e-wydanie

0.9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Podręcznik karuzeli podatkowej

Jak działały mafie VAT-owskie? „GF” wyjaśnia, w jaki sposób oszuści tworzyli sprawnie działające karuzele podatkowe.

 W czwartek (5 lipca) Sejm podjął decyzję o powołaniu komisji śledczej mającej zbadać działania organów publicznych w okresie od grudnia 2007 do listopada 2015 w związku z wielomiliardowymi stratami budżetu państwa spowodowanymi oszustwami w podatku VAT oraz akcyzie. Już za kilka tygodni obok popularnego w mediach określenia „piramida finansowa” (za sprawą Komisji ds. Amber Gold), pojawi się inny – „karuzela podatkowa”. O ile pojęcie piramidy finansowej jest dla większości Polaków zrozumiałe i nie wymaga szczególnej egzegezy, o tyle karuzela VAT to bardziej zawiłe określenie, na które składa się szereg, mniej lub bardziej, skomplikowanych mechanizmów oraz czynników.

Czym zatem są karuzele podatkowe? Jak dzięki nim oszuści przez lata okradali skarb państwa na setki miliardów złotych? „Gazeta Finansowa” przygotowała krótki „podręcznik”, objaśniający źródła powstania i sposób działania karuzel podatkowych. Odpowiemy również na pytanie, dlaczego oszuści zawsze byli o krok przed fiskusem i gdzie podziały się skradzione miliardy.

Krótka lekcja z VAT-u

Zrozumienie specyfiki działania karuzel podatkowych wymaga wcześniejszego zaznajomienia się z podstawowymi zasadami podatku VAT. Jest to specyficzna danina, której ciężar ponosi ostateczny konsument, jednak w myśl przepisów prawa podatnikami są podmioty, które występują we wcześniejszej fazie obrotu, poprzedzającej sprzedaż towaru lub usługi do finalnego odbiorcy (konsumenta). Co do zasady podatek VAT jest neutralny, co przejawia się prawem do odliczenia podatku naliczonego. W praktyce wygląda to tak, że przedsiębiorca, dokonujący zakupów, mających związek z wykonywaną przez niego działalnością, uzyskuje prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę wynikającą z otrzymanych od kontrahentów faktur VAT.

Nieco inne zasady dotyczą transakcji, w których uczestniczą podmioty spoza Polski. Przykładowo firma, dokonująca sprzedaży na rzecz kontrahenta zarejestrowanego dla celów VAT w innym państwie Unii Europejskiej (jest to tzw. wewnątrzwspólnotowa dostawa towarów – WDT), wystawia fakturę VAT ze stawką 0 proc. Dlaczego? Ponieważ obowiązek zapłaty podatku występuje w kraju, w którym dojdzie do finalnej konsumpcji. Skoro zatem towar opuszcza Polskę i zostaje dostarczony np. do Niemiec, to w takiej sytuacji obowiązek zapłaty VAT-u pojawia się u naszego zachodniego sąsiada.

W tym wypadku niemiecka firma, dokonująca nabycia od podatnika z polski, jest zobowiązana do wykazania w deklaracji podatku należnego, który równocześnie jest dla niej podatkiem naliczonym. Innymi słowy, musi ona wykazać podatek do zapłaty, jednak de facto go nie płaci, ponieważ przysługuje jej odliczenie. W ten sposób zostaje zachowana wspomniana wcześniej zasada neutralności podatku VAT. Z drobnymi różnicami podobne zasady obowiązują w imporcie towarów (z krajów spoza UE). Transakcje wewnątrzunijne oraz z tzw. krajami trzecimi (import/ export) mają fundamentalne znacznie w kontekście funkcjonowania karuzel podatkowych. Można wręcz uznać, że to dzięki opisanym wyżej zasadom oszuści mogli przez lata bezkarnie okradać państwo.

Przepis na karuzelę

Stworzenie sprawnie działającej karuzeli podatkowej wymaga szeregu czynności poprzedzających sam proceder oszustwa. Po pierwsze potrzebne są podmioty uczestniczące w karuzeli. Najczęściej są to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, rzadziej spółki akcyjne lub jednoosobowe działalności gospodarcze. Zarejestrowanie spółki z o.o. nie jest niczym trudnym. Wystarczy pięć tys. zł kapitału zakładowego, wskazanie adresu siedziby oraz powołanie zarządu. W większości przypadków spółki jako siedzibę wskazują lokale wynajmowane jako tzw. wirtualne biura. Na rynku jest pełno firm, które za kilkaset złotych miesięcznie udostępniają adres rejestracyjny. Kontrole podatkowe znają takie adresy, pod którymi figuruje nawet kilkaset spółek!

Kto zasiada w zarządzie takich podmiotów? Najczęściej jest to jeden prezes, który posiada 100 proc. udziałów. W większości sytuacji są to osoby, które w ogóle nie mają świadomości, że są prezesami oraz nie wiedzą, na czym polega działalność kierowanych przez nich spółek. Są to tzw. słupy – często osoby z marginesu społecznego, nierzadko bezdomni, którzy w zamian za kilkaset złotych, nowy garnitur, wizytę u fryzjera, pójdą do notariusza oraz do banku, a także zarejestrują spółkę w skarbówce jako podatnika VAT. Poza spółkami w Polsce trzeba założyć również kilka spółek w innym państwie UE. Najczęściej są to firmy zarejestrowane w krajach graniczących z Polską, również z siedzibą w tzw. wirtualnym biurze. Sprawnie działająca karuzela potrzebuje kilkunastu takich podmiotów. Prowadzenie księgowości oszuści powierzają zazwyczaj zewnętrznym biurom rachunkowym, które nie są świadome roli, do jakiej zostały powołane lewe firmy.

