Połączyliśmy ze wspólnikami wiele elementów kompetencyjnych i rynkowych w całość i okazało się, że warto założyć taką firmę. Jednak nie dlatego, że jest kryzys, ale po to, aby zrealizować coś według własnego pomysłu. Jestem na tzw. półmetku, to dobry moment, aby zacząć coś swojego i „po swojemu” – mówi Daniel Puchalski, Managing Director i Co – Founder w Immo LAB w rozmowie z Agnieszką Bulus-Trando w BiznesINFO.TV.
Panie Danielu pod koniec ubiegłego roku zakończył pan współpracę z firmą Knight Frank, aby założyć własną spółkę Immo LAB. Skąd wziął się pomysł, aby po wielu latach pracy w firmach doradczych otworzyć własny biznes?
Ten pomysł dojrzewał od kilku lat. Nie zrealizował się być może, dlatego, że musiałem do tego dojrzeć. Wcześniej nie było również odpowiedniej sytuacji i takiego grona osób. Prawda jest jednak taka, że kompetencje moich wspólników i partnerów, którzy zdecydowali się dołączyć do tego przedsięwzięcia ostatecznie przesądziły o tym. W tym nowym świecie, w którym wszyscy się obudziliśmy – uznałem, że warto zacząć robić coś swojego. Może nie do końca w takiej formule, w jakiej zdarzało mi się pracować do tej pory, bo chcemy być raczej butikowym doradcą skupiającym się na kluczowych klientach. Wracając jeszcze do pytania odnośnie momentu podjęcia decyzji – sytuacja w pewnym momencie nabrała rozpędu. Wówczas, gdy przyszli do mnie moi dwaj aktualni wspólnicy i namówili mnie do tego projektu, zarysowując możliwości i kompetencje, które możemy wykorzystać obsługując klientów, których znamy, a także tych, którzy wchodzą do Polski. Te dyskusje w zasadzie nie trwały długo. Ostatecznie decyzję podjąłem w oparciu o wiele wydarzeń w moim życiu prywatnym i biznesowym. Dostrzegłem w tym szansę i pomyślałem, że jestem na tzw. półmetku życia, a jest to dobry moment, aby zacząć coś swojego i „po swojemu”. A także zrobić to w taki sposób, w jaki wcześniej sobie wyobrażałem. Mam, więc nadzieję, że stworzymy coś ciekawego i innowacyjnego na rynku.
Kto oprócz pana tworzy główną strukturę firmy?
Nie jest to tajemnicą, ale oczywiście chętnie się pochwalę. Nie tylko się znamy, ale również sobie ufamy. Jednym z udziałowców jest Maciej Wandzel, razem z Bogusławem Leśnodorskim, który jest drugim wspólnikiem oraz Piotr Litwin, z którym pracowałem w JLL i firmie Knight Frank.
Co kryje się za nazwą pana firmy, a zwłaszcza skrótem LAB?
Skrót LAB pochodzi od słów: “Leading Advisory Brokerage”. Jak wskazuje ta nazwa chcemy zarówno doradzać naszym klientom, jak i prowadzić ich biznesy, czyli robić to, co mamy już we krwi, co jest w naszym DNA, mam na myśli zajmowanie się szeroko pojętym doradztwem transakcyjnym, a także zarządzanie portfelami nieruchomości czy też lokowanie środków klientów w atrakcyjne przedsięwzięcia nieruchomościowe . Tak jak powiedziałem wcześniej, chcemy być swego rodzaju butikiem skupiającym różne możliwości i kompetencje, czyli takim trochę laboratorium, które „tworzy” ostateczny produkt dla naszych klientów. To jest cała tajemnica (śmiech).
Żyjemy w pandemicznej rzeczywistości a polska gospodarka dopiero się podnosi. Czy jest to dobry moment, aby teraz rozpoczynać biznes? Czy to jest właśnie Państwa strategią?
Właściwie w pani pytaniu jest już odpowiedź. Obecnie jest taki moment, w którym nie będąc dużą organizacją – można dostrzec szansę na rozwój. Pojawia się wiele ciekawych, interesujących tematów, w których klientom można pomóc, chodzi zarówno o przekształcanie nieruchomości, jak i zarządzanie aktywami. Można z określonego „produktu”, jakim jest nieruchomość stworzyć zupełnie nową, jakość. Dostrzegamy w tym szansę. Dodatkowo od dłuższego czasu obserwujemy znaczącą nadpodaż pieniądza. Zagospodarowanie tych wszystkich możliwości w rozsądny sposób z korzyścią dla wszystkich stron ma więc sens. Wiele różnych elementów połączyliśmy w całość i okazało się, że warto założyć taką firmę. Jednak nie dlatego, że jest kryzys, ale po to, aby zrealizować coś według własnego pomysłu. Nasza decyzja absolutnie nie wynikała, więc z takich przesłanek, że jeżeli obecnie mamy kryzys, to stworzymy firmę, która będzie korzystała na nieruchomościach dotkniętych kryzysem, absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Oczywiście mamy apetyt na realizację projektów, które zamierzyliśmy, ale zdajemy sobie sprawę, w jakim momencie startujemy. Było więc kilka kwestii, które splotły się ze sobą. Związane są one także ze współpracą z naszym byłym miejscem pracy, czyli firmą Knight Frank, ale nie tylko. Doszło również kilka nowych zleceń, które pojawiły się dość szybko po informacji, że zakładamy naszą firmę.
