Ministerstwo Finansów chce zreformować skarbówkę, a przy okazji dopiec przedsiębiorcom i zmniejszyć pensje urzędnikom.
„Gazeta Finansowa” dotarła do nieopublikowanego dotąd projektu ustawy, która ma zreformować Krajową Administrację Skarbową. Projekt zawiera wiele błędów, luk prawnych oraz dwuznaczności. Najważniejsza zmiana dotyczy rzekomej likwidacji procedury kontroli podatkowej i zastąpienia jej tzw. postępowaniem sprawdzającym. Rzekomej, ponieważ nowy tryb nie będzie się zasadniczo różnił od dotychczasowej kontroli. Fiskus nadal będzie mógł zapukać do podatnika, przejrzeć jego dokumenty, a następnie sporządzić protokół. Zmieni się tylko nazwa procedury, a nie jej cel.
Po co to wszystko?
W ten sposób resort finansów chce odebrać tzw. dodatki kontrolerskie, które obecnie są doliczane do wynagrodzenia urzędników przeprowadzających kontrolę podatkową. Nowy projekt ustawy nie przewiduje już tych benefitów. – Rząd szuka kasy gdzie tylko może, dlatego pod pozorem zmiany nazwy procedury resort chce odebrać dodatki kontrolerskie – mówi w rozmowie z „Gazetą Finansową” jeden z urzędników proszący o zachowanie anonimowości. „Gazeta Finansowa” dotarła również do informacji, z których wynika, że związek zawodowy reprezentujący interesy pracowników skarbówki zaapelował do resortu finansów, by ten wycofał się z pomysłu likwidacji dodatków kontrolerskich.
Nowa procedura postępowania sprawdzającego nie spodoba się również przedsiębiorcom, ponieważ nie będzie ona chroniła ich praw oraz interesów w takim zakresie, jak obecnie ma to miejsce w toku kontroli podatkowej. Postępowanie będzie mogło trwać w nieskończoność, a podatnicy nie skorzystają z narzędzi zawartych w ustawie Prawo przedsiębiorców. Właścicieli firm z pewnością przerazi również pomysł nowej instytucji tzw. nabycia sprawdzającego, polegającego na pozorowanym i kontrolowanym zakupie przez urzędników produktu lub usługi w celu weryfikacji prawidłowego zaewidencjonowania sprzedaży. Nie do końca wiadomo, kiedy reforma wejdzie w życie. Z naszych informacji wynika, iż stanie się to najwcześniej w połowie 2021 r.
Zamach na dodatki kontrolerskie
W obecnym stanie prawnym urzędnicy, którzy przeprowadzają kontrolę podatkową, mogą liczyć na dodatki kontrolerskie w wysokości nawet do 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego. Kwestia ta została uregulowana w art. 148 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Zgodnie z tym przepisem dodatek należy się ponadto za wykonywanie kontroli celno-skarbowej oraz innych czynności przeprowadzanych przez funkcjonariuszy (np. kontrola operacyjna), audytu, kontroli banków i SKOK-ów dokonywanych przez Szefa KAS. Dodatek (do 20 proc.) przysługuje natomiast kierownikom komórek, które są odpowiedzialne za powyższe procedury. Projekt ustawy, do którego dotarła „Gazeta Finansowa”, likwiduje tylko dodatek z tytułu kontroli podatkowej, natomiast pozostałe mają wciąż obowiązywać.
Taki ruch ze strony resortu finansów można wytłumaczyć wyłącznie panicznym poszukiwaniem oszczędności budżetowych. W uzasadnieniu do projektu nie znajdziemy jednak informacji, ile w ten sposób rząd planuje zaoszczędzić. Nie jest jednak tajemnicą, że tak źle w finansach publicznych nie było już od dawna. Wystarczy przypomnieć, że w przyjętym pod koniec września przez rząd planie finansowym na 2021 r. zawarto informację o deficycie przekraczającym 82 mld zł (404,4 mld zł – dochody, 486,7 mld zł – wydatki). Z kolei prognozowany deficyt w bieżącym roku ma wynieść blisko 110 mld zł.
Z informacji „Gazety Finansowej” wynika, że projekt ustawy został rozesłany m.in. do urzędów skarbowych w celu uzyskania opinii od pracowników fiskusa. Urzędnicy ponoć nie zostawili na projekcie suchej nitki, skrytykowali zarówno nową procedurę (postępowanie sprawdzające), jak i pomysł likwidacji dodatków kontrolerskich. Do sprawy włączył się również związek zawodowy reprezentujący interesy pracowników fiskusa, grążąc resortowi finansów strajkami w razie likwidacji premii za kontrolę podatkową.
Niebezpieczne postępowanie
Kontrowersje budzi również nowa procedura, która została przewidziana w nieopublikowanym dotąd projekcie ustawy. Tzw. postępowanie sprawdzające będzie miało na celu m.in. weryfikację terminowości składania deklaracji, wpłacania podatków, poprawności sporządzania zeznań podatkowych, prawidłowości rozliczania danin publicznych oraz wywiązywania się z obowiązków podatkowych. Krótko mówiąc, nowa procedura obejmie bardzo szerokie spektrum zagadnień, począwszy od drobnych spraw związanych z błędami w deklaracjach, skończywszy na skomplikowanej weryfikacji rozliczeń podatkowych. Będzie ona zatem zbliżona w swoim zakresie do kontroli podatkowej, z tą różnicą, że obecnie drobniejsze sprawy są załatwiane na etapie czynności sprawdzających. Projekt przewiduje, że w razie stwierdzenia nieprawidłowości urzędnicy sporządzą protokół, do którego podatnicy będą mogli wnieść swoje zastrzeżenia. Analogiczny tryb odwoławczy funkcjonuje również dzisiaj.
Zakres obowiązków urzędników w nowej procedurze zasadniczo nie ulegnie zmianie, jednakże – i tu niespodzianka – reforma pozbawi ich szeregu uprawnień. Projekt ustawy nie przewiduje bowiem możliwości przeprowadzania przesłuchań stron oraz świadków, zasięgania opinii biegłych, a także dokonywania oględzin (z wyjątkiem oględzin w celu weryfikacji prawa do skorzystania z ulgi mieszkaniowej). Obecnie te wszystkie narzędzia są do dyspozycji urzędników przeprowadzających kontrolę podatkową. Najbardziej kontrowersyjnym aspektem w nowej procedurze jest brak odwołania do przepisów ustawy Prawo przedsiębiorców (dawna ustawa o swobodzie działalności gospodarczej), która chroni interesy właścicieli firm w toku sporów z organami administracji publicznej. Obecnie w przepisach Ordynacji podatkowej znajduje się odwołanie do wspomnianej ustawy, co oznacza, że przedsiębiorcy, w razie kontroli, mogą skorzystać m.in. z instytucji sprzeciwu na podjęcie i prowadzenie kontroli. Prawo przedsiębiorców wprowadza również dzienne limity trwania kontroli, wiążące organy podatkowe, a także zakazy dotyczące podejmowania więcej niż jednej kontroli w stosunku do tego samego podatnika. W nowym postępowaniu sprawdzającym przedsiębiorcy nie będą mogli skorzystać z tych dobrodziejstw, co w praktyce oznacza pogorszenie ich sytuacji procesowej z jednej strony, z drugiej zaś zwiększenie poziomu samowolki urzędników.
Kolejna kontrowersja związana z nową procedurą dotyczy braku odwołania do przepisów, które nakładają na urzędników obowiązek poinformowania podatnika (w formie postanowienia) o przedłużeniu terminu zakończenia postępowania wraz z podaniem uzasadnienia. W praktyce oznacza to zatem, że postępowanie sprawdzające będzie mogło trwać latami, a podatnik nawet nie będzie wiedział, kiedy urząd zamierza je zakończyć.
Zakup kontrolowany
Nowa procedura to nie jedyna niespodzianka, jaka w przyszłym roku czeka na podatników. Otóż reforma ustawy o KAS zakłada również wprowadzenie instytucji tzw. nabycia sprawdzającego, którego istota sprowadza się do możliwości przeprowadzenia przez urzędników kontrolowanego zakupu celem zweryfikowania, czy przedsiębiorcy prawidłowo wywiązują się z obowiązków ewidencyjnych. Projekt przewiduje nałożenie na podatników obowiązku przyjęcia zwrotu zakupionego przez urzędników towaru oraz zwrotu zapłaty. Dodatkowo kontrolerzy będą mogli udokumentować przebieg pozorowanego zakupu za pomocą kamery. W razie stwierdzenia nieprawidłowości w wyniku nabycia sprawdzającego, skarbówka niezwłocznie sporządzi protokół, w którym określi, gdzie podatnik złamał prawo. Co istotne, również i w tej procedurze przedsiębiorców nie będą chroniły przepisy Prawa przedsiębiorców. W celu sfinansowania nowej procedury projekt przewiduje utworzenie tzw. funduszu nabycia sprawdzającego, którego dysponentem będzie Szef Krajowej Administracji Skarbowej.