13.8 C
Warszawa
czwartek, 28 marca 2024

Rosja po Putinie

Koniecznie przeczytaj

Dlaczego teraz i tylko wojna? Takie pytania, wywołane parciem Rosji do konfrontacji, zadają światowe media. Odpowiedź kryje się w panicznych nastrojach kremlowskich elit. Mają świadomość tego, że wprowadzając Rosję w rozwojową pułapkę bez wyjścia, uruchomiły niekontrolowaną reakcję łańcuchową.

Putin już wie, że zbliża się jego koniec, a reżim, który stworzył, nie przetrwa. Zachód powinien więc przyspieszyć męki konającego, oferując jednocześnie rozbudowany pakiet startowy – Rosja po Putinie. USA i Europa powinny wyciągnąć wnioski, nie powtarzając błędów zwycięzców zimnej wojny. Inaczej Rosja się rozpadnie ze wszystkimi konsekwencjami degeneracji jądrowego mocarstwa. Jednym z najgorszych scenariuszy będzie skolonizowanie zgliszczy przez Chiny.

Z pewnym zdziwieniem, a na pewno niesmakiem obserwujemy przebieg konsultacji amerykańsko-europejskich w sprawie metod, skali i ostrości reagowania na groźbę rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie, w praktyce oznaczającej niewypowiedzianą wojnę z NATO.

To nie przesada, zważywszy na rosyjski szantaż wobec Sojuszu. Wspólnota euroatlantycka ma odtrąbić odwrót, pozostawiając na pastwę Moskwy wszystkie kraje włączone po 1997 r. w zachodni system bezpieczeństwa. Następnie NATO ma się rozwiązać, a wówczas miejsce USA w Europie zajmie Rosja.

Zwolennicy takiego rozwiązania, a takich jest niemało, nadali kapitulacji piękną nazwę: nowej architektury europejskiego bezpieczeństwa, od Lizbony do Władywostoku.

W kontrze pozostają oczywiście głosy wzywające do tego, aby nie ulegając szantażowi Rosji, NATO i UE, wywiązały się ze statusowych zobowiązań, czyli dochowały wierności fundamentalnym wartościom, do obrony których zostały powołane. Na tle osobliwej sinusoidy poglądów, od „Nie drażnić Rosji, niech Kreml połyka kolejne zdradzone ofiary”, do reakcji „Na przemoc odpowiemy siłą”, szczególnym obrzydzeniem napawa postawa Niemiec rządzonych od grudnia przez lewicę.

Socjaldemokrata Olaf Scholz nie ukrywa lęku przed Putinem. Strach i kunktatorstwo determinują wspólnie politykę Berlina. Im mocniej Kreml naciska niemiecki pedał, tym szybciej polityka Scholza przechodzi w otwarte poparcie rosz- czeń Moskwy.

Ważne jest co innego. Bez względu na tragifarsę argumentacji, zachodnie rozterki oznaczają w istocie spór dwóch opcji postępowania wobec Moskwy. Obie wychodzą jednak z takiego samego założenia, że Rosja w obecnym kształcie, czyli rządzona przez Putina, długo nie przetrwa. Świadczą o tym ogólnie znane fakty.

Bilans Putina

Anders Aslund to szwedzki ekonomista i członek Atlantic Council. Przede wszystkim jest znawcą Rosji. Od podszewki zna meandry rosyjskiej transformacji ustrojowej. Doradzał Borysowi Jelcynowi i bodaj wszystkim premierom Rosji, aż po świętej pamięci Borysa Niemcowa.

Putin, a za nim kremlowskie media, nazywają Aslunda patologicznym rusofobem. Otóż ekonomista jest zwolennikiem obłożenia Moskwy ostrymi sankcjami, które niszcząc obecny reżim władzy, skrócą ciosem łaski męki konającego.

