Amerykanie uświadomili Putinowi, że nie tylko on może podpalać kraje wokół granicy NATO. Odwrotny scenariusz też jest możliwy. A gaszenie pożarów kosztuje.
„W 89 kupił em dzieciom do stacji kreskówę Brygada R R. Dwie wiewiórki Chip i Dale rozwiązywały śledztwa. Dochodziło tam do dziwnych, przerażających zdarzeń, pozornie ze sobą niezwiązanych. A na końcu zawsze okazywało się, że za wszystkim stoi kot Spaślak” –tak biznesmen powiązany ze służbami w hicie Patryka Vegi „Służby specjalne” z 2014 r. kpił z wszechmocy tajnych służb. Okazał o się szybko, że niesłusznie i pokornie musiał się podporządkować dawnym mocodawcom. Podobne opowieści dotyczą amerykańskiej CIA (Centralnej Agencji Wywiadowczej). W czasach „zimnej wojny” USA ze Związkiem Sowieckim CIA wyspecjalizowała się w zakulisowej wymianie rządów, które podpadły USA. Było to tak powszechne, że znalazło nawet swoje odbicie w żartach: dlaczego w Waszyngtonie nie było nigdy zamachu stanu? Bo nie ma tam ambasady amerykańskiej. Rozruchy w Kazachstanie zbiegły się z napięciem w relacjach Rosji z USA. Władimir Putin niemal otwarcie grozi wojną z Ukrainą. Skoncentrował na granicy wojska i może uderzyć w każdej chwili. W zamian za odstąpienie od agresji Putin żąda ograniczenia obecności NATO w Europie i kategorycznego wstrzymania planów rozszerzania sojuszu. Przepychanka trwała kilka tygodni. Rosjanie generowali przecieki do niemieckiej prasy, że atak na Ukrainę jest bardzo bliski. I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Putin musi wysyłać wojska do Kazachstanu, aby ratować tamtejszy reżim autorytarny przed upadkiem.
Teoria domina
Kazachstan to ogromne państwo w Azji Środkowej (2,725 mln km 2, osiem razy większe niż Polska). Ma 18,75 mln mieszkań ców, graniczy z Chinami, Kirgistanem, Turkmenistanem, Uzbekistanem i Rosją. Rosjanie mają tutaj sporą, liczącą prawie jedną piątą mieszkańców mniejszość. Zamieszkują głównie pół nocne tereny, stąd bywały w Rosji pomysły, aby owe graniczne terytoria anektować. Kazachstan ma strategiczne znacznie nie tylko z powodu swojej wielkości i położenia, ale przede wszystkim z powodu złóż ropy naftowej, gazu i węgla kamiennego oraz cennych kopalin: rudy żelaza, miedzi, cynku, ołowiu, fosforytów, chromu, manganu, srebra i złota.
Kazachstan jest stabilnym autokratycznym reżimem. Obecny prezydent Kasym-Żomart Tokajew sprawuje urząd od 20 marca 2019 r. Zastąpił na tym stanowisku Nursułtana Nazarbajewa, który ustąpił po 28 latach sprawowania władzy. Tokajew przeprowadził wybory, w których oficjalnie zagłosowało na niego 70 proc. społeczeństwa. Protesty, które tłumi obecnie rosyjskie wojsko w ramach „internacjonalistycznej” pomocy, wybuchły po ogłoszeniu podwyżki cen gazu. Dodajmy, że do poziomu, który w Europie wprawił by konsumentów w euforię. Na to, że nie były to spontaniczne protesty, ale doskonale zaplanowana akcja, wskazywało tempo działań protestujących. Władze Kazachstanu musiały uciekać zaledwie dwa dni po wybuchu zamieszek. Właśnie szybkość działań protestujących wskazuje na to, że mieli poparcie „profesjonalistów”. Wszyscy podejrzewają Amerykanów. Tym bardziej, że uchodzą cy za „miękkiego” polityka amerykański prezydent, sędziwy, bo prawie 80-letni Joe Biden, potrzebował wzmocnienia swojej pozycji w relacjach z Władimirem Putinem.
Putin bowiem wyznaje zasad ę, że już obalenie Wiktora Janukowycza na Ukrainie przez demonstracje (tzw. Majdan – nazwany od miejsca protestów w Kijowie) było niebezpiecznym precedensem. Woli on, aby w wypadku bliskiej zagranicy nie było przykładów, w których ludzie wychodzą na ulicę i obalają autokrytyczne władze.
Niewidzialna ręka zaostrzająca protesty
Nikt nie wie, jak to się stało, że pokojowe począ tkowo protesty błyskawicznie zmieniły się w sceny, w którym ludzie szturmują budynki i dochodzi do grabieży i wandalizmu. Kto w ten sposób dokonał zmiany charakteru zajść? Nie wiadomo. Rząd zaczął walkę z protestami od wyłączania dostępu do internetu. To zaś pozwoliło spacyfikować wszystkie względnie niezależne media w Kazachstanie.
