestępczości zajęła się badaniem roli w procederze firm zarejestrowanych w Wielkiej Brytanii. Z kolei amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął znacznie szersze śledztwo, którego celem było szczegółowe prześwietlenie transferów pieniędzy.

Niemiecki trop
O tym, że w aferę Danske Banku mogli być zamieszani Niemcy, media pisały od końca 2018 roku. Wówczas agencja Bloomberg opisywała, że Wilkinson pokazywał dużą instytucję finansową, przez którą przechodziły miliardy dolarów. Mimo że w proceder zamieszanych było co najmniej 10 innych banków, to Bloomberg wskazał, że chodzi o amerykański oddział Deutsche Banku. Według Bloomberga zarzuty potwierdziły się w toku wewnętrznego dochodzenia w Deutsche Banku. Niemiecki bank miał odgrywać rolę „banku-korespondenta”, umożliwiając przelewanie potencjalnie brudnych pieniędzy z estońskiego oddziału Danske Banku do 2015 roku. Doniesienia Bloomberga mocno zachwiały kursem akcji Deutsche Banku, ale Niemcy utrzymywali, że o niczym nie wiedzą.

Na początku 2019 roku amerykańskie media ujawniły, że Deutsche Bank trafił na celownik FED-u (Federal Reserve System – centralnego banku USA). Urzędnicy zaczęli sprawdzać, czy amerykańskie placówki Deutsche Banku odpowiednio monitorowały fundusze z estońskiego oddziału Danske Bank. Co ciekawsze – sami Duńczycy przyznali, że pieniądze z estońskiego Danske Banku przechodziły przez amerykański oddział Deutsche Banku. Burza wokół Deutsche Banku wybuchła na nowo w grudniu, po tym jak agencja Reuters ujawniła, że Departament Sprawiedliwości USA wszczął śledztwo w sprawie roli Deutsche Banku w aferze Danske Banku. Amerykańscy śledczy mają za zadanie udowodnienie, że Niemcy świadomie brali udział w procederze. Amerykanom w zbadaniu sprawy pomagać mają prokuratorzy z Estonii. W śledztwo zaangażowani są również prokuratorzy z Frankfurtu. Estońscy prokuratorzy mają zbadać ponad dziesięć transakcji na łączną kwotę 2 mld dolarów.

Z kolei prokuratorzy z Frankfurtu mieli przesłuchać m.in. byłą dyrektor odpowiedzialną za bezpieczeństwo w Deutsche Banku – Sylwię Matherat. Sama Matherat odeszła z Deutsche Banku w tym roku. Odnosząc się do tych rewelacji Deutsche Bank potwierdził, że Matherat składała zeznania jako świadek. Po ukazaniu się materiału agencji Reuters Deutsche Bank wydał zaskakujące oświadczenie na Twitterze, w którym zadeklarował w imieniu własnym i niemieckich śledczych, iż nic im nie wiadomo nt. rozszerzenia śledztwa ws. afery Danske Banku. Niemcy ponownie podkreślili w nim, iż „konstruktywnie i aktywnie współpracują z odpowiednimi władzami”. Jak podkreślił Reuters, Deutsche Bank zapłacił już prawie 0,7 mld dolarów kar amerykańskim i brytyjskim regulatorom związanych z innym śledztwem dotyczącym wyprania 10 mld dolarów z Rosji za pośrednictwem tzw. transakcji lustrzanych. Natomiast 6 grudnia „Financial Times” ujawnił, że niemieccy prokuratorzy zmusili Deutsche Bank do zapłaty 15 mln euro kary za niedociągnięcia przy kontrolach związanych z zapobieganiem prania pieniędzy. To z kolei finał szturmu 170 śledczych na siedzibę Deutsche Banku, jaki wstrząsnął rynkami finansowymi w listopadzie 2018 roku. Po tej decyzji niemieckiej prokuratury rzecznik Deutsche Banku poinformował media, że śledczy nie znaleźli żadnych dowodów na niezgodne z prawem działania pracowników banku.

FMC27news