Szwed, jak mało kto, wierzy w siłę sankcji, ponieważ doskonale zna rzeczywisty stan oraz perspektywy rosyjskiej gospodarki, a raczej ich brak. Wspólnym mianownikiem ćwierćwiecza Putina na Kremlu jest katastrofalny regres we wszystkich dziedzinach życia społecznego i funkcjonowania państwa.

Podczas gdy w Polsce 60 proc. PKB wypracowuje mały i średni biznes, w Rosji tyle samo wynoszą udziały państwa w gospodarce. Kreml objął całkowitym monopolem sektory gazowo-naftowy, surowcowy, zbrojeniowy, lotniczy, okrętowy i kosmiczny. Jedyną deregulowaną gałęzią jest energetyka konwencjonalna i sieci przesyłowe.

40 proc. gospodarki teoretycznie cieszy się wolnością. To tylko pozory. Gigantyczne obciążenia fiskalne MSB uniemożliwiają działanie motoru napędowego całej gospodarki, w dodatku zostały skonstruowane tak, aby wywołać zamierzony efekt mrożący, a przy okazji korupcyjny. Rozbudowana biurokracja musi się z czegoś utrzymywać. Anarchia prawna powoduje zjawisko tzw. renty administracyjnej. Każdy funkcjonariusz rosyjskiego państwa wykorzystuje zajmowane stanowisko do osiągania korupcyjnych dochodów czerpanych dzięki „zaregulowaniu” wszystkich dziedzin biznesu. Dlatego Aslund porównuje rosyjską gospodarkę do chorego niedźwiedzia, potwierdzając piorunującą degradację Rosji.

Jeśli w latach 2014-2019 polska gospodarka rozwijała się w tempie 4,1 proc. rocznie, to rosyjska 0,68 proc. Tyle samo wynosi średnia wzrostu rosyjskiego PKB w całym okresie rządów Putina.

Polska zajmuje 45 miejsce w globalnym rankingu korupcji, podczas gdy Rosja 129 na 176 ocenianych państw. Dlatego w Rosji pada dolarowy ekwiwalent PKB. Jeśli w 2013 r. po dekadzie surowcowej prosperity był wart 2,3 bln dolarów, to w 2020 r. spadł do kwoty 1,5 bln dolarów. Gdzie zatem podziały się setki miliardów dolarów uzyskanych z eksportu ropy naftowej i gazu?

Zdaniem innego ekonomisty Andrieja Mowczana, zostały rozkradzione i wyprowadzone do zachodniego systemu bankowego. Takiemu schematowi jest podporządkowana struktura inwestycyjna gospodarki. Według Mowczana chodzi o to, że zamiast MSB, siłą napędową są gigantyczne, a zatem niekontrolowane inwestycje finansowane strumieniami bu- dżetowych pieniędzy.

Sztandarowymi przykładami są fantastycznie drogie Igrzyska Olimpijskie w Soczi, Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej oraz programy zagospodarowania Arktyki, Syberii i Dalekiego Wschodu.

„Rozpiłowane” fundusze, jak nazywa systemową korupcję obecny więzień sumienia Aleksiej Nawalny, zalegalizowane na Zachodzie, są następnie lokowane w nieruchomościach, przedsięwzięciach biznesowych i akcjach. Pieniądze rosyjskiego podatnika zasilają w istocie gospodarki USA i najbliższych partnerów ekonomicznych Rosji w Europie: Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Holandii. Rosjanie mają z takiej polityki Putina dokładnie zero korzyści.

Koronnym dowodem przytaczanym przez Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Moskwie jest fakt, że Rosja ciągle nie osiągnęła wysokości dochodu narodowego ZSRS z 1991 r. Putinowi z pewnością nie w smak porównania z Polską. Wie za to dobrze, że licząc do 1991 r., chińska gospodarka wzrosła 15-krotnie, a średni wzrost PKB wynosił 8 proc. rocznie.

