Odkrycie zupełnie nowego wariantu najbardziej medialnego w dziejach wirusa w Republice Południowej Afryki jest na wskroś ironiczne. To przecież afrykański kraj zasłynął na świecie utrzymywaniem zasad apartheidu, w ramach którego nieliczna biała mniejszość uczyniła ze swoich czarnoskórych sąsiadów obywateli drugiej kategorii. Dziś „gorszymi” obywatelami w coraz większej liczbie państw na świecie próbuje się uczynić osoby niezaszczepione, które w ramach seansów zbiorowej pogardy wrzuca się do jednej kategorii „antyszczepionkowców”, bez względu na to, jakie byłyby ich argumenty przeciwko stosowaniu eksperymentalnych preparatów.
Postomodernistyczna pandemia
Liderami we wdrażaniu współczesnej wersji apratheidu są m.in. takie kraje jak Australia, Nowa Zelandia, Francja, Włochy, Watykan czy też Austria. W większości z nich od wielu tygodni trwają czasami nawet wielusettysięczne manifestacje przeciwko narzucanym w sposób łamiący podstawowe prawa konstytucyjne „paszportom covidowym”, które nie znajdują niestety żadnego większego zainteresowania ze strony wiodących mediów. W sukurs rządzącym, którzy wprowadzają sanitarny apartheid, przychodzi jednak nowa, okrzyknięta w większości mediów jako najgroźniejsza, mutacja z RPA, której rzekoma śmiercionośność ma za zadanie uciszyć wszelką krytykę i opór przeciwko wdrażanym środkom.
Pandemia koronawirusa niestety już dawno temu weszła w etap „postmodernistyczny” polegający na tym, że rządy przy akompaniamencie wiodących mediów oraz korporacji już dawno odcięły się od danych empirycznych i narzucają skrajną politykę sanitarną nieprzystającą do realnego zagrożenia ze strony wirusa z Chin. Począwszy od początku ubiegłego roku, w kwestii COVID-19 funkcjonowały już niezliczone narracje opisujące najbardziej adekwatną reakcję na powstałe zagrożenie, które sukcesywnie ustępowały miejsca kolejnym, coraz mniej bazującym na rzeczywistych danych. Polityka lockdownów i zamykania gospodarki została już skompromitowana na wielu czytelnych przykładach, podobnie jak przekonanie, że masowe szczepienia zapobiegają zgonom i ciężkim przebiegom nowej choroby. Dla rządzących „postmodernistów” nie stanowi to jednak żadnego powodu dla zmartwień, gdyż nie chcą się wdawać z obywatelami posiadającymi ogrom wątpliwości co do stosowanych środków zaradczych obywatelami w dyskusję na temat interpretacji faktów, tylko z uporem maniaka stosują wciąż te same, niezwykle szkodliwe metody. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że pomimo ogromu lekcji, jakie zostały nam udzielone przez ostatnie miesiące, decydenci zachowują się wciąż tak, jak gdyby był marzec 2020 r., a jedyną sensowną metodą radzenia sobie z koronawirusem był lockdown ze stosowaną na masową skalę kwarantanną.
Gwiazda w wersji instant
Najnowszy wariant omikron stał się gwiazdą medialną niemal w mgnieniu oka, choć dr Angelique Coetzee z RPA, która jako pierwsza poinformowała o jego rozprzestrzenianiu, studzi powszechny stan podniecenia, wskazując, że tak naprawdę nie ma powodów do szczególnego niepokoju ze względu na w większości łagodny przebieg choroby. W RPA nie zanotowano jak dotąd żadnej podwyższonej śmiertelności, a potwierdzona obecność nowego wariantu w wielu innych krajach świata pozwala sądzić, że tak naprawdę „omikron” rozprzestrzeniał się już od dłuższego czasu, nie wywołując żadnej apokalipsy. Nie przeszkodziło to jednak wprowadzeniu niezwykle drastycznych środków zaradczych przez kolejne kraje, które tak jak Japonia czy Izrael całkowicie wstrzymały loty z południowej Afryki.
