3.9 C
Warszawa
niedziela, 22 grudnia 2024

Niedźwiedź w uścisku smoka

Tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę stało się jasne, że Moskwa działa w porozumieniu z Pekinem, po uprzednim zagwarantowaniu sobie co najmniej przyjaznej neutralności dalekowschodniego mocarstwa. Interes Rosji wydaje się tu oczywisty: odbudowa imperium, o czym trudno marzyć bez kontroli nad Ukrainą. 

Na to nakładają się osobiste ambicje starzejącego się, blisko 70-letniego Władimira Putina, który po ponad dwóch dekadach dyktatorskich rządów najwyraźniej uznał siebie za skrzyżowanie Iwana Groźnego, Piotra I Wielkiego i Józefa Stalina, postanawiając zapisać się w historii jako wskrzesiciel „russkowo mira”, który zagwarantował Rosji należną jej pozycję w kształtującym się wielobiegunowym świecie.

A gdzie w tym wszystkim jest interes Chin? W wasalizacji Rosji. Chiny postanowiły wykorzystać rosyjską imperialną paranoję, by popchnąć Moskwę do wojny, która skompromituje ją przed światem i za którą Rosja zapłaci niewspółmierną do efektów militarną, gospodarczą i polityczną cenę. Rosja już skompromitowała się militarnie, nie będąc w stanie szybko pokonać teoretycznie wielokrotnie słabszej Ukrainy. Blitzkrieg, w wyniku którego w ciągu dwóch dni miał być zajęty Kijów, a ukraińskie państwo posypać się jak domek z kart, zamienił się w uporczywe walki. To zaś dało czas Zachodowi na uzgodnienie dotkliwych sankcji i złamanie oporu rosyjskiego „konia trojańskiego” w UE i NATO, czyli Niemiec. USA i NATO nawet pod przewodnictwem „śpiącego Józia” Bidena nie mogły sobie pozwolić na utratę twarzy (zwłaszcza po żałosnej rejteradzie z Afganistanu), chociażby ze względu na rywalizację z Chinami. Tak właśnie działa słynne „deep state” – niezależnie od tego, jaki pajac urzęduje w Białym Domu, ktoś musi ogarniać amerykańskie interesy. No i wreszcie gospodarka – w chwili, gdy piszę te słowa, uruchomienie Nord Stream 2 oddala się na „święty nigdy”, rosyjskie banki zostały odcięte od świata, zamrożono zagraniczne aktywa Centralnego Banku Rosji, moskiewska giełda i rubel pikują do dna, podobnie jak ratingi, Rosjanie rzucili się do bankomatów, by wymienić ruble na euro i dolary, a w powietrzu wisi całkowite wykluczenie Rosji z systemu SWIFT. Kto pozostał Rosji? Chiny, które na dodatek wzmogły presję, wstrzymując się od głosu i nie biorąc otwarcie strony Rosji na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Podsumowując, to Pekin stał się jedynym liczącym się aliantem Rosji, uzależniając ją od siebie i sprowadzając do roli zaplecza surowcowego chińskiej gospodarki – stacji benzynowej, dostarczyciela gazu i co tam jeszcze Pekinowi będzie potrzebne. Rosyjski niedźwiedź został tak mocno opleciony ogonem Wielkiego Smoka, że ani zipnie.

Jednak Chiny mogły być zainteresowane agresją na Ukrainę z jeszcze jednego powodu: zapewnienia bezpieczeństwa dla Nowego Jedwabnego Szlaku, na trasie którego Ukraina jest jednym z kluczowych państw tranzytowych. A tutaj akurat Ukraina popełniła w ostatnich miesiącach niewybaczalny błąd, który mógł rozsierdzić towarzysza Xi Jinpinga: zablokowała kolejowy tranzyt chińskich towarów przez swoje terytorium. Pisałem tu niedawno o tym, ale pokrótce zrekapituluję. 30 listopada 2021r. Koleje Ukraińskie (co ciekawe, zarządzane przez Deutsche Bahn) wprowadziły embargo na kolejowy tranzyt do Polski towarów z 15 państw – tym Chin, Rosji i Kazachstanu – blokując tym samym strategiczną szerokotorową magistralę LHS wiodącą do śląskiego terminalu w Sławkowie. Na początku lutego zaś strona ukraińska wzmogła jeszcze nacisk na Polskę, zarządzając całkowitą blokadę na przewóz do Polski towarów wagonami ukraińskich kolei. Wszystko z powodu sporu o zezwolenia dla ukraińskich TIR-ów. W 2018 r. obniżyliśmy limity dla ukraińskiego transportu samochodowego z 200 tys. do 130 tys. zezwoleń, by następnie wskutek ukraińskich protestów podwyższyć go do 160 tys. Spór jednak trwał, gdyż Ukraińcy żądali przywrócenia w pełni dawnego limitu – rzecz się rozbijała zatem o wciąż „brakujące” 40 tys. zezwoleń. Koniec końców, strona polska ugięła się przed ukraińskim szantażem i tuż przed wybuchem wojny zgodziliśmy się na spełnienie żądań, w zamian za co Kijów przywrócił połączenia towarowe.

Spójrzmy teraz na tę awanturę oczyma Chin. Jakieś z ich punktu widzenia kompletnie niepoważne państewko swoimi działaniami zrywa odbudowywane z trudem po pandemii łańcuchy dostaw, blokuje Jedwabny Szlak na strategicznym kierunku, chińskie towary kisną w wagonach – i to z powodu czego? Jakichś zezwoleń dla swoich ciężarówek? Nie zdziwiłbym się więc, gdyby Chiny zapaliły Rosji zielone światło do agresji w zamian za gwarancję, że Ukraina pod jej rządami stanie się państwem obliczalnym i nie będzie wycinała takich numerów. Poniekąd więc Chiny walczą na Ukrainie rosyjskimi rękami o bezpieczeństwo swoich przesyłów towarowych. Tyle że… no właśnie, miało być szybko, a nie jest – przeciągające się walki są Chińczykom również nie na rękę. A zatem, jeżeli Zachód chce skończyć tę wojnę, to powinien rozmawiać z towarzyszem Xi Jinpingiem.

FMC27news