Za to w 2019 r. liczba dolarowych miliarderów Rosji przekroczyła liczbę 100. Tylko w zachodnich bankach, rajach podatkowych i funduszach inwestycyjnych zgromadzili łącznie grubo ponad 1,5 bln dolarów. Taka kwota postawiłaby na nogi całą Rosję, ale nie postawi, ponieważ Kreml nie gwarantuje prawnej ochrony prywatnej własności.

Efekt społeczny jest porażający. W 2020 r. siła nabywcza Rosjan obniżyła się o ponad 11 proc., powracając do poziomu z 2012 r. Śmiertelność wzrosła o 9,7 proc. Katastrofie demograficznej wcale nie jest winien COVID-19. To skutek redukcji wydatków na służbę zdrowia, które przekierowano na zbrojenia, obniżając o prawie 13 proc.

Do 2030 r. liczba mieszkańców spadnie o 1,2 mln. W 2040 r. etnicznych Rosjan będzie 90 mln, podczas gdy obecnie jest 111 mln (na 140 mln). Suspens polega tym,że za 40 lat rosyjską populację zdominują narodowości wyznające islam. Dwugłowemu orłowi na rosyjskim herbie przybędzie z pewnością półksiężyc.

Za to liczba chorych na AIDS już obecnie wzrosła do 1,5 mln osób, nosicieli wirusa HIV zaś do 3 mln. Profesor Rosyjskiej Akademii Nauk, wirusolog Wadim Pokrowski uważa, że 15 z 86 regionów administracyjnych kraju można uznać za obszar klęski epidemicznej. Wreszcie liczba alkoholików przekroczyła 5 mln osób, a narkomania szerzy się bodaj szybciej niż HIV.

Wbrew pozorom fatalny stan zdrowia Rosjan ma ogromne przełożenie na prognozy ekonomiczne. W 2050 r. szacowany spadek PKB z tego tytułu wyniesie ok. 3,5 proc. rocznie. O ile wcześniej nie wybuchnie rewolucja. Według portalu biznesowego RBK już dziś 50 proc. społeczeństwa przekroczyło próg ubóstwa, a 5 mln Rosjan cierpi na bezdomność.

Bodaj najbardziej dramatycznym wskaźnikiem pozycji i perspektyw Rosji w zglobalizowanym świecie jest skala ucieczek. Z 10 milionami emigrantów Rosja jest europejskim rekordzistą ostatniego ćwierćwiecza, wyprzedzając nawet Ukrainę.

Problem w tym, że do Rosji przyjeżdżają miliony niewykwalifikowanych gastarbeiterów z posowieckiej Azji Środkowej, podczas gdy kraj opuszczają głównie ludzie dobrze wykształceni, absolwenci wyższych uczelni, a więc osoby najbardziej kreatywne. Takich imigrantów jest aż 70 proc. Od dekady Rosję żegna corocznie 80 tys. pracowników naukowych i specjalistów przemysłowych. Decydują się na ekonomiczną tułaczkę z powodu niskiego poziomu zarobków. Jednak socjologowie wskazują, że główną przyczyną emigracji jest brak możliwości samorealizacji. Reżim Putina zablokował windy społecznego awansu, czyli kariery.

To kolejna epidemia. Latem 2021 r. liczba deklarujących chęć opuszczenia kraju pobiła rekord. Według Centrum Socjologicznego Lewada z taką myślą nosi się aż 48 proc. Rosjan w wieku poniżej 35 lat.

Jak w takich warunkach Rosja ma przeprowadzić IV rewolucję przemysłową, włączając się w technologiczny wyścig, który wyłoni globalnego hegemona XXI w.? W czasie gdy naukowe mocarstwa rywalizują w takich dziedzinach, jak cybernetyka, biotechnolgie, a przede wszystkim sztuczna inteligencja, Rosja setny raz modernizuje sowieckie know-how. Z coraz gorszym skutkiem. Spójrzmy na oczko w głowie Putina, czyli armię i przemysł zbrojeniowy. Od ośmiu lat rosyjskie zakłady nie mogą zastąpić ukraińskich turbin okrętowych własnymi silnikami. Moskwa utraciła zdolność budowy dużych jednostek wojennych i statków cywilnych. Wysyła w kosmos dziurawe stacje orbitalne, o ile wcześniej nie eksplodują wynoszące je rakiety.