Rozprzestrzeniający się po świecie koronawirus i polityczna reakcja na niego tworzą niestety coraz bardziej nieprzystające do siebie rzeczywistości. Praktyka zmagań z nową jednostką chorobową pokazała z czasem, że pierwotnie proponowane środki zaradcze są całkowicie niedostosowane do zaistniałej sytuacji, czego najlepszym przykładem pozostaje wciąż Afryka. Większość afrykańskich krajów była zbyt biedna i zbyt słabo zorganizowana, aby wdrożyć u siebie jedyną słuszną politykę sanitarną, a mimo to kontynent ten uniknął zapowiadanej jeszcze kilkanaście miesięcy temu katastrofy humanitarnej. Z tego właśnie powodu Czarny Kontynent uwiera nieustannie wszystkich pozostałych jako żywa falsyfikacja tezy, iż nie wprowadzając zasad ścisłego sanitaryzmu, sprowadzamy na siebie wielką katastrofę. Afryka jest oczywiście najmłodszym kontynentem ze wszystkich, ale nawet uwzględniając niższą średnią wieku, przebieg pandemii nie okazał się wcale zbyt problematyczny.
O skali upolitycznienia całej pandemii świadczy najlepiej fakt, iż dobierając imię dla nowego wariantu, Światowa Organizacja Zdrowia całkowicie świadomie i celowo pominęła literkę „Xi” z greckiego alfabetu, tłumacząc się chęcią uniknięcia nieprzychylnej reakcji ze strony Chin. Ten, wydawałoby się niewielki szczegół, jest niestety niczym wierzchołek góry lodowej o wiele większego problemu, za który należy uznać fakt, że pomimo tego, że upłynęły już niemal dwa lata od pojawienia się koronawirusa, społeczność międzynarodowa nie zdołała wciąż ustalić okoliczności, w jakich do tego doszło. Zabieg zastosowany przez WHO to zaledwie skromna próbka wielkiej politycznej blokady uniemożliwiającej normalną dyskusję na temat najbardziej medialnego wirusa w dziejach. Społeczeństwa na całym świecie zostały zbiorowo pozbawione prawa do publicznego zadawania pytań i wyrażania wątpliwości wobec podejmowanych środków i wtłoczone w coraz bardziej totalitarną narrację dzielącą wszystkich na zaszczepionych i odpowiedzialnych zwolenników nauki oraz niezaszczepionych i nieodpowiedzialnych zwolenników teorii spiskowych.
Błędne koło
W rzeczywistości zamiast nowego wariantu „Omikron” mamy już od dłuższego czasu do czynienia z wariantem „nieskończoność”, w ramach którego społeczeństwa są poddawane niekończącemu się cyklowi tej samej, niepodlegającej żadnej weryfikacji polityki opartej na lockdownach, szczepieniach i podgrzewaniu atmosfery zagrożenia. Mimo iż kraje, w których poziom szczepień sięgnął nawet 90 proc., doświadczają rekordowych wzrostów liczby pozytywnych testów, a niezliczone przykłady państw, które borykały się ze zwiększoną liczbą zachorowań, pomimo wprowadzenia lockdownów, już dawno wykazały nieskuteczność najdalej idących ograniczeń, cały świat wraca co kilka miesięcy do punktu wyjścia. Pandemia doprowadziła do błędnego koła decyzji, które prowadzą ostatecznie do wyniszczania gospodarki, milionów tragedii ludzkich oraz zwiększenia niepewności.
Znany austriacki ekonomista Joseph Schumpeter przyrównał niegdyś działalność kapitalistycznego przedsiębiorcy do twórczej destrukcji. Polityczni decydenci doby COVID-19 dokonują jednak destrukcji, nie zastępując niszczonych struktur niczym nowym i pozytywnym. Można wręcz odnieść wrażenie, że wyniszczanie stało się prawdziwym hobby polityków, którzy narzucając segregacyjny i sanitarny reżim zadają ogromny cios całemu społeczeństwu. Środki, które do tej pory były zarezerwowane dla naprawdę groźnych i o wiele bardziej śmiercionośnych wirusów, stały się zwyczajnym środkiem polityki państwowej.
Jak można łatwo przewidzieć, za jakiś czas media na całym świecie będą żyły zupełnie nową odmianą koronawirusa. Spin-doktorzy pandemicznego strachu nie biorą jednak pod uwagę tego, że nawet tak bardzo medialny temat, jak koronawirus ulegnie kiedyś przesytowi i nie będzie już w stanie przykuć uwagi w takim samym zakresie jak do tej pory. Wariant „nieskończoność” straci niebawem swoją moc, ponieważ życie w permanentnym stanie zagrożenia stanie się dla ludzkości zwyczajnie nie do zniesienia. Wychodzący coraz tłumniej na ulice protestujący są tego najlepszym dowodem.