Microsoft szykuje rewolucję na rynku gier komputerowych!
Microsoft to słynny producent systemu operacyjnego Windows, który zmonopolizował światowe komputery osobiste. Był i jest wielbiony i nienawidzony. Zwykli użytkownicy lubią go za prostotę i wygodę korzystania. Bardziej zaawansowani złorzeczą na praktyki monopolistyczne i drenowanie w ten sposób klientów. Teraz Microsoft , którym kieruje już kolejne pokolenie menedżerów (założyciel i główny udziałowiec Bill Gates od kilku lat jest na emeryturze), postanowił wejść w obszar gier. Zakupił Activision Blizzard – firmę, która ma w swoim portfolio takie hity jak World of Warcraft (wędrówka po fantastycznym świecie) czy Call of Duty (w zależności od serii, zabijanie wrogów od II wojny światowej, po czasy współczesne). Dzięki tej transakcji za bagatela ponad 250mld zł (czyli ćwierć biliona) Microsoft stanie się trzecim co do wielkości producentem gier na świecie. Analitycy branży twierdzą, że to wstęp do stworzenia „Netfliksa z grami”. Ta platforma z filmami i serialami oferuje za miesięczny abonament dostęp do setek seriali i filmów. Podobny projekt realizuje od kilku lat Microsoft . Płatnicy abonamentu mają możliwość korzystania na raz z wielu gier. Teraz ta oferta może zostać bardzo rozszerzona, a ich konkurenci pozbawieni dostępu do atrakcyjnych gier. Bill Gates zbudował potęgę Microsoft u na monopolu Windowsa. Czy właśnie rodzi nam się monopolista na rynku gier komputerowych? Na razie abonament na platformie Microsoftu opłaca co miesiąc 25 mln graczy.
Wstęp do Metaversu
Metaverse to termin dla określenia wirtualnych światów, w których można funkcjonować tak jak obecnie w czasie rzeczywistym. W literaturze i filmach science fiction to świat, który powstanie, gdy internet zastąpi nasz normalny „obecny” świat. Taki świat pokazał np. słynny reżyser Steven Spielberg w swoim kasowym hicie Player One z 2018 r.
Taki świat na razie nie istnieje. Chyba że sprowadzimy go do gier wideo – taki działa od dziesięcioleci. Microsoft na razie nie komentuje planów, które sprawiły, że zdecydował się na zakup Activision Blizzard.
Niektórzy uważają, że doszukiwanie się rewolucji w zakupie dokonanym przez Microsoft nie ma podstaw. Po prostu bardzo duża firma technologiczna kupiła bardzo dużego producenta gier wideo, a następnie zacznie zarabiać bardzo dużo pieniędzy na tychże bardzo popularnych grach.
Metaverse to na razie wizja, modne hasło. Gry wideo są coraz częściej bliższe koncepcji fabularyzowanej wizji metawszechświata niż cokolwiek innego, a jednak tak było od zawsze. Poprawiają się tylko możliwości techniczne, które czynią zatopienie się w życiu wirtualnym
(w miejsce prawdziwego) coraz bardziej prawdopodobnym. Do prawdziwego świata wirtualnego jest jednak daleko. Chociażby dlatego, że ludzie wciąż muszą mieć pieniądze, aby móc korzystać z rozrywek oferowanych przez gry wideo.
Co to oznacza dla graczy?
Na razie nic. Nie ma gwarancji, że w ogóle fuzja się uda. Microsoft i Activision Blizzard czekają bowiem przeszkody prawne (chodzi o prawo antymonopolowe). Transakcja może więc nie zostać sfinalizowana przez wiele miesięcy. Nadal warto zastanowić się, co planowane połączenie oznacza dla fanów gier.
Gracze korzystający z PlayStation czy Switch mogą być, co zrozumiałe, zaniepokojeni tym, co oznacza umowa dla graczy Activision Blizzard, którzy lubią spędzać czas na tych platformach. Microsoft ma przecież własną konsolę Xbox i PC, które korzystają z Windowsa. Pokusa, aby były dostępne tylko dla użytkowników ich sprzętu lub programów, jest ogromna. Jeśli chodzi o Overwatch i Call of Duty, to fani nie będą musieli się zbytnio martwić. Na razie.