Dla Aslunda najbardziej uderzający pozostaje fakt, że Putinowi w ogóle nie zależy na wydobyciu Rosji z regresu. W 2012 r wstrzymał wszelkie dyskusje na temat reform gospodarczych. Niszczy mały i średni biznes, kierując się premedytacją. Politycznie aktywna, bo niezależna klasa średnia to największe zagrożenie wewnętrzne dla reżimu władzy. Czy wobec postępującej zapaści cywilizacyjnej Kreml ma plan „B”? Oczywiście, a jego cała tajemnica tkwi w światopoglądzie najwyższego kręgu władzy.

Co myśli Putin?

Ceniony politolog, dyrektor Moskiewskiego Centrum Carnegie, Dmitrij Trenin opublikował książkę „Nowy układ sił: Rosja w poszukiwaniu równowagi polityki zagranicznej”. To wykład na temat myślenia kremlowskich elit o własnym kraju i jego roli w świecie.

Główna teza głosi, że obecny system polityczno-ekonomiczny Rosji uległ całkowitemu wyczerpaniu. Dalsza stabilność reżimu władzy zaeży od zdolności Putina do wmawiania społeczeństwu, że prowadzi kraj w dobrym kierunku. Tyle że rosyjskie elity składają się głównie z ludzi, którym zależy przede wszystkim na własnych interesach.

Ostatnie ćwierćwiecze władzy Putina postawiło Rosjan przed wyzwaniami: – ostrego rozwarstwienia majątkowego, bezprecedensowej w historii korupcji aparatu państwowego, zlania interesów władzy i wielkiego biznesu, demonstracyjnego rozkładu moralnego na szczytach władzy, bezgranicznego cynizmu elit i obojętności na problemy większości społeczeństwa – pisze Trenin. Jak twierdzi politolog, odpowiedzi ze strony Kremla brak, pojawia się za to oddolnie. Chodzi o narastającą aktywność protestacyjną Rosjan. Putin stoi zatem przed dwoma scenariuszami: albo doprowadzi Rosję do rozkładu, degradacji i skolonizowania przez Zachód lub Chiny, albo zdecyduje się na budowę sprawnego państwa. Prezydent jest świadomy konieczności dokonania wyboru, nie myśli jednak o remedium zwrotu w kierunku demokratycznej modernizacji.

– W dającej się przewidzieć przyszłości Rosja będzie rządzona autorytarnie. Można nad tym boleć, ale to model zakotwiczony w tradycyjnej kulturze politycznej. W tej chwili realną alternatywą dla osobistej władzy prezydenta jest albo oligarchia, albo chaos – wskazuje Trenin.

Przy tym narasta syndrom zmęczenia Putinem, zaostrzając spór kremlowskich elit o tranzyt władzy. Umowni „liberałowie” uważają, że rozwiązaniem jest transakcja z Zachodem na podobieństwo pokoju w Brześciu Litewskim. Za nieuniknione uważają taktyczne ustępstwa Rosji. Natomiast „konserwatyści” są gotowi nie tylko kontynuować walkę w „wojnie hybrydowej”, ale także uczynić konfrontację swoim atutem w walce o spuściznę po autokracie.

