Cristiano Ronaldo zasilił szeregi Juventusu Turyn.
To najgłośniejszy transfer w historii futbolu. Akcje włoskiego klubu biją kolejne rekordy! A pracownicy FIATA czują się oszukani.
100 milionów euro. Właśnie tyle wyłożył mistrz Włoch, by sprowadzić na Allianz Stadium jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu – Cristiano Ronaldo. W ten sposób dobiegł końca dziewięcioletni okres gry Portugalczyka w barwach Realu Madryt. Jeszcze kilka tygodni temu taki ruch transferowy nie był rozpatrywany nawet w sferze dziennikarskich spekulacji. Dziś jest już faktem. We wtorek (10 lipca) na oficjalnej stronie Królewskich pojawiła się informacja: „Real Madryt komunikuje, że, respektując wolę i prośbę wyrażoną przez zawodnika Cristiano Ronaldo, zgodził się na jego transfer do Juventusu”. W dalszej części wiadomości klub wylicza sukcesy swojego byłego zawodnika. „Real zawsze będzie twoim domem” – brzmi emocjonalna końcówka komunikatu.
Maszyna do strzelania goli
O Cristiano Ronaldo słyszał każdy. Większość kojarzy go z gry w Realu Madryt oraz rywalizacji z Leo Messim, broniącym barw znienawidzonej w stolicy Hiszpanii FC Barcelony. Mniej wnikliwi kibice stwierdzą, że Portugalczyk to zawodnik, który strzela dużo bramek, ma mocne uderzenie, sprint porównywany do olimpijczyków biegających na 100 m (w trakcie mundialowego meczu z Hiszpanią Cristiano wykręcił 34 km/h) oraz wyskok, którego nie powstydziłby się zawodnik NBA (5 lat temu, w trakcie meczu Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi United, przy jednym z wyskoków do piłki czubek głowy Ronaldo zawisł na wysokości 3 metrów, akcja zakończyła się golem na wagę zwycięstwa).
To jednak wyświechtane ogólniki. Najpełniej przebieg kariery Portugalczyka na Santiago Bernabeu obrazują liczby. W trakcie 9 lat spędzonych w Madrycie Ronaldo rozegrał 438 spotkań, w których zdobył 451 goli. Tym samym 33-letni piłkarz został najbardziej bramkostrzelnym zawodnikiem Realu w ponad stuletniej historii klubu, wyprzedzając takie legendy jak Raul (323), Ferenc Puskas (193) czy też Alfredo di Stefano (156). W trakcie tego okresu Cristiano zdobył 16 tytułów, wśród nich 4 Puchary Europy, 3 z nich zdobyte z rzędu, a 4 w ciągu ostatnich 5 sezonów. Na poziomie indywidualnym w koszulce Realu Madryt zdobył 4 Złote Piłki, 2 nagrody Th e Best i 3 Złote Buty oraz wiele innych, mniej prestiżowych nagród.
Chłodne relacje z Perezem
Nie dziwi zatem, że prezes Realu Madryt, Florentino Perez, wpisał do kontraktu Portugalczyka kwotę odstępnego w wysokości 1 miliarda euro. Jeszcze kilka tygodni temu każdy klub, który odważyłby się zapukać do biur na Santiago Bernabeu z pytaniem o cenę za Ronaldo, otrzymałby 9-zerową odpowiedź z jedynką na początku. Jak to się zatem stało, że prezes Juventusu i udziałowiec producenta samochodów FIAT w jednej osobie – Andrea Agnelli – kupił jednego najlepszych piłkarzy w historii futbolu za jedyne 100 mln euro? Szczegółów negocjacji zapewne nie poznamy nigdy. Jednak ze strzępek informacji, które na bieżąco przekazują włoskie oraz hiszpańskie media wynika, że to sam zawodnik naciskał na transfer. Motywacje Cristiano wynikały ponoć z naturalnej chęci zmiany otoczenia, osiągnięcia nowych celów w innej lidze, pod skrzydłami nowego trenera i w towarzystwie innych piłkarzy.
Jednak to, co ostatecznie skłoniło 5-krotnego zdobywcę Złotej Piłki do tak zaskakującej decyzji, to ochłodzenie stosunków z prezesem Realu Madryt. Od kilkunastu miesięcy hiszpańskie media regularnie informowały, że Portugalczyk ma za złe Perezowi, że ten nie stawił się za nim podczas sporu zawodnika z hiszpańskim fiskusem. Skarbówka w Madrycie zarzuciła Ronaldo oszustwa podatkowe na kwotę ponad 20 mln euro. Po wielu miesiącach sporów piłkarz ostatecznie wpłacił wymaganą kwotę, jednak w tym czasie jego relacje z szefem Realu ochłodziły się do tego stopnia, że komunikowali się między sobą za pośrednictwem agenta Cristano. Dziennikarze hiszpańskiej „Marki” do tej historii dodają rozgoryczenie zawodnika, spowodowane ciągle odwlekanym w czasie nowym kontraktem.
Po raz ostatni Ronaldo przedłużył umowę z Realem jesienią 2016 roku do 2021 r. Nowe porozumienie gwarantowało mu roczną pensję 20 mln euro. Wówczas taka kwota stawiała go w pierwszej trójce najlepiej zarabiających piłkarzy na świecie (za Messim oraz Carlosem Tevezem). Jednak od tamtego czasu Barcelona zdążyła podpisać nowy kontrakt z Messim, gwarantującym Argentyńczykowi 40 mln euro rocznie, natomiast katarscy właściciele PSG zobowiązali łożyć na Brazylijczyka Neymara 35 mln euro. To uderzyło w ambicje Ronaldo, który w tym samym czasie dokonywał cudów na boisku, co przełożyło się na trzykrotny triumf Realu w Lidze Mistrzów i zdobycie trzech Złotych Piłek. Z jego punktu widzenia propozycja nowego kontraktu była czymś naturalnym.
