Wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka zapowiedział, że firmy, które kupują drewno po niższych cenach w kraju i sprzedają je drożej za granicą, stracą preferencje. „Czasy taniego drewna skończyły się bezpowrotnie” – oświadczył wiceminister.
Przemawiający w Sejmie wiceminister środowiska przyznał, że zapotrzebowanie na drewno jest obecnie “gigantyczne”. To m.in. wynik tego, że eksport ze Wschodu został praktycznie zahamowany.
Dotychczas z kierunku wschodniego sprowadzano co roku ok. 2 mln m3 tzw. zrębów, które wykorzystywała energetyka oraz ok. miliona metrów sześciennych drewna do produkcji.
„Obecnie podaż jest znacznie niższa niż popyt, co sprawia, że w niektórych regionach toczy się prawdziwa wojna o drewno” – podkreślił wiceminister.
Siarka dodał, że przedsiębiorcy sami podbijają ceny surowca, przekraczają stawki ofertowe Lasów Państwowych o 300-500 zł za m sześc. “Czasy taniego drewna za 200-210 zł za metr sześcienny skończyły się bezpowrotnie” – powiedział wiceminister i zaznaczył, że uregulowanie tego rynku do końca nie jest możliwe.
„Nie mamy instrumentu, który pozwoliłby zablokować eksport do Niemiec” – wskazał Siarka, ale zapowiedział, że firmy, które kupują drewno po niższych cenach do produkcji lokalnej, ale sprzedają je drożej za granicą, stracą preferencje.
Źródło: PAP