Pręty stalowe, a może elektronika?

Kolejna sprawa to wybór towaru, którego obrót będzie napędzał karuzelę. W latach 2007–2016 największą popularnością wśród oszustów cieszyły się: sprzęt elektroniczny (najczęściej konsole do gier, aparaty fotograficzne oraz telefony) oraz pręty stalowe. Dlaczego akurat one? Otóż przy stosunkowo niewielkim wolumenie takiego towaru można uzyskać duże kwoty. Po zarejestrowaniu spółek, wstawieniu do nich „słupów” oraz po wyborze towaru, trzeba jeszcze wynająć magazyny. W zasadzie wystarczą dwa: jeden w jednym z krajów UE, drugi w Polsce. Najlepiej gdzieś przy granicy tak, by towar mógł w krótkim czasie stać się przedmiotem wewnątrzwspólnotowej transakcji. Wynajmujące magazyny firmy logistyczne oraz firmy transportowe najczęściej nie są świadome, że świadczą usługi na rzecz oszustów.

Co dalej? Potrzeba gotówki, najlepiej kilkaset tysięcy złotych, za które kupi się chodliwe produkty. Z reguły towary są kupowane od firm rzetelnych, niezamieszanych w karuzele. W wypadku wyrobów stalowych mogą to być skupy złomu, przerabiające odpadki na pręty. Natomiast elektronikę można nabyć od producenta bądź z hurtowni o ugruntowanej pozycji na rynku.

No to kręcimy!

Mając zarejestrowane spółki, zakupiony towar, wynajęte magazyny oraz firmy transportowe można rozkręcić karuzelę. Przyjmijmy, że łańcuch dostaw rozpoczyna się w Czechach. Pierwsza spółka kupuje towar z hurtowni, następnie dokonuje sprzedaży do drugiej lewej firmy. Im więcej podmiotów uczestniczących w karuzeli, tym lepiej. Łatwiej w ten sposób utrudnić skarbówce odwzorowanie łańcucha dostaw. W nomenklaturze podatkowej takie firmy nazywa się „buforami”.

Oczywiście nie wszystkie spółki muszą posiadać wystarczającą gotówkę na zakup towaru. Specyfiką karuzeli podatkowych są bowiem przedpłaty, które finansują i napędzają cały proceder. Po „przejściu” towaru przez kilka podmiotów dochodzi do transakcji wewnątrzwspólotowej. Czeska spółka zbywa towar na rzecz polskiej, ta pierwsza wystawia fakturę ze stawką 0 proc., natomiast druga musi wykazać w deklaracji podatek należny, który jest jednocześnie podatkiem naliczonym. Podmioty dokonujące wewnątrzwspólnotowego nabycia (w tym wypadku jest to polska spółka) to zazwyczaj tzw. znikający podatnicy, którzy albo nie składają w ogóle deklaracji, albo nie wykazują w niej żadnych transakcji (deklaracja „zerowa”). Spółki te wystawiają natomiast faktury na rzecz kolejnej firmy, biorącej udział w karuzeli.

„Znikający podatnik” nie rozlicza się jednak z podatków wynikających z wystawionych faktur. Na tym etapie łańcucha dostaw po raz pierwszy dochodzi do uszczuplenia budżetu państwa. W dalszej fazie transakcji towar „przechodzi” przez kolejne spółki, trafiając ostatecznie do tzw. brokera, który ponownie dokonuje wewnątrzwspólnotowej dostawy, nie płacąc przy tym VAT-u, a jednocześnie żądając od skarbówki zwrotu nadwyżki podatku naliczonego nad należnym. W ten sposób drugi raz dochodzi do ograbienia państwowej kasy. Co jednak istotne, „brokerzy” to często firmy nieświadome swojej roli w karuzeli podatkowej. Z punktu widzenia oszustów, jest bowiem rzeczą pożądaną, by w proceder zaangażować podmiot o określonej renomie i pozycji na rynku, który znany jest fiskusowi, jako rzetelny podatnik. Z punktu widzenia „brokera”, odzyskanie od fiskusa nadwyżki podatku naliczonego nie jest profitem, ponieważ wynika ona z opłaconej wcześniej faktury wystawionej przez dostawcę. Zatem podmiot taki – świadomie lub nie – finansuje karuzelę podatkową.

Niestety często zdarza się, że urzędy skarbowe uznają takie firmy za oszustów, mimo braku ich winy. Fiskus na różnie sposoby próbuje udowodnić „brokerom”, że działali świadomie. Na szczęście sądy administracyjne zazwyczaj stają w takich sytuacjach po stronie podatnika. Niemniej, zanim dojdzie do uprawomocnienia wyroku, niejedna spółka w tym czasie zbankrutuje.

To już przeszłość

Opisany schemat działania karuzeli podatkowych to już przeszłość. Trzeba oddać obecnemu rządowi, że wprowadził szereg ustawowych rozwiązań, które zamykają możliwość oszustwa. Jednolity Plik Kontrolny, monitorowanie transportu wrażliwych towarów, solidarna odpowiedzialność nabywcy – to tylko niektóre z legislacyjnych „ciosów” wymierzonych w mafie VAT-owskie. Zadaniem komisji śledczej będzie ustalenie, dlaczego tak późno wprowadzono te rozwiązania.

Dlaczego oszuści przez kilka lat mogli w tak banalny sposób okradać skarb państwa na setki miliardów złotych? Dlaczego w czasie, gdy rządy większości państw UE wprowadziły prawo wymierzone w podatkowych oszustów, w Polsce wciąż obowiązywały archaiczne przepisy, zachęcające do przestępstw oszustów w białych kołnierzykach?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze