Do końca roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce wprowadzić ustawę, która zagwarantuje twórcom dopłaty do ubezpieczeń społecznych, ale także nałoży opłatę reprograficzną m.in. na komputery, tablety i czytniki e-booków. Zdaniem ekspertów może być ona jednak sprzeczna z unijnymi przepisami.
Od połowy lat 90. Opłata reprograficzna była uiszczana przez producentów oraz importerów sprzętu elektronicznego, kserokopiarek, skanerów i drukarek. To „rekompensata za straty”, jakie twórcy ponoszą w związku z kopiowaniem ich utworów.
Teraz opłata reprograficzna ma wynosić od 1 do 4 proc. cen brutto objętych nią urządzeń i produktów. Resort kultury szacuje, że przychody z tego tytułu wyniosą 565 mln zł rocznie.
49 proc. zebranych środków ma trafić na finansowanie dopłat do ubezpieczeń społecznych dla twórców.
Jednak zdaniem dr. hab. Rafała Sikorskiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu może być to sprzeczne z przepisami unijnymi. Podczas konferencji zorganizowanej 5 lipca na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie dr Sikorski podkreślał, że przeznaczenie środków pozyskiwanych z opłaty reprograficznej jest ściśle zdefiniowane w przepisach Unii Europejskiej.
„Służy ona wyłącznie rekompensacie powstałej z tytułu kopiowania utworów na prywatny użytek. Wykorzystanie jej w innym celu, które proponuje się dziś w kraju, jest sprzeczne z prawem unijnym” – podkreślił ekspert w dziedzinie prawa autorskiego.
Również Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska alarmuje, że takie rozwiązanie może być sprzeczna z unijnymi przepisami.
– Idea dopłat do ubezpieczeń społecznych jest szczytna, ale nie rozumiemy, dlaczego z tego powodu konsumenci mają więcej płacić za czytnik e-booków lub komputer – przekonuje i dodaje, że opłata reprograficzna nie powinna być przeznaczona na ubezpieczenia społeczne twórców, bo jest to rekompensata, jaką ponoszą z tytułu legalnego kopiowania ich twórczości na użytek prywatny.
Źródło: Press