Od 1 lipca nie ma już w Polsce tajemnicy bankowej.
Przy okazji przegłosowywania „Polskiego ładu” rząd Mateusza Morawieckiego wprowadził drobną z pozoru zmianę. Do tej pory, aby urząd skarbowy mógł otrzymać dostęp do konta osoby fizycznej, musiała mieć ona postawiony zarzut przestępstwa. Teraz ten wymógł zniknął. Zmiana przepisów polega na zastąpieniu wyrazu „podejrzany” (czyli ten, któremu postawiono zarzuty) wyrazami „osoba fizyczna”, ponieważ na etapie wszczęcia postępowania karnego skarbowego „w sprawie” nie występuje jeszcze podejrzany. Teraz każdy naczelnik urzędu skarbowego będzie mógł mieć wgląd w rachunek każdego obywatela. Nie będzie musiał nawet tłumaczyć, dlaczego chce takowy wgląd. Po prostu będzie otrzymywał dostęp. Pozwoli to urzędom skarbowym „szukać haków” na obywateli.
Każda transakcja może być użyta przeciwko tobie!
Ważne, aby zdać sobie sprawę, że oznacza to, iż każda transakcja, której dokonujemy na naszym koncie, może być użyta przeciwko nam. Na amerykańskich filmach policjanci, gdy zatrzymują przestępcę, muszą wypowiedzieć słynną formułkę Mirandy. To prawo od nazwiska przestępcy, który musiał mieć powtórzony proces, bo policjanci nie powiedzieli mu, że ma prawo milczeć, a cokolwiek powie, może być użyte przeciwko niemu.
Po pierwsze każda transakcja „na czarno”, która przechodzi przez konto, może zostać wykryta. Dość powszechne w Polsce jest niezgłaszanie najmów do urzędu skarbowego, szczególnie krótkotrwałych. Często, mimo że transakcja jest nielegalna, to wpłaty dokonywane są na rachunki bankowe – teraz to prosty sposób na zarzuty.
Problemami są również duże przelewy między ludźmi. Jeżeli kwota przekroczy 50 tys. zł, to podatnik będzie musiał udowadniać, iż był to przelew legalny. Duża część osób może, nie znając prawa, stwierdzi, że była to przysługa lub sprzedaż czegoś. A jeżeli przysługa, to mieliśmy do czynienia z odpłatnym świadczeniem pracy, które powinno być zgłoszone do ZUS. A z kolei, jeśli doszło do sprzedaży czegoś, to trzeba sprawdzić, czy był to jednostkowy przypadek. Jeśli takich transakcji było kilka, to już mamy kolejny problem ze skarbówką: brak rejestracji działalności gospodarczej, czyli omijanie prawa.
Jeżeli ktoś będzie bronił się, że to była darowizna, ale nie wpisał tego do tytułu przelewu, to również ma problem. To prawo to zwyczajny kolejny bat na ludzi w rękach władzy.
W grę wchodzi również szukanie dochodów, które Polacy osiągają za granicami Polski.
– Oczywiście prawo karne ma wyśrubowane warunki dla takiej sytuacji i nie każda osoba, której działaniami się interesuje organ państwa, ma stawiane zarzuty. Wiele postępowań w sprawie (ad rem) kończy się umorzeniem – komentował już kilka miesięcy temu Maciej Hadas, doradca podatkowy, partner w Grant Thornton. – Można więc zadać sobie pytanie, po co ustawodawca daje organom państwa tak szerokie kompetencje? Czy naprawdę jest uzasadnione tak poważne ingerowanie w sferę prywatności obywateli, żeby fiskus mógł pozyskiwać dane z rachunków bankowych od każdej osoby fizycznej, której nawet jeszcze nie postawiono żadnych zarzutów? – dopytywał Hadas.
Polak na cenzurowanym
Oprócz tego, że trzeba zacząć się pilnować czy przestrzega się prawa podatkowego w stu procentach (uczciwi nie mają się czego bać, jak mówią politycy rządzącego PiS), to pozostają jeszcze kwestie biznesowe i prywatne.