Przedstawiciele Microsoft nie wyjaśnili, czy i które tytuły będą dostępne wyłącznie na Xbox i PC. Chociaż agencja informacyjna Bloomberg poinformowała, że Microsoft planuje pozostawić gry Activision dostępne na PlayStation, to jednak niektóre z nich tylko dla „swoich” użytkowników.
„Powiem tylko graczom, którzy grają w gry Activision Blizzard na platformie Sony: nie jest naszym zamiarem odciąganie społeczności od tej platformy” – zapewnił Phil Spencer, dyrektor generalny Microsoft Gaming. Takie podejście ma sens ekonomiczny. Call of Duty zarabia na
PlayStation o wiele za dużo pieniędzy, aby nawet tak obrzydliwie bogata firma, jak Microsoft chciała z nich zrezygnować. Najnowsza odsłona kultowej „strzelanki” Call of Duty: Vanguard była najlepiej sprzedającą się grą na PlayStation i Xbox w USA w zeszłym roku, mimo że nie radziła sobie tak dobrze, jak poprzednie tytuły z tej serii.
Strach graczy nieużywających konsoli Xbox jest zrozumiały. PlayStation i Xbox rywalizują od lat. Poprzednie sukcesy PlayStaion (produkuje ją Sony) wynikały właśnie z wyłączności na niektóre hitowe gry takie jak „Ratchet & Clank” czy epickie historie „Uncharted”, „The Last Guardian” i „Shadow of the Colossus”. Promocja konsoli poprzez dawanie jej na wyłączność określonych gier jest sprawdzoną metodą rywalizacji. Tak samo wylansował się Netflix, który marsz na szczyty rozpoczął od House of Cards, najdroższego serialu w historii kina, który można było obejrzeć tylko na tej platformie.
Microsoft przegrywał rywalizację konsol z Sony, bo nie umiał tworzyć takich hitów. Już cztery lata temu Microsoft rozpoczął budowanie platformy z grami wzorowaną właśnie na modelu biznesowym Netfliksa. Za miesięczny dostęp do ponad 100 gier trzeba zapłacić (w Polsce) 40 zł. Do tego Microsoft rozpoczął wykupywanie producentów gier (tzw. studiów, nazywanych tak na podobieństwo branży filmowej): Obsidian Entertainment i inXile Entertainment, Double Fine. W 2021 r. Microsoft przejął ZeniMax Media, ta zaś kontrolowała twórcę gier taki jak The Elder Scrolls, Fallout, legendarne strzelanki lat 90. Wolfenstein i Doom.
Pomysł biznesowy jest więc jasny. Analitycy rynku gier zwracają uwagę na to, że Microsoft nie kupuje „kur znoszących złote jaja”. Prawie każda z firm, z tych, które zostały przejęte przez Microsoft , miała kłopoty i dlatego można było ją przejąć. Blizzard Activison w połowie zeszłego roku miał kiepską prasę. Pracowniczki tej firmy oskarżyły kierownictwo o seksizm (niższe pensje i stanowiska dla kobiet). Oskarżenia o mobbing skierowano także pod adresem prezesa Blizzard Activison Bobbyego Koticka. Winni (poza prezesem) mieli zostać już ukarani. Jednak sam prezes ma więcej na sumieniu. W 2019 r. zwolnił z pracy 8 proc. pracowników (ok. 800 osób), mimo
świetnych wyników finansowych firmy. Znajduje się też w czołówce medialnych rankingów „najbardziej przepłacanych prezesów”. Kotick sprzedaje fuzję jako sukces Blizzard Activison, ale raczej będzie to początek końca jego kariery szefa. Firma zostanie wchłonięta przez nowy dział Imperium Microsoftu.
Najciekawsze po tych zakupach będzie to, jak odpowie na to wielki rywal Microsoftu, już nie tylko na rynku konsoli do gier, ale także samych gier. Im bardziej ostra będzie ta walka gigantów, tym więcej skorzystają na niej gracze. Zarówno dzięki konkurencji cenowej, jak też dzięki rywalizacji na „hity”.