3.3 C
Warszawa
niedziela, 24 listopada 2024

Za co zapłaciliśmy Tomaszowi Lisowi ponad pół miliona?

1,8 mln zł trafiło w ciągu 4 lat do mediów związanych z Tomaszem Lisem z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W tym ponad 565 tys. zł do należącej do niego spółki wydającej NaTemat.pl oraz INNPoland.pl, tuż po tym jak ten drugi portal został uruchomiony.

 Narodowe Centrum Badań i Rozwoju jest agencją wykonawczą Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Do życia powołane zostało u schyłku pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości, latem 2007 r. Z założenia mało być jednostką realizującą zadania z zakresu polityki naukowej, naukowo-technicznej i innowacyjnej państwa. Jesienią 2010 r. nastąpiła reforma nauki, która dała NCBR większą swobodę w dysponowaniu środkami finansowymi „w ramach strategicznego programu badań” – czytamy na stronie agendy. Ponadto „1 września 2011 roku NCBR poszerzyło zakres swojej działalności o nowe inicjatywy i możliwości”. Jego działalność finansowana jest oczywiście ze środków Skarbu Państwa oraz funduszy unijnych. W 2016 r. NCBR wydać ma aż 8 mld zł.

Słoik z miodem

 

W praktyce NCBR stało się (obok spółek Skarbu Państwa) jednym z największych źródeł finansowania pieniędzmi podatnika prywatnych mediów. O ile w 2011 r. na media wydano „tylko” 367, 6 tys. zł, o tyle rok później kwota ta urosła do 3,51 mln zł. W 2013 r. na media wydano 3,2 mln zł, a w dwóch ostatnich latach rządu PO odpowiednio 4,7 mln zł i 4,6 mln zł.

Tylko w 2015 roku Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wydało 412,8 tys. zł na należące do Tomasza Lisa portale INNPoland i NaTemat.pl. Rok wcześniej, na uruchomiony niecały miesiąc przed końcem roku portal INNPoland, wydano z pieniędzy podatnika 153 tys. zł. Absurdalności wykupywania kampanii informacyjnej w dopiero co powstałym medium nie trzeba tłumaczyć. Było to zwyczajne dofinansowanie start-upu Tomasza Lisa pieniędzmi podatników.

Jeszcze większe pieniądze przeznaczono na prowadzony przez Tomasza Lisa tygodnik „Newsweek”. W 2015 r. do Media Impact Polska (zajmująca się obsługą reklamową spółka powstała z połączenia biur reklamy Grupy Onet.pl, Zumi i Ringier Axel Springer Polska) na reklamę w tygodniku Tomasza Lisa wydano ponad 454 tys. zł. W 2014 r. 42,5 tys. zł (plus 147 tys. zł dla wydawnictwa Ringier Axel Springer Polska). Rok wcześniej na Ringier Axel Springer Polska wydano 257,3 tys. zł. W pierwszym roku urzędowania Lisa na stanowisku naczelnego „Newsweeka” – 2012 r. do spółki Media On trafiło 325 tys. zł na zakup reklam w „Newsweeku”.

Równie zawrotne kwoty z NCBR trafiały do spółek reklamowych pozostałych mediów sprzyjających poprzedniej ekipie rządzącej. W 2015 r. należące do wydawcy „Gazety Wyborczej” Agory – Radio TOK FM dostało 644,5 tys. zł, tygodnik „Polityka” 114 tys. zł. Co ciekawe „Polish Science Voice” dodatek do niszowego anglojęzycznego tygodnika „The Warsaw Voice”, aż 600 tys. zł. W 2014 r. Radio TOK FM i Radio Złote Przeboje (znów Agora) dostało 328 tys. zł. Na reklamy w TVN zaś poszło ponad 738 tys. zł. Podobnie było w 2013 r., gdy TVN dostał 700 tys. zł, a „Agora” na „Gazetę Wyborczą” około 290 tys. zł.

Absurdalność dotacji dla mediów i jej brak związku z realiami pokazuje nie tylko jednostronny dobór przekaźników medialnych (tylko media wspierające rząd PO), lecz także sposób wydawania pieniędzy. W 2012 r. reklamy w TVP Info kupiono za 1,6 mln zł za pośrednictwem firmy Cerok Sp. z o.o. W kolejnym roku pośrednikiem do TVP Usługi Medialne Na.To – Tomasz Napierała za 891 tys. zł. Dopiero w 2014 r. z TVP nawiązano bezpośrednią współpracę. W 2015 r. wydano również 260,7 tys. zł na promocję w niszowym miesięczniku Bloomberg Businessweek należącym do Gremi Business Communication, spółki Grzegorza Hajdarowicza. Sprzedaż pisma oscyluje między 1-2 tys. egzemplarzy i w żaden sposób nie koresponduje z budżetem wydanym przez NCBR.

G1

G2

G3

G4

G5

Częściowa kontrola

Kontrolę wydawania przez NCBR pieniędzy przeprowadziło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Nie badano jednak zasadności wydawania pieniędzy na konkretne media, a projekty dofinansowania biznesu. Kontrolerzy stwierdzili m.in. działanie w konflikcie interesów (beneficjenci sami opiniowali dla siebie dotacje), podpisywanie umów, chociaż nie było na nich funduszy. MNiSW zamierza w sprawie tych nieprawidłowości zawiadomić prokuraturę. Według kontrolerów NCBR otrzymało jednak ocenę „pozytywna z nieprawidłowościami”. Bez żadnego badania widać, że pieniądze na promocję programów NCBR były wydawane według klucza politycznego, a nie merytorycznego.

Czy można dziwić się np. furii, z jaką Tomasz Lis zwalcza obecny rząd, skoro zmiana władzy, tylko w wypadku kontraktów z NCBR kosztowała jego spółkę około pół miliona złotych? Czy możemy poważnie traktować jego słowa o zagrożonej demokracji? Przy takich dotacjach nietrudno tworzyć nowe media i być „człowiekiem sukcesu”. A słowa tych, którzy modlą się o powrót „ojczyzny dojnej”, za które przepraszał prezydent Andrzej Duda, wydają się jak
najbardziej aktualne.

FMC27news