2.5 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Co pandemia zmieniła we wnętrzach komercyjnych?

Projektowanie mieszkań czy domów różni się zdecydowanie od projektowania przestrzeni komercyjnych.

Z Adamem Ulko, prezesem zarządu firmy IPF, rozmawiała Agnieszka Bulus-Trando, w Biznes INFO.TV.

Pandemiczna rzeczywistość dużo zmieniła w wielu branżach. Jakie aspekty z wnętrz komercyjnych zyskały na znaczeniu pod jej wpływem?

By odpowiedzieć właściwie na to pytanie, musielibyśmy podzielić przestrzenie komercyjne na: biurowe, restauracyjne/kawiarniane oraz hotelowe. Każda z nich zareagowała inaczej. Z pewnością największe zmiany dotknęły przestrzenie biurowe, gdzie w jednym czasie przebywa wiele osób wchodzących ze sobą w interakcje – rozmowy, spotkania one on one, briefingi. Wiele firm zareagowało chęcią wydzielenia dedykowanych  działów, czy też samodzielnych stanowisk pracowniczych. Konieczne także okazało się np. dobudowanie szklanych ścianek, więc część biur wymagała kompleksowego przeprojektowania. W restauracjach pojawiła się kwestia odporności mebli na środki dezynfekcyjne. Materiały naturalne, czy tkaniny po prostu nie wytrzymały tej próby. Część restauracji, które chciały najpełniej zareagować na covidową rzeczywistość, oceniła, że ogródek i sprzedaż na zewnątrz jest niezbędna, więc trzeba było walczyć o odpowiednią aranżację przestrzeni outdoor. Na hotelach rok 2020 wymusił najmniej zmian – to były obiekty po prostu najdłużej całkowicie zamknięte, zarządzający nimi bardziej więc oczekiwali na zakończenie pandemii, uwolnienie restrykcji, niż szukali rozwiązań, które pozwoliłyby przyjąć gości.

Zaczął Pan od biur. W nich zmieniło się najwięcej. Biura flex czy coworki mają być rozwiązaniem skrojonym na obecne czasy. Czym różni się wystrój takiego biura od standardowej przestrzeni do pracy?

Na pewno coworki czy biura typu flex, oprócz tego, że muszą być ciekawie wykończone, muszą być przede wszystkim, rzekłbym – elastycznie funkcjonalne. Elementy wystroju są często bardziej intrygujące i zaskakujące niż te klasyczne, stosowane w biurach/siedzibach konkretnych firm. Konieczne są, i to jest chyba najważniejsze, rozwiązania mobilne. Takie, które pozwalają przestrzeń wykorzystać w różnych konfiguracjach, uwzględniających potrzeby zarówno pracy grupowej, jak i indywidualnej, wymagającej odosobnienia. Różne są przecież potrzeby najemców.

Są Państwo zaangażowani tylko w dystrybucję i dostawy rozwiązań meblowych, czy też działania mają szerszy charakter?

Znaczącą częścią naszej pracy jest doradztwo, ponieważ przyszli inwestorzy czy właściciele firm nie wiedzą, jakie mają przed sobą możliwości. Wiedzą, że potrzebują biurka, stanowiska pracy czy recepcji. My doradzamy nie tylko w kwestii doboru mebli, funkcjonalności, ale także sposobu wykorzystywania przestrzeni. Jeżeli mówimy o biurkach, to mogą być przecież o zmiennej wysokości, na kółkach, możemy łączyć je w duże stoły konferencyjne. Jest wiele opcji, które warto przedstawić klientowi. Kolejny przykład – dużą salę konferencyjną możemy podzielić na trzy małe, stosując ścianki mobilne, po to, aby w ramach tej samej przestrzeni zyskać niejako dodatkowe gabinety do pracy. W samych meblach jest tyle funkcji i możliwości! Dzięki naszej otwartej głowie doradcy zyskamy klienta, który na końcu procesu będzie zadowolony, bo otrzyma przestrzeń, która da mu więcej, niż oczekiwał.

Czyli Państwo doradzają, edukują, a poza tym projektują?