I tak dzięki takiemu wglądowi można szybko ustalić, z czego dana firma się utrzymuje. Po ile dokonuje zakupu konkretnych surowców lub ile płaci za usługi. To zaś daje wiedzę urzędnikom skarbowym, która pozwala założyć konkurencyjną firmę, albo wywrzeć nacisk na konkurentów, aby taką firmę „docisnąć”, czyli zmusić właściciela do określonego zachowania lub zwyczajnie zniszczyć mu biznes.
Są też prywatne materiały kompromitujące. Dzięki wejściu na konto urzędnik skarbowy może wiedzieć np. że słynący z gorliwych katolickich poglądów polityk po godzinach spędza czas w klubach z rozebranymi paniami lub w agencjach towarzyskich. Wystarczy, że za ich usługi płaci kartą.
Rząd się broni, że urzędy skarbowe będą domagały się takich informacji, jeżeli już jakieś postępowania się toczą, a uzyskane dane będą chronione tajemnicą postępowania skarbowego. To oczywiście tylko słowa, bo tak naprawdę zrobiono gigantyczną lukę w przepisach.
Czy można się jakoś bronić?
Po pierwsze, najlepiej nie prowadzić żadnych kont w polskich bankach. Jeżeli prowadzimy konto poza Unią Europejską, to polskie służby skarbowe nie uzyskają do niego wglądu w tak prostych sprawach. Problemem jest jednak oczywiście to, że takie rozwiązanie jest kosztowne. Przelewy za granicę kosztują.
Są jednak relatywnie tanie rozwiązania np. w bankach lub instytucjach finansowych działających na terenie Wielkiej Brytanii. Z jednej strony to blisko nas, ale po opuszczeniu Unii Europejskiej jest to już zupełnie inny system bankowy.
Nie ma oficjalnych szacunków, ale specjaliści z branży uważają, że przynajmniej 250 tys. Polaków już korzysta z brytyjskich banków i instytucji parabankowych. Dla części z nich to sposób na ominięcie egzekucji komorniczych. Pozwala im to mieć zasoby finansowe, których nie może zająć komornik.
Teraz można spodziewać się kolejnej ucieczki, osoby ceniące sobie prywatność nie mogą już bowiem spokojnie korzystać z polskich banków. Każdy musi sam zadecydować, ale jeżeli ceni sobie prywatność, to otworzenie konta w jednym z banków z krajów Unii Europejskiej lub Wielkiej Brytanii jest celowe.
– Nie tylko stanowi zagrożenie dla naszych praw i wolności obywatelskich, ale jest poważnym naruszeniem tajemnicy bankowej. Można mieć nawet obawy, czy nie będzie stanowiło to nowe prawo jakiejś furtki do patologii, gdzie wszczynane postępowania karne ad rem będą mogły być wykorzystywane do zbierania informacji o operacjach bankowych obywateli, którym nikt nigdy nie postawi żadnego zarzutu popełnienia przestępstwa/wykroczenia. Kto da gwarancje, że nowe prawo nie będzie nadużywane? – pytał cytowany już doradca podatkowy Maciej Hadas.
Gdy rozpętała się burza po uchwaleniu nowego prawa, to ministerstwo finansów ogłosiło, że rozważy zmianę prawa. Tak naprawdę tylko zdecydowane działania i protesty mogą resort finansów zmusić do zmiany tego szkodliwego działania.
– Ta potrzeba uzyskania od razu danych z banku osoby fizycznej jest oczywistym zachwianiem sytuacji prawnej pomiędzy potężnym państwem, które może wszystko, a obywatelem, który w konfrontacji z państwem nie ma szans na obronę. Pojawiają się także opinie, że cnota nie boi się krytyki, a boi się tylko ten, który ma coś na sumieniu. Takie głosy niestety są opiniami, które nie odróżniają delikatnej granicy pomiędzy tym, co państwu wolno żądać w imię obrony uzasadnionych interesów państwa, a tym, co jest już zagrożeniem dla praw i wolności obywatelskich – oburzał się doradca podatkowy Maciej Hadas.
Dlatego doradzamy: jeśli szanujesz prywatność, zacznij korzystać z zagranicznych banków. Kiedy w Polsce ten protest zostanie dostrzeżony, władza błyskawicznie wycofa się ze złego prawa.