3.4 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Osobisty wróg Putina

Kim naprawdę jest Aleksiej Nawalny, rosyjski opozycjonista nr 1?

Aleksiej Nawalny swoje 45. urodziny (obchodzi je 4. czerwca) spędzi najprawdopodobniej w kolonii karnej. To rosyjskie obozy pracy dla więźniów. Nawalny trafił tam, ponieważ odwieszono mu wyrok więzienia – 3,5 roku za rzekome przestępstwa. Warunki zawieszenia kary miał naruszyć, gdy w stanie śpiączki wywieziono go z Rosji na leczenie do Niemiec. Nawalny nie zrozumiał aluzji, którą chciał przekazać mu rosyjski dyktator Władimir Putin – miał nie wracać do Rosji. Nawalny zaryzykował i od 17 stycznia przebywa w areszcie. 2 lutego sąd nakazał mu odbycie kary (pomniejszonej o czas, który spędził w areszcie domowym). Apelacja jest już tylko formalnością. W Rosji bowiem to Władimir Putin mówi sądom, jakie wyroki mają wydawać. Nawalny to ciekawa postać. Politykiem numer dwa w Rosji został dzięki umiejętnemu wykorzystaniu mediów społecznościowych, przy pomocy których nagłaśniał korupcję na najwyższych szczeblach władzy. Putin kilkakrotnie dawał mu do zrozumienia, że może stać się częścią aparatu władzy i nowej elity. Nawalny brał, to co mu dawano, ale władzy gryźć nie przestawał. Stał się narzędziem, przy pomocy którego walczyły ze sobą frakcje putinowskiej władzy, dostarczając mu „kwity” obciążające konkurencję. Droga, którą wybrał Nawalny, jest ryzykowna. Może go zaprowadzić aż na Kreml – do władzy, albo na cmentarz.
Historia największej łapówki na świecie
Umiejętne wykorzystanie nowych mediów to znak rozpoznawczy Nawalnego. Dwa dni po tym, jak został aresztowany po powrocie z Berlina, opublikował nagranie wideo, które zszokowało Rosjan i ludzi na całym świecie. W filmie „Pałac Putina. Historia największej łapówki na świecie”, Nawalny ujawnił, że w Kranodarze powstaje za ok. 1,35 mld dolarów (czyli ok. 5 mld zł) luksusowy kompleks pałacowy, którego prawdziwym właścicielem jest Putin. W pałacu jest już winnica, cerkiew, kasyno, podziemne lodowisko i… szczotki toaletowe, które kosztują 850 dolarów (3,5 tys. zł) za sztukę. „To odrębne państwo w Rosji. A w tym państwie jest jeden, niezastąpiony car. Putin” – komentował Nawalny w filmie. Pałac ma ok. 17,7 tys. metrów kwadratowych i jest największym prywatnym budynkiem mieszkalnym w Rosji. Putin odrzucił oskarżenia Nawalnego. – Nic, co wymienił, nigdy nie należało do mnie ani do moich bliskich krewnych – tłumaczył. Fakt, że Nawalny zmusił go do zajęcia stanowiska, jest jednak znaczący. W kilka tygodni film obejrzano ponad 100 mln razy. Po aresztowaniu Nawalnego rozpoczęły się największe protesty w Rosji od lat 90. Tylko w pierwszy weekend po jego aresztowaniu zatrzymano w Rosji prawie 4 tys. ludzi.
Na pomysł ataku na samego Putina Nawalny wpaść miał podczas rekonwalescencji. Według ustaleń międzynarodowego syndykatu dziennikarzy śledczych, w sierpniu 2020 r. Nawalnego próbowali otruć funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Użyto w tym celu substancji z grupy nowiczok. Tego samego związku, którym agenci GRU (rosyjski wywiad wojskowy) próbowali w marcu 2018 r. otruć na terenie Wielkiej Brytanii byłego szpiega Sergieja Skripala. W ramach retorsji Wielka Brytania wydaliła wówczas rekordową liczbę 23 rosyjskich dyplomatów. Sam Skripal, który z trudem przeżył zamach, ukrywany jest obecnie w innym kraju pod zmienionym nazwiskiem.
