2 C
Warszawa
piątek, 27 grudnia 2024

Zatrute jabłuszko

Producenci celowo obniżają jakość swoich produktów.

Pod koniec 2017 roku firma komputerowa Apple przyznała się, że obniża wydajność swoich starych telefonów. O takie działania podejrzewana była już od lat. Jak tłumaczyła zdenerwowanym klientom, te działania wynikały… z troski o użytkowników.

Na amerykańskiego giganta na rynku IT posypały się gromy oraz lawina pozwów. To jednak nie pierwszy tego typu przypadek. Planowane ograniczanie niezawodności produktów to zjawisko znane od prawie wieku. Firmy sprzedając szybko starzejące się produkty, chcą zmusić klientów to kupowania kolejnych, nowych urządzeń.

Spisek żarówkowy

W 2010 roku hiszpańska telewizja wyemitowała film dokumentalny pt. „Spisek żarówkowy”. Tytuł nawiązywał do spotkania ich największych producentów w Genewie w 1924 roku.

Na początku lat 80. XIX wieku do powszechnej sprzedaży trafiła wynaleziona kilka lat wcześniej żarówka. Pierwsze modele działały ok. 1500 godzin. Do czasu powstania kartelu „Phoebus”, działały nawet ok. 2500 godzin. Jego członkowie uznali jednak, że długa żywotność produktu nie jest w ich interesie. W 1925 roku zawiązany został „Komitet 1000 godzin”, którego celem było obniżenie żywotności żarówki do 1000 godzin.

Jak ujawnił rozmówca autorów dokumentu „Spisek żarówkowy”, historyk Helmut Hoge, obniżenie do 1000 godzin przeciętnej żywotności żarówki było jednym z celów kartelu.

Drugą odsłoną „spisku żarówkowego” mogliśmy obserwować kilka lat temu, gdy mieszkańcy Unii Europejskiej zmuszeni byli zastąpić tradycyjne żarówki, energooszczędnymi – czyli tzw. świetlówkami. Te zaś są rozwiązaniem pośrednim między tradycyjnym a oświetleniem typu LED. Dlaczego władze UE nie opóźniły wycofywania ze sprzedaży tradycyjnych żarówek, by konsumenci kupili od razu te typu LED?

Łukasz Michalik z „Wirtualnej Polski” wskazywał, że firmy muszą odzyskać pieniądze, które inwestują w opracowywanie technologii. Oznacza to, że „produkt pośredni” (czyli ten między tym, z którego korzystamy obecnie, a najnowszym, opracowanym przez inżynierów i naukowców), też musi znaleźć nabywców.

– Dwie wielkie firmy (holenderski Philips i niemiecki Osram – red.) zrozumiały, że świat przesiądzie się na LEDy, a wcześniej przez lata wydały miliardy na rozwijanie technologii świetlówkowych. Próbując ograniczać straty, przeforsowały w Brukseli prawo, które wymusi zmianę żarówek na świetlówki. W ten sposób odzyskają część środków, zanim technologiczna rewolucja nastąpi sama – twierdził Piotr Stasiak z tygodnika „Polityka”.

Oprócz drenowania kieszeni konsumentów cierpi też środowisko, uginające się od nadmiaru śmieci, których oficjalna utylizacja kosztuje fortunę.

Applegate

O tym, że umyślne postarzanie produktu nie dotyczy tylko żarówek, pokazały przykłady z branży IT. Szczególną rolę odgrywa tu firma Apple, którą kilkukrotnie przyłapywano na tego typu praktykach. Pierwsza zakończyła się olbrzymim skandalem.

Jak informował Onet w tekście „«Spisek żarówkowy», czyli dlaczego twój telewizor zepsuje się zaraz po upływie gwarancji”, gdy na rynek trafiły pierwsze odtwarzacze muzyki iPod, okazało się, że ich bateria była obliczona na krótką żywotność. Jednak w efekcie zdarzało się, że baterie przegrzewały się i doszło nawet do kilku do pożarów. Na Apple posypały się gromy, a rząd Japonii wytoczył firmie proces (w efekcie firma wymieniła baterie na nowe).