Putin, dbając o własne bezpieczeństwo, lawiruje pomiędzy frakcją ugodową i „jastrzębiami”, i dlatego eskaluje napięcie. Wychodzi z założenia, że zachodnia kultura polityczna jest obłudna. Pod pozorem promocji demokracji zawłaszcza Ukr ainę i chce osiągnąć taki sam cel na Białorusi, czyli dokonuje agresji na Rosję. Sam dział a w ramach cynicznej tradycji Moskwy, która zakłada, że najlepszą odpowiedzią na ekspansję NATO, jest stworzenie lustrzanego zagrożenia, głównie dla Stanów Zjednoczonych.

– Rosja jest w stanie konfrontacji z Zachodem i może być w nim długo – uważa Trenin. Z takiej diagnozy wynika, że Putin nie dąży do złagodzenia napięcia, a wręcz przeciwnie, chce jego zwiększenia i przesilenia. Co chce w ten sposób osiągnąć?

– Celem reżimu jest własna reprodukcja, czyli zakonserwowanie uprzywilejowanego status quo elit władzy i biznesu oraz osobistej władzy Putina – twierdzi rosyjska politolog Tatiana Stanowaja. Jak wyjaśnia, hasło przywrócenia sprawiedliwości społecznej, a więc redystrybucji majątku narodowego na potrzeby obywateli, z którym Putin doszedł do władzy, przestało obowiązywać.

Obecnie głównym zadaniem Kremla jest zaspokojenie elementarnych potrzeb grup zawodowych obsługujących elity. Tak naprawdę chodzi, o nie więcej niż 20 mln żołnierzy, funkcjonariuszy aparatu represji, biurokratów, propagandystów, wreszcie pracowników sektorów przynoszących dochody eksportowe.

Na arenie międzynarodowej Putin żąda od Zachodu prawnych gwarancji realizacji takiego planu. Tyle że właściwym celem szantażu jest przerzucenie na USA i UE kosztów zahamowania rozkładu Rosji. Chodzi o napływ kapitałów, inwestycji oraz technologii przedłużających agonię reżimu. Jeśli nie w nieskończoność, to na pewno do czasu bezpiecznego odejścia Putina ze sceny politycznej lub z tego świata.

Pakiet startowy

Dlatego rosyjska opozycja oraz zachodni eksperci, na czele z Aslundem, proponują dokonanie przesilenia, ale na zachodnich warunkach. Ciosem łaski przyspieszającym „Rosję bez Putina” jest zaostrzenie sankcji wymierzonych w kremlowskie elity.

Kiedy w 2018 r. Stany Zjednoczone obłożyły restrykcjami siedmiu oligarchów bliskich Putinowi, notowania moskiewskiej giełdy w jeden dzień straciły 11 proc wartości. Obecne napięcie wywołuje silne turbulencje rubla oraz gwałtowną przecenę giełdowej wartości nielicznych, dochodowych aktywów Rosji, na czele z koncernami surowcowymi.

Władimir Aszurkow, bliski współpracownik Aleksieja Nawalnego, napisał list otwarty do Joe Bidena, w którym wymienił 35 wysokiej rangi urzędników i biznesmenów, których należy ukarać. Wskazał, że trzeba ich pozbawić majątku ulokowanego na Zachodzie oraz wprowadzić embargo wobec struktur gospodarczych, na czele których po- stawił ich Putin.

Niezależni eksperci twierdzą, że wbrew „ekspertyzom” „ The New York Times”, a tym bardziej socjaldemokraty Olafa Scholza, sankcje nie będą dolegliwe dla gospodarek USA oraz UE. Skumulowany PKB krajów zachodnich wynosi ok. 48 bln dolarów, a PKB Rosji 1,5 bln. Restrykcje są śmiertelnym zagrożeniem wyłącznie dla Kremla. Udowadnia to pakiet sankcji wprowadzonych po aneksji Krymu. Od 2014 r. w krajach Europy Środkowo-Wschodniej PKB rósł o 3-5 proc. rocznie, podczas gdy rosyjski PKB uległ stagnacji.

