Wstępne dane pokazują, że ruch pasażerski w portach lotniczych UE, EOG, Szwajcarii oraz Wielkiej Brytanii zmniejszył się średnio o 54 proc.
W Polsce jest to prawie 90 proc. Eksperci twierdzą, że wiele lotnisk może mieć problemy z płynnością w tym roku.
Zagrożenie wirusem SARS-CoV-2 oraz aktywne przeciwdziałanie pandemii spowodowało najpierw stopniowe, a następnie praktycznie całkowite wyłączenie działalności polskich portów lotniczych. Od dnia 15 marca w lotniskach regionalnych ustał masowy ruch pasażerski – zarówno regularny, jak i czarterowy. Wyjątek od wprowadzonych zakazów stanowią loty cargo, loty bez ładunku i bez pasażerów i inne loty wykonywane w celu ratowania życia lub zdrowia ludzkiego, loty w celu ochrony porządku publicznego, loty do Rzeczypospolitej Polskiej statkami powietrznymi wyczarterowanymi na zlecenie organizatorów turystyki lub podmiotu działającego na ich zlecenie przed dniem 15 marca lub na zlecenie premiera. Dopuszczalne są także loty czarterowe realizowane przez obcych przewoźników lotniczych, które wykonywane są na zlecenie państw obcych, w celu powrotu ich obywateli, a także loty statków powietrznych znajdujących się w niebezpieczeństwie.
Stowarzyszenie zrzeszające porty lotnicze – ACI Europe szacuje, że lotniska łącznie stracą ponad 100 mln pasażerów w pierwszym kwartale tego roku, w porównaniu ze zwykłym scenariuszem biznesowym. W przypadku portów lotniczych spadek ruchu pasażerskiego natychmiast przekłada się na utracone przychody z działalności lotniczej i poza, na którą składa się obsługa, utrzymanie i rozbudowa obiektów. Na razie zrewidowana prognoza ACI EUROPE pokazuje, że lotniska w Europie tracą przychody w wysokości 2 mld euro już w pierwszym kwartale tego roku, uwzględniając nawet zakaz wjazdu do strefy Schengen. Straty te jeszcze się pogłębią w nadchodzących miesiącach.
– Podstawowym źródłem przychodów zarządzających lotniskami są opłaty lotniskowe, które ściśle związane są z liczbą operacji i podróżnych. W związku z zakazem lotów spowodowanych pandemią koronawirusa, na niespotykanie długi czas, porty regionalne zostały odcięte od źródeł przychodów. Jednocześnie muszą ponosić koszty utrzymania infrastruktury krytycznej, które wiążą się głównie z ochroną i bezpieczeństwem – poinformował Artur Tomasik, prezes Zarządu Związku Regionalnych Portów Lotniczych.
Problem lotnisk nie zniknie jednak wraz z przywróceniem możliwości podróżowania samolotami. Do zakończenia ogólnoświatowego kryzysu epidemicznego może upaść wiele linii lotniczych, a te które zostaną zapewne będą miały wielomiesięczne opóźnienia z płatnościami dla portów. Spowoduje to, że lotniska będą miały mniejszą siatkę połączeń niż przed pandemią koronawirusa, a na pierwsze płatności od linii lotniczych czy najemców lokali będą musieli poczekać kilka dodatkowych miesięcy. Wiele niedużych lotnisk regionalnych może nie przetrwać tego kryzysu, co odbije się też na rozwoju regionów, który lotniska pomagały napędzać.
– Od niedzieli 29 marca 2020 r. zaczął obowiązywać letni rozkład lotów, który charakteryzuje się zdecydowanie większa liczbą operacji. Dlatego w kolejnych tygodniach obowiązywania zakazu lotów, spółki zarządzające lotniskami spodziewają się wzrostu wielkości niezrealizowanych przychodów, co jeszcze bardziej pogorszy trudną sytuację finansową większości lotnisk. Dlatego ZRPL wystąpił do Rządu Rzeczypospolitej z prośbą o uruchomienie programu pomocowego dla branży lotniczej. Doraźnym i skutecznym działaniem, które pozwoliłoby lotniskom złapać nieco oddechu, było tymczasowe zawieszenie lub anulowanie danin na rzecz Państwa – dodaje Tomasik
W trakcie dwóch tygodni obowiązywania zakazu lotów, czyli od 16 do 29 marca 2020 r., Polska Agencja Żeglugi Powietrznej odnotowała na trzynastu polskich lotniskach regionalnych 849 operacji startów i lądowań, to jest o 7 198 mniej (-89 proc.) w porównaniu z podobnym okresem minionego roku.
DK