Tak, projektowanie to również ważna część naszej pracy. Dzięki temu możemy w szerszym kontekście komunikować się z klientem i pokazać mu możliwości. Odpowiedzialność za sam projekt daje największe możliwości zaspokojenia potrzeb klientów.

Projektowanie to proces twórczy, kreatywny, wielu rzeczy nie da się jednak przewidzieć. Co z takimi sytuacjami, które zaskakują?

Na pewno dodaje to kolorytu naszej pracy. Takie niespodzianki najczęściej pojawiają się na etapie fit-outu, bo np. pojawia się nagle jakiś problem techniczny, który wydaje się nie do przeskoczenia. Oczywiście wtedy trzeba uruchomić całe swoje know-how, żeby znaleźć rozwiązanie. Jednak klient, który pracuje z nami od samego początku, od projektowania, poprzez fit-out, aż do etapu wyposażenia wnętrz, jest spokojny, bo wie, że cała odpowiedzialność jest po naszej stronie i to my musimy to rozwiązanie znaleźć.

Jak wygląda proces współpracy z Państwa firmą? Czy wymaga od klienta dużego zaangażowania?

Dla klienta to jest sama przyjemność, bo chyba można tak nazwać tworzenie wnętrza według własnych oczekiwań. Praca koncepcyjna i logistyczna jest po naszej stronie. Musimy połączyć wszystkie „chciałbym” w jedno. Klient musi wyrazić tylko swoje pragnienia.

Doradztwo jest istotnym elementem Państwa działalności, ale czy jest ono mocno spersonalizowane?

Projektując, patrzymy swoimi oczami, ale widząc jakąś konkretną przestrzeń, wiemy i czujemy, jakie rozwiązania byłyby odpowiednie lub jakie zmiany wydają się konieczne. Bazujemy oczywiście na doświadczeniu, więc tych pomysłów pojawia się mnóstwo. Dzielimy się nimi z klientem i wtedy właśnie, zwykle, pojawiają się dodatkowe potrzeby. Klient często nawet nie wiedział, że mógł wykorzystać przestrzeń również w „tym” celu. Doradztwo ma największą moc nie w pojedynczym zadaniu jak np. znalezienie wygodnego krzesła w ulubionym kolorze, ale przy tworzeniu konceptu całej przestrzeni.

Zatem nie realizujecie Państwo tylko pomysłów klienta, ale staracie się także podsuwać mu najkorzystniejsze dla niego rozwiązania?

Często klient sygnalizuje i sugeruje, co moglibyśmy zrobić inaczej. Z własnego doświadczenia wiemy też, jakie rozwiązanie „nie zagra”  i wówczas komunikujemy klientowi naszą wątpliwość. Oczywiście, w sytuacji, gdy klient jest zdeterminowany do zastosowania jakiegoś rozwiązania, naszą rolą jest wysłuchać i zaakceptować. Mieliśmy takie przypadki, gdy rozmawialiśmy o kolorach wnętrz i wysuwaliśmy nasze sugestie, a klient wprost zapytał, czy chcemy dalej pracować? Dostał takie kolory, jakie chciał. Respektujemy wolę klienta jako ostatecznego użytkownika przestrzeni.

Czyli nie ma kłótni, raczej kompromis?

Do pewnego momentu możemy dyskutować, ale później musimy uszanować wolę klienta.

Projektowanie mieszkań czy domów różni się zdecydowanie od projektowania przestrzeni komercyjnych. W moim przekonaniu wymagają one od projektanta więcej uwagi, musi bowiem uwzględnić np. różne związane z przestrzenią gastronomiczną obostrzenia.

Tak, rynek przestrzeni komercyjnych to zdecydowanie więcej obostrzeń dotykających sfery projektowej. Architekci branżowi mają sporo pracy. Oczywiście praca z klientem jest też bardziej złożona. W przestrzeniach komercyjnych używamy innych materiałów, innych mebli. Muszą mieć choćby większą wytrzymałość niż te domowe. W samym procesie doradzamy w kontekście doboru wyposażenia meblowego i konceptu samej przestrzeni, natomiast na końcu jest jeszcze budżet, który też jest wyższy niż w przypadku wykańczania przestrzeni domowych. Czasami okazuje się, że budżet nie pokrywa się z rachunkiem ekonomicznym inwestora, i cały proces zaczyna się od nowa, bo pewne elementy należy zoptymalizować. Na pewno więc praca na przestrzeniach komercyjnych jest bardziej wymagająca.

