13.9 C
Warszawa
środa, 3 lipca 2024

Zmiana definicji zgwałcenia

Adw. Agnieszka Walczak rozmawia z adw. Kamilą Ferenc, obrończynią praw człowieka, w szczególności praw kobiet, współzałożycielką Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu im. Margarete Hodgkinson, wiceprezeską Zarządu i prawniczką Fundacji Federa, sędzią Trybunału Stanu oraz Adwokatką Roku 2023.

A. W.: Czy aktualna definicja zgwałcenia stoi po stronie praw kobiet, czy wręcz przeciwnie?

W polskim prawie na pierwszy rzut oka mamy ochronę przed przemocą seksualną. Jest temu poświęcony cały rozdział, aczkolwiek jego nazwa wskazuje na nie do końca właściwe rozłożenie akcentów, bo traktuje o przestępstwach przeciwko „wolności seksualnej i obyczajności”, a nie po prostu o przestępstwach przeciwko autonomii cielesnej i seksualnej, o seksualnej godności człowieka. Sugeruje to, że być może owe przestępstwa są problemem dla komfortu w sferze obyczajności, dobrych zwyczajów, zasad współżycia społecznego; mniej jest koncentracji na osobie pokrzywdzonej. Natomiast, rzeczywiście, przestępstwo zgwałcenia jest penalizowane w polskim kodeksie karnym. Jego definicja opiera się na tym, że współżyciu seksualnemu czy wykonaniu innej czynności seksualnej bądź spowodowaniu, że ktoś taką inną czynność seksualną wykona, musi towarzyszyć wystąpienie przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu. Czyli żeby stwierdzić, że doszło do przestępstwa zgwałcenia, należy doszukać się jednej z tych okoliczności.

I można byłoby powiedzieć, że w porządku – chronimy kogoś przed przemocą, podstępem, przed tym, że w taki sposób dana osoba zostanie doprowadzona do tego, że odbędzie się niechciany stosunek seksualny czy inna czynność seksualna. Tyle tylko, że w praktyce właśnie ten brak chęci, ten brak woli osoby pokrzywdzonej, żeby w takim akcie seksualnym uczestniczyć, nie jest w pełni dostrzegany czy szanowany, ponieważ w praktyce polskiego wymiaru sprawiedliwości, w praktyce organów ścigania, bardzo często, żeby stwierdzić, że jedna z tych okoliczności, jedno z tych znamion (przemoc, podstęp, groźba bezprawna) wystąpiło, szuka się ich wystąpienia w zachowaniu i w reakcji samej ofiary. Szuka się tego, czy obrona miała miejsce i czy była wystarczająco aktywna (bo jeżeli spotykamy się z przemocą, to przecież się bronimy, krzyczymy, próbujemy wydrapać oczy sprawcy, próbujemy uciekać, próbujemy uderzać w coś, zawiadomić osoby postronne). Natomiast kwestie przestępstw na tle seksualnym są bardzo specyficzne. To dotyczy bardzo newralgicznej, wrażliwej sfery życia. I tutaj te reakcje bywają różne.

Za mało jest namysłu nad tym, co jest istotą zgwałcenia.

Co jest istotą zgwałcenia?

To, że ktoś nie chce odbyć stosunku seksualnego. Nie ma na to zgody. Inną kwestią jest jeszcze to, czy ją wyraża, czy nie, albo jak ją wyraża.

I nad tym trzeba się pochylić. Tego dzisiaj w tych przepisach brakuje.

Jaki jest zamysł na zmianę definicji zgwałcenia?

Procedowany obecnie w Sejmie (na etapie drugiego czytania) projekt zmiany kodeksu karnego ma na celu dostosowanie go do wymogów tzw. Konwencji Antyprzemocowej (Konwencji Stambulskiej), która wymaga uzależnienia bytu przestępstwa zgwałcenia od tego, czy stwierdzono brak występowania zgody na stosunek seksualny, czy czynności seksualnej. Taki wymóg obecny jest też w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Pierwszym kamieniem milowym w tym orzecznictwie był wyrok M.C. przeciwko Bułgarii – sprawa bułgarskiej 14-latki zgwałconej przez dwóch mężczyzn (warto przy tym zaznaczyć, że w Bułgarii momentem, od którego legalne jest współżycie seksualne, jest 14. rok życia, w Polsce 15.). W bułgarskiej sprawie doszło do przełamania autonomii cielesnej i do zgwałcenia. Jednak tamtejsze organy wymiaru sprawiedliwości stwierdziły, że brak wystarczającej obrony pokrzywdzonej przemawiał za tym, że do tego zgwałcenia nie doszło. W związku z tym Europejski Trybunał Praw Człowieka, który zajął się tą sprawą, podkreślił, że pierwszą rzeczą, o której trzeba pomyśleć, którą trzeba sprawdzić, to czy była zgoda stron, które biorą udział w stosunku seksualnym, na jego podjęcie i kontynuację. Ta zgoda może być wyrażona na różne sposoby.

Panowie powiedzą: no tak, ale co teraz? Będziemy odbierać oświadczenia na piśmie, że kobieta chce iść do łóżka? – mówiąc już tak zupełnie wprost.

Jeżeli ktoś ma wątpliwości, bardzo się boi, to nie ma tutaj dużych przeciwwskazań: te usługi są ogólnodostępne. Natomiast prawda jest taka, że wszystko zależy od zażyłości, kontekstu, okoliczności.

Jeżeli ktoś się bardzo dobrze zna i zna swoje reakcje, zna swoje zwyczajowe zachowanie w pewnych relacjach, bo na przykład nie jest pierwszy raz w sytuacji, kiedy współżyje seksualnie z daną osobą, to pewne rzeczy są po prostu dorozumiane, wynikają z mowy ciała. Natomiast kiedy osoby nie znają się, muszą trochę bardziej zadbać o odebranie tej zgody bardziej wprost. Przy czym osoby, które są pod wpływem środków odurzających zmniejszających świadomość, nie są w stanie udzielić albo są w stanie udzielić tylko pozornie taką zgodę. To nie znaczy, że pod wpływem takich środków czy pod wpływem alkoholu w ogóle nie można już nigdy uprawiać seksu. Niemniej musi być jakiś dodatkowy element, który potwierdzi, że osoba „pod wpływem” tego chce i jest możliwe, żeby wyraziła taką zgodę. Osoby chcące w takiej sytuacji współżyć muszą się bardzo dobrze znać i muszą mieć to wcześniej przećwiczone, przegadane. Natomiast jeżeli widzimy osobę, która się – mówiąc obrazowo – przelewa przez ręce, to jest to oczywiste, że nie jest w stanie pokierować swoim postępowaniem. Podobnie jest z pewnymi stanami choroby psychicznej, choćby przemijającej, czy niepełnosprawności intelektualnej. To też nie znaczy, że te osoby nie mogą uprawiać seksu, ale trzeba dołożyć dodatkowego starania, żeby upewnić się, czy jest wystarczająca świadomość i możliwość wyrażenia zgody. Projekt, który został złożony do Sejmu i trafił do drugiego czytania, wprowadza termin świadomej, dobrowolnej zgody. Należy jednak podkreślić, że nie znosi on konstytucyjnego domniemania niewinności. Wciąż to oskarżenie musi udowodnić oskarżonemu sprawstwo i winę. Zmianie mają jednak ulec okoliczności, które będzie badał sąd.

Tylko „tak” oznacza zgodę.

I na tym buduje się  definicję przestępstwa w art. 197 §1 kodeksu karnego. Słowem, znikają znamiona przemocy, groźby i podstępu, a pojawia się koncepcja, że kiedy brakuje świadomej i dobrowolnej zgody, to wtedy dochodzi do zgwałcenia.

Opracowała Beata Tomczyk

ZOBACZ MATERIAŁ VIDEO

Najnowsze