Pod koniec 2017 roku wyszło na jaw to, o co firmę podejrzewali od lat konsumenci. Apple celowo obniżało wydajność starszych telefonów iPhone (zbiegało się to z premierami nowego sprzętu). Gdy firma przyznała się do tej praktyki, tłumaczyła to tym, że chciała, by ich stare produkty działały na zużytych akumulatorach…

Konsumenci zgłaszali, że ich telefony potrafiły się wyłączać i działały niestabilnie. To miało być powodem, dla którego Apple wprowadziło ograniczenie mocy procesorów. Czyli telefony działały tak, by nie osiągać wydajności, która wymagała większej mocy i obciążała akumulator.

Konsumenci nie byli jednak jasno poinformowani, że wydajność zakupionego sprzętu jest celowo obniżana (a to może nakłaniać do kupna nowego telefonu).

– Podczas każdej konferencji nowego produktu Apple z dumą informuje o tym, że nowy procesor jest ileś tam razy lepszy od poprzedniego, co sprawia, że telefon działa szybciej. Później te same informacje można znaleźć na stronie produktu, czyli są to oficjalne dane i cechy urządzenia, które sprzedaje Apple. Klient ma prawo na podstawie takich informacji podejmować decyzję zakupową. A producent jest zobowiązany do wywiązania się ze swoich obietnic. Jeśli zatem Apple po kilku(nastu) miesiącach postanowi obciąć wydajność procesora, ponieważ w telefonie zestarzał się już akumulator, to jest to działanie jak najbardziej naganne. A klient może i powinien je reklamować. Apple co prawda daje tylko roczną gwarancję na iPhone’y, ale w Polsce, od 25 grudnia 2014 roku, kupujących chroni nowa ustawa o prawach konsumenta, według której sprzedawca odpowiada za sprzedany towar. Klient ma dwa lata na to, aby zgłosić do niego swoje zastrzeżenia lub reklamacje. Może przy tym zażądać np. zwrotu pieniędzy lub wymiany produktu na nowy, wolny od wad. W tej drugiej sytuacji sprzedawca będzie miał 14 dni na udzielenie odpowiedzi, a jeśli tego nie zrobi, to przyjmuje się, że reklamacja została uznana. Posiadacze iPhone’ów nie starszych niż dwa lata (liczone od momentu zakupu), którzy zauważyli, że ich smartfony zwolniły, mogą w ten sposób próbować reklamować sprzęt u sprzedawcy – ocenił Mateusz Nowak z Spidersweb.pl. Problem, jak się później okazało, miał dotyczyć telefonów iPhone 6, 6SE, 7 i 7SE.

Na reakcję klientów nie trzeba było długo czekać, a na firmę posypały się pozwy. Apple próbowało łagodzić sytuację – na swój sposób. Zaoferowało klientom wymianę akumulatorów… odpłatną, ale po „niższej cenie”.

Nie tylko telefony i żarówki

Eksperci niemieckiej Federalnej Agencji Ochrony Środowiska już w 2015 roku przedstawili raport, z którego wynikało, że w ciągu ostatnich lat znacznie spadła żywotność lodówek, zmywarek czy telewizorów. Średnia żywotność tych ostatnich spadła do ok. 5–6 lat, gdy jeszcze kilka lat temu telewizor wystarczał na ok. 10–11 lat.

To, co zwróciło uwagę innych to fakt, że od lat sprzęt IT ma tak skonstruowane baterie, że nie sposób ich wymienić bez utraty gwarancji, lub za pośrednictwem pomocy technicznej producenta.

Co ważne – w niektórych krajach nielegalnym jest celowe obniżanie żywotności produktu (aby tym samym skłaniać klientów do jego wymiany).

FMC27news