-1.7 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Fiskus utrudnia życie youtuberom

Skarbówka twierdzi, że vlogerzy nie mogą płacić ryczałtu od przychodów z reklam, jeżeli udostępniają filmy na cudzych platformach, takich jak np. Youtube.

Skarbówka od lat konsekwentnie twierdzi, że przychody uzyskane z reklam wyświetlanych np. w trakcie emisji filmików na portalu Youtube, należy opodatkować na zasadach ogólnych według skali podatkowej: 17 i 32 proc. To oznacza, że podatnicy, zajmujący się hobbystycznie nagrywaniem i udostępnianiem materiałów video w Internecie, nie mogą korzystać z atrakcyjniejszej formy opodatkowania, jaką jest ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Fikusa nie przekonują liczne wyroki sądów administracyjnych, które w tym sporze stają po stronie podatników. Co prawda skarbówka dopuszcza możliwość płacenia ryczałtu, ale tylko wtedy, gdy filmy udostępniane są na portalach będących własnością vlogera. Jeżeli zaś materiały są emitowane na ogólnodostępnych platformach takich jak Youtube, to możliwości takiej już nie ma.

Filmiki o sporcie

Na początku czerwca br. pewien podatnik zwrócił się do dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (KIS) z wnioskiem o wydanie indywidualnej interpretacji podatkowej w sprawie prawidłowego opodatkowania przychodów z działalności prowadzonej w Internecie. We wniosku wyjaśnił, iż zamierza prowadzić prywatny kanał na znanym serwisie (najprawdopodobniej Youtube), na którym będą udostępniane materiały video o tematyce sportowej w postaci wywiadów z zawodnikami, relacji z zawodów oraz imprez sportowych, a także z komentarzami ekspertów. Wnioskodawca podkreślił, że tego typu działalność nie będzie miała charakteru zorganizowanego i regularnego, ponieważ zamierza ją prowadzić w ramach swojego hobby, po powrocie z normalnej pracy na etacie, zatem ilość udostępnionych materiałów będzie zależała wyłącznie od jego chęci oraz wolnego czasu. Co istotne, podatnik nie będzie przy tym korzystał z pomocy osób trzecich i firm zewnętrznych.

Wnioskodawca wyjaśnił, że w ramach tej działalności uzyska przychód z tytułu udostępniania na swoim kanale powierzchni reklamowej dla innych firm i marek. Szacuje, że wyniesie on około 15–20 tys. zł w skali jednego roku. Jego zdaniem przychód ten może zostać zakwalifikowany do źródła, o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 6 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT), a mianowicie: umów najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy lub innych umów o podobnych charakterze. Zgodnie natomiast z art. 9 a ust. 6 ww. ustawy przychody z tego źródła mogą zostać opodatkowane na zasadach ryczałtu, którego stawka w tym wypadku wyniosłaby: 8,5 proc. dla przychodów do 100 tys. zł rocznie i 12,5 proc. od nadwyżki ponad tę kwotę.

Na potwierdzenie swojego stanowiska podatnik przytoczył zarówno orzeczenia sądów, jak i wcześniejsze interpretacje indywidualne fiskusa wydane w podobnych sprawach. Przykładowo w interpretacji z 11 marca 2019 r. dyrektora KIS (sygn. 0114-KDIP3-1.4 011 174.2019.1.ES) stwierdzono, że osoba fizyczna udostępniająca na stronie internetowej miejsce w celu zamieszczenia treści o charakterze m.in. reklamowym za wynagrodzeniem „uzyskuje przychód z tytułu umowy o podobnym charakterze do umowy najmu lub dzierżawy”. Analogiczne stanowisko fiskus zaprezentował w innej interpretacji z 18 września 2018 r., gdzie podkreślono, iż „dochody uzyskane z tytułu udostępnienia powierzchni na reklamy, product placement czy komentarzy marketingowych będą podlegać opodatkowaniu tylko w Polsce jako przychód z najmu lub dzierżawy (umowa o podobnym charakterze) o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 6 ustawy” (o PIT – red.). Podatnik powołał się również na pismo Ministra Finansów 5 września 2014 r., w którym szef resortu wyraźnie stwierdził, że osoba fizyczna udostępniająca na stronie internetowej miejsce w celu zamieszczenia treści o charakterze m.in. reklamowym za wynagrodzeniem uzyskuje przychód z tytułu umowy o podobnym charakterze do umowy najmu lub dzierżawy.