Putin chwali si ę zrównoważonym budżetem, rezerwami walut i złota oraz minimalnym zadłużeniem publicznym. Jednak pozorna równowaga gospodarcza została okupiona skrajnymi działaniami fiskalnymi. Program gospodarczy Putina pozwala zachować zdolność do agresywnych działań, ale kompletnie wydrenował z pieniędzy i spauperyzował rosyjską populację.

Ponadto sankcje finansowe zmusiły Rosję do cięcia wydatków i przeznaczania coraz większych środków na spłatę zadłużenia zagranicznego. Jego całkowita kwota zmniejszyła się z 729 miliardów dolarów w 2013 r. do 470 mld dolarów w 2021 r. Jednak Rosja stoi w obliczu kryzysu kapitałowego oraz inwestycyjnego, czyli deficytu środków na rozwój.

Zgromadzone rezerwy są nienaruszalne, służąc ekonomicznej stabilizacji. Reżim kupuje za nie spokój społeczny. Tymczasem gospodarki wschodzące odnoszą sukcesy, zwiększając zagraniczne zadłużenie, a tym samym inwestycje. Zgodnie z analizą MFW dotychczasowe sankcje kosztują Rosję 1-1,5 proc. rocznego wzrostu PKB.

W rzeczywistości straty sięgaj ą 2,5-3 proc. rocznego PKB. Różnica wynika z dodatkowych kosztów polityki ekonomicznej Putina, takich jak zmniejszenie dostępnego kapitału, spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zaostrzenie polityki pieniężnej i brak rozwojowych bodźców fiskalnych.

Zachodnia oferta dla Rosji powinna wzmacniać kremlowskie skrzydło „liberałów” do stopnia umożliwiającego przejęcie następstwa po Putinie, gwarantując pokojowy tranzyt władzy. Tylko oligarchiczny ustrój osłabi Rosję wewnętrznie. Zapewni to ostra konkurencja o nowy podział aktywów własnościowych. Przekierowanie uwagi elit na taki cel zniweluje zdolność Moskwy do mię dzynarodowej eskalacji stosunków.

Słowami Dmitrija Trenina, Zachód powinien: – Odsunąć Rosję na bezpieczną odległość od globalnego zapalnika, czyli konfliktu między USA i Chinami. Moskwa ma dobre stosunki z Pekinem, ale ze względu na potencjał jądrowy i zasoby surowcowe oraz położenie geopolityczne, nie może stać się chińskim wasalem.

Ważnym elementem oferty powinna być normalizacja stosunków ekonomicznych w zamian za gwarancję zrównoważonych relacji z europejskimi i azjatyckimi sąsiadami w Europie i Azji. Zapewni Rosji stanięcie na własnych nogach i koncentrację na rozwiązywaniu problemów rozwojowych, które nieubłaganie destabilizują państwo i społeczeństwo. Zdaniem dziennikarza „Kommiersanta” Andrieja Kolesnikowa, najważniejsze, aby nowa polityka zagraniczna była dostosowana do strategii rozwoju kraju, nie będąc jak dotychczas jej największym hamulcem.

Zachód nie może jednak popełnić błędu lat 90. XX w. Zwycięzcy zimnej wojny odrzucili wówczas ideę dopuszczenia Moskwy do własnych struktur bezpieczeństwa. Aby Rosja nie był a agresywna, powinna utrzymać status mocarstwowy. Tylko wówczas silniejsza integracja z Zachodem, a więc elitarne korzyści zaowocują współpracą, a nie konfrontacją.

Można mieć tylko nadzieję, że taką wizję przedstawiły USA podczas obecnych rokowań. Waszyngton powinien postawić Moskwę przed perspektywą opłacalności nowej roli w globalnym ładzie. Nie będzie to proces szybki ani bezkolizyjny. Tyle że bez wskazania realnej alternatywy dla rosyjskich elit władzy i biznesu, zawartej w pakiecie startowym „Rosja po Putinie” obecna konfrontacja będzie eskalowała bez końca.

Najnowsze