Juventus
Frustracja Portugalczyka eksplodowała tuż po zwycięskim finale Ligi Mistrzów (maj 2018 r.), kiedy zawodnik, w czasie gdy jego koledzy świętowali triumf, wypowiedział przed kamerami słynne: „gra w Realu była dla mnie cudownym okresem”. Wówczas nikt jednak nie brał na poważnie słów Ronaldo. Nie był to wszak pierwszy raz, kiedy piłkarz ten rzucał bon-moty, sugerujące rychłe odejście z Madrytu. Niedługo po tych słowach rozpoczął się mundial i żale Cristiano zeszły na drugi plan. Pierwsze pogłoski o zainteresowaniu Juventusu wykupieniem z Realu Ronaldo pojawiły się w połowie lipca. Opinia publiczna nie potraktowała ich jednak poważnie, skupiając się w swoich relacjach i komentarzach wyłącznie na mundialu.
Jednak z każdym kolejnym dniem transferowa saga nabierała rozpędu. Najpierw hiszpańskie media poinformowały o telefonicznej rozmowie pomiędzy Ronaldo a trenerem Starej Damy, później z kolei głośno zrobiło się o wizycie agenta zawodnika w biurach na Santiago Bernabeu. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiła się informacja o ofi cjalnej ofercie Juventusu opiewającej na kwotę 100 mln euro. Dziennikarze z Madrytu donosili, że Florentino Perez zaakceptuje propozycję włoskich biznesmenów, pod warunkiem, że Cristiano poinformuje opinię publiczną o powodach swojej decyzji.
ak też się stało. We wtorek (10 lipca) na jednym z portali społecznościowych Portugalczyk napisał: „Mimo wszystko uważam, że nadszedł moment na otworzenie nowego etapu w moim życiu i dlatego poprosiłem klub, by zaakceptował moją sprzedaż”.
Akcje Juve poszybowały
Transferowej sadze bacznie przyglądali się nie tylko kibice i dziennikarze, lecz również akcjonariusze spółki Juventus Turyn. Klub ten jest jednym z nielicznych w Europie, którego akcje notowane są na giełdzie. Od momentu, kiedy pojawiły się pierwsze pogłoski o możliwym transferze Cristiano (połowa lipca) do czasu oficjalnego komunikatu Realu o dopięciu interesu, notowania Starej Damy wzrosły o 36 proc. Analitycy wyliczyli, że podwyżka cen klubowych akcji zrekompensowała z nawiązką koszty transferu. Co ciekawe, oficjalna informacja o zmianie klubu przez Portugalczyka nie wywołała takiej euforii jak wcześniejsze plotki i domysły. To jednak typowy mechanizm dla giełd, w myśl którego „inwestorzy mają w zwyczaju kupować plotki, a sprzedawać fakty”.
Dla księgowych z Juventusu wzrost cen akcji to w tym momencie kluczowa informacja. Wydatek 100 mln euro utworzył potężną wyrwę w klubowym budżecie. Stara Dama nie jest instytucją pokroju PSG czy też Realu Madryt, których prezesi lekką ręką przeznaczają na transfery podobne kwoty. Juventus od kilku lat nieśmiało puka do finansowej czołówki europejskich klubów, jednak wciąż dzieli go od niej przepaść. Według raportu firmy Deloitte „Football Money League 2018” klub z Turynu w minionym roku zanotował dochód w wysokości 406 mln euro, co przełożyło się na 10. miejsce w klasyfikacji najbogatszych drużyn Europy. Dla porównania pierwszy w zestawieniu Manchester United zarobił na czysto 676 mln euro. Tylko o 2 mln mniej zainkasował Real Madryt (2. miejsce).
Kontrowersje wokół pensji
Transfer Cristiano Ronaldo do Realu wywołuje skrajne emocje. Z jednej strony kibice madryckiego klubu zdają sobie sprawę, że Santiago Bernabeu opuszcza żywa legenda, gwarantująca co najmniej 50 bramek w sezonie, z drugiej zaś fani Juventusu zacierają ręce na przyszłe triumfy ich klubu. W całej tej opowieści pojawiają się również głosy krytykujące zarząd Starej Damy. Wypowiadają je zarówno klubowi kibice, dziennikarze, jak i byli piłkarze. Źródłem ich niezadowolenia jest gigantyczna pensja, jaką Andrea Agnelli zagwarantował Portugalczykowi.
Media podają, że roczne wynagrodzenie Ronaldo ma wynieść ok. 30 mln euro na rękę przez cztery lata trwania kontraktu. Tym samym były już gracz Realu, stał się najlepiej zarabiającym zawodnikiem nie tylko Juventusu, ale i całej włoskiej Serie A. Cristiano będzie inkasował blisko czterokrotnie więcej od najlepiej dotychczas zarabiającego zawodnika na Półwyspie Apenińskim – Argentyńczyka Gonzalo Higuaina (7,5 mln), również zawodnika Juventusu. Informacja o zarobkach Ronaldo najbardziej zabolała pracowników Fiata, którzy od 10 lat nie dostali podwyżki, co przy uwzględnieniu inflacji w strefie euro oznacza realny spadek wynagrodzenia o ponad 10 proc.
„Po Higuainie teraz Cristiano Ronaldo? To wstyd. Pensję Cristiano można byłoby przeznaczyć na 200 euro podwyżki dla każdego pracownika” – wyjawił w rozmowie z agencją „La DIRE” Gerardo Giannone, pracownik produkcji z 18-letnim stażem w zakładzie Fiata w Pomigliano D›Arco.