Tym bardziej, że kiedy  urządzamy mieszkanie, musimy uwzględnić potrzeby i gust jednej ewentualnie dwóch  osób.  W wypadku  przestrzeni komercyjnej są przedstawiciele inwestora, dewelopera itd., itp.

Na końcu jest gdzieś jeszcze spółka-matka, która nadzoruje brandingowo wszystkie biura na świecie. Jest też dużo zmiennych, które mogą pojawić się w trakcie procesu.

A co Pan lubi najbardziej projektować?

Biura. Biuro to kilka różnych stref, recepcja, open space, gabinety, sale konferencyjne, które możemy tworzyć na różne sposoby, w różnej stylistyce.

Ostatni rok dla wielu branż był ciężki. Państwo jednak chyba nie narzekali na brak pracy? Jakimi realizacjami z tego okresu możecie się Państwo pochwalić i co wyróżniało je od tych sprzed pandemicznej rzeczywistości?

Tak, to prawda, na ilość pracy nie mogliśmy narzekać i był to najlepszy rok w naszej historii. Wynika to także z tego, że nad projektami często pracujemy rok lub dwa. Realizacja podczas pandemii to była zatem w dużej mierze realizacja zleceń, nad którymi pracowaliśmy już wcześniej. Część projektów została jednak wstrzymana. Inwestorzy nie wiedzieli, jaki będzie rozwój wypadków.  Niektóre projekty są ponadto realizowane etapami, co jest zdecydowanie bardziej męczące, bo łatwiej planować, gdy zachowana jest ciągłość. Spośród nowych realizacji, zaprojektowaliśmy np. bardzo ciekawą wzorniczo przestrzeń dla hotelu Sound Garden Airport w kompleksie Business Garden przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Robiliśmy tam np. autorskie meble z litego drewna, gdzie detal wykończenia był bardzo ważny. Stworzyliśmy też, w tej samej przestrzeni kompleksu biurowego, restaurację, która czeka jeszcze na otwarcie. Różna kuchnia, w różnych strefach, przez co też mamy wdzięczny do realizacji zróżnicowany design. Jesteśmy także na końcowym etapie realizacji  w jednym z hoteli dla bardzo znanej sieci amerykańskiej w Olsztynie. Nazwy nie mogę jeszcze zdradzić.

Jak według Pana będą wyglądały przestrzenie komercyjne w przyszłości?

Strach związany z pandemią nieco mija, choć według mnie nigdy nie wygaśnie do końca. Na pewno w mocy pozostaną niektóre modele pracy zdalnej. Czytając różne opracowania na ten temat, widzę, że wskaźniki liczby osób, które będą na stałe lub rotacyjnie pracowały w domu, wahają się między pięć a dwadzieścia procent. Życie pokaże, ile tych osób będzie ostatecznie wolało pracę w domu lub jak dalece najemcy stwierdzą, że mogą  zmniejszyć swoje biura, co oznaczałoby pomniejszenie miesięcznych obciążeń. Z pewnością będą także rozważać większą swobodę przestrzeni dla pozostałych pracowników. To chyba będzie główna determinanta do tego, żeby pokazać, jak ten biznes będzie wyglądał. Może zaobserwujemy więcej umów najmu w firmach coworkingowych, może część firm przyjmie model pracy rotacyjnej? Może będą mniejsze korki na ulicach, ożywią się lokalne restauracje i będzie powstawało więcej ciekawych miejsc poza tym rynkiem biurowym, np. w ramach kompleksów mieszkalnych?

Czyli elastyczność i praca hybrydowa pokażą nam, jak będziemy pracować za pięć czy dziesięć lat?

Tak, bo to jest to, czego się nauczyliśmy w roku covidowym. Sam cenię spotkania online, bo nie muszę się przemieszczać, stać w korkach. Dzisiaj jest to już standard. To po prostu wygodne, w momencie, kiedy mamy napięty kalendarz, a nawet kiedy jesteśmy na wakacjach i mamy pilny temat do omówienia lub decyzję do podjęcia.

FMC27news