Obóz władzy Putina kolportuje informacje, że otrucie Nawalnego było „ustawką” zachodnich służb, które chciały w ten sposób wykreować swojego człowieka. Bolesna dla Kremla okazała się jednak dziennikarska prowokacja Nawalnego. Zadzwonił on bowiem do FSB, z telefonu, którego fałszywy numer sugerował, iż dzwoni zwierzchnik. Następnie wysłuchał tłumaczeń funkcjonariusza FSB, dlaczego nie udało się otruć Nawalnego. Nagranie robi furorę w Internecie i zapewne jest najbardziej bezczelnym przykładem użycia socjotechniki w historii polityki i dziennikarstwa. Funkcjonariusz FSB zwyczajnie nie odważył się poprosić swojego rozmówcy, aby się uwiarygodnił. W Rosji działa bowiem zasada: „jeżeli bije po twarzy, to znaczy: ma prawo”.
Początkowym źródłem informacji o gigantycznej łapówce dla Putina był Siergiej Kolesnikow odpowiedzialny za budowę tej posiadłości od 2005 r. – Pierwotnie pomyślana była skromnie, ale z czasem zaczęła w „ogromny pałac” – mówi Kolesnikow w wideo. Kolesnikow uciekł z Rosji po opublikowaniu w 2010 r. listu otwartego wzywającego ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do położenia kresu korupcji reżimu Putina. Wówczas także ujawnił, jak naprawdę powstawał ów pałac. „Wyniszczająca korupcja i chciwość nękają miliony Rosjan” Siergiej – napisał.
Od tamtej pory nie było żadnych wycieków na dużą skalę na temat rezydencji. A może były, tylko walcząca z korupcją fundacja Nawalnego nie decydowała się ich publikować? Jak wynika z filmu, otrzymała ona bogatą dokumentację obiektu, taką jak zdjęcia i plany budowy.
Specjalny zespół pracowników fundacji Nawalnego, który sfilmował pałac przy pomocy dronów, działał jak komando szpiegowskie. Ich telefony były w innym miejscu niż oni, aby lokalizujące ich rosyjskie służby nie wiedziały, że znajdują się blisko pałacu Putina.
Pracownicy fundacji Nawalnego muszą też uważać na miejscowych z Krasnodaru. Im żyje się bardzo dobrze w Rosji Putina.
Ponieważ droga lądowa do pałacu była wykluczona, to pracownicy Nawalnego skontaktowali się z FSB (oczywiście nie jako fundacja walcząca z korupcją), aby uzyskać zgodę na żeglugę w tym rejonie. Dostali ją, ale mieli utrzymywać się ok. 1,5 km od brzegu (bez uzasadnienia).
Profesjonalizm i sposób zbierania informacji przez ludzi Nawalnego to kolejny argument Kremla, przemawiające za tym, iż pełni on rolę „legalizacyjną” dla materiałów zachodnich służb specjalnych. Inaczej mówiąc: dostaje wszystko na tacy i ma wymyślić bajkę, w jaki sposób zdobył to wszystko pracą dziennikarską.
Prawnik, syn żołnierza, narodowiec
Nawalny jest z pochodzenia Rosjaninem i Ukraińcem, w tym ostatnim języku mówi nawet biegle. Jego ojciec w Związku Sowieckim był wojskowym. Dziś rodzice prowadzą pod Moskwą firmę produkującą kosze. W 1998 r. Nawalny ukończył studia prawnicze, później uczył się finansów. W 2010 r. miał stypendium na Uniwersytecie Yale. Polityką zajął się wcześnie. W 2000 r. został członkiem Zjednoczonej Partii Demokratycznej Jabłoko (czyli Jabłko), uważanej za partię rosyjskich liberałów. Dziś dystansuje się od niej tłumacząc, że wstąpił do niej z powodów pragmatycznych: podniesiono próg wyborczy i nie było innej możliwości walki o miejsce w parlamencie. Równolegle z działalnością w Jabłoko założył DA (po rosyjsku – tak) – Demokratyczną Alternatywę, ruch społeczny. W 2006 r. próbował zorganizować coś na kształt rosyjskiego Marszu Niepodległości, ale bezskutecznie. W 2007 r. zrezygnował ze stanowiska zastępcy szefa moskiewskiego oddziału Jabłoka i założył nacjonalistyczny ruch „Lud”. Domagał się wymiany szefostwa Jabłoka, za co wyrzucono go z tej partii.