Podobną wykładnię od lat prezentują sądy administracyjne. Przykładowo w wyroku z 9 marca 2012 r. NSA orzekł, iż wynagrodzenia wypłacane przez spółkę zajmującą się świadczeniem usług reklamowych, osobom fizycznym – właścicielom stron internetowych (nie prowadzącym w tym zakresie działalności gospodarczej) z tytułu umów pozwalających na zamieszczanie reklam w części oddanej do korzystania, należało zakwalifikować jako przychody z tytułu umów nienazwanych o podobnym charakterze do umów dzierżawy.

Fiskus się upiera

Pomimo tak przekonującej argumentacji ze strony podatnika, zamierzającego udostępniać filmiki o tematyce sportowej, dyrektor KIS stwierdził, że nie może on skorzystać z ryczałtowej formy opodatkowania (interpretacja z 27 sierpnia 2020 r., sygn. 0115- KDIT1.4 011 479.2020.1.MR). Zdaniem fiskusa nie jest to możliwe, ponieważ materiały video będą wyświetlanie na platformie nienależącej do wnioskodawcy. Innymi słowy, podatnik mógłby wybrać atrakcyjniejszy sposób opodatkowania, ale wyłącznie wówczas, gdyby filmy były dostępne na jego prywatnej stronie internetowej.

„W nawiązaniu do powołanych przez Wnioskodawcę wyroków sądów administracyjnych, interpretacji indywidualnych oraz interpretacji ogólnej wskazać należy, że rozstrzygnięcia te wydane zostały w odmiennych okolicznościach faktycznych, tzn. w sytuacji gdy dochodzi do udostępnienia (wynajmu) powierzchni na własnej stronie internetowej” – stwierdził dyrektor KIS, podkreślając, że podatnik nie jest właścicielem portalu, na którym wynajmowałby powierzchnię reklamową, lecz posiada tam jedynie swój kanał (profil). „W konsekwencji dochody uzyskane przez Wnioskodawcę z tytułu wyświetlania reklam podlegają opodatkowaniu na tzw. zasadach ogólnych, czyli według skali określonej w art. 27 ust. 1 ustawy o PIT (17/32 proc. – red.)” – uznał fiskus. Problem w tym, że taka interpretacja fiskusa zdaje się stać w sprzeczności nie tylko ze zdrową logiką, ale również z przepisami Kodeksu cywilnego, który wszak nie wprowadza rozróżnienia umów najmu (dzierżawy) ze względu na to, czy wynajmujący (wydzierżawiający) jest właścicielem przedmiotu najmu (dzierżawy), a tym bardziej nie czyni tego w odniesieniu do podnajmu. Na te sprzeczności słusznie zwrócił uwagę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 28 stycznia 2020 r. (sygn. akt III SA/Wa 1041/19), który w podobnym stanie faktycznym uznał, iż przepisy Kodeksu cywilnego jednoznacznie wskazują, że „oddający rzecz w podnajem, nie musi być jej właścicielem, może nią władać na zasadzie najmu”. Sąd stwierdził, że dyrektor KIS, odmawiając podatnikowi prawa do zastosowania ryczałtu, naruszył przepis art. 10 ust. 1 pkt 6 ustawy o PIT, ponieważ przepis ten nie wymaga, aby strony internetowe były własnością podatnika.

Sposób interpretacji powyższego artykułu zaprezentowany przez fiskusa stoi również w sprzeczności z podstawowymi zasadami wykładni językowej, która w prawie podatkowym ma pierwszeństwo przez innymi metodami rozszyfrowywania norm z przepisów. Otóż jeden z głównych postulatów wykładni językowej zakłada, aby proces rozkodowania normy prawnej nie prowadził do absurdów. Nie trzeba wcale być prawnikiem, by zauważyć, iż twierdzenie fiskusa, jakoby podnajem dotyczył wyłącznie rzeczy posiadanych na własność, samo w sobie jest niedorzeczne.

Ponadto wykładnia językowa postuluje, by nie wprowadzać rozróżnień tam, gdzie sam ustawodawca ich nie wprowadza. Przykładowo jeżeli przepis mówi o „pojeździe samochodowym”, to interpretator nie może na własną rękę różnicować tego terminu w zależności np. od pojemności samochodu, a właśnie to uczynił fiskus wprowadzając rozróżnienie umowy najmu ze względu na to, czy przedmiot (rzecz) znajduje się w posiadaniu wynajmującego, czy też nie. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że urzędnicy odpowiedzialni za taki sposób wykładni, powinni przejść szybki kurs z podstaw prawoznawstwa, które wykładane są na pierwszym roku studiów prawniczych.

FMC27news