Pozwoliło prezydentowi Tokajewowi na kolportaż swojej narracji o protestach, w których wszyscy protestujący to przestępcy, mający na celu grabieże i wywołanie chaosu. Na koniec zaś przywołał Rosjan, aby pomogli mu obronić władzę. Jennifer Brick Murtazashvili, profesor na Uniwersytecie w Pittsburghu, uważa, że ta decyzja może być opłakana w skutkach dla Kazachstanu. Dlaczego? Putin, skoro został zaproszony, może prędko z Kazachstanu się nie wynieść.
Przebywający w Belgii szef Demokratycznego Wyboru Kazachstanu Bota Jardemalie, który od 2018 r. poszukiwany jest przez władzę jako ekstremista, uważa, iż to, co dzieje się w jego ojczyźnie, to rodzaj walki o niepodległość.
Inni analitycy uważają, że próba uwikłania Putina w stałą obecność w Kazachstanie ma być pułapką założoną na niego przez analityków CIA. Putin mieszał wyraźnie w Europie i taka dywersja powoduje nie tylko koszty dla Rosji i rozproszenie sił wojskowych, ale także zwykłe rozproszenie uwagi. Rosja nie jest mocarstwem, które może równolegle operować na deskach wielu teatrów. Dyktatorskie reżimy, a do takich zaliczana jest Rosja Putina, mają zawsze kłopoty kadrowe na wysokich stanowiskach dowódczych. Trudno bowiem znaleźć wielu ludzi, którzy spełniają wymogi tak skomplikowanej dyktatorskiej etykiety i są kompetentni. Jak wiadomo, w dyktaturach władzy wojskowej pilnuje się bardziej niż jakiejkolwiek innej. Rękę zagranicy w protestach widzą nie tylko propagandziści Kremla. –Ludzie, którzy wyszli na ulice kazachskich miast, aby pokojowo protestować i legalnie wyrażać swoje opinie, stali się kartą do gry w większej międzynarodowej grze – powiedziała Diana Kudaibergenova, adiunkt na Uniwersytecie w Cambridge.
Protesty w Kazachstanie łatwo było przewidzieć. Wybuchły bowiem niemal w 10 rocznicę poprzednich większych zamieszek. 16 grudnia 2011 r. robotnicy naft owi w Zhanaozen rozpoczęli strajk, aby zaprotestować przeciwko płacom i warunkom pracy. Protest ów spotkał się z brutalną reakcją ówczesnych władz. Nikt nie ma wątpliwości, że w 2019 r. wybory prezydenckie w Kazachstanie zostały sfałszowane. Nursułtan Nazarbajew ustąpił, aby jego starannie wybrany następca, Tokajew, mógł zostać prezydentem. Nazarbajewa, który mimo 81 lat jest nadal postrzegany jako faktycznie rządzący krajem, ma sporą grupę skupionych wokół siebie elit, które obawiają się nawet najmniejszej demokratyzacji. Tak więc protesty ludzi były przeciwko trzydziestoletnim rządom Nazarbajewa, a nie dwuletniej, iluzorycznej władzy jego figuranta. Jednym z okrzyków protestujących jest „Shal, ket!”, czyli luźno tłumacząc „Spieprzaj dziadu”!
Ceny gazu były tylko pretekstem, bo Kazachowie są sfrustrowani słabą gospodarką i kleptokratycznym rządem. Kraj, mimo dyktatury, rozwija się, ludzie mają dostęp, za pośrednictwem internetu, do tego, jak wygląda sytuacja na świecie iڬtępe rządy biurokracji zaczęły być dla nich zwyczajnie nie do zniesienia. Wygląda na to, że to właśnie dostrzegli amerykańscy analitycy i podłożyli ogień na przysłowiowej beczce prochu. – W skrócie, ludzie są zmęczeni reżimem – podsumowała Kudaibergenova z Uniwersytetu Cambrigde. – Ludzie chcieli zmiany. Chcieli reform politycznych, ale chcieli je przeprowadzić pokojowo; chcieli być wysłuchani – dodała. Zamiast tego jest coś na kształt polskiego stanu wojennego. „Gratulacje dla CIA oraz zespołu doradców za znakomitą akcję w Kazachstanie. Cie- kawy ruch, brawo” – skomentował na Twitterze Piotr Barełkowski. Co zyskali Amerykanie? Przede wszystkim uświadomili Putinowi, że nie tylko on może podpalać kraje wokół granicy NATO. Odwrotny scenariusz też jest możliwy. A gaszenie pożarów kosztuje