Jego ruch „Lud” domagał się walki o demokrację i prawa „etnicznych Rosjan”. Ten aspekt jego działalności jest mało znany wśród idealizujących Nawalnego polityków Zachodu.
W czerwcu 2008 r. jego „Lud” połączył siły z dwoma innymi rosyjskimi ruchami nacjonalistycznymi – Ruchem Przeciwko Nielegalnej Imigracji (MAII) i Wielką Rosją, tworząc nową koalicję – Rosyjski Ruch Narodowy. Nawalny zadeklarował, że ruch weźmie udział w następnych wyborach parlamentarnych, planując zdobycie dużej liczby głosów; Według niego „aż 60 proc. Rosjan opowiada się za spontanicznym nacjonalizmem”, cokolwiek miałoby to znaczyć.
W 2012 r. dostrzeżono go na Kremlu i spróbowano związać z władzą. Otrzymał funkcję członka rady nadzorczej Areofłotu, czyli narodowego rosyjskiego przewoźnika. Zamiast jednak zająć się konsumpcją wpływów, Nawalny ogłosił, że nowe stanowisko wykorzysta do walki z korupcją. Dlatego swoją fuchą cieszył się tylko rok. W 2013 r. nie został już wybrany. W tym roku dostał wówczas także swój pierwszy wyrok – 5 lat więzienia w zawieszeniu za działalność na szkodę spółki państwowej Kirowles. Wyrok ten po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka został uchylony, Nawalny otrzymał 76 tys. (ok. 300 tys. zł) odszkodowania, które Rosja wypłaciła. Proces jednak powtórzono, a Nawalny został ponownie skazany na 5 lat więzienia w zawieszeniu. W 2013 r. wyrok zapadł po to, aby uniemożliwić Nawalnemu wygranie wyborów na mera Moskwy. Wystartował i zajął w nich drugie miejsce z wynikiem ponad 27 proc. głosów. To wszystko mając przeciwko sobie państwowe media i przy dokonywaniu ordynarnych fałszerstw.
W 2014 r. Nawalny dostał kolejny wyrok: został skazany na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu za zdefraudowanie 30 mln rubli (ponad pół miliona dolarów), działać miał na szkodę firmy Yves Rocher, której sprzedawał usługi transportowe. Oskarżenia pod adresem firmy braci Nawalnych wysunął jeden z menedżerów tej francuskiej firmy, po czym zapadł się pod ziemię. Sama firma dokonała audytu i wydała oświadczenie, że współpraca z firmą Nawalnych była bardzo korzystna i nie doszło do żadnego przestępstwa.
W 2017 r. na Nawalnego dokonano pierwszego ataku fizycznego. W wyniku oblania toksyczną substancją miał stracić ok.. 80 proc. zdolności widzenia w jednym oku. Prawdziwie mordercza okazała się próba z sierpnia 2020 r., gdy agenci FSB podjęli próbę otrucia Nawalnego. Życie uratowali mu niemieccy lekarze w Berlinie. Zwolennicy spiskowych teorii widzą w Nawalnym narzędzie służb zachodnich do destabilizacji Rosji. Zwolennicy piętrowych kombinacji operacyjnych sugerują, że konflikt Putina z Nawalnym to gra rosyjskich elit, ustawka, jakby nazwała ją młodzież. Prawda jest prosta, a zarazem bardziej skomplikowana. Nawalny nie jest demokratą, jakim chciałaby go widzieć Europa Zachodnia i świat. To rosyjski narodowiec, nacjonalista, który ma dosyć korupcyjnego systemu w swoim kraju. Obserwować go mógł z bliska, bo przez chwilę był częścią rządzących elit. Na tyle krótko, aby wyplątać się z zależności i na tyle długo, aby móc rozumieć ów system. Jest przystojny, wygadany, inteligentny. To ładniejsza twarz Rosji. Jednak nie miejmy złudzeń, że przejęcie władzy przez Nawalnego w Rosji wiele zmieni. Rosjanom będzie żyło się lepiej i będą mieli większą wolność osobistą. Ale Rosja Nawalnego będzie równie groźna co Rosja Putina. A może nawet groźniejsza, bo lepiej zarządzana.

FMC27news