Podczas pożegnania z firmą Knight Frank poinformował pan o tym, że będziecie razem współpracować. Czy może pan zdradzić, na czym ta współpraca będzie polegać?
Powiem tylko tyle, ile mogę zdradzić (śmiech). Wspólnie z firmą Knight Frank Polska oraz jej londyńskim oddziałem zabezpieczamy procesy sprzedaży i zakupu w jednym przypadku dla naszych klientów i zbieramy oferty. To są klienci, którzy zdecydowali się na współpracę z naszymi obydwoma firmami, przy czym główną stroną jest firma Knight Frank. Z kolei my jesteśmy firmą, która realizuje zlecenie przy wsparciu kolegów z firmy Knight Frank. To jest bardzo dobra współpraca. Przy tej okazji zawsze opowiadam, że jest to najzdrowszy rozwód biznesowy, jaki widział rynek – z korzyścią dla wszystkich, w tym przede wszystkim dla naszych klientów.
Posiada pan wieloletnie doświadczenie w doradztwie z zakresu gruntów inwestycyjnych. W firmie Knight Frank z kolei zajmował się pan procesami transakcyjnymi. Na jakim obszarze skupią się Pana działania w Immo LAB?
Jesteśmy przede wszystkim brokerami. Z kolei nasi partnerzy mają doświadczenie i kompetencje prawne w bardzo wielu obszarach, w tym także w zarządzaniu projektami oraz w usłudze Asset Management. Chodzi tutaj o wiele spektakularnych projektów, które były zarządzane od tzw. zera, mówimy tutaj o skomplikowanych, wielkogabarytowych projektach, które trzeba było doprowadzić do końca, czyli wybudować a potem ewentualnie sprzedać. W naszej działalności będziemy się skupiać na kilku płaszczyznach, w tym brokerskiej i reprezentacji właścicieli nieruchomości oraz przygotowaniu ich do sprzedaży. Mamy także klientów, którzy chcą, żebyśmy się zajęli poszukiwaniem dla nich określonych nieruchomości. Oczywiście to wszystko trwa, bo musimy podpisać umowy a nasza firma działa od blisko trzech tygodni. Natomiast na pewno już w lutym będziemy aktywnie działać na rzecz naszych klientów. Drugim obszarem naszych działań będzie ścisłe doradztwo. Będzie się to wiązało zarówno z usługami typu Asset Management jak i Wealth Management. W grupie naszych wspólników są osoby, które pracują z wieloma kluczowymi podmiotami dla naszej gospodarki. Wydaje nam się, że dobrym kierunkiem będzie zarządzanie aktywami w ich imieniu i/lub wspólnie z nimi, aby ich środki można było dobrze zainwestować. Jak wspomniałem na początku widzimy się w roli takiego „integratora” butikowego oferującego zarazem wiele dodatkowych usług, które możemy prowadzić z wieloma partnerami. Nie muszę budować dużej organizacji, aby doprowadzić duży projekt do końca. Przez 11 lat prowadziłem różnego rodzaju projekty w różnych organizacjach zarówno telekomunikacyjnych, jak i IT a potem przez 16 lat w ramach rynku nieruchomości i te projekty zawsze były złożone. Było ich kilkadziesiąt, począwszy od kliku stoczni, poprzez Halę Koszyki, kilkaset tysięcy powierzchni użytkowej w Krakowie, Wrocławiu, Katowicach, Łodzi czy projekt Soho w Warszawie. Doradzałem w Krakowie przy projekcie obejmującym kilkaset m2 powierzchni użytkowej, podobnie jak we Wrocławiu. Wydaje mi się, że moje kompetencje doradcze, podobnie jak moich partnerów wzajemnie się uzupełniają. Dlatego, jako swego rodzaju „biznesowy generator” jesteśmy w stanie przeprowadzić zarówno proces sprzedażowy, jak i zakupowy a jeżeli dla danego klienta trzeba zrealizować więcej usług możemy to zrobić, również ze wsparciem technologii. W tej chwili prowadzę rozmowy z firmami, które mogą nas w tym wspierać. Ponadto sam jestem udziałowcem technologicznej spółki.
Czy może pan zdradzić portfolio pierwszych pozyskanych klientów?
Mogę powiedzieć o niektórych bardzo ogólnie. Wybrała nas duża międzynarodowa organizacja hotelowa do sprzedaży nieruchomości w Krakowie, blisko 1,5 ha ziemi wraz z budynkiem hotelowym i planem miejscowym pod usługi. Jesteśmy również w trakcie rozmów z funduszem inwestycyjnym, który działa na rynku PRS. Zobligowaliśmy się do tego, aby wyszukać i zweryfikować kilkadziesiąt różnych nieruchomości pod tego typu usługi. W grę wchodzi realizacja projektu dla kilku tysięcy mieszkań. Ponadto przygotowujemy do sprzedaży kilka nieruchomości nadających się na budowę biur, akademików lub mieszkań na wynajem lub projekt mieszany. Nad podobnymi tematami obecnie pracujemy i chcemy, aby było ich więcej, bo obserwujemy, że rynek PRS w Polsce intensywnie się rozwija. Na polskim rynku zrealizowano już wiele transakcji w tym segmencie. Oprócz tego mamy w Krakowie zlecenie na sprzedaż nieruchomości handlowej, która zlokalizowana jest na dużym obszarze. Będziemy próbowali znaleźć dla niej szansę na jej rozwój lub „drugie życie”. Pracujemy również nad realizacją kolejnego obiektu typu data center, czyli centrum danych w Polsce, a konkretnie w Warszawie. W tego typu nieruchomościach mamy doświadczenie, zarówno Piotrek Litwin, jak i Kuba Szymanowski, który nabył je współpracując m.in z dostawcami energii przez ostatnie półtora roku, co jest bardzo istotne przy tego typu projektach. Mamy, więc solidny zespół, który ma już za sobą kilka transakcji na tym rynku. Obecnie jesteśmy ponadto w trakcie zamykania kilku transakcji wspólnie z naszym partnerem, które mam nadzieję pojawią się, na przełomie pierwszego i drugiego kwartału tego roku. Podsumowując, mamy za sobą intensywny kwartał, w którym wspólnie zamknęliśmy z Knight Frank transakcje na ponad 130 mln zł.
Czy może pan zdradzić, jakie transakcje czekają na zamknięcie i o jakich kwotach mówimy?
Wszystko, co mogłem powiedzieć to powiedziałem (śmiech) zarówno na temat transakcji, jak i potencjalnych klientów. Obecnie zamykane transakcje realizujemy wspólnie z naszym partnerem, firmą Knight Frank. Podpisane są umowy przedwstępne, wolałbym, więc tego nie komentować ale z przyjemnością poinformuję jak umowy zostaną sfinalizowane.
Czy ma pan inne biznesowe plany poza Immo LAB?
Tak, obecnie powstaje spółka Immo Tech. Jesteśmy na etapie podpisywania umowy na wyłączność z firmą Sigfox Poland. Zamykamy w tej chwili kwestie prawne, nie chciałbym, więc zdradzać więcej szczegółów. Ta spółka jest operatorem transmisji danych radiowych. Ma własne stacje bazowe, ale jej najsilniejszą stroną są partnerzy, którzy dostarczają czujniki, których jest około 1 tys. Każdy posiada inne zastosowanie. Umożliwiają one m.in. przesył danych, kontrolę dostępu, mierzenie wilgotności i temperatury betonu na budowie, wskaźnika zajętość biurek, czy miejsc parkingowych, otwartych drzwi czy okien, stężenia amoniaku w toaletach czy brak mydła czyli mierzymy i przesyłamy wszystko od momentu wejścia do budynku. Jest to technologia bezprzewodowa. Tego typu rozwiązania mogą być stosowane zarówno w obiektach logistycznych, jak i w mieszkaniówce, a także w biurach i hotelach. Współpracują one z aplikacjami. Dzięki nim w praktyce przyjeżdżając np. do biura otworzymy szlaban i zaparkujemy auto na wyznaczonym miejscu, a następnie usiądziemy przy zarezerwowanym wcześniej biurku. Jest to ciekawa usługa, bo łączy moje zainteresowania, czyli moją „starą” branżę technologiczną z nową, związaną z nieruchomościami. Technologie zawsze mnie interesowały, dlatego zostałem zaproszony do grona twórców Proptech Foundation Poland. Cieszy mnie, że jest coraz więcej firm i agencji, które wykorzystując nowe technologie starają się wspierać swoich klientów.
Jakie są pana plany na ten rok? Czego życzyłby pan sobie?
W najbliższym tygodniach, przede wszystkim dokończenia procesu organizacji firmy i zakończenia trwających rekrutacji. Szukamy m.in. osób do działu transakcji oraz marketingu. W obszarze doradztwa chcemy zacząć intensywne prace w ramach usługi Asset Management. Na koniec tego roku życzyłbym sobie, aby nasze cele były zrealizowane – zarówno finansowe, jak i prywatne. Ponadto, żebyśmy nawiązali współpracę również z naszymi konkurentami, którzy są nimi tylko potencjalnie (śmiech) i chciałbym, aby tak pozostało. Natomiast wszystkim Państwu i sobie życzę zdrowia i zdrowego rozsądku.