Pracownicy Amazona przeprowadzili w piątek 27 listopada międzynarodową akcję protestacyjną pod hasłem „Make Amazon Pay” („Niech Amazon Zapłaci”), obejmującą 15 państw przy wsparciu 47 organizacji pozarządowych (lista i postulaty na stronie https://makeamazonpay.com). Nieprzypadkowo akcja zbiegła się z globalnym świętem konsumpcji, czyli tzw. Black Friday – mogła dzięki temu liczyć na większy rozgłos i stać się bardziej odczuwalna dla firmy.
Warto dodać, iż była to kolejna odsłona protestu odbywającego się już od kilku lat. W tym roku jednak nie ograniczył się on do centrów logistycznych giganta e-handlu – do inicjatywy przyłączyli się chociażby robotnicy z fabryk w Bangladeszu szyjących dla Amazona ubrania. Założeniem bowiem było objęcie kampanią wszystkich ogniw łańcucha dostaw i produkcji.
Postulaty protestujących sprowadzają się do trzech głównych problemów, o których coraz głośniej w kontekście kalifornijskiego koncernu: praw pracowniczych i wynagrodzeń, wpływu na środowisko naturalne (chodzi w szczególności o tzw. ślad węglowy, czyli emisję CO2 związaną z działalnością firmy) oraz unikanie opodatkowania. W okolicznościowym manifeście można przeczytać m.in.: „Podczas pandemii wirusa COVID-19 Amazon stał się korporacją wartą 1 bln dolarów, a jej dyrektor Jeff Bezos stał się pierwszą w historii osobą, która zdołała zgromadzić majątek wart 200 mld dolarów. W tym samym czasie pracownicy magazynów Amazona ryzykowali życiem podczas wykonywania zadań, a gdy próbowali walczyć o swoje prawa do godziwego wynagrodzenia, spotkali się z zastraszaniem i pogróżkami”. Dalej mowa jest o wspomnianym śladzie węglowym oraz pasożytowaniu korporacji na społeczeństwach, dzięki którym wyrosła („W 2019 r. Amazon obciążony był jedynie 1,2 proc. federalnego podatku dochodowego w USA (…)”). Całość wieńczy konkluzja: „Amazon zabiera zbyt wiele, a daje w zamian zbyt mało. Nadszedł czas, aby zmusić Amazona do zapłaty”.
Na marginesie – w polskich centrach Amazona od jakiegoś czasu trwa akcja „2 tys. zł dla każdego”. O co poszło? Otóż firma stara się przyciągnąć na okres wzmożonych świątecznych zakupów pracowników tymczasowych, oferując im bonus w wysokości 2 tys. zł. Na podobną gratyfikację nie mogą jednak liczyć stali pracownicy, którzy ponadto podnoszą, że tegoroczna premia świąteczna będzie najniższa od lat, a pracownicy nie doczekali się podwyżek – otrzymywali wprawdzie specjalny dodatek „pandemiczny” do pensji w oszałamiającej wysokości 4 zł za godzinę, ale tylko… do połowy maja.
Generalnie temat warunków pracy i płacy w Amazonie powraca cyklicznie niczym bumerang, a w świetle opowieści pracowników pojawiające się niekiedy porównanie do obozów pracy nie wydaje się być zbytnią przesadą. Permanentny, elektroniczny nadzór monitorujący w czasie rzeczywistym każdy ruch pracownika, prowadzący do swoistej „robotyzacji” ludzi; nakładanie wyśrubowanych norm skutkujące fizycznym wyczerpaniem mogącym prowadzić nawet do tragedii (np. w tym roku podczas nocnej zmiany z 17/18 maja w podpoznańskim centrum w Sadach zmarła 40-letnia pracownica; diagnoza – zatrzymanie krążeniowo-oddechowe, do podobnego wydarzenia doszło również w 2018 r. w Kołbaskowie, gdzie po nocnej zmianie znaleziono martwego 69-letniego pracownika); stosowanie odpowiedzialności zbiorowej za absencje chorobowe (co z kolei wpływa na napięte relacje między pracownikami); sabotowanie powstawania związków zawodowych – to tylko niektóre z zarzutów.
Już w 2017 r. biegły sądowy z zakresu BHP stwierdził szereg uchybień – np. ponad dziesięciogodzinne zmiany, w trakcie których pracownik pokonuje łączny dystans ok. 20 km, wykonując jednocześnie pod presją czasu szereg czynności, czy zaledwie jedno miejsce siedzące do odpoczynku przypadające na 480 pracowników na jednej zmianie. Aż ciśnie się na usta „dziewiętnastowieczne” słowo: wyzysk – tym bardziej, że „liniowi” pracownicy nawet w minimalnym stopniu nie partycypują w gigantycznych zyskach firmy. Zyskach, które to właśnie oni wypracowują.
Do powyższego dochodzi wspomniana agresywna optymalizacja podatkowa, z której słyną korporacje technologiczne – jeżeli w 2019 r. polski Amazon przy 2,2 mld zł. przychodu wykazał 83 mln zł. zysku, co przełożyło się na 22,5 mln zł. podatku, to na dobrą sprawę należałoby uznać, iż (zważywszy na skalę) prowadzi niemal działalność charytatywną…
Wg organizacji Fair Tax Max, Amazon jest zdecydowanym liderem w unikaniu opodatkowania, toteż jednym z postulatów protestujących jest „odpłacenie się społeczeństwu” przez „płacenie podatków w krajach, w których prowadzona jest rzeczywista działalność gospodarcza, zakończenie nadużyć podatkowych poprzez: przenoszenie zysków, luki prawne, korzystanie z rajów podatkowych oraz zapewnienie pełnej przejrzystości podatkowej”. Od siebie dodam, że na tym tle jeszcze dobitniej rysuje się konieczność wprowadzenia podatku cyfrowego od obrotów, który jawi się jako jedyny skuteczny „bat” na tego rodzaju toksyczne korporacje